Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Bardzo małą łódką po Bałtyku
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=5&t=6831
Strona 1 z 121

Autor:  robhosailor [ 30 gru 2010, o 22:45 ]
Tytuł:  Bardzo małą łódką po Bałtyku

K.B. napisał(a):
Zbudowałeś fajną nietypową łódkę, naprawdę podziwiam. Zapakuj w nią trochę gratów i popłyń na Bornholm z Mrzeżyna - tylko 54 mile - o świcie wypłyniesz, przed wieczorem wylądujesz na piaszczystej plaży. Moim zdaniem, bardzo serio, taki rejsik ma duże szanse powodzenia i przynosi niezwykłe doznania, niedostępne wśród puszcz i jezior...


Znam swoje możliwości, aż nadto, a możliwości tej łódki poznaję - z tego, co wiem i co widać gołym okiem, jest to płaskodenna żaglowa kanadyjka z wolną burtą niższą niż 30 cm. Musiałaby być zapowiedziana pogoda, jak drut - słoneczny dzień z wiatrem 2-3 B*. Oczywiście, że takie dni bywają, ale dobrze też wiem, że prognozy nie sprawdzają się w 100%. Można koczować na plaży w Mrzeżynie i czekać na takie okno pogodowe...

K.B. napisał(a):
Chińczycy powiadają: Zbyt napięta struna pęknie, luźna nie wyda żadnego dźwięku.

To zdanie bywa często przywoływane w tradycji zen, wiem coś o tym. :D

K.B. napisał(a):
Żeby dobrze grać na żeglarską nutę, trzeba się dobrze nastroić, bo Nie sztuka cało wyjść z opresji. Sztuka do niej nie dopuścić - to już nasz Mistrz - Mariusz Zaruski.
W moim przekonaniu istota rzeczy polega na określaniu i podejmowaniu nietrywialnych zadań i bezpiecznej realizacji takich projektów przy zaangażowaniu minimalnych zasobów.
Ale jak ktoś che tylko tak sobie, dla przyjemności pożeglować, to ja nie mam nic przeciwko temu i nawet go lubię ;-)


Otóż to - żegluję sobie dla przyjemności, czasami trywialnie, a czasami trochę mniej, ale w żadnym wypadku nie chodzi mi o jakąś "nietrywialność" mojego żeglowania i kiedy znajduję się na małej dinghy, czy na PJOA, na Zatoce Gdańskiej, to mam z tego prawie taką samą frajdę, jak na Jeziorze Dziekanowskim, na swojej żaglowej canoe. Między innymi z tego powodu, o którym mówił Mariusz Zaruski nie wypłynąłem w maju na Zatokę na swojej Beth "YuanFen", ale korciło mnie bardzo. Cóż: "Safety first" (nie wiem, kto to powiedział, ale myślę, że miał rację).

A co do reszty - podziwiam tych, którzy się doskonalą w żeglarstwie, ale bardziej tych zwyczajnych, którzy, po prostu, doskonale żeglują (chociaż popełniają błędy, jak np. Serge Testa - 500 dni dookoła świata na mikrojachciku 3,6 m). :D

EDIT: *) Dodajmy, że najlepiej, aby to był wiatr z ćwiartek południowych.

EDIT 2: Zmierzyłem sobie według mapy - to prawie 59 mil (94,5 km) wychodzi od Mrzeżyna do Dueodde, czyli trzeba lecieć non-stop 5 węzłów przez 12 godzin... więc to jest praktycznie bardzo mało prawdopodobne do zrobienia na tej łódce w ciągu dnia... Proa PJOA ma już większe szanse, bo przy piątce (4-6 B) zrobiła średnią 7 węzłów na trasie Swarzewo-Górki Zachodnie (czyli połowa długości tamtej trasy na Bornholm!), ale to na prawdę zupełnie inna łódka. A i po tamtym przelocie miałem na prawdę dosyć siedzenia (całkiem mokry) okrakiem na zalewanych deskach. :D

