Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=43&t=13268
Strona 1 z 1

Autor:  Kuracent [ 13 paź 2012, o 15:41 ]
Tytuł:  Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Czy tradycja poniedziałkowych/wtorkowych spiczy jesienno-wiosennych w Korsarzu będzie podtrzymana?
Kiedy ma być pierwszy taki spicz? Bo nie wiem czy w najbliższy poniedziałek wybierać się, czy nie?
Ktoś coś wie?

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Kuracent [ 15 paź 2012, o 18:49 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Widzę, że w tym tygodniu nie ma spiczy w Korsarzu. :-(
Szkoda.

Przyjdę w przyszłym tygodniu, bo Korsarz w swoich ulotkach zapowiada niesamowity spicz.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Kuracent [ 22 paź 2012, o 13:53 ]
Tytuł:  [OT} Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Kuracent napisał(a):
Widzę, że w tym tygodniu nie ma spiczy w Korsarzu. :-(
Szkoda.

Przyjdę w przyszłym tygodniu, bo Korsarz w swoich ulotkach zapowiada niesamowity spicz.



Dałem [OT] w tytule, bo z pierwszych ulotek wynikało, że tajemniczym gościem specjalnym będzie ktoś z kregów żeglarskich.

Tymczasem dziś jest spicz poniedziałkowy w Korsarzu ale:
* zmieniono godzine z 1930 na 1900
* nie będzie żeglarski tylko rowerowy. :-(

Cytuj:
TransOceania eXpedition 2012

Każdy marzy o bajecznej Nowej Zelandii, a Australia to dla nas kraina serferów i opery w Sydney. A kiedy pomyśli się o tym, by przejechać antypody rowerami, to mogłoby się wydawać że… właśnie, jak wyglądają antypody z siodełka roweru? TransOceania eXpedition 2012, to 6105 km z Auckland do Darwin, przez Tasmanie i pierwszy polski przejazd rowerami z Port August do Darwin przez australijski Outback (3142km). W czasie 88 dni tej wyprawy poznaliśmy wielu niezwykłych ludzi, i zobaczyliśmy antypody z zupełnie innej perspektywy, nie takiej jak na pocztówkach czy folderach.


pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Narjess [ 22 paź 2012, o 14:19 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Kuracent napisał(a):
Tymczasem dziś jest spicz poniedziałkowy w Korsarzu ale:
* zmieniono godzine z 1930 na 1900
* nie będzie żeglarski tylko rowerowy.

A może warto posłuchać? Adam jest podróżnikiem i żeglarzem też, i to nie pierwszy jego spicz - a mówi bardzo ciekawie. Jego wyprawy to też wyczyn, godny nawet uwagi Kuracenta. Przy tym to bardzo miły i spokojny człowiek. Wiem bo chodziłam z nim do jednej klasy w liceum ;)

Autor:  Kuracent [ 22 paź 2012, o 15:27 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Narjess napisał(a):
A może warto posłuchać? Adam jest podróżnikiem i żeglarzem też, i to nie pierwszy jego spicz - a mówi bardzo ciekawie. Jego wyprawy to też wyczyn, godny nawet uwagi Kuracenta. Przy tym to bardzo miły i spokojny człowiek. Wiem bo chodziłam z nim do jednej klasy w liceum


To zmienia postać rzeczy. Jeśli zachęcasz to wpadnę.
Mam nadzieję, że Adam będzie mówił długo, bo na 1900 nie dam rady.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Narjess [ 22 paź 2012, o 16:37 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Rowerowe wojaże Adasia porównałabym do wyczynów Patrycji. Podziwiam na równi. Odważyłbyś się przejechać rowerem Mongolię? Adam się odważył. Po paru latach manageowania w jednym z banków, rzucił robotę i zajął się tym co kocha. Warto posłuchać ;)

Autor:  Kuracent [ 23 paź 2012, o 11:12 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Kliknąłem podziękowanie, bo rzeczywiście warto było przyjść na tegotygodniowy spicz w Korsarzu.
Było bardzo kameralnie, bo niewiele osób przyszło. Mogłem więc zadawać nieograniczoną ilość pytań. No prawie nieograniczoną, bo o 2136 prelegent uciekł. ;-)
Istotnie opowiadał jak uciekł od korporacji i odważył się prowadzić własną działalność opartą na tym co lubi czyli rowery i żeglarstwo.
Dla mnie kluczową sprawą był dobór załogi do takich wypraw. Jak dobrać 50 osób, tak aby się nie pokłóciły? I tu pierwsze zdziwienie: to nie było 50 osób tylko ... maksymalnie 4(!!). Jak to cztery? Ano tak! Im mniej osób tym łatwiej. Następne pytanie było o wachty. I okazało się, że mówiąc językiem żeglarskim nie było klasycznych wacht ale za to był podział na oficerów. Np. zaopatrzeniowy. Adam opowiadał o zjawisku, które nazwałbym wtórny analfabetyzm zakupowy. Tzn. robiła to zawsze jedna osoba, która potrafiła to. Jak Adam wrócił do Polski i poszedł na zwyczajne zakupy dla siebie, to nie wiedział jaką kawę kupić, bo był taki wybór. I kupił parzoną, której to nigdy nie pił. Zapytacie zapewne, co trudnego jest w robieniu zakupów. Ano jest. Gdy posłał jednego z załogantów, to szybko wrócił i powiedział, że wszystkie sklepy są już zamknięte. I faktycznie. Wszystkie na rynku były zamknięte. Ale okazało się, że kawałek dalej są otwarte. Adam pełnił zaś funkcję, którą można byłoby nazwać oficerem nawigacyjnym, czyli planował trasę. Co do załogi, to nie wiem jak to nazwać w wyprawach rowerowych ale w żeglarstwie nazwanoby to wyokrętowanie załoganta. Taka sytuacja wystąpiła w Mongolii.

Głównym tematem spiczu była Nowa Zelandia. Na Australię zostało mało czasu. Ale tak jak napisałem wyżej przeplatały się też wątki o Mongolii i innych wyprawach. Dowiedziałem się więc, że przełomową wysokością jest 3500 m.n.p.m. Powyżej trudno się oddycha. A wyprawa Adama docierała nawet na 5000 m.n.p.m. I to na rowerach!

W przypadku Nowej Zelandii największą niespodzianką było to, że jest nieprzyjazna do nocowania na dziko. Czyli przeciwieństwo krajów takich jak Szwecja czy Norwegia. Tam możesz biwakować na prywatnych terenach. W Nowej Zelandii jest inaczej. Historia kraju jest podobna do Australii. Czyli osiedlano tu zesłańców. Podzielona jest na farmy. Jedzie się wiele kilometrów szosą: dwa metry pas w jedną stronę, dwa metry w drugą. Wzdłuż drogi ogrodzone farmy. Co najmniej jeden drut pod napięciem. Jak droga mija rzekę to drut idzie ... rzeką. Pewnie tylko nie jest pod napięciem. I tak cały czas. Adam z załogą próbowali więc pukać do kolejnych domów. Ale reakcja była wroga. Były nawet napisy, że jeśli przekroczysz granicę posiadłości, to zostaniesz zastrzelony. Nawet lasy i góry mają swoich właścicieli. Inna sytuacja jest tylko w kilku największych miastach. Adam z załogą tak rozwiązał sytuację, że wchodzili do tawerny i zamawiali coś. I nawiązywali kontakt. Wtedy już tubylcy byli bardziej przyjaźni. I mówili, że szukają noclegu i co Im by poradzili? I najczęściej okazywało się, że znajdowali coś. Np. właściciel tawerny mówił, że mogą przenocować na polu na tyłach tawerny.

Mógłbym jeszcze tak długo pisać. Powiem Wam tylko, że na początku Adam dał mi do obejrzenia książkę o Jego wyprawie do Mongolii. Przejrzałem przez 5 sekund a potem nie mogłem więcej bo cały czas z wypiekami na twarzy słuchałem niesamowitych opowieści. Na zakończenie rozmowa przeszła na żeglarstwo. Adam zna Rzeszowiaka. Przeżył tam m.in. jeden z trzech najbardziej znanych wypadków tego jachtu. Wspólnych tematów mieliśmy więc wiele...Żałujcie, że nie byliście!

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Maar [ 23 paź 2012, o 11:39 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Kuracent napisał(a):
W przypadku Nowej Zelandii największą niespodzianką było to, że jest nieprzyjazna do nocowania na dziko. Czyli przeciwieństwo krajów takich jak Szwecja czy Norwegia.

Przeciwieństwo to najlepiej wyjaśnia rysunek z załącznika :-) BP, ANMSP.

A poza tym, to fajnie Jędruś opisałeś - dzięki.

Załączniki:
ziemia.jpg
ziemia.jpg [ 7.08 KiB | Przeglądane 2418 razy ]

Autor:  Zbieraj [ 23 paź 2012, o 11:52 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Kuracent napisał(a):
Zapytacie zapewne, co trudnego jest w robieniu zakupów. Ano jest. Gdy posłał jednego z załogantów, to szybko wrócił i powiedział, że wszystkie sklepy są już zamknięte. I faktycznie. Wszystkie na rynku były zamknięte.
Fakt, zakupy to trudna sprawa.
Wiele lat temu moja śp. żona płynęła na czymś tam ze Świnoujścia i robiła za II oficera. Miała w wachcie Czecha, Borisa (dość znana postać, często pływał na trzebieskich jachtach). Trzeba było dokupić parę bochenków chleba, więc posłała Borisa. Ten poszedł i wsiąkł na 2 godziny, po czym wrócił oświadczając, że odwiedził chyba z 10 sklepów i nigdzie nie ma chleba.

Moja kobita dostała lekkiej piany. - Boris, sieroto, chodź, to ci pokażę że jest.
Weszli do najbliższego sklepu, a tam dwa regały zawalone chlebem.

- No i co, nie ma?
- Jsem se zeptal, ale ta prodavačka mi řekla, že není.

Żona z pretensją do sprzedawczyni: - Dlaczego pani powiedziała, że nie ma chleba, skoro jest?

A sprzedawczyni na to:
- Bo ten pan pytał, czy jest czerstwe pieczywo, a my mamy tylko świeże.
(Dla niekumatych: po czesku świeży to čerstvý.)

Autor:  Kuracent [ 24 paź 2012, o 16:03 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Wczoraj wieczorem podszedł do nas Sławek (właściciel Korsarza) i przekazał radosną wiadomość:
wyprawa Adama Wiśniewskiego wygrała konkurs na wyprawę roku w kategorii Traveller.

TransOceania eXpedition 2012 - Adam Wiśniewski (787 głosów)
Archangielski trakt 2011 - Jerzy Pączek (680 głosów)
W świecie poszukiwaczy skarbów - Tomek Michniewicz (560 głosów)
Rower góral i na Ural - Dominik Szmajda (250 głosów)

Ceremonia wręczenia nagród odbędzie się 27 października, o godz. 20:00 w Muzeum Kinematografii, pl. Zwycięstwa 1, Łódź.
http://www.wyprawaroku.pl/index.php/com ... eller-2012


Ponieważ temat przyjeliście ciepło, to jeszcze kilka odprysków ze spotkania.

Adam mówił o tym, kim się czują zesłańcy dzisiaj. Mają pra-pra-pra-dziadów w Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony zafascynowani są pop-kulturą amerykańską. Mają krótką historię. Nie bardzo mają wykształconą własną tożsamość, choć chcieliby mieć.
Bardzo zdziwiłem się też, gdzie leży Nowa Zelandia? Kojarzy mi się z filmów, gdzie są plaże, jachty, windsurferzy. Czyli jest chyba ciepło. Tymczasem przecież południowa część Nowej Zelandii leży poniżej południa Australii i dalej na południe jest już tylko Antarktyda. Warunki pogodowe są zatem złe.

Ale co ja tam będę pisał? Lepiej opowie to sam Adam:

http://www.klubpodroznikow.com/relacje/ ... ition-2012

Dla zachęty kilka fragmentów, które brzmią w podobnym duchu do żeglarskiego.

Cytuj:
Spodziewaliśmy się czegoś więcej, w końcu Niemcy mówili że będzie całe wyposażenie – pytaliśmy się o wodę – no i jest, o toalety – też są. Jak widać w ich rozumieniu „all facilities” znaczy coś zupełnie innego niż dla nas. Cóż, jesteśmy bez gazu, to rozpalimy ognisko i podgrzejemy puszki na nim, oraz podsmażymy kiełbaski. Będziemy żyć.


Cytuj:
Mocny wiatr, i co chwilę kropiący deszcz lekko krzyżują nasze plany, spokojnego zjedzenia kolacji przy ciepłym ogniu. Do tego kiełbaski okazują się bliżej nie dookreślona masą, chyba nawet nie leżącą koło mięsa. Na zimno, smaku brak, na ciepło z ogniska, da się to jakoś zjeść. Puszki, nie podgrzewają się tak szybko, jak parówko-kiełbaski, ale kiedy razem wszystko się wymiesza, wejdzie do namiotu, to w sumie nie smakuje to aż tak bardzo źle.


Cytuj:
Pogoda nie pozwala na to by spokojnie zasiąść nad brzegiem jeziora, i wpatrywać się w wysokie góry otaczające długie jezioro, zasnute szarymi ciemnymi i ciężkimi chmurami.


Cytuj:
Deszcz, zaczął teraz już padać na dobre i kilka rozdań Makao, pokazuje nam jak bardzo jesteśmy zmęczeni. Dzisiaj na licznikach znowu mamy blisko 90 kilometrów, a jutro łatwiej nie będzie.



Cytuj:
Zaraz koło nas stoją dwa kampery. Nikt z nich wczoraj nie wychodził, ale widać było że telewizor był włączony. Teraz za to, miła Pani widzą, iż jemy płatki z jogurtem, wychodząc pyta

– Nie chcielibyście wrzątku?

– Jeżeli była by taka możliwość, to z miłą chęcią. Niestety, ale skończył nam się gaz.

I po chwili, dostajemy nie tylko wrzątek, ale kilka saszetek z rozpuszczalną kawą Mocca, oraz trzy kawałki melona. Mili Państwo zagadują nas, nie wierząc iż dojechaliśmy tutaj aż z Auckland. Za to żeby było ciekawiej, sami lubią jeździć i właśnie zastanawiają się nad podróżą do Europy wschodniej, gdzie chcieliby zobaczyć trochę „wsi”.




Cytuj:
Ostatnie kilometry to walka z zimnym wiatrem i deszczem. W nocy temperatura spadła do 8 st, a deszcz pada od kilkunastu godzin. W zasadzie, po kilku kilometrach nie ma już znaczenia, czy jest ci zimno czy mokro. Nawet postój nie sprawia przyjemności i jedyne o czym myślimy, to żeby wsiąść na rower i jechać dalej. Wtedy przynajmniej robi się ciepło, bo nogi pracują.


Cytuj:
Deszcze leje się z nieba bez przerwy, odcinając nas od jakichkolwiek widoków. Silny porywisty wiatr, zmusza do ciągłego patrzenia dokładnie kilka metrów przed siebie, i skupiania się na jeździe, by nie zjechać z drogi. Kolejne przejeżdżające TIRy fundują nam prysznic, a podjazdy sprawiają że jesteśmy mokrzy zarówno od zewnątrz jak i od wewnątrz.


Cytuj:
Z porannych prognoz wynikało, że taka pogoda utrzyma się przez kilka dni i dlatego też rezygnujemy z dłuższej drogi wzdłuż wybrzeża i kierujemy się krótszą, w stronę Invecargill. Popołudniu docieramy do niewielkiego miasteczka Otautau, mając na licznikach ponad 75km, licząc na znalezienie tutaj noclegu.


Cytuj:
Zziębnięci, mokrzy, głodni, myślimy tylko o tym, by zrzucić z siebie mokre rzeczy i wziąć ciepły prysznic. I albo widać to w naszych oczach albo i co pewniejsze po nas samych, bo wyraźnie zwracamy na siebie uwagę. Każdy kto nas widzi, przystaje i stara się coś na otuchę powiedzieć miłego. A to odnośnie samej pogody, że paskudna i że leje, a to że jesteśmy twardzi.


pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  gf [ 24 paź 2012, o 16:07 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Kuracent napisał(a):
Adam zna Rzeszowiaka. Przeżył tam m.in. jeden z trzech najbardziej znanych wypadków tego jachtu.
Ja bardzo przepraszam, ale to już jakiś ranking jest?

Autor:  Kuracent [ 24 paź 2012, o 16:12 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

gf napisał(a):
Kuracent napisał(a):
Adam zna Rzeszowiaka. Przeżył tam m.in. jeden z trzech najbardziej znanych wypadków tego jachtu.
Ja bardzo przepraszam, ale to już jakiś ranking jest?


Nie. Ale pożar na Rzeszowiaku jest z pewnością jednym z trzech poważnych.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  gf [ 24 paź 2012, o 16:20 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Dobrze, że ktoś czuwa i prowadzi statystyki :)

Autor:  bury_kocur [ 24 paź 2012, o 18:53 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

Kuracent napisał(a):
pożar na Rzeszowiaku jest z pewnością jednym z trzech poważnych.


Wypadek nr 1 - sprzed kliku lat, kiedy zginął kpt
Wypadek nr 2 - Łeba - wbicie kila w dno
Wypadek nr 3 - ostatni wypadek z Wysp Owczych

Jakis pożar ?
To już nr 4.
Pzdr
Kocur

Autor:  Kuracent [ 24 paź 2012, o 19:04 ]
Tytuł:  Re: Kiedy pierwszy spicz w Korsarzu?

bury_kocur napisał(a):
Kuracent napisał(a):
pożar na Rzeszowiaku jest z pewnością jednym z trzech poważnych.


Wypadek nr 1 - sprzed kliku lat, kiedy zginął kpt
Wypadek nr 2 - Łeba - wbicie kila w dno
Wypadek nr 3 - ostatni wypadek z Wysp Owczych

Jakis pożar ?
To już nr 4.
Pzdr
Kocur


Masz rację. Nie jestem na bieżąco. Aż żal jachtu. Bo bardzo lubię Rzeszowiaka. Mialem zaszczyt płynąć dwa razy na tym jachcie. To wspaniały, niesamowicie dzielny jacht. A tyle wypadków. :-(

pzdr,
Andrzej Kurowski

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/