sunlux napisał(a):
Chciałbym go sprzedać ale nie wiem jaka może być jego wartość i gdzie najlepiej to zrobić. Jacht znajduje się w Szwecji pod Stockholmem.
Hmmm, wartość jest ściśle powiązana ze stanem i wyposażeniem.
Czego dowodem jest, że na miejscu, w Szwecji, za jacht tego dokładnie (dość popularnego) typu żądają obecnie od 8 do 68 tysięcy koron:
https://www.blocket.se/hela_sverige?q=M ... &l=0&md=thIMHO najprościej sprzedać tam, gdzie jacht jest. Np. przez portal, do którego link masz wyżej.
Tyle, że jachtu nie kupuje się bez możliwości dokładnego obejrzenia / wypróbowania, więc musiałbyś mieć pełnomocnika na miejscu.
sunlux napisał(a):
Istnieje jeszcze możliwość sprowadzenia go tutaj i tutaj jego sprzedaż lub nawet użytkowanie - nie wiem tylko jakie są koszty takiej operacji. Ja nie mam doświadczenia w pływaniu, bez szkolenia zapewne poradzę sobie tylko na samym silniku.
- Chcesz mieć własną, niewielką łódkę w Polsce, odpowiednią do weekendowych wypadów na wody przybrzeżne i dającą potencjalną możliwość wykorzystania do nieco dalszych morskich wypraw - to Maxi 77, choć to leciwa konstrukcja, może być całkiem udanym wyborem. Zwłaszcza, że już ją masz
- Chcesz robić ekstra biznes licząc na zdecydowanie wyższą cenę po tej stronie Bałtyku - zapomnij, skórka niemal z pewnością okaże się niewarta wyprawki.
W każdym przypadku sprowadzenie jachtu do Polski wiąże się z kosztami po drodze (postoje, ca 200 koron każdy i paliwo, ca 2ltr na godzinę). No i trzeba się liczyć z tym, że koszty naprawy (np. silnik)a w SWE mogą przerosnąć wartość łódki... Na miejscu, w Polsce, pojawią się kolejne koszty, np. stały postój (BTW w Polsce z reguły droższy niż w Szwecji...).
Szczerze radzę - w żadnym z wyżej wymienionych przypadków nie płyń przez Bałtyk sam.
Zaangażuj kogoś, kto ma ciupek doświadczania i wiedzy. Takiego "kumatego" potrzebujesz przede wszystkim po to, by sprawdził łódkę na miejscu. Bo zdalne zapewnienia osób trzecich, jakoby jacht jest "w pełni sprawny" mogą okazać się niezupełnie ścisłe. Zawłaszcza, jeżeli jacht powinien być w pełni sprawny do przeskoku przez Bałtyk, a nie do weekendowych wycieczek między sztokholmskimi wysepkami - którym zapewne służył dotychczas.
Ze względu na pogody i temperatury nierozsądne byłoby płynięcie przez naszą bałtycką kałużę niewielką, nieoswojoną łódką, wcześniej niż na przełomie maja/czerwca. Masz zatem jeszcze kilka miesięcy, by kogoś rozsądno-doświadczono-kumatego znaleźć. Na miejscu w SWE, wśród znajomych, na forach, etc...
Przy tak niewielkiej łódce i w Twojej sytuacji doradzałbym raczej amatora-pasjonata, któremu za wynagrodzenie starczy frajda, micha i zwrot kosztów podróży i który w drodze czegoś nauczy również Ciebie - a nie "speca" od sprowadzania łódek, traktującego sprawę jak czystą usługę za kasę. Ale zrobisz jak uważasz...
