Forum żeglarskie https://forum.zegluj.net/ |
|
Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=72&t=22619 |
Strona 1 z 4 |
Autor: | Kuracent [ 29 lip 2015, o 09:29 ] |
Tytuł: | Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Ciekaw jestem, czy ktoś z Was udzielił takiej kary albo słyszał o takim przypadku? Skąd takie pytanie? W książce "Kapitan kuk" kpt. Baranowski opisuje, jak załoganci spóźnili się z powrotem z portu kilkanaście minut (mieli być o północy). Dostali za to upomnienie od kpt. Bolesława Kowalskiego. Cytuj: "Przy tej okazji dowiedzieliśmy się, jakie kary nam grożą: upomnienie, nagana, nagana z ostrzeżeniem, nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej oraz wykluczenie z wyprawy. - Z poniesieniem wszystkich kosztów - dodał Bolek, jakby samo karne odesłąnie do Polski nie wystarczało. - A wpiszesz mi, za co otrzymuję naganę? - zapytał Ludek, wyobrażając sobie zapewne, jaką rewelacją będzie zapis 'za trzykrotny powrót na jacht po północy'." pzdr, Andrzej Kurowski |
Autor: | plitkin [ 29 lip 2015, o 09:40 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Mam nadzieję, że w obecnym tysiącleciu nikt. Czasy są inne. |
Autor: | Kuracent [ 29 lip 2015, o 09:58 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
plitkin napisał(a): Czasy są inne. No tak! Nie tak dawno toczyła się dyskusja, czy załogantom, którzy nie chcą płynąć dalej, zwrócić za prom!? W tamtych czasach raczej nie do pomyślenia... pzdr, Andrzej Kurowski |
Autor: | Były user [ 29 lip 2015, o 10:07 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): W tamtych czasach raczej nie do pomyślenia... A w tych czasach nie do pomyślenia są upokarzające i obrzydliwe pogadanki propozycje "etatowych pracowników" biur paszportowych... Co wybierasz? |
Autor: | Kuracent [ 29 lip 2015, o 10:30 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Yigael napisał(a): Co wybierasz? Dla uściślenia. Ja tylko stwierdzam, że dzisiaj rozważa się zwrot kasy za prom dla załoganta opuszczającego prom. Ale ja wcale tego nie popieram. I nigdy nie zwróciłbym. Kpt. Bolesław Kowalski trochę przesadził z tą groźbą wpisania nagany do książeczki żeglarskiej. Ale zasada, że kapitan na jachcie jest najważniejszy, odpowiedzialny za cały rejs i może wymagać wykonywania rozkazów, jest jak najbardziej ponadczasowa. pzdr, Andrzej Kurowski |
Autor: | plitkin [ 29 lip 2015, o 10:38 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): Ale zasada, że kapitan na jachcie jest najważniejszy, odpowiedzialny za cały rejs i może wymagać wykonywania rozkazów, jest jak najbardziej ponadczasowa. Kapitan, który mi rozkazuje powrotu o 24.00 na jacht szybko przestanie być moim kapitanem w obecnych czasach. Co innego jeżeli poprosi, bo: - wychodzimy - trzeba pełnić wachtę na cumach lub przy dzieciach lub w ogóle jest taka potrzeba - inne uzasadnione okoliczności. Zaznaczę: nigdy w czasie mojego pływania nie zdarzyła się dotychczas taka sytuacja by ktoś mi nakazał powrotu na łódkę o jakiejś porze lub ja nakazałbym komuś taki powrót. Jesteśmy załogą i dbamy o wspólne dobro i wspólny jacht. My się umawiamy. Żeglarstwo to nie wojsko i takie ponadczasowe zasady tylko dlatego, że ktoś się nazwał kapitanem, niech sobie wsadzi w ponadczasowe miejsce. Na szczęście, |
