Ale ma to coś.

My dotarliśmy dość szybko, a ja to w ogóle luksusowo, bo Milena pod dom mnie odstawiła.
Nie chcę przypominać zbyt nachalnie, dzięki czyjemu uporowi dotarliśmy do wiaty nad jeziorkiem.

Ten to się potrafi skubany ustawić:]

Nieregatowo też zostałam odstawiona do domu

No cóż, kolejny SIZ przeszedł już do historii.Dziękujemy z Robertem wszystkim uczestnikom za udział oraz tolerancję na wszelkie niedogodności.
To nic, że było zimno, deszczowo i ciemno - za to mogliśmy się, dzięki Waliantowi, wykazać dzielnością ducha i wytrwałością w dążeniu do celu, prawda to i tak tylko dzięki dziewczynom, które pozwoliły Tomkowi na wykazanie swojej stanowczości
To nic, że brakło prądu, dzięki czemu zjedliśmy romantyczny obiad przy świecach, co Janna uwieczniła gustowną fotką.
To nic, że narodziła się nowa SIZowa tradycja bezalkoholowej imprezy, na której nieźle się ubawiliśmy przy tequilli w wersji caroke i innymi fajnymi clipami.
To nic, że tapczaniki małe i twarde, ale to podobno zdrowe dla kręgosłupa, ale wg Michała ośrodek Dresso jest już "kultowy".
To nic, że .... można by wiele jeszcze opowiadać ale ważne, że mogliśmy się znów spotkać, pogadać, powspominać i powygłupiać.
Dziękujemy!

Zostały dwa miesiące do następnego
Upraszam uprzejmie Szanownych PT Organizatorów o wyznaczenie terminu coby w kajecikach zapisać.