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 20:32 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Myślę, że Krzysztof powinien zajrzeć do tego linku:

viewtopic.php?f=5&t=5866&p=62906#p62906

:lol:

Autor:  Catz [ 2 sty 2011, o 20:50 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
Zmierzyłem sobie według mapy - to prawie 59 mil (94,5 km) wychodzi od Mrzeżyna do Dueodde, czyli trzeba lecieć non-stop 5 węzłów przez 12 godzin... więc to jest praktycznie bardzo mało prawdopodobne do zrobienia na tej łódce w ciągu dnia...

A po co ci ( poza brakiem ewentualnego komitetu powitalnego ) doplywanie w "ciągu dnia" ???
Ja tam zawsze kombinowalem ( przy "przelotach" 100 - 120 mil ) by zobaczyc swiatlo latarni w optymalnym momencie: ze swiatlem przed nosem masz cala nawigacje z glowy... Zwykle to przynajmniej cwierc podrozy i na 30-tu, czy tez 50-ciu milach pomylic sie duzo niesposob, nawet sterujac na gwiazdy, co praktyczniejsze, niz swiecenie na kompas.... :wink:
Catz Nawigator Wybitny

Autor:  K.B. [ 2 sty 2011, o 20:51 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
EDIT 2: Zmierzyłem sobie według mapy - to prawie 59 mil (94,5 km) wychodzi od Mrzeżyna do Dueodde, czyli trzeba lecieć non-stop 5 węzłów przez 12 godzin... więc to jest praktycznie bardzo mało prawdopodobne do zrobienia na tej łódce w ciągu dnia...


Zapewniam Cię, że taką trasę pokonał kajak :D i naprawdę uważam, że twoja łódka też może. Oczywiście z wiatrem.

Historia z kajakiem jest śmieszna i warta przytoczenia:
Pewien narwaniec poszedł do bosmanatu i powiedział, że wybiera się kajakiem do Szwecji.
- Nie wolno pływać kajakiem po porcie - usłyszał.
Zabrał więc kajak na plażę za główkami i poszedł z paszportem do budki GPK.
- Nie mogę pana odprawić z plaży. Przejście graniczne jest w porcie, a nie na plaży - usłyszął od wopika.
Wnerwił się, wsiadł na prom do Ystad razem z kajakiem. Na miejscu poszedł do SCG zgłosić swoje wypłynięcie.
- Dobrze, że nam mówisz, to będziemy uważali na ciebie. Powodzenia!
Kiedy zbliżał się do Ojczyzny, został zgarnięty przez patrol WOP, za zbytnie oddalanie się od plaży kajakiem...

Pozdrawiam
Krzysiek

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 20:58 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Catz napisał(a):
A po co ci ( poza brakiem ewentualnego komitetu powitalnego ) doplywanie w "ciągu dnia" ???
Ja tam zawsze kombinowalem ( przy "przelotach" 100 - 120 mil ) by zobaczyc swiatlo latarni w optymalnym momencie: ze swiatlem przed nosem masz cala nawigacje z glowy...

Masz rację, ale ja tu kombinuję coś innego - założenie jest takie, że płynę lekką, mieczową łódką. W ciągu dnia (kilkanaście godzin) mam szansę płynąć aktywnie i mieć stale dobrą pogodę. W nocy wiatr może zdechnąć, albo się rozwieje - tego przecież nie wiem. Po całym dniu żeglugi mogę mieć już dosyć, zasypiać i popełniać błędy... Przelot planuję niby krótki - wychodzi, przy średniej prędkości 2,5 knota, tylko 24 godziny (ale wiem np. jak się czułem wczoraj po Sylwestrze, który spędziłem prawie na trzeźwo, więc alkohol nie był głównym czynnikiem powodującym moje zmęczenie...). Nie mam załoganta, ani balastu, który za mnie utrzyma łódkę w odpowiedniej pozycji - muszę więc być cały czas aktywny i czujny...

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 21:02 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

K.B. napisał(a):
Zapewniam Cię, że taką trasę pokonał kajak :D i naprawdę uważam, że twoja łódka też może. Oczywiście z wiatrem.

U Dona Jorge jest artykuł o kimś, kto chce zrobić to kajakiem zimą:
http://www.kulinski.gdanskmarinecenter. ... =0&fload=1

...z tego, co tam pisze, bardzo wierzy w bożą pomoc, a ja... nie wierzę...

Kusisz diable rogaty! Może skusisz... :wink:

Autor:  M@rek [ 2 sty 2011, o 21:50 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Pare lat temu przeplynelo 2 deskarzy a planowal ktos Optymistem, nie sledzilem , wiec nie wiem czy sie udalo .

Autor:  Catz [ 2 sty 2011, o 21:55 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
Masz rację, ale ja tu kombinuję coś innego - założenie jest takie, że płynę lekką, mieczową łódką. W ciągu dnia (kilkanaście godzin) mam szansę płynąć aktywnie i mieć stale dobrą pogodę. W nocy wiatr może zdechnąć, albo się rozwieje - tego przecież nie wiem....

Prognozy na 24 godziny sa dosc wiarygodne przeciez?
robhosailor napisał(a):
Po całym dniu żeglugi mogę mieć już dosyć, zasypiać i popełniać błędy... Przelot planuję niby krótki - wychodzi, przy średniej prędkości 2,5 knota, tylko 24 godziny (ale wiem np. jak się czułem wczoraj po Sylwestrze, który spędziłem prawie na trzeźwo, więc alkohol nie był głównym czynnikiem powodującym moje zmęczenie...)

Rozumiem.
Ale moga to byc te same 24-y godziny, tyle, ze zaczete wieczorem - wczesnie dostrzezone swiatlo latarni pomaga bardzo praktycznie i psychologicznie ( "bylas u kresu drogi dalekim swiatelkiem... :wink: )
robhosailor napisał(a):
Nie mam załoganta, ani balastu, który za mnie utrzyma łódkę w odpowiedniej pozycji - muszę więc być cały czas aktywny i czujny...

To tylko hipoteza: wyruszenie popoludniowo-wieczorowe moze uproscic sprawy czujnosci i aktywnosci - swiatlo bedziesz mial przed nosem.
Jaki jest zasieg latarni docelowej z pokladu Beth?
Tomek

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 22:01 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Catz napisał(a):
Ale moga to byc te same 24-y godziny, tyle, ze zaczete wieczorem - wczesnie dostrzezone swiatlo latarni pomaga bardzo praktycznie i psychologicznie ( "bylas u kresu drogi dalekim swiatelkiem... :wink: )
/.../
To tylko hipoteza: wyruszenie popoludniowo-wieczorowe moze uproscic sprawy czujnosci i aktywnosci - swiatlo bedziesz mial przed nosem.
Jaki jest zasieg latarni docelowej z pokladu Beth?


Racja - zrobiłem kiedyś taką awanturniczą, nocną wyprawę katamaranikiem plażowym z Błądzikowa do Kuźnicy i z powrotem - nie spałem :D ... ale to było gdzieś tylko do pierwszej w nocy :wink:

Sprawdzę zasięg latarni Dueodde (ma 48 m wysokości, a ja siedzę praktycznie na poziomie morza)... :)

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 22:13 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

M@rek napisał(a):
planowal ktos Optymistem, nie sledzilem , wiec nie wiem czy sie udalo .

Udało się (link podesłał mi lj78):

http://zagle.onet.pl/1594,1462572,artykul.html

Autor:  Catz [ 2 sty 2011, o 22:22 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
nie spałem :D ... ale to było gdzieś tylko do pierwszej w nocy :wink:

Pewnie to sprawa indywidualnych rytmow biologicznych, ale ja tam ranna pora gubie sie we wlasnym mieszkaniu i w windzie.
robhosailor napisał(a):
Sprawdzę zasięg latarni Dueodde (ma 48 m wysokości, a ja siedzę praktycznie na poziomie morza)... :)

Prawie... Ale obstawiam, ze bedziesz mial drogowskaz przynajmniej przez najtrudniejsze cwierc pasjonujacego i dosc jednak ryzykanckiego rejsu.
Catz

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 22:26 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Catz napisał(a):
Prawie... Ale obstawiam, ze bedziesz mial drogowskaz przynajmniej przez najtrudniejsze cwierc pasjonujacego i dosc jednak ryzykanckiego rejsu.


Ryzykanckiego - temu zaprzeczyć nie umiem.
Gdyby jednak trafić na to okno pogodowe... :D

Autor:  AIKI [ 2 sty 2011, o 22:34 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

M@rek napisał(a):
Pare lat temu przeplynelo 2 deskarzy a planowal ktos Optymistem, nie sledzilem , wiec nie wiem czy sie udalo .

Optymistem przepłynął ZTCP Marcin Siwek - ten od pokazów ratownictwa. I to już będzie ze 2 lata temu.

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 22:36 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Wojciech1968 napisał(a):
Nie spotyka się tak wielu indywidualistów, którzy na pontonie przemierzają Atlantyk
bądź jak słusznie zauważył M@rek Optymistem zdobył się na zaliczenie Bałtyku.
Znam wiele innych metod na doskonalenie się w żeglarstwie i nie wątpię, że zagadnienia omawiane w tym jakże ciekawym temacie nie pomogą innym w samodoskonaleniu.
Odwaga nie zawsze chodzi w parze z bezpieczeństwem.


Jak już w tym wątku było:

Doskonalenie się może polegać m.in. na podejmowaniu wyzwań, ale w taki sposób, aby niebezpieczeństwa minimalizować.
Bezpieczny rejs Optymistem dowiódł, że można.

Gdybym miał dziś 20 lat, to zabrałbym się do tego z zapałem, ale mam sporo więcej, więc będę postępował z bardzo dużą rozwagą (dużo większą niż zapał).

Autor:  Catz [ 2 sty 2011, o 22:42 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

AIKI napisał(a):
M@rek napisał(a):
Pare lat temu przeplynelo 2 deskarzy a planowal ktos Optymistem, nie sledzilem , wiec nie wiem czy sie udalo .

Optymistem przepłynął ZTCP Marcin Siwek - ten od pokazów ratownictwa. I to już będzie ze 2 lata temu.

W przypadku Roberta i rejsow à la robert bynajmniej nie o pokazy, ani nie o wyczyny chodzi.
Zabralem glos glownie w sprawie "zeglowania dziennego", jako ze, jak wiadomo, "jak sie sciemni, to sie rozjasni". No i noc ma moc tajemna....
Catz Nocnie

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 22:54 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Catz napisał(a):
W przypadku Roberta i rejsow à la robert bynajmniej nie o pokazy, ani nie o wyczyny chodzi.

Doskonale mnie rozumiesz: i nie o doskonalenie się nawet! :lol:

PS: A Bornholm będzie tą najpiękniejszą wyspą! :lol: :lol: :lol:

Autor:  Wojciech [ 2 sty 2011, o 23:06 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Stara Zientara napisał(a):
Wojciech1968 napisał(a):
K.B. napisał(a):
I to jest bardzo dobry przykład jak nie doskonalić się w żeglarstwie :lol:

Doskonalić nie znaczy ryzykować życiem. :wink:

Chyba nie zrozumiałeś.
Żadną miarą przypadkowe trafienie na inną wyspę niż się planowało nie kwalifikuje sie do określenia "doskonalenie"


Podając przykład Adriatyku miałem na uwadze dotarcie do zamierzanego celu.
Pomyłki występują wszędzie i wykluczając następne dochodzimy do perfekcyjności.

Wojciech Port Rybnik

Autor:  Catz [ 2 sty 2011, o 23:10 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
PS: A Bornholm będzie tą najpiękniejszą wyspą! :lol: :lol: :lol:

Ja tam jakos wole celowac w duzo wysp. :wink:
Catz Hazardzista

Autor:  Catz [ 2 sty 2011, o 23:14 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Wojciech1968 napisał(a):
Pomyłki występują wszędzie i wykluczając następne dochodzimy do perfekcyjności.

Niech nas bog broni przed perfekcja, nieomylnoscia i wykluczeniami!
Catz Przerazony

Autor:  K.B. [ 2 sty 2011, o 23:29 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
będę postępował z bardzo dużą rozwagą (dużo większą niż zapał).

I o to chodzi!
Z pewnością pomoże opływanie. Może na początek 8h rejsu wzdłuż brzegu. Można sprawdzić jak się czujemy i czy cierpnie tyłek, boli kręgosłup itp. Gdzie umieścić termos i kanapki. Taka ergonomia żeglowania jest niezwykle ważna - tym ważniejsza im mniejsza łódka.
Z pewnością duża rolę odgrywa psychika. Pisaliście o światełku latarni. Moim zdaniem tajemnica tkwi w takim obyciu z morzem, że nie wyczekujemy zbawczego lądu, ale czujemy się dobrze i bezpiecznie tu i teraz. Co nie znaczy, że traktujemy to morze lekceważąco czy arogancko, bo nas szybko wypluje. Płynąłem kiedyś ok. 600 mil i nie tęskniłem za żadnym lądem - to był najlepiej spędzony czas w moim życiu... No, może przesadzam, ale z pewnością bardzo dobrze spędzony. Ostatnio jakieś 350 mil i też nie tęskniłem za lądem, a nie było jakoś szczególnie lajtowo... Myślę, że nie należy tęsknić za metą, bo to przecież koniec naszego żeglarskiego szczęścia. Tacy prawdziwi myśliwi powiadają, że strzał kończy polowanie i często wytropią jakiś okaz, popatrzą ponad muszką sztucera i... opuszczą broń. Droga jest celem.

Sprawa bezpieczeństwa - sądzę, że takiemu harcownikowi powinien towarzyszyć jacht żeglujący w tym samym kierunku. Oczywiście nie burta w burtę, bo to bez sensu, ale możliwie poza granicą widoczności (ok. 6 mil) po nawietrznej. Przy kamizelce masz ręczną VHFke z wbudowanym GPS (np: http://www.thegpsstore.com/Standard-Hor ... P2312.aspx) i jak masz kłopoty, to dyktujesz numerki z wyświetlacza, żeby zawiadomić asekurujący jacht, który powinien dotrzeć do Ciebie w przeciągu 1-1,5h - tyle w lecie wytrzymasz. Ważne, żeby antena choć trochę wystawała nad wodę :-)
Jak wszystko idzie dobrze, to co pół godziny potwierdzasz, że jest OK - brak zgłoszenia jacht traktuje jako kłopoty (weź zapasowy akumulator do VHFki).
Alternatywnie lokalizator PLB, ale to już uruchamia całą akcje ratowniczą.

Potencjalne zagrożenia:
- Statki i kutry rybackie - w nocy Cię nie zobaczą, jednak mając 3-4węzły prędkości możesz je omijać. Dobrze odstrasza silna latarka halogenowa. Można nią nie tylko świecić, ale także rzucić w sterówkę, żeby zbić szybę i obudzić sternika :lol:
Asekurujący jacht może (i powinien) rzucać w eter SECURITE z pozycją łódki, zwłaszcza wtedy, gdy zabawa się przedłuża.
- Szkwały - mogą położyć łódkę. Warto byłoby sprawdzić, czy jesteś w stanie ją postawić, wybrać wodę i popłynąć dalej. Takie ćwiczenia, to jeden z koniecznych etapów przygotowawczych.
- Fale - powstają przy silniejszym wietrze, czego unikamy wybierając odpowiednią pogodę. Ale czasem trafiają się fale zinterferowane, bywa że 2-3 krotnie wyższe od zwykłych. Doświadczenie w żegludze baksztagowej z wyższą falą wielce wskazane.

Pozdrawiam
Krzysiek

Autor:  Wojciech [ 2 sty 2011, o 23:46 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
PS: A Bornholm będzie tą najpiękniejszą wyspą! :lol: :lol: :lol:

Robert tak co byś nie wchodził do jakiegoś portu jak sławetny kamikadze. :lol:

Autor:  Catz [ 2 sty 2011, o 23:49 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

K.B. napisał(a):
>Sprawa bezpieczeństwa - sądzę, że takiemu harcownikowi powinien towarzyszyć jacht żeglujący w tym samym kierunku. Oczywiście nie burta w burtę, bo to bez sensu, ale możliwie poza granicą widoczności (ok. 6 mil) po nawietrznej. Przy kamizelce masz ręczną VHFke z wbudowanym GPS

Oczywiscie K.B. ma tu ( takze przed i po ) swieta racje.
Tylko jakos tak nie pasuje mi cos i sam nie wiem co.
Moze brak instrukcji obslugi GPS wbudowanego w VHF? Albo odwrotnie? Nie wiem.
Catz Zalamany

Autor:  robhosailor [ 2 sty 2011, o 23:51 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

K.B. napisał(a):
Z pewnością pomoże opływanie. Może na początek 8h rejsu wzdłuż brzegu./.../Droga jest celem./.../Takie ćwiczenia, to jeden z koniecznych etapów przygotowawczych./.../Doświadczenie w żegludze baksztagowej z wyższą falą wielce wskazane.


Na pewno będę potrzebował przygotowania kondycyjnego i sprawnościowego, ale także przygotowania będzie wymagała moja BETH - np. system sprawnego refowania na wodzie, bo to co sobie zrobiłem nie działa zbyt dobrze, a powierzchnia ożaglowania jest na prawdę duża, a stateczność bardzo niewielka - nie da się doczołgać do grotmasztu w celu poprawienia tego i owego... wzmocnienia tu i tam (jeszcze nie wiem gdzie, ale np. przypuszczam, że mocowanie osi rumpla można niechcący urwać, więc pewnie trzeba tam wstawić mocowanie mechaniczne za pomocą śrub) itd. itp.

Najmniej podoba mi się asysta i radio :D

EDIT: Najchętniej popłynąłbym samotnie, a za pomoce nawigacyjne miałbym tylko kompas i mapę, a do wzywania pomocy... może pirotechnikę najwyżej - nie lubię tej elektroniki, ...ani smyczy...

Autor:  K.B. [ 3 sty 2011, o 00:09 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Catz napisał(a):
Tylko jakos tak nie pasuje mi cos i sam nie wiem co.

Oczywiście jest to metoda "niekoszerna". Ale tak się robi w wielu dziedzinach. Przykładowo, wspinacze na trudnej ścianie najpierw zjeżdżają z góry na linie i zaznaczają sobie kredą chwyty. Inni mówią, że to jest świniobicie zamiast polowania i idą z dolną asekuracją bez oglądania ściany. Jak odpadną, to odpoczywają wisząc na linie i idą dalej. Jeszcze bardziej ortodoksyjni pogardzają takim sposobem i jak odpadną, to zjeżdżają do samego dołu i zaczynają drogę od nowa (najczęściej innego dnia).
Najbardziej koszerni idą na żywca (bez liny)...

To co proponuję to taki żeglarski odpowiednik dolnej asekuracji ze zjazdem do samego dołu, bo Robert nie będzie kontynuował wyczynu po odpoczęciu na jachcie. Oczywiście można na żywca, ale czy warto?

Pozdrawiam
Krzysiek

Autor:  Catz [ 3 sty 2011, o 00:10 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
Najmniej podoba mi się asysta i radio :D

Przeciez to rozwiazuje potencjalne problemy przygotowan sprawnosciowych ( upierdliwych i w ogole meczacych...) i technicznych ( upierdliwych i kosztownych...)
A tyle jest pieknych szlakow, rzek, jezior i tras....
Catz Bezinstruktywnie

Autor:  robhosailor [ 3 sty 2011, o 00:12 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Dopisałem to już po Waszych odpowiedziach:

robhosailor napisał(a):
EDIT: Najchętniej popłynąłbym samotnie, a za pomoce nawigacyjne miałbym tylko kompas i mapę, a do wzywania pomocy... może pirotechnikę najwyżej - nie lubię tej elektroniki, ...ani smyczy...



:D

Autor:  K.B. [ 3 sty 2011, o 00:20 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

robhosailor napisał(a):
do wzywania pomocy... może pirotechnikę najwyżej - nie lubię tej elektroniki, ...ani smyczy...


Jak uważasz, ale jedna czerwona rakieta spadochronowa, która w dzień jest praktycznie bezużyteczna kosztuje ok. 100 zł. Trzeba by zabrać tak minimum ze sześć...
VHFka ok. 1000 zł, ale działa 24h na dobę i ma większy zasięg "widoczności". Stawiam tezę, że w każdej chwili na południowym Bałtyku ktoś usłyszy MAYDAY z 6W ręczniaka.

Pozdrawiam
Krzysiek

Autor:  robhosailor [ 3 sty 2011, o 00:23 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

K.B. napisał(a):
Jak uważasz, ale jedna czerwona rakieta spadochronowa, która w dzień jest praktycznie bezużyteczna kosztuje ok. 100 zł. Trzeba by zabrać tak minimum ze sześć...

Prawda...
Cytuj:
VHFka ok. 1000 zł, ale działa 24h na dobę i ma większy zasięg "widoczności". Stawiam tezę, że w każdej chwili na południowym Bałtyku ktoś usłyszy MAYDAY z 6W ręczniaka.

Nie wiem, czy nie wymaga jeszcze uprawnień operatora... Brrrr!
Ale na pewno jest skuteczniejsza (o ile antena wystaje z wody). :D

Autor:  Catz [ 3 sty 2011, o 00:37 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

K.B. napisał(a):
Oczywiście można na żywca, ale czy warto?

W tak barwnie opisanym kontekscie, oczywiscie, ze nic nie warto....
Albo polwarto: z asysta i GPS wbudowanym w VHF.
Mieszaja sie tu - i bardzo dobrze...- kapitanstwo ( kapitanstwa ? ), zejmanstwo, wiedza tajemna, czartrery za grube pieniadze, wypasione bavarie, technologia, marzenia, przygoda i rzeczy rownie piekne, co i proste, mozliwe, dostepne dla wszystkich....
Zywiec bez UKF wbudowanym w GPS jest dzis zywcem rzadkim i cennym - i zwykle ma dosc rozumu, by nie isc "na żywca", co byc moze jest trudne do zrozumienia w czasach esemesow i komorek w kazdej, godnej zaufania, otwartej dloni.
Robert jest szalony, ale nie jest szalencem....
Ja tez nie jestem. :wink:
Catz GPSUKFowato wbudowane w.

Autor:  robhosailor [ 3 sty 2011, o 00:41 ]
Tytuł:  Re: Jak doskonalić się w żeglarstwie?

Catz napisał(a):
Robert jest szalony, ale nie jest szalencem....

Nie byłbym taki pewien :wink: ...

Tak, nie na żywca, ale bez elektroniki i asysty - to dopiero miałoby swój, ten konkretny, sens.

Strona 1 z 121 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/