Śledząc od dłuższego czasu rynek jachtów żaglowych używanych w Polsce obserwuję wiele prawdziwych okazji dla żeglarzy i cenowych i sprzętowych które bez skrupułów i zastanowienia "połykają" wędkarze wszelkiej maści. Kończy się taki zakup najczęściej zdjęciem otaklowania i zgrozo ucięciem kila jeśli jest to jacht kilowy. Były częste przypadki zakończone tragicznie mocowaniem do jachtu wielkości Bez 2 silnika przyczepnego o mocy np. 30 koni i wypływania na połów na Zalew Szczeciński czy Zatokę Gdańską.
Sprzedający też nie ma skrupułów często oferując nawet własnoręczne ucięcie kila aby tylko wędkarz kupił. Jest wolny rynek. Każdy może wszystko ze swoją własnością zrobić.
Tak sobie dywaguję ale chyba nie ma tu jakiegoś sposobu aby te okazje trafiły w ręce prawdziwych żeglarzy. Co Wy o tym sądzicie?

Dzięki wędkarzom stare jachty zyskują drugie życie. Kto dziś kupi starego Oriona wartego kilka tysięcy, tylko wędkarz albo głupi. Rozsądni raczej nie kupią, bo pakowanie się w remont starocia to pasmo problemów i wydatków. Zamiast remontować można zdjąć maszt i resztki żagli. Zdemontować niepotrzebne okucia. Resztę pomalować i mamy gotowy jacht dla wędkarza. Koszt remontu to tylko koszt silnika, który trzeba kupić. Dodatkowo jachty żaglowe nie potrzebują dużych silników do napędu i zużycie paliwa też nie rujnuje. Gdyby nie wędkarze te jachty gniłyby pod płotami portów.

_________________
Kto ma statki ten ma wydatki.
Pozdrawiam Michał aka Szkodnik
Usługi szkutnicze

Jest sposób. Kup. Albo majac jacht sprzedaj go zeglarzowi o 90% taniej. To jedyny sposób jaki akceptuję: czyli niech decyduje rynek. Nie zaakceptuję żadnych dogodnych ograniczeń w tym zakresie.

Zawsze warto zacząć od siebie.

I to się nazywa naturalna selekcja

Pzdr

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell

Mój znajomy zawsze po takiej "selekcji" mówił że będzie chleb tańszy !

A ja się zastanawiam jakie to były częste przypadki zakończone tragicznie na Zatoce i na Zalewie?

Rozumiem, że tragicznie oznacza wypadki śmiertelne, a częste to co najmniej kilka.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Ja nie wiem jak często ale ja pamiętam jeden, było o tym na forum. Tragicznie skończyła się wyprawa dla trzech mężczyzn którzy w zeszłym roku w maju znaleźli się swoją łodzią w rejonie Zatoki Skoszewskiej więcej pod linkiem:
https://www.tvn24.pl/pomorze,42/trzech-zeglarzy-zaginelo-ratownicy-znalezli-jedno-cialo,737993.html
Dwukrotnie byłem swoją małą łódką na Zalewie Szczecińskim. Gdzieś niedawno pisałem, że czym innym jest byciem w załodze dużego jachtu którego celem jest wyjściem na morze, a czym innym pływanie po zakamarkach zalewu na małej łódce. Mam świadomość, że gdybym podczas silnego zachodniego wiatru znalazł się w strefie przyboju przy nawietrznym brzegu to mogłoby się to dla mnie skończyć tragicznie. Jakie tam może być falowanie widać na zdjęciu podpisanym:
Czarnocin. Przybój na krawędzi mielizny ok. 1000 metrów od brzegu,
zdjęcie w artykule który znajduje się pod tym linkiem tylko trzeba przewinąć stronę nieco niżej:
http://zalew.org/hydrologia-historia-przyroda

A to serwisy ogłoszeniowe umarły?



A możesz mi przybliżyć te "częste przypadki" na Zatoce Gdańskiej?

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła

Tu jest przykład z forum motorowodnego:
http://forum-motorowodne.pl/remont-przebudowa-modernizacja-lodzi/kierownica-po-lewej-stronie/msg82204/#msg82204Warto zajrzeć na początek wątku żeby zaobaczyć jak było wcześniej

Jak częste? Słowem - ile było takich tragicznych przypadków?

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...