Wojtek na prezentacji dotyczącej planowania rejsu mówił o zasadzie 1/3. Czyli najdalszy punkt osiągamy w 1/3 czasu przewidzianego na rejs. Ale jak to przełożyć na one-way? Tu najdalszym punktem jest cel. I co w 1/3 czasu go osiągnąć i co dalej? Kręcić się w kółko? A może jednak w takim wariancie przyjąć 2/3?

Weźmy przykład. Wojtek mówił o zasadzie 4kn. na większości jachtów. Czyli 100 Nm dziennie. Zakładamy, że planujemy 1000Nm w ciągu 21 dni. Przy zasadzie 2/3 powinniśmy osiągnąć to w 14 dni. A potrzebujemy 1000/100=10 dni. Czyli tylko 4 dni na zwiedzanie, porty itd.

Gdy tak się zastanawiam, to one-way trudniej zaplanować, niż kręcenie się w kółko. A Wy jakie macie rady dla planujących one-way?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Albo żartujesz, albo całkowicie nie zrozumiałeś idei przejścia połowy drogi w czasie mniejszym, niż połowa czasu posiadanego do dyspozycji.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Ani nie żartuję ani też całkowicie nie "nie zrozumiałem". Pytam całkiem poważnie. Ponieważ idea jest taka, że chcemy być jak najbliżej celu i mieć zapas a przebieg jest sam w sobie ambitny (czyli średnio 50-100Nm) to nie ma wyjścia. W pierwszym tygodniu z trzech koniecznie trzeba postarać się przejść połowę drogi.

Żeby utrudnić Tobie zadanie. Jest sobie np. 3-tygodniowy rejs Spitsbergen - N80 - Bodo. Najdalszym punktem o ile sytuacja pozwoli będzie N80. Albo ze względu na sytuację lodową trzeba będzie zrezygnować z N80 albo dość łatwo ten 'najdalszy punkt' osiągniemy w 1/3 czasu czyli w tydzień. Problem polega na tym, że nawet jak najdalszy punkt osiągniemy w 1/4 czasu to i tak z N80 do Bodo jest bardzo daleko i rejs robi się 'na styk'.

Innymi słowy, Marku, podobnie jak w 99,9% moich postów jestem poważny i poważnie pytam. Jak rozszerzyć teorię Wojtka na one-way lub pseudo-one-way?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Nic nie zrozumiałeś!

Wojtek o najdalszym punkcie mówił w kontekście planowania. Albo innymi słowami Ci napiszę - gdy bierzesz jacht na jakiś okres to zastanawiasz się dokąd możesz dopłynąć żeby zdążyć wrócić i Wojtek w swojej opowieści radził:
a) obliczyć/założyć dystans dobowy
b) najdalszy punkt ustalić w odległości możliwej do przebycia w ciągu 1/3 czasu

Gdy nie masz dylematu "dokąd mogę płynąć, żebym zdążył wrócić", bo i tak masz ustalony cel, to wystarczy, że będziesz cyrklował tak, żeby mieć połowę trasy (i/lub połowę połowy) zrobioną w czasie 1/3.
W opisanym przypadku to gdzieś w okolicach 72 równoleżnika jest. Tę połowę możesz jeszcze na pół podzielić i czas też, i tak w nieskończoność.

BTW inaczej powinno się szacować zapas, gdy żegluga odbywa się po akwenie z wiatrem wiejącym wciąż z tego samego kierunku, inaczej z wiatrami zmiennymi a jeszcze inaczeh gdy tę samą trasę trzeba pokonać w dwie strony (w sensie, że wrócić).

Ufff.

ps. W inauguracyjnym rejsie wyprawy "Śladami Śmiałego" będzie uczestniczył ksiądz - całe szczęście.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

A właśnie! To już tylko 11 dni. Kusi mnie strasznie, żeby 28 maja pomachać Wam chusteczką na pożegnanie w Świnoujściu. O której wypływacie w sobotę?

Przy okazji pytanie czy na 28 maja masz już pełną obsadę (chodzi mi o ten próbny etap 'zerowy')?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/