Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

DZ
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=5&t=48
Strona 1 z 2

Autor:  jaro3000 [ 14 sie 2005, o 14:00 ]
Tytuł:  DZ

Według wielu stara, krowowata.. według mnie piekna. Wyróżnia sie na tle wszechobecnych aktualnie malutkich ( i większych ) slupów. to właśnie z nią wiążę moje najlepsze żeglarskie wspomnienia, nigdy nie zapomne wiatru grajacego wlasnie w jej zaglach, nadal gdy przeplywam kolo takiej lubie popatrzec, czasami mam ochotę zebrać ludzi i wyporzyczyc na pare godzin.. narazie sie nie udalo, plywalem nia tylko na kursie.. ilez razy wkurzalismy sie wszyscy na nia, na jej krowowatosc, ale czuje ze wszyscy wiaza z nia podobne uczucia do mnie... a co wy sadzicie o starej dobrej DeZecie ?

Autor:  Vieri [ 15 sie 2005, o 10:38 ]
Tytuł: 

Ja nic nie sadze bo nie plywalem :D

Autor:  jaro3000 [ 15 sie 2005, o 11:11 ]
Tytuł: 

masz czego zalowac, polecam :-P

Autor:  mazurski pirat [ 12 sty 2006, o 09:30 ]
Tytuł:  dezeta

No cóż powiedzieć
Stara poczciwa DZ-ta to sprzęt do nauki na patent sternika.
Ludzie na niej wyglądają jak galernicy i wszyscy patrzą tylko gdzie się podziały łańcuchy i kajdany.Widziałem jak takie szkolenie przebiegało.
Kupa krzyku, wrzasku od nerwówki komend.Brakowało tylko gościa z batem
i klocków w zębach.Gdy to wszystko się wyrzuci to łódka jest cholernie romantyczna i przywraca nieco wspomnienia herbacianych kliprów.
Kupa na niej miejsca.Fajnie wygląda na jeziorze.Na pewno nie jest szybka
co niestety w dzisiejszym żeglarskim światku jest podstawowym parametrem przy wyborze jachtu.Moim zdaniem fajnie odpicowana zabezpieczona Dezeta
może wzbudzić zachwyt niejednego żeglarza.

Autor:  Tomek Janiszewski [ 12 sty 2006, o 11:23 ]
Tytuł:  Re: dezeta

mazurski pirat napisał(a):
Stara poczciwa DZ-ta to sprzęt do nauki na patent sternika.

Który to patent przed rokiem 1980 był konieczny aby samodzielnie prowadzić WSZYSTKO co miało powyżej 5mkw żagla. Włącznie z najczęściej w tamtych czasach spotykaną Omegą. Kto jeszcze to pamięta?
Cytuj:
Ludzie na niej wyglądają jak galernicy i wszyscy patrzą tylko gdzie się podziały łańcuchy i kajdany.Widziałem jak takie szkolenie przebiegało.
Kupa krzyku, wrzasku od nerwówki komend.Brakowało tylko gościa z batem i klocków w zębach.

Wyjąłeś mi to spod palców :lol: Dodam jeszcze koszmarnie ciężkie, niewyważone wiosła, dla wyjmowania których z wody potrzeba było o wiele więcej siły, niż na samo napędzanie jednostki. Potem p.o. "gościa z batem" czyli KWŻ mógł mierzyć poziom wyszkolenia kursantów... wielkością odcisków na ich dłoniach. Aby zaś wolnemu od tej katorgi sternikowi nie siedziało się nazbyt wygodnie, zamontowano na pawęży takie wąziukie trójkątne "zydelki", tak aby musiał trzymać stopy na poziomie ław dla pozostałej części załogi, i dobrze się pilnować, aby nie fiknąć plecami za burte. Wprost idealna jednostka (w odróżnieniu od wolnego od powyższych cech "Trenera") aby przy okazji tego "magla" będącego koniecznym warunkiem uzyskania uprawnień do samodzielnego prowadzenia jakiegokolwiek liczącego się jachtu wyeliminować jak najwięcej tych którzy sami nie mają zadatków na "nadzorcę galerników". Potem szczęśliwy absolwent takiego szkolenia niejednokrotnie zasilał szeregi "dziadków" w pezetżetowskiej "fali", i z upodobaniem ścigał kolejnych "kotów" :cry: A żeglarze jachtowi, którym było wolno prowadzić Omegę jedynie pod nadzorem, układali na cześć swoich dręczycieli "Pagajowe Tanga" w których wspominano, jak to kiedyś ich "Pan i Władca" zapragnął "pójść fest na wiatr":
"Fok i Grot precz!
I pagajo forte, forte!"
Trafiają się jeszcze tacy, którzy tamtych czasów odżałować nie potrafią...

