Gdyby nie to ze to ja zorganizowałem rejs - składałbym natychmiastową reklamację
Wczoraj prognoza podawala ostrzezenia przed szkwałami 30-40 kts, ale nie ostrzegała przed nawałnicą :] 45-50....
W okolicach Porecu dogoniła nas burzowa chmura z pólnocnego zachodu. Poczułem się jak na mazurach
! Widać jak zbliza sie do nas biały szkwał. Większosc rzeczy zdążylismy pochować wcześniej, ale kiedy kopniak pojawił sie na naszym tylku straciliśmy (przywiazany solidnie na wypadek szkwalow) materac dziobowy i dobry humor... Jacht opodal nas, ktory nie zareagował na zblizajace się ciemne chmurzyska stracił genuę, uszkodzil grota. Najwyraźniej potargany od góry grot zaklinowal sie w likszparze i chcial nie chciał "spoźnialscy" musieli na resztkach zagli uciekac w morze. Z mieszanymi uczuciami - bo rozwiało sie do 40-45. dogoniliśmy nasz materac ktory od czasu do czasu wylatywał w powietrze gnany wiatrem, w czasie lotu kręcąc sie jak dziecięcy wiatraczek na rowerku. Jak juz materac zdołalismy wylowić, poszlismy na silniku pod wiatr. Bylismy okolo 1 mili od zatoki Porec gdzie chielismy się schronic przed zapowiadnymi szkwalami. Licząc że burza szybko minie, bo czolo nawalnicy naprawde szybko przeszlo nad głowani i poszlo w ląd, przy obrotach silnika 1800 ustawieni pod wiatr w stronę otwartego morza gps pokazywał "prędkość" SOG 0,2 kts. Bylo nam to na rękę, żeby nie zwiększać dystnsu do lądu bo uznalismy że jak zelżeje poniżej 30 kts uciekniemy do zatoki. Porec jest dobrze osloniety naturalna wyspą - wyciągniętym na pólnocny zachódod wyspy długi kamienny pirs i falochronem od strony poludniowej, poludniowo zachodniej. Po parunastu minutach wiatr sie zaczał uspokajać, fala złagodniała odwróciliśmy sie i z wiatrem na silniku 1300 obrotów poszliśmy 7 węzłow w strone wejscia do zatoki. No i wtedy - dobrze ze od razu a nie jak zblizylismy sie do portu, przyszła druga tura atrakcji Zzaczęło wiać 45 kts (w poarywach pewnie wiecej bo V-max wiatru z tego dnia mieliśmy 54 węzły). Wiatr podniósł takie ilosci wody że widoczność siadła do kilkunastu metrów. Znowu zaczęła sie ucieczka od lądu. Tym razem nasza prędkośc na silniku wynosila 0,3 kts... ...wstecz w stronę ladu... Do brzego mielismy okolo mili a więc w razie czego ze dwie trzy godzinki na rozmyslanie o sensie życia i "dlaczego musimy zeglowac" :] Zaczęlismy knuć w kierunku postawienia kawalka genui i pójscia w miarę możliwosci na połnocny zachod, żeby zyskac na czasie i poczekać aż sie uspokoi chociaż do 30 KTS. Drugi raz w tym roku ubrałem sztormiak i to nie dla jaj, ale po prostu zmarzlem (!!! lipiec Chorawacja - hallo!!! pomyłeczka jakaś) a uderzenia wody przetaczajacej sie przez jacht, plus bryzgi wody niesionej przez wiatr, robiły sie niemile. "Kulminacja" nie trwała na szczęscie długo, po 10-15 minutach zwrot wektora predkosci zmienił sie w pożądana stronę. Po pół godzinie wiatr uspokoicl się do 25 knotów. Pokręcilismy sie jeszcze z dala od brzegu, żeby dać szansę wiatrowi gdyby sie rozmyslil i postanowił stężeć po raz trzeci. Ostatecznie po jakimś czasie stanęlismy bezpiecznie na bojce pred mariną w Porecu. Myślę że nawet gdybyśmy w trakcie kulminacji weszli do zatoki (to był nasz plan C gdyby i zagle i silnik zawiodły w zakresie ucieczki w morze) daałoby się stanąć bezpiecznie na kotwicy lub na bojce. Natomiast nie przymuszony sytuacją, kompletnie nie miałem ochoty tego sprawdzać, podczas gdy w podstawie wialo 45 knotów Tak więc zapraszamy na sloneczny adriatyk - aktualnie widzę jakieś dwie oferty last minute z Balitc "cos tam" czarter i jeszcze na Elanie 45 jakas rejsowa sytuacja 
)
