Catz napisał(a):
Troche o nieudanym poczatku regat bedacych kolebka pomyslow i talentow:
Może i początek nieudany, ale obserwacje bardzo ciekawe.
Dotyczą oczywiście dwu pierwszych zawodników, którzy znaleźli się w przodzie poza zasięgiem huraganu i nie schronili się w Portugalii tylko zrobili sobie ewidentnie prywatny wyścig na Kanary.
Po pierwsze i najważniejsze: wreszcie, po latach doświadczeń, mamy wyraźną przewagę Benoit Marie i skrzydlatego Nicomatica. Wcześniej wygrał Mini Fastnet oraz osiągnął prędkość 31 węzłów. Według moich obliczeń to szczyt tego, co da się wyciągnąć z wodolotu o tych parametrach. Czyli w naturze zrobił coś, co dotychczas było możliwe tylko teoretycznie w idealnych warunkach.
Tym razem jego szczytowa prędkość wyniosła 18.8 węzła, tuż przed metą.
Miał wtedy wiatr 17.5 węzła idealnie z połówki. Znowu: moje obliczenia pokazują, że teoretycznie na płaskiej wodzie można nieco szybciej, ale on miał półtorametrową falę z dziobu. Wyobrażacie sobie 19 węzłów na 6.5-metrowej łódce przy półtorametrowej fali od dziobu? Ja z trudem...
W każdym razie wygląda na to, że w klasie Mini po prawie 10 latach raczej nieśmiałych prób skrzydła zaczęły naprawdę pomagać (wcześniej w najlepszym razie nie przeszkadzały). Nicomatic naprawdę jest szybszy od wszystkiego innego w swojej klasie.
Po drugie i też bardzo ważne: Alexandre Demange na zupełnie konwencjonalnym "pustaku" wcale za bardzo nie odstawał. Trzymał się za rufą lidera w mniej więcej stałej odległości. Nie zagrażał mu, ale i nie tracił za bardzo, z wyjątkiem samego finiszu. Ostatecznie dotarł do mety ledwie kilkanaście godzin po pierwszym.
Co ciekawe, jak się popatrzy na podawane prędkości, to Benoit miał 11-13 węzłów a w tym czasie Alexandre 9-10, a mimo to trzymał się na pozycji. Ewidentnie, prędkości chwilowe miał gorsze, ale średnią bardzo zbliżoną.
Ogólna średnia prędkość na tym etapie to niecałe 8 węzłów Benoit i około 7.5 węzła Alexandre. W porównaniu z chwilowymi, bardzo umiarkowanie.
Zatem skrzydła owszem, na dłuższą metę pomagają, ale tylko trochę.
Chwilami muszą też odrobinę przeszkadzać. Warto walczyć nie tyle o maksymalne osiągi, bo te już zostały uzyskane, ale o ich utrzymanie przez dłuższy czas. Nicomatic to duży krok w tym kierunku, ale jeszcze nie koniec (r)ewolucji.
Bardzo jestem ciekaw, co będzie na drugim etapie regat. Pełny Atlantyk to bardziej stabilne warunki, prawdopodobnie można stabilniej polatać. Z drugiej strony, trasa bardziej z wiatrem jest trochę mniej korzystna dla wodolotów. Z trzeciej strony, wszystko może się zdarzyć...
pozdrowienia
krzys