Cytuj:
Gdy to wszystko się wyrzuci to łódka jest cholernie romantyczna i przywraca nieco wspomnienia herbacianych kliprów.


Bywały różne ciekawe pomysły na to co można z "tym" zrobić, np. po Mazurach i Zalewie Zegrzyńskim pływa elegancka, kabinowa wersja DZ-ty, nazwana "Biały Słoń III". Aby zachować wspomnienie po tym dla tego typu jest najbardziej charakterystyczne - pozostawiono w okolicach krótkiego kokpitu jedną parę dulek... Moze to jest jakaś szansa dl apozostałych harcerskich Dezet, których w okolicach lat 70-tych ub. wieku "natłuczono" od podstaw co niemiara, jedynie dlatego że wymogi PZŻ przewidywały koniecznośc zdawania egzaminu na podstawowy (tj. uprawniający do prowadzenia "normalnego" jachtu) stopień żeglarski - na takiej właśnie jednostce?

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski

Autor:  Gość [ 5 lut 2006, o 21:55 ]
Tytuł: 

Zrozumieć Dezetę, to zrozumieć sens żeglarstwa! Człowieku jak widzisz Dezetę to patrz i podziwiaj! To łódka dla tych którzy myślą.

Autor:  fromel [ 8 lut 2006, o 13:41 ]
Tytuł: 

Kocham DZ-ty !!!

Autor:  WhiteWhale [ 8 lut 2006, o 15:06 ]
Tytuł:  Myślą?

Anonymous napisał(a):
Zrozumieć Dezetę, to zrozumieć sens żeglarstwa! Człowieku jak widzisz Dezetę to patrz i podziwiaj! To łódka dla tych którzy myślą.

Myślą, że płyną na wiatr :D

Autor:  Tomek Janiszewski [ 8 lut 2006, o 16:37 ]
Tytuł:  Re: Myślą?

WhiteWhale napisał(a):
Anonymous napisał(a):
Zrozumieć Dezetę, to zrozumieć sens żeglarstwa! Człowieku jak widzisz Dezetę to patrz i podziwiaj! To łódka dla tych którzy myślą.

Myślą, że płyną na wiatr :D

Znakomite! :lol: Mniej już śmieszne jest, jesli myślą że takie właśnie pływanie jest kwintescencją żeglarstwa. Potem przesiadają się na coraz większe żaglowce, konsekwentnie stroniąc od pływania na czymś co mogłoby bardziej przypominać normalny jacht, który można prowadzić na własną i wyłączną odpowiedzialność i... w efekcie wyrastają z nich takie "gwiazdy" jak panna Magdalena J. mistrzyni żeglarskiego "dziennikarstwa"... :(
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski

Autor:  Gość [ 9 lut 2006, o 11:01 ]
Tytuł: 

Witam!
Marku, to jest najkrótszy i najlepszy opis walorów DeZety jaki czytałem. Zgadzam się z Tomka poglądami na ten temat i nie tylko. Osobiście uważam, że bardziej romantyczny jest Bez 2. W naszym klimacie urlop na jachcie bez kabiny, to nieporozumienie.
Pozdrawiam Jacek.

Autor:  Jacek Grabowski [ 9 lut 2006, o 11:03 ]
Tytuł: 

Gość, to ja.
Pozdrawiam Jacek.

Autor:  Tomek Janiszewski [ 9 lut 2006, o 13:31 ]
Tytuł: 

Jacek Grabowski napisał(a):

Osobiście uważam, że bardziej romantyczny jest Bez 2.

Osobiscie obstawialbym jednak Oriona. Też z powodzeniem da się go prowadzić samemu ( i złożyć maszt, i wymienić fał miecza), a przy tym ma on tyle miejsca że mozna go ładnie i fujnkcjonalnie umeblować (w tym zabudować kambuz). No i jest zdecydowanie dłuższy, a przez to szybszy, na tyle szybki że pod prąd Wisły daje radę już przy bardzo słabym wietrze.
Cytuj:
W naszym klimacie urlop na jachcie bez kabiny, to nieporozumienie.

Bo ja wiem... Pływałem kiedyś w harcerstwie na Omegach, i takich dwutygodniowych rejsów z namiotami nie wspominam najgorzej. Ale kilkunastoosobowy "kołchoz" na DZ-cie to chyba zabiłby we mnie całą radośc żeglowania.
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski

Autor:  WhiteWhale [ 9 lut 2006, o 13:49 ]
Tytuł:  DZ-a???

Kontynuując temat. Kiedyś przypłynęliśmy na Hel w celu odprawy granicznej. Wewnątrz portu stała DZ-ta z tłumem żeglarzy, częste używających pogardliwego zwrotu "te kabinówki..." . Cały dobytek leżał praktycznie na kei, ale niech tam. Popłynęli do Władkowa. Po kilku godzinach wrócili, bo zachodni wiatr ich przydmuchał z powrotem. Kpt.Baranowski napisał kiedyś, że można wymyślać coraz to wyższe stopnie hardcoru, np " przejść saharę pieszo, boso i tyłem" No można, ale czego to właściwie dowodzi. Pływanie DZ-tą po morzu traktuję w takiej właśnie kategorii. :roll:

Autor:  fromel [ 9 lut 2006, o 22:26 ]
Tytuł: 

Drogi Tomku !

Nie przepadam za tym jak ktoś odgórnie feruje wyroki. Znam kilku takich, którzy na DZ-tach nigdy nie pływali i też się nadają tylko do wariatkowa

Drogi Jacku !

Pływając na bardziej "romantycznych" od DZ-ty kabinówkach zdarzało mi się nader często spać w kokpicie - w naszym klimacie.

Drogi Marku !

DZ na morzu - pewnie nieporozumienie. Nie wiem, bo nie pływałem (o czym wiesz). Natomiast na Mazurach - po prostu fajowa zabawa, bez podtekstów o jedynie słusznym "prawdziwym" żeglarstwie.

Reasumując:
nie narzekajcie Panowie na DZ-ty. Nikt nie twierdzi że tylko DZ to jacht a reszta to szambo.
I czytając Was nie rozumiem, dlaczego tak usilnie staracie się DZ zdyskredytować. A może dla odmiany "obrobicie" np. optymista? :twisted: [/list]

Autor:  Tomek Janiszewski [ 10 lut 2006, o 10:19 ]
Tytuł: 

fromel napisał(a):
Drogi Tomku !
Nie przepadam za tym jak ktoś odgórnie feruje wyroki. Znam kilku takich, którzy na DZ-tach nigdy nie pływali i też się nadają tylko do wariatkowa

Ależ nie potępiam w czambuł każdego kto pływa na DZ-cie, Stwierdzam tylko że to wprost idealny sprzęt z punktu widzenia "skoszarowanego" żeglastwa, takiego z Regulaminem Służby i podobnymi głupotami jakie lubią leśne dziadki zza PZŻ-towskich biurek (lubią w sensie pragnęliby aby inni tylko tak pływali).
Cytuj:
Natomiast na Mazurach - po prostu fajowa zabawa, bez podtekstów o jedynie słusznym "prawdziwym" żeglarstwie.

Dla mnie nie była to wcale fajowa zabawa :-(( Odniosłem subiektywne wrażenie że ci co twierdzą że to lubią - lubią to co mają. A stopień zadezecienia jezior jest (a przynajmniej był do niedawna) IMHO nieproporcjonalnie duży, właśnie za sprawą wymogów egzaminacyjnych na pierwszy prawdziwy stopień żeglarski.
Cytuj:
A może dla odmiany "obrobicie" np. optymista?

Proszę bardzo. Na tej szufladce oswajałem się z woda, i to wtedy gdy z optymistoregatowego wieku dawno już wyrosłem. Przyznam że do tego celu nadawała się nienajgorzej, choć gdy miałem okazję zamienić ją na Cadeta, więcej juz na Optymista nie miałem ochoty wracać, ceniąc sobie jednoosobową obsługe steru i dwu żagielków, a także obecnoć sztagu, want, fałów grota i foka jak na "prawdziwym" jachcie za jaki uważałem wtedy Omegę.
A Ty możesz teraz obrobić Oriona :razz: ; ciekaw jestem ile z Twoich zarzutów będzie wynikało z "Zabujczego" stanu, w jakim obecnie znajduje się większość tych jachtów.
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski[/quote]

Autor:  WhiteWhale [ 10 lut 2006, o 10:30 ]
Tytuł:  Optymist

Kiedyś w Lublinie rozegrano regaty Optymistów, przy czym zawodnicy liczyli sobie od 12 do 62 lat. ( z przewagą stanów średnich :wink: ) Żeby było sprawiedliwie, zważono każdego zawodnika i każdy dostał "doważkę" w postaci worka z piaskem, zrównującą go z najcięższym zawodnikiem, który ważył 92 kg. Tak spreparowana szuflada ledwo wystawała z wody, i zmuszenie jej do jakiejkolwiek żeglugi była dużą sztuką. Szczególnie trudne okazało się zmuszenie jej do odpadnięcia. t.zn, jeśli zawodnik musiał się akurat zająć wybieraniem wody, której nadmiar groził zatopieniem, optyk robił niespodziewany myk i stawał w łopocie. A wtedy ruszyć z miejsca było baaardzo trudno. Zabawa była przedni, szczególnie, że był to już październik :smile:

Autor:  fromel [ 10 lut 2006, o 10:33 ]
Tytuł: 

Tomku!
"Skoszarowanie" występuje na każdym jachcie na którym załoga liczy więcej niż jedną osobę. Na kabinówkach też. Piszesz że DZ-ty lubią chyba tylko ci co nie mają innego wyjścia. Nigdy nie pływałem na DZ inaczej niż dla przyjemności, ze znajomymi. A decyzja o czrterowaniu jednej DZ-ty zamiast dwóch "kabin" była przemyślana i jak pokazują moje doświadczenia - trafna. A "pruski dryl" w czteroosobowej załodze próbował kiedyś wprowadzić mój kolega na małym jachcie. Kwestia ludzi, nie sprzętu.

[ Dodano: Pią 10 Lut, 2006 10:39 ]
Ani Oriona, ani jnnej konstrukcji obrabiał nie będe. Każdy ma coś co lubi. Do "zamknięcia" np. mazurskiej pętli przez Głaźną Strugę wybrałbym właśnie jego. Choć wiem że i DZ-ty pkonały ten "problem". Generalnie po prostu nie lubię wyszydzania czegokolwiek.

Autor:  Gość [ 10 lut 2006, o 11:43 ]
Tytuł: 

fromel napisał(a):
Tomku!
"Skoszarowanie" występuje na każdym jachcie na którym załoga liczy więcej niż jedną osobę. Na kabinówkach też.

No bez przesady: rejs we dwoje stawiasz na równi z rejsem w kilkanaście ściśniętych jak śledzie w beczce osób, niekoniecznie sie lubiących?
Cytuj:
Piszesz że DZ-ty lubią chyba tylko ci co nie mają innego wyjścia.

Nie bezpodstawnie. We wspomnianej drużynie harcerskiej w której pływałem na Omedze postanowiono zbudować DZ-tę. Po to aby mieć własny sprzęt do "wyrobu" sterników jachtowych. A we mnie wzbudzilo to czarną rozpacz, pragnąłem bowiem zbudowania pięknej, kabinowej Nadziei, o sylwetce zrywajcego się do lotu łabędzia, na jakiej pływali harcerze z dwu innych drużyn, budząc niesmak innych "bo to już nie jest harcerstwo". A drużyna rozpadła się nie zdążywszy dokonczyć DZ-ty. Dlatego osobiscie tej krypy nienawidzę - nie wolno mi? - i najchętniej zapudłowałbym na nią wszystkich działaczy PZŻ którym niezasłużoną IMHO popularność ona zawdzięcza, gdzie spędzaliby swoje stare lata.
Cytuj:
Nigdy nie pływałem na DZ inaczej niż dla przyjemności, ze znajomymi.

Byłeś wyjątkiem potwierdzającym regułę :wink:
Cytuj:
A decyzja o czrterowaniu jednej DZ-ty zamiast dwóch "kabin" była przemyślana i jak pokazują moje doświadczenia - trafna.

Gdybym miał z Wami płynąć, na pewno zepsułbym Wam rejs. Przykro mi, ale inaczej bym nie potrafil.
Cytuj:
A "pruski dryl" w czteroosobowej załodze próbował kiedyś wprowadzić mój kolega na małym jachcie.

Może było tam o dwie a nawet trzy osoby za dużo?
Cytuj:
Ani Oriona, ani jnnej konstrukcji obrabiał nie będe.

A myślisz że gdybyś zaczął obrabiać to ja zaraz bym się obraził? Przeciwnie, mało co mnie tak zROTFLwowało jak propozycja zainstalowania wewnątrz jego kabiny toalety chemicznej, przy zastąpieniu forluku deską sedesową :DD
Cytuj:
Do "zamknięcia" np. mazurskiej pętli przez Głaźną Strugę wybrałbym właśnie jego.

A i owszem, pokonałem Głaźną, choć pętli nie zamknąłem tylko wróciłem tą samą drogą.
Cytuj:
Choć wiem że i DZ-ty pkonały ten "problem".

Zapewnie wiosną, przy extremalnie wysokim stanie wody. Dla Oriona musiałem latem 2004 i 2005 roku wybudować w krytycznym odcinku Strugi śluzę z kamieni.
Cytuj:
Generalnie po prostu nie lubię wyszydzania czegokolwiek.

A może po prostu brak Ci poczucia humoru?
Mimo to pozdrawiam
Tomek Janiszewski

Autor:  fromel [ 10 lut 2006, o 13:39 ]
Tytuł: 

Nie, ale najwidoczniej moje poczucie chumoru jest trochę mniej prześmiewcze...
I na tym proponuję zakończyć polemikę, bo jeszcze chwila i ten wątek będzie bardzo niestrawny a zdryfowaliśmy już za daleko od tematu.

Autor:  Vieri [ 10 lut 2006, o 13:50 ]
Tytuł: 

Sądzę, że to dobry moment, Fromel. Wszelkie uwagi proszę kierować do siebie na PW. Jeżeli jakiekolwiek posty na PW byłyby obraźliwe, lub wymagające naszej interwencji - prosimy o wiadomość w temcie SailingNews/zegluj net - uwagi lub na nasze PW

Autor:  aga [ 11 lut 2006, o 22:24 ]
Tytuł:  :)

jeszcze nie miałam okazji pływać na DZ-cie, a jak czytam to co piszecie mam coraz większą ochote :).
Miałam jednak szczęście pływać na Generale Zaruskim. którego ożaglowanie było dla mnie nowością i to całkiem przyjemną. Ach, wspaniała jednostka i piękna przygoda (tam zakochałam się w morzu :) ), mam nadzieje że zostanie jak najszybciej wyremontowana i popłynie jeszcze w wiele rejsów. Serdecznie polecam amatorom DZ-t ;)
Pozdrawiam serdecznie.