Autor: | Zbieraj [ 29 lip 2015, o 10:45 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): W tamtych czasach raczej nie do pomyślenia... W tamtych czasach było tak:Na rejsie, na owe czasy dość długim i dalekim, załogant miał dosyć kapitana, rejsu, stosunków na rejsie etc. Postanowił wysiąść (było to w Breście, czy Cherbourgu, nie pamiętam) i wrócić do kraju. Kapitan dostał piany na pysku i skierował sprawę do komisji dyscyplinarnej GOZŻ. Ta - żałując zapewne, że przepisy dyscyplinarne PZŻ nie przewidują kary śmierci - przypieprzyła delikwentowi najwyższą karę, czyli "wykluczenie ze społeczności żeglarskiej", co oznaczało, że nie dostanie już nigdy książeczki żeglarskiej, klauzuli i w ogóle nigdzie nie wypłynie. Facet się odwołał do głównej komisji, ale ta utrzymała karę w mocy. Dla jasności: ogromne przestępstwo polegało na opuszczeniu jachtu bez zgody kapitana. Dwa czy trzy lata później był Sejmik PZŻ, czyli najwyższa władza. Delikwent się odwołał, ale Sejmik uznał (większością głosów), że nie będzie się zajmował takimi drobiazgami. Dla delikwenta skończyło się żeglarstwo w PRL. PS. Dał sobie radę. Założył z bratem firmę szyjącą i naprawiającą żagle, a potem wyjechał do Grecji i mieszka tam do tej pory. Trójmiejscy żeglarze już pewnie wiedzą, o kim mówię. |
Autor: | sailhorse [ 29 lip 2015, o 11:47 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
W tamtych czasach pewien student uczelni artystycznej miał możliwość wyjeżdżania do krajów kapitalistycznych. I wyjeżdżał. Na miejscu gros czasu poświęcał na malowanie stolarki okiennej, gdyż miał ku temu cierpliwość, zdolności i dobrą renomę wśród potencjalnych pracodawców. Pieniądze zarobione na malowaniu zapewniały studentowi rok bardzo godziwego życia w PRLu i silną pozycję w rankingach warszawskiej, bananowej młodzieży. Niestety, kiedy przyszło kolejne lato, a student wybrał się do urzędu po paszport (bo do trzymania paszportów obywateli był wówczas powołany stosowny urząd) - wezwano studenta na rozmowę. Podczas rozmowy student dowiedział się, że ojczyzna go potrzebuje. Że są określone siły, że te siły przedsiębiorą knowania, a student mógłby się z tymi siłami spotkać, spożyć alkohol i po powrocie napisać jakiś raport... Student odmówił. Urząd odmówił mu więc paszportu. Trwale - jak obiecał przedstawiciel urzędu (rangi nieznanej bo bez munduru)*. Na szczęście był to rok 1988. I taka pointa mi się kołacze po głowie. Dla opowieści cytowanej przez Kuracenta i dla opowieści Zbieraja: Na szczęście potem był rok 1989. * I dygresja - po raz kolejny, już dawno nie będąc studentem, zobaczyłem tego samego Przedstawiciela Urzędu w 2011 roku (bodaj). Uśmiechał się do mnie z plakatu SLD i obiecywał "Jutro bez obaw". |
Autor: | Zbieraj [ 29 lip 2015, o 11:59 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
sailhorse napisał(a): Uśmiechał się do mnie z plakatu SLD i obiecywał "Jutro bez obaw". No i miał rację. Już się nie musiałeś bać jutra. ![]() |
Autor: | sailhorse [ 29 lip 2015, o 12:02 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Zbieraj napisał(a): No i miał rację. Już się nie musiałeś bać jutra. ![]() To oczywiste. To był facet z rodzaju tych, którzy rację mają w pakiecie podstawowym. A ewentualne wątpliwości w opcjach. |
Autor: | Kuracent [ 29 lip 2015, o 12:24 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
plitkin napisał(a): Kapitan, który mi rozkazuje powrotu o 24.00 na jacht szybko przestanie być moim kapitanem w obecnych czasach. Co innego jeżeli poprosi, bo: - wychodzimy - trzeba pełnić wachtę na cumach lub przy dzieciach lub w ogóle jest taka potrzeba - inne uzasadnione okoliczności. Jak uzasadniał kpt. Kowalski swój gniew? Cytuj: Bolek uważa, że nie ma różnicy między odmową wyjścia na wachtę w czasie żeglugi i przyjściem parę minut po północy. Jedno i drugie kwalifikuje się jako niewykonanie rozkazu. pzdr, Andrzej Kurowski |
