Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Testowane na własnym organizmie. https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=42&t=10360 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | JasiekN [ 17 gru 2011, o 11:25 ] |
Tytuł: | Testowane na własnym organizmie. |
Przyszedł mi do głowy taki pomysł ("inspiracja", znaczy) ![]() ![]() ![]() Pomysł założenia wątku, bo w praktyce to ja ten pomysł wykorzystuję od kilku ładnych lat. Do czasu, gdy "nad gdyńskim portem zaświeci nam słońce po długim, zimowym śnie" - jeszcze parę miesięcy. Ten czas sobie wykorzystuję na testowanie rozmaitych "produktów przetworzonych", które będę kupował na najbliższy rejs. Jak to wygląda? Ano, przy okazji jakichś zakupów, co parę dni, wybieram z półki jakowąś konserwkę. To wymaga czasem sporego samozaparcia. Niektóre produkty są po prostu niezjadliwe, wywalanie forsy w błoto. Rankingu negatywnego nie chcę prowadzić - i Was proszę o to samo. Proszę wyłącznie o "polecenia". Wczoraj zeżarłem pyszną "Golonkę wieprzową", produkowaną przez Animex na wyłączność "Biedronki". Waga netto 300 g, czyli na upartego dwie takie konserwy załatwią "wsad mięsny kanapkowy" do śniadania dla całej załogi. A przyciśnięci biedą - możemy z tego zrobić 2 "kotlety" do obiadu. Da się, bo jakość właściwa. Stosunek mięsa do hmmmm.... "innych składników receptury" jest naprawdę zadowalający (inne mielonki mi się rozwalały na patelni, w ostateczności - mogły - z cebulką - robić za wsad do risotto). Cena 4,89, czyli też wcale nie tragiczna. Może uda się nam (viribus unitis) zmajstrować przed majówką "Jachtowy (forumowy) poradnik zakupów prowiantowych"? |
Autor: | Moniia [ 17 gru 2011, o 14:09 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Hihi, to ja to robiłam przez 3 miesiące tylko w większym zakresie - żywiłam się wyłącznie produktami mogącymi się znaleźć na jachcie. Ułatwione miałam to przez fakt, że mieszkałam wtedy w przyczepie, która jako żywo przypomina od środka jacht (no, dość duży) - wąskie i długie, i miniaturowa lodówka. Tyle, że ja to robiłam aby określić zużycie, stąd takie całościowe podejście, cobym np. nie podjadała czegoś, czego na jachcie nie będzie. Odkryłam przy okazji dużo nowych, ciekawych produktów oraz mnóstwo nowych zastosowań produktów znanych. Podam jeden przykład, wart zapamiętania dla każdego kto ma zamiar odwiedzić angielskie wody. Kuleczki mięsne (meatballs) znajdują się w każdym supermarkecie. I zaznaczam - kupować w marce supermarketu, nie warto tzw. markowych - różnią się jedynie nieco lepszym sosem, który i tak w przynajmniej połowie zastosowań odlejemy (w pozostałych też warto, zrobić dobry sos do nich w warunkach jachtowych to jest 3 minuty). Podkreślam ten punkt, bo wiele osób odruchowo skreśli "Meatballs Tesco Value" lub podobne w cenie 38 pensów (jakieś dwa złote) i sięgnie po 3x droższe. Nie warto. Kupcie raczej więcej ![]() Kuleczki okazują się być uniwersalne. Standardowo są w "cienkim" pomidorowym sosie - jak chcemy coś na szybko wystarczy podgrzać, będzie dobre. Ale lepiej - sos wzbogacić, choćby pomidorkami z drugiej puszki, bulionkiem lub czymś takim. Zagęścić. Odlać sos i kuleczki wykorzystać jako składnik innej potrawy. Ja doszłam na razie do jakiś 8 czy 10 sposobów podania. Jedna uwaga dla kuka. Schowajcie puszki przed załogą. I niech nie widzą, skąd to wrzucacie. A potem posłuchajcie kometarzy. Używałam tego na różnych rejsach, primo nikt nie chciał wierzyć, że tylko podgrzałam puszkę (o, one dobre nawet same!) a drugiego dnia nie chciał wierzyć, że głównym składnikiem dania są kuleczki (nie, niemożliwe, to przecież zupełnie inne!). Więcej mi się nie chce na razie pisać, bo przed chwilą skasowałam cały ten, prawie gotowy post więc mam dość pisaniny ![]() |
Autor: | JasiekN [ 17 gru 2011, o 15:58 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Moniia, doceniam zainteresowanie. Każdy z nas kukował (na jachcie, na lądzie, dla siebie, dla zaproszonych gości). Wspomnienia piękne i prawdziwe (też przerabiałem). Ale - w odróżnieniu od innych wątków "kambuzowych" - mnie chodzi o coś bardziej precyzyjnego. Wiadomo, że "kuńserwa" jest złem koniecznym (lepiej żreć świeżynki), ale (jako się rzekło) - koniecznym. Chodzi mi o stworzenie wspólnymi siłami rzetelnego rankingu produktów naprawdę nadających się do zeżarcia, bo nie jest to oczywiste. Jeśli będzie odzew społeczny - naprawdę, sam to zbiorę cuzamen do kupy. Ale proszę o rzetelną informację. Wracając do tego mojego przykładu. Bym sobie wyobrażał układ taki: co (dokładne określenie produktu) waga netto, do czego się nadaje ("do chleba" dla 3 osób lub obiadowe danie mięsne dla dwóch) ile kosztuje, uwagi dodatkowe. Cuś tam na swojej liście mam, a do wiosny daleko ![]() ![]() Wątroba na razie wytrzymuje. Choć też nie jest to oczywiste. ![]() ![]() ![]() A - i wybacz Moniiu - raczej mi chodzi o kuńserwy polskie. W Twoje "kulki mięsne" - wierzę i polegam na nich jak na Zawiszy. Tylko do hrabstwa Essex mam ciut daleko ![]() ![]() ![]() BTW - podglądanie kuka jest niewskazane, tu masz rację. Już kiedyś pisałem - na pewnej bardzo pijanej imprezie (daaaawno temu) wszyscy z zachwytem wrąbali KittyCat z cebulką i byli bardzo very happy... Na gorąco i z chlebkiem. Jak pamiętam - dużo pieprzu dosypałem. |
Autor: | Narjess [ 17 gru 2011, o 17:09 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Poczkaj, jutro będę w sklepie, to dam namiar na trzy przyzwoite i smaczne końserwy i trzy pasztety. W toku poszukiwań udało mnie się takie co są smaczne wynaleźć i zawierają dużo "mięsa w mięsie", a mało innych "rzeczy" ![]() Nie pamiętam teraz producenta, a i cenę mogę widełkowo tylko podać. Także sprawdzę i wpiszę. |
Autor: | Sąsiad [ 18 gru 2011, o 01:31 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Mam nadzieję, że to nie będzie offtop, ale właśnie testowałem pewne płyny i chciałbym się podzielić wrażeniami, może się komuś przyda. Chodzi mianowicie o soki ze Słonecznej Tłoczni, które można dostać w Auchanie. Kosztują wprawdzie dość drogo (19,90zł za 5l), ale mam poważne podstawy aby sądzić, że naprawdę są wyciskane z naturalnych owoców i nie zawierają kompletnie żadnych dodatków. Są pakowane w bag-in-boxy (niestety plastikowe, ale dość porządne) co powoduje, że można je po otwarciu przechowywać bez lodówki do 3 tygodni - wystarczy nie trzymać na słońcu. Smaki są różne, ale zawsze na bazie jabłkowego. |
Autor: | JasiekN [ 18 gru 2011, o 16:45 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Absolutnie nie offtop, przeciwnie. Zainspirowałeś mnie ![]() OK, zmiana mańki. Rozpoczynam temat "konserwy rybne". W większości służą jako "pasta kanapkowa". Otworzyć, rozdziamdziać widelcem jak jest. Czy w oleju, czy w charakterze skumbrii w tomacie (pstrąg) - wsio ryba. Jeśli warunki pozwalają - to plus drobno posiekana cebulka, jakiś szczywpiórek i biały serek, regionalnie nazywany twarogiem. Ewentualnie (perwersja smakowa!) bryndza owcza. Moim faworytem są tu "łomtiki kopczennyje w maslie" - bo pod taką nazwą niegdyś (za głębokiej komuny) występowały. Obecnie znaleźć je można pod nazwami "Szprot wędzony w oleju" - lub "Smoked winter sprats in oil". Dane z dzisiaj: netto 170 g (w tym rybki 102 g, reszta olej), a to powinno wystarczyć na kanapki śniadaniowe dla co najmniej 3 osób, jak z serkiem - to i więcej (ewentualnie - mniej, bo będą, cholery, żarły do upadu, takie to dobre), cena (Tesco) 3,59 PLN Producent - utajnił się, wprowadza produkt pod firmą Tesco (zapewne wyłączność sieci handlowej). |
Autor: | Cape [ 18 gru 2011, o 17:17 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
JasiekN napisał(a): Bym sobie wyobrażał układ taki: co (dokładne określenie produktu) waga netto, do czego się nadaje ("do chleba" dla 3 osób lub obiadowe danie mięsne dla dwóch) ile kosztuje, uwagi dodatkowe konserwa gulasz angielski 340 g (są też mniejsze) doskonała na ciepło (nie rozpada się) i na zimno do chleba 5,50 do 6,50 Jest to konserwa wołowo-wieprzowa, produkują ją różne firmy, np Krakus |
Autor: | Zbieraj [ 18 gru 2011, o 17:24 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Cape napisał(a): konserwa gularz angielski A co czeba zrobidź, rzeby pszygotować gularz firmy Krakós? ![]() |
Autor: | Cape [ 18 gru 2011, o 17:27 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Zbieraj napisał(a): Cape napisał(a): konserwa gularz angielski A co czeba zrobidź, rzeby pszygotować gularz firmy Krakós? ![]() Niewiele ![]() |
Autor: | Zbieraj [ 18 gru 2011, o 17:29 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Cape napisał(a): Niewiele Sęk ju ![]() ![]() |
Autor: | JasiekN [ 18 gru 2011, o 17:50 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Cape napisał(a): doskonała na ciepło (nie rozpada się) i na zimno do chleba 5,50 do 6,50 Jest to konserwa wołowo-wieprzowa, produkują ją różne firmy, np Krakus Na zimno do chleba - tak, się oboma łapkami.... itd. Co do spożycia na ciepło - bym polimeryzował. Rozpada się. Na ciepło - "wsad do risotto", ale nie "kotlet schabowy panierowany". Z twarzą wtuloną. *~*~*~*~*~*~*~*~*~* O psiakość. Jednak "odzew społeczny" jest, a ja sobie (deklarując podsumowanie końcowe) - nie bardzo zdawałem sprawę z tego, czego się podejmuję. Słowo się rzekło - kobyłka u płotu. Zrobię to najlepiej jak umiem, obiecuję. Ale - proszę - pomóżcie. Prośba dodatkowa zatem: W swoich typach "poleceń" uwzględniajcie (wedle własnego uznania) współczynnik "wartość/cena". I podawajcie ceny nie "widełkowe" (tu ukłon do Krzyśka) tylko prawdziwe. Tak, ja wiem, że ceny w kilku sklepach w Krakowie mogą się sporo różnić, a te - krakowskie - mogą się jeszcze bardziej różnić od warszawskich. Chcę znaleźć najbardziej sensowne zakupy dla - powiedzmy - 8-osobowej załogi na np. 2 tygodniowy rejs po Północnym. Z tego tydzień w morzu bez portu. Czyli w warunkach "nic nie dokupię bo sklep za daleko". |
Autor: | Narjess [ 19 gru 2011, o 10:51 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
JasiekN napisał(a): Producent - utajnił się, wprowadza produkt pod firmą Tesco (zapewne wyłączność sieci handlowej). Poszukaj dokładnie. Często pod produktami marki własnej kryje się znany producent. A ja znalazła. Trzy pasztety zareklamuję - sporo mięsa jak na pasztet mają. Drosed producent. Pakowane w metalowe puszki z kluczykiem. Pierwsze - Angielska pasta z kurcząt. Zawiera małe kawałeczki piersi kurczaka - nie żadne odpadki(grubsze rozdrobnienie stąd pasta nie pasztet). Drugie - Pasztet belgijski kremowy. Mocno wątróbkowy. Trzecie Francuskie pate. Ostrawe w smaku, ale smaczne. Koszt puszeczek w Biedronce 1,99PLN. I naprawdę smaczne i sporo mięsa w mięsie zawierają. Przeznaczenie - niestety tylko do kanapek. ![]() |
Autor: | JasiekN [ 19 gru 2011, o 14:16 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Narcyzko, dzięki za informację.... nieprecyzyjną ![]() Waga netto? Na kanapki dla ilu (przeciętnie żrejących) osób na pojedyncze śniadanie? Cena 1,99 - to dla wszystkich trzech rodzajów taka sama? Jak obiecałem - zrobię z tych naszych wypocin zestawienie. Format tabelki już mam przygotowany. ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | sledzik [ 19 gru 2011, o 17:46 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
dobry a nawet bardzo dobry jest gulasz angielski firm. PMB ZUPEŁNIE bez konserwantów. |
Autor: | Narjess [ 19 gru 2011, o 20:07 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Puszeczki Drosedu - 160g - wystarczy na dwuosobowe na śniadanie. Trzyosobowe dla mniej głodnych lub skromniej jadających. Cena dla wszystkich puszek. Występują również w Auchan i raz w Tesco widziałam - tam nieco drożej bodaj 2,50. Jest też wersja w aluminiowej puszce z blaszki, ze zdzieranym wieczkiem. W tym wypadku 100g. Ceny tegoż nie znam, ale pewnie adekwatnie mniejsza. |
Autor: | Sąsiad [ 19 gru 2011, o 20:39 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
JasiekN napisał(a): Chcę znaleźć najbardziej sensowne zakupy dla - powiedzmy - 8-osobowej załogi na np. 2 tygodniowy rejs po Północnym. Z tego tydzień w morzu bez portu. To będzie 80 obiadów i 160 porcji śniadaniowo-kolacyjnych (na zimno lub ciepło), podzielonych w proporcjach 70 - śniadanie, 90 - kolacja (bo nocne wachty dożerają). Duże wyzwanie, żeby się załodze nie znudziło żarcie ciągle tego samego. Zaczynam Ci mocno kibicować, to może być jeden z najbardziej przydatnych wątków na tym forum. Minimum na dobę to 5 chlebów, 800-1000g wypełniacza (ryż, kasza, suche puree, makaron), lub 2kg ziemniaków, no i rzeczone konserwy. |
Autor: | JasiekN [ 20 gru 2011, o 14:12 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Powolutku się wykształca "Grupa Inicjatywna", gotowa bawić się w laboratoryjne świnki morskie. Dzięki. Ja sobie to skrzętnie konotuję, i może rzeczywiście się coś sensownego z tego urodzi. Sąsiad słusznie rozpoczął temat "napoje" (no, byłem w tym Oszołomie, ale - jak raz - "Słonecznej Tłoczni" nie znalazłem. Ale pamiętam, postaram się znaleźć). Jak na razie mamy najbardziej rozbudowaną kategorię "mielonki i pasztety". Ruszyłem temat "rybki". Temat "drugie dania obiadowe" - praktycznie zero, nie licząc wskazania mielonek, nadających się do zjedzenia na gorąco. Jeszcze paru innych tematów nie ma, np. "sery" (tu w rankingu chyba najistotniejszą sprawą powinna być możliwość długiego przechowywania poza lodówką). *~*~*~*~*~*~*~*~*~* Narcyzo, chyba znalazłem coś w kategorii "pasztety", co przebija Twoją propozycję. "Pasztet drobiowy" Producent - "Kuchnia smaków" Waga netto 300 g, czyli do kanapek na 4 osoby. Cena 2,19. Jakość - bez zarzutu. No wiesz, dwa i pół raza więcej tego "netto" za 20 groszy dodatku - jakoś mi do rozumu przemawia. Jak zauważyłem - ten sam producent robi jeszcze parę innych konserw. Sprawdzimy ![]() ![]() ![]() *~*~*~*~*~*~*~*~*~* Się byłem rypłem w liczeniu, nie spojrzawszy na gramaturę Drosedu. A edytować już nie mogę. 160/300 to na okrągło 2 a nie 2 i pół. Co nie zmienia faktu... |
Autor: | Greg. [ 23 gru 2011, o 19:02 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Dobry pomysł Od jutra sie przyłacze, Polecam w lecie zrobienie ogórków w sosie musztardowym i papryki w zalewie Koszt wytworzenia słoiczka na jeden obiad dla 3 osób około 1,20 o ile ma sie opakowania |
Autor: | Sąsiad [ 23 gru 2011, o 19:07 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
JasiekN napisał(a): (no, byłem w tym Oszołomie, ale - jak raz - "Słonecznej Tłoczni" nie znalazłem. W tym na Woli też już nie ma ![]() |
Autor: | Greg. [ 26 gru 2011, o 14:55 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
I tak Gulasz wojskowy firmy Sokołów Cena 7 ,70 kupione w kefirku na kalwaryjskiej Masa netto 425 g. Według Juli na 2-3 osby. Duzo miesa troszke galaretki nie wszystko zmielone Sa całe kawały. Będe w makro sprawdze tam cene, Smaczne polecam |
Autor: | Narjess [ 26 gru 2011, o 17:28 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Sąsiad napisał(a): Chodzi mianowicie o soki ze Słonecznej Tłoczni, które można dostać w Auchanie. Kosztują wprawdzie dość drogo (19,90zł za 5l), ale mam poważne podstawy aby sądzić, że naprawdę są wyciskane z naturalnych owoców i nie zawierają kompletnie żadnych dodatków. Są pakowane w bag-in-boxy (niestety plastikowe, ale dość porządne) co powoduje, że można je po otwarciu przechowywać bez lodówki do 3 tygodni - wystarczy nie trzymać na słońcu. Smaki są różne, ale zawsze na bazie jabłkowego. Sąsiad napisał(a): W tym na Woli też już nie ma . Napisałem do producenta zapytanie, gdzie można kupić, pewnie po świętach odpowiedzą. A może to tylko produkt sezonowy? A ja byłam w piątek 23.12 i kupiłam jabłkowo-wiśniowy. Pychota. Był marchwiowo - jabłkowy i śliwkowo - jabłkowy. Na Woli. W Auchan. Ino w lodówce to dają, tam gdzie warzywa. A co dopasztetu, to ja Ci mogę znaleźć i tańszy - prosiłeś żeby smak był OK. A tu jeszce mają dużo mięsa w mięsie, czyli w składzie nie tylko MOM i tłuszcz - jak to zwykle w większości pasztetów. ![]() |
Autor: | JasiekN [ 29 gru 2011, o 18:52 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Greg. napisał(a): Dobry pomysł Od jutra sie przyłacze, Polecam w lecie zrobienie ogórków w sosie musztardowym i papryki w zalewie Koszt wytworzenia słoiczka na jeden obiad dla 3 osób około 1,20 o ile ma sie opakowania Się ciut obśmiałem. Nie z Ciebie, Sąsiedzie, jeno z tego, że jednak wraca temat "domowych słoiczków". Lepszych nie ma. Tak sobie zerknij do archiwum forum - jakieś półtora roku temu ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Greg. [ 29 gru 2011, o 20:18 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Czytałem i robie zawsze Sztandarowe produkty co prawda ale zawsze. Robie żeberka, gulasz na pół surowo papryke ogórki i kapuste kiszona. Tyle mi wystarcza *~*~*~*~*~*~*~*~*~* Dodam tylko ze dzieki temu zawsze na kapitanski piątek robie kapusniak, własnie dzieki tym przetworom |
Autor: | JasiekN [ 30 gru 2011, o 09:16 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Greg. napisał(a): Czytałem i robie zawsze Sztandarowe produkty co prawda ale zawsze. Robie żeberka, gulasz na pół surowo papryke ogórki i kapuste kiszona. Tyle mi wystarcza Gulasz "na pół" trochę rozumiem, jakkolwiek nie bardzo. Bo teraz mówimy o "domowych słoiczkach", prawda? "Domowy słoiczek" to trza 3 razy pasteryzować. Żeby był naprawdę odporny, i żadna siła, żadna burza go nie ruszyła. W tym czasie to mięsko na pewno dojdzie. Nie do orgazmu (zboczeńcy!) tylko "stanu pełnego ugotowania". Żeberka? Z kością, czy wyciąć po wstępnym ugotowaniu przed zasłoiczkowaniem? Wędzone czy surowe? |
Autor: | Helix [ 30 gru 2011, o 09:32 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