Autor:  bolek607 [ 10 mar 2006, o 12:38 ]
Tytuł: 

WITAM

DZ-ta? też się na tym szkoliłem zabawa przednia, dwa bąble na rękach przy tym to przyprawa tak dla smaku.

Autor:  Anna [ 26 maja 2006, o 11:21 ]
Tytuł: 

Ojjjj tak DZ to wspaniała łajba. Osobiście pływałam 2 tygodnie na niej i szkoliłam dzieciaczki na patent żeglarski na niej. Miejsca na niej po dostatniekiem. Jedyny mankament to faktycznie wiosła 7 kilowe i miecz gdzieś 100 kilowy (koledze wylądował na nodze wiec nieprzyjemnie :) ), jego podnoszenie przy brzegu nie jest za przyjemne. Jednak polecam wszystkim którzy nie pływali !!!

Autor:  suleq [ 28 maja 2006, o 16:23 ]
Tytuł: 

A moim takim bardzo przyziemnym marzeniem jest załapać się nawet na operatora pompy zęzowej ;) na regaty "Ratujmy Dezety". Być może ktoś słyszał o kimś kto szuka kogoś do załogi? :)

Autor:  Usuniete_konto_8768124 [ 25 cze 2006, o 15:25 ]
Tytuł: 

Co by nie mowic plywanie na DZ-cie jest ekscytujace :) Dopiero na niej wychodzi czy ktos zna kunszt zeglarski czy olal kurs na patent. Osobiscie uwielbiam DZ-te. W Wegorzewie stoi w klubie morskim piekna DZ-ta odrestaurowana, drewniana z galionem na dziobie :roll: Przepiekna rzecz. Po prostu klasyk i nic wiecej. Dusza na wodzie :)

Autor:  Asiej22 [ 24 lut 2012, o 18:32 ]
Tytuł:  Re: DZ

Nikt dotychczas nie skonstruował lepszej łódki do szkolenia.

Autor:  piotr6 [ 24 lut 2012, o 18:43 ]
Tytuł:  Re: DZ

przepraszam bardzo ale jakiego szkolenia?

Dz ma swój urok ale ma jedną wadę, pływa tylko na silnych wiatrach, nie za bardzo ostro do wiatru. Jeśli o mnie chodzi to nie mam na niej ochoty pływać ,bo po co

Autor:  Wojciech [ 24 lut 2012, o 19:19 ]
Tytuł:  Re: DZ

piotr6 napisał(a):
Dz ma swój urok ale ma jedną wadę, pływa tylko na silnych wiatrach, nie za bardzo ostro do wiatru.

A, to ciekawe. Mam własną DZ i nie mam zastrzeżeń co do żeglugi tym jachtem w słabych wiatrach, a i w ostrych kursach nieźle sobie radzi. :-P

Oto ona ... :D

Załączniki:
20110505155.JPG
20110505155.JPG [ 1.82 MiB | Przeglądane 7715 razy ]

Autor:  piotr6 [ 24 lut 2012, o 19:41 ]
Tytuł:  Re: DZ

może pływałem na innym egzemplarzu. Jedyny plus DZ dla mnie, to żeglowanie na niej od 6B w górę

Autor:  Wojciech [ 24 lut 2012, o 19:46 ]
Tytuł:  Re: DZ

piotr6 napisał(a):
Jedyny plus DZ dla mnie, to żeglowanie na niej od 6B w górę

Powyżej 6 B, to narty wodne wkładam. :lol:

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/