Autor: | Były user [ 29 lip 2015, o 13:54 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
A co miał powiedzieć, że krótkość przyrodzenia doskwiera mu od młodości? |
Autor: | Kuracent [ 29 lip 2015, o 14:08 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Yigael napisał(a): A co miał powiedzieć, że krótkość przyrodzenia doskwiera mu od młodości? Marcinie, to zasłużony kapitan dla polskiego żeglarstwa. Później ten post przeniesie się do: viewtopic.php?f=62&t=6458 pzdr, Andrzej Kurowski |
Autor: | Były user [ 29 lip 2015, o 15:22 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Jędruś, czytałem książkę, wiem kto to jest Bolesław Kowalski. Wiem kiedy i jakie rejsy prowadził. Pamiętasz może co się stało z poprzednikiem kapitana Baranowskiego na stanowisku kuka? Jakiej refleksji oczekiwałeś przytaczając ten cytat? Klaśnięcia w rąsie i uduchowionej recytacji "Ach, jakież to wspaniałe czasy byli i wspaniali, prawdziwi kapitanowie, wspaniałe, prawdziwe żeglarstwo, szkoda, że to wszystko już minęło! Ach jakaż szkoda! A "Bolek" wielkim kapitanem jest i zachwycać się należy!"? Bo widzisz dla mnie ten cytat podobnie jak jeszcze parę z tej książki dowodzi jedynie deficytów osobowościowych. Ta książka to w dużej mierze kronika czasów nienormalnych, na szczęście minionych - kronika pokazująca jak i przed kim trzeba się było ugiąć i poniżyć mimo posiadania "pleców" by /co jest Ci, mniemam, bliskie/ móc realizować swoje marzenia. https://krzysztofbaranowski.pl/rejs-na-smialym/ "Wyruszyliśmy w rejs próbny z Trzebieży. Jeszcze przed dojściem do Świnoujścia kuk wydał obiad i sam zasiadł z załogą, zadowolony z efektów swojej pracy. Najwyraźniej nie znał etykiety jachtowej i zwyczajów niektórych kapitanów, takich mianowicie jak Bolesław Kowalski. Bolo spojrzał spod oka na niczego nie podejrzewającego kuka, po czym rozdarł się na niego wskazując mu jego właściwe miejsce czyli w kambuzie. W Świnoujściu już nie mieliśmy kuka, bo się spakował i wysiadł. Zaproponowałem swoją kandydaturę, choć nigdy nie lubiłem (ani nie umiałem) gotować." Takie cytaty dobitnie przypominają mi dlaczego w to pamiętne lato 1989 porzuciłem żeglarstwo na 20 lat... Dlaczego chcesz usuwać mój, podpisany imieniem i nazwiskiem post? Napiszesz do Krzysztofa Baranowskiego, żeby wywalił do śmietnika zdanie o rozdarciu się bo "Bolo" jest zasłużony dla polskiego żeglarstwa? I jak się ma opisywana sytuacja do rejsu, za który płacą z własnej kieszeni jego uczestnicy zawierający z organizatorem umowę... PS. Rozsmakowując się we wspominkach rozmaitych "zasłużonych dla polskiego żeglarstwa" pomyśl czasem o tym czego mogli dokonać ci, którzy w rozmaitych sytuacjach miast spełnić porzucili marzenia - bo potraktowani jak gówniarze w kolonii karnej spakowali się i wysiedli... |
Autor: | Zbieraj [ 29 lip 2015, o 15:36 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): zasłużony kapitan dla polskiego żeglarstwa. Znany z tego, że wchodził na jacht i po godzinie był skłócony z całą załogą, a po dalszej godzinie załoga była skłócona między sobą. Bolo miał do tego nieprawdopodobny talent.Zapyta ktoś: To dlaczego ci załoganci/oficerowie z nim pływali? Odpowiedź brzmi: Bo ciąg do żeglarstwa oceanicznego był okrutny, a możliwości - praktycznie żadne, a w każdym razie minimalne. Godzili się zatem, zgrzytając zębami, na żeglowanie zarusko-marwojowsko-kowalskie (baczność, spocznij, regulamin, dyscyplina, system kar etc.). Stawiam dolary przeciwko orzechom, że dziś Bolo z jego systemem pływania byłby skazany na żeglugę samotną. Chociaż - kto wie? Masochistów ci u nas dostatek. ![]() |
Autor: | Nicram [ 29 lip 2015, o 15:48 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Dwa lata temu kolega lekarz, żeglarz mazurski który chciał mocno na morze, zrobił patent w Trzebieży. Bo cały czas myślał, że tam najlepiej szkolą. No ale on z Warszawy jest ![]() Zbieraj napisał(a): Chociaż - kto wie? Masochistów ci u nas dostatek. Więc i uczone i ze stolycy to masochisty? ![]() |
Autor: | Marian J. [ 29 lip 2015, o 15:58 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Na pierwszym rejsie morskim z Trzebieży z założenia niby krajowym na którym zawinęliśmy do Nexo na Bornholmie dano mi do zrozumienia, że popełniłem nietakt wobec kapitana. Nietakt polegał na tym, że złożyłem wizytę a właściwie nie odmówiłem zaproszenia na jakiegoś Opala który wtedy też stał w porcie. Później dowiedziałem się, że przywilej składania wizyt na innych jachtach należy do kapitana i pierwszego oficera. |
Autor: | Kuracent [ 29 lip 2015, o 16:03 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Yigael napisał(a): Dlaczego chcesz usuwać mój, podpisany imieniem i nazwiskiem post? Napiszesz do Krzysztofa Baranowskiego, żeby wywalił do śmietnika zdanie o rozdarciu się bo "Bolo" jest zasłużony dla polskiego żeglarstwa? Jednak Krzysztof Baranowski nie używał takiego słownictwa. Chodzi mi wyłącznie o słownictwo. Przy czym wycofuje się z tego, że nie podoba mi się to w odniesieniu do zasłużonego kapitana. Takiego słownictwa nie popieram w stosunku do nikogo. pzdr, Andrzej Kurowski |
Autor: | Były user [ 29 lip 2015, o 16:20 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): Chodzi mi wyłącznie o słownictwo. Kuracent napisał(a): Takiego słownictwa nie popieram w stosunku do nikogo. To znaczy? Jakie "słownictwo" Cię tak dotknęło? Przyrodzenie? Dodam, że nawet gdybym chciał zapewne bym nie dorównał inkryminowanemu w tej materii. Przede wszystkim dlatego, że jakkolwiek nie mam problemu z używaniem wulgaryzmów, to mam ogromne zahamowania przed bluzganiem czy publicznym sztorcowaniem osób w jakiś sposób ode mnie zależnych czy stojących niżej w jakiejś hierarchii. Szefa czy kolegę tak, z podwładnym, pracownikiem mam kłopot. Ot kwestia wychowania pewnie. |
Autor: | Kuracent [ 29 lip 2015, o 20:54 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Nigdy świadomie nie poniżyłem swoich załogantów. I nie popieram tego. Ale morskie żeglarstwo nie jest dla mięczaków. Naprawdę! Wyobraź sobie, Marcinie, tego 'biednego' kuka, poprzednika Baranowskiego. Widać z daleka, że nie poradziłby sobie psychicznie w 1,5 rocznym rejsie. Lepiej dla wszystkich było, że zastąpił go pokorny (wtedy) Krzysztof Baranowski. Poza tym ja popieram tradycje żeglarskie. Przecież żeglarstwo to nie tylko zwrot przez rufę, ustalenie pozycji, kursu, sprawdzenie prognozy pogody. Nie postąpiłbym aż tak gwałtownie jak Bolesław Kowalski w sytuacji, gdy kuk lekceważy podstawowe tradycje. Ale wkurzyłby mnie. Bo to brak szacunku dla 'ojca' czyli kapitana. Dziś tradycja tak upada, że pewnie nawet nic nie powiedziałbym. Ale jeśli pływam, nie jako kapitan, lecz załogant, