W dniach 1/2/3 lutego w Poznaniu odbędą się Targi Boatex. https://www.boatex.pl/pl/
W ramach tej imprezy będę miał swoje "parę minut" na tzw scenie, które będę chciał poświęcić na przybliżenie "bezpatenciarzom" i Żeglarzom Jachtowym, Zalewu Szczecińskiego i przyległych wód.
Rzecz w tym, aby zwiększyć zainteresowanie żeglarzy tym rejonem i namówić ich na samodzielne zdobywanie stażu morskiego.
W związku z tym, potrzebuję informacji, w celu sporządzenia mapy miejsc i firm od Szczecina do Świnoujścia i Dziwnowa, w których bezpatenciarze i Żeglarze Jachtowi mogą czarterować i prowadzić jachty zdolne przynajmniej do żeglowania po Zalewie i przeskoku z Dziwnowa do np Świnoujscia.

Z góry dziękuję za pomoc.
Info na pw, mail siedlewskisail@gmail.com tel 693868449

Na scenie wystapią z różną tematyką nazwiska o wiele bardziej znane i zasłużone niż moje, ale konkretne informacje o programie dostarczę w ciągu tygodnia.

Piotr Siedlewski

Czyli uczył Marcin Marcina.

Ja myślę że barierą dla zwiększenia zainteresowania żeglowaniem nie jest brak firm czarterowych, tylko ceny czarterów które są średnio dwa razy wyższe niż na Mazurach.

???
Łódki "mazurskie"
Skagen Solina 27 w lipcu 2800 za tydzień czyli 400 za dobę.
OSiR Lubczyna Twister 780 - 300 PLN za dobę.
OSiR Lubczyna Antila 26 - 400 PLN za dobę.
- czy to odbiega od stawek mazurskich?
I morskie
Catalina 30 2600 na tydzień - 372 za dobę
Neptun 27 - 360/d
Prospect 900 - 1700/t, 243/d
Ile kosztuję łodzie tej wielkości na Mazurach? Dodaj do tego dużo tańsze porty na Zalewie.

_________________
Miłego dnia
Pozdrawiam
Waldi

I dodaj różnice w kosztach wyposażenia jachtu na wodach morskich. Koszt przeglądów, Karty Bezpieczeństwa, ubezpieczenie itp. to się okaże że cena czarteru na Mazurach to dopiero zdzierstwo

rynek czarterowy na Mazurach jest bardzo rozwinięty, Tutaj to pustynia ,niemalże

_________________
pozdrowienia piotr

W sierpniu 2018 r. za czarter Twistera 780 z Giżycka w firmie Interjacht, zapłaciłem 1260 zł/tydzień, czyli 180 zł/dobę. Czyli wychodzi 40% taniej.

Mazury niestety zostały zasz......e i zas...e przez żeglarzy.

No niestety tak, ale to oprócz braku kultury pseudożeglarzy,też wina braku odpowiedniej ilości miejsc biwakowych z toaletami i koszami na śmieci oraz braku odpowiedniej ilości miejsc do odbioru nieczystości z toalet jachtowych.

Dla mnie Mazury sa podobnym fenomenem co Polwysep Helski dla wind i katsurfistow. Znam kilka odob ze Szczecina i ololic ktorzy jezdza tam glownie imprezowac bo do uprawiania zeglarstw wind i kitesurfingu maja co najmniej nie gorsze warunki w okolicy.

Marku, rozumiem to. Sam miałem takie przemyślenia i domyślam się co jest przyczyną:
- system ujednoliconych obowiązkowych szkoleń, na których "straszyło się" kursantów morzem w czasach kiedy nie było ono dostępne;
- ograniczony dostęp do żeglarstwa morskiego;
- w tym czasie całkiem przyzwoita dostepność żeglarstwa w formule śródlądowej, co spowodowało bardzo duży rozwój infrastrukturalny i przemysłu (Polacy są potentantem w Europie lub i na świecie w określonym segmencie jachtów);
- otwarcie granic, polepszenei sytuacji majątkowej Polaków i dostępność atrakcyjnych akwenów (Śródziemne).

To wszystko spowodowało, że całe pokolenia żeglarzy są wychowane przez niedouczonych instruktorów, nie potrafiących nawet odpalić spinakera, czy nie będących nigdy na morzu. System szkolenia bardzo separuje morze i śródlądzie. Rozwinięta infrastruktura na Mazurach daje pełne spełnienie dla ludzi traktujących pływanie jako rekreację. Dalszy naturalny rozwój - Chorwacja/Grecja, które stały się dostępne i gwarantują dużo więcej wrażeń niż bałtyckie pływanie.

Zauważ, że nawet na naszym forum jest bardzo mało (do policzenia na palcach rąk) pasjonatów pływania morskiego jako takiego, których kręci samo pływanie, a nie towarzyszący pływaniu lifestyle. Większość pływa na silniku, jacht traktuje jako hotel i dobrze wie jaką ma lodówkę, a już mniej o swoich własnych żaglach poza tym, że są "dakronowe". Takie osoby nie mają potrzeby rozwijać swoich żeglarskich umiejętności technicznych, bo to czym dysponują jest więcej niż wystarczające do ich potrzeb.
Do tego wszystkiego ludzie nie mają czasu.

W takiej sytuacji pływanie bałtyckie, zwłaszcza w naszych rejonach, wcale nie jest jakąś fajną sprawą w konkraście do Grecji czy Chorwacji czy nawet Mazur, gdzie oferta na lifestyle żeglarski jest bardzo rozbudowana. Bujanie się na Bałtyku jest samotne (nawet płynąc załogowo jesteśmy często jedynym jachtem widocznym na horyzoncie), długie, rzygliwe, zimne.

Nie ma co się więc dziwić, że masowa oferta żeglarska jest muzyka popularna. Koneserzy chodzą do Filharmonii, a masy się bawią na sylwestrowej nocy pod Dodę.

Widzisz Victorze mnie to dziwi ( ale nie martwi ) bo poza Mazurami wiekszosc zeglarzy wybiera za punkt startu Zatoke Gdanska nawet nie zastanawiajac sie nad tym ze wody "zachodu" daja o niebo wieksze mozliwosci zrobienia ciekawego a co najwazniejsze bezpiecznego rejsu bez wzgledu na to skad i ile wieje.Wiekszosc jachtow dostepnych u nas do czarteru to prawdziwe morskie jachty z ubezpieczeniem, przegladami i odpowiednim wyposazeniem. Na wiekszym szybszym jachcie w ciagu tygodnia czarteru mozna spokojnie 3 obce kraje zaliczyc.

Można , dla srodladowcow akwen znakomity do nabrania doświadczenia. Zalew plus Rugia ylto dla mnie nadal.atrakcyjny akwen.Do Chorwacji póki co się nie wybieram

_________________
pozdrowienia piotr

Siła marketingu

Chyba nie tylko.
Mazuranci to Warszawa, Kraków, Łódź - do Trójmiasta bliżej, szczególnie w dawniejszych czasach komunikacyjnych.
Obserwuję na Zalewie Wielkopolan i Dolnoślązaków.
To się powoli zmienia w związku z poprawą tras komunikacyjnych np. od strony Warszawy, czy Bydgoszczy.

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

Z Krakowa było obojętne Gdańsk czy Szczecin.
Koleją tak samo, znaczy.
I lepiej niż na Mazury - tak że nas z Warsiawkami do wora nie wrzucajta!
A potem kolej siem zepsiła; a samochodem to mi łatwiej było po niemieckiej stronie Znaczy w efekcie do Szczecina było łatwiej. I ze Szczecina pływało się wiecej.
Tak dla porządku.
Ale jak kolej siem poprawiła, a i drogi nieco, to znów nieszczęsna S3 dawała w kość.
Czujność trza rewolucyjną, nie ma letko, oj, nie ma...

I tak po prawdzie to szybciej a i znacznie wygodniej dojadę do Dover; God Save the Queen!
(Chorwacji litościwie nie wspominajmy )