JasiekN moje małe OT o słoiczkach domowych ale przeczytać warto ![]() Konserwa słoikowa-szybka,prosta,smaczna Propozycja dla początkujących którzy nie wierzą w swoje siły. Słoikowych konserw "mięsnych" typu "przysmak babuni", "konserwa słoikowa" itp w sklepach co nie miara ale czemu nie zrobić własnej i to w bardzo prosty sposób. Co nam jest potrzebne: - 1 kilogram karczku bez kości, im bardziej tłusty tym więcej będzie galaretki w słoiczku :mrgreen: - 1 łyżeczka peklosoli - 1 łyżeczka Vegety - 1 łyżeczka pieprzu czarnego mielonego - 2-3 ząbki czosnku ( jak ktoś go nie lubi to nie daje ) - słoiki typu Twist , małe ale z dużą zakrętką No to do roboty: - mięso kroimy w paski, kostkę jak kto woli ( ale tak aby weszło do słoika ) - do mięsa dodajemy: peklosól, Vegetę, "wyciśnięty czosnek i pieprz - mieszamy wszystko razem - pozostawiamy w temperaturze pokojowej 2-3 godziny - mięso wkładamy do słoików do 3/4 wysokości słoika - zakręcamy Tak przygotowane słoiki układamy w garnku ( na spód garnka dajemy ściereczkę) i zalewamy wodą. ( wody ma być mniej więcej po zakrętki) Wstawiamy na kuchenkę i podgrzewamy do momentu kiedy woda zacznie delikatnie bulgotać ( jak przy gotowaniu rosołu ) Od tego momentu staramy się utrzymać "bulgotanie" i robimy to przez dwie godziny ( wodę która wyparuje uzupełniamy wrzątkiem) Po dwóch godzinach wyłączamy i pozostawiamy słoiki w garnku do ostudzenia. Na drugi i trzeci dzień robimy tak samo: 2 godziny "bulgotania" :grin: Ostudzone słoiki wstawiamy do lodówki a po ścięciu się galaretki możemy rozkoszować się własnoręcznie przygotowana konserwą słoikową. Źródło: ten przepis i dużo innych znajdziemy: http://wedlinydomowe.pl/forum/index.php |
Autor: | Greg. [ 30 gru 2011, o 10:45 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Tak Jasiu Na pół. Biore surowe mieso obtaczam a jakims specyfiku np do gulaszu, lub zeberka w miodzie sa takie gotowe w torebkach. Polezy pare godzin ładuje w słoiki dolewam wody przegotowanej goracej i 3 krotnie pasteryzuje. ( lubie sosik) Potem na łodce wyciagam doprawiam do smaku i dogotowywuje do miekości. To samo zeberka z tym ze potem do zeberek dodaje ciemny sos z torebki, lub na kapusniak kapuste boczek a na koniec ziemniaki doprawiam do smaku. Jak ładowałem gotowy gulasz w słoiki to potem mi sie wszystko rozgotowywało *~*~*~*~*~*~*~*~*~* Surowe żeberka kroione po 2 lub 1 lub 3 w kawałku |
Autor: | JasiekN [ 5 mar 2012, o 15:58 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
No szlag mnie trafił. Niby w tym wątku obiecywałem, że nie będzie "czarnego Pi-aRu" - ale jednak. Mam na myśli firmę Heinz, a ściślej - tego idiotę, co im wymyślił kształt słoiczka (butelki?). Wyjaśniam: produkty tej firmy to zimne sosy, oparte na bazie majonezu. Czyli - albo klasyczny majonez, albo sos tatarski, albo coś tam. Wyśmienite i w przyzwoitej cenie. Tylko to opakowanie... To musiał wymyślić jakiś absolwent ASP, po Formach Przemysłowych. Na oko ładne i kształtne. Tyle, że pakowany produkt - to "cuś gięstego i klejowatego" (jak to każdy majonez). Za skarby świata nie chce wyleżć przez tą cieniutką szyjkę. No szlag. Łyżeczka od herbaty jest trzy numery za duża, nóż, patyczek od chińskiego żarcia, wykałaczka - mało wiele wyciągną. Spróbuję szydełkiem... ![]() ![]() ![]() Absolutne niedostosowanie "artystycznego" kształtu do funkcji (znaczy - rodzaju zawartości). Natomiast produkt - jako taki - polecam. |
Autor: | Sąsiad [ 5 mar 2012, o 16:06 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Jaśku, ja wyciągam łyżeczką do deserów - długa i wąska. ![]() |
Autor: | Maar [ 5 mar 2012, o 16:21 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Sąsiad napisał(a): Jaśku, ja wyciągam łyżeczką do deserów Ja dość rzadko miewam długie i wąskie łyżeczki do deserów na łódce ![]() Na jacht proponuję rozwiązanie z filmiku poniżej: ![]() |
Autor: | Sąsiad [ 5 mar 2012, o 16:25 ] |
Tytuł: | Re: Testowane na własnym organizmie. |
Maar napisał(a): Ja dość rzadko miewam długie i wąskie łyżeczki do deserów na łódce Ja nie miewam zazwyczaj Heinza na łódce ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |