Przed moim lotem małym samolotem wszyscy zastanawiali się, czy będę miał chorobę morską a właściwie chyba lotniczą? I tu nasuwają się pytania.

Czy natura tych dwóch chorób jest taka sama? Tzn. osoby, które chorują na morzu często chorują w powietrzu i odwrotnie?

Dlaczego tak wiele osób choruje na morzu (szacuje się, że ok. 80% osób) a w dużych pasażerskich samolotach leciałem w sumie z kilkoma tysiącami a pewnie kilkunastu tysiącami współpasażerów. I w sumie chyba nigdy nie widziałem, aby ktoś miał chorobę morską? Może 1-2 osoby.

I co z osobami mających kłopot w aucie? Będą mieli chorobę na morzu i/lub w samolocie?

Dlaczego tak się dzieje?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia

Podłoże choroby jest zawsze to samo - podrażnienie błędnika podczas kołysania, lub ruchu. Chorobę tę nazywa się chyba ogólnie chorobą lokomocyjną, bo jej przyczyną jest ruch, a nie rodzaj środka lokomocji. Różnica w podatności na nią w różnych środkach lokomocji wynika z różnicy w charakterze ruchu - ludzie zwykle gorzej znoszą cykliczne i dość częste kołysanie na morskiej fali, niż to, co odczuwają w samolocie, ale są to bardzo indywidualne sprawy. Ludzie bardzo wrażliwi będą chorzy w każdym środku lokomocji, a stare żeglarskie przysłowie mówi, że... "każdy ma swoją długość fali".

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Kluczowe słowa "duży samolot pasażerski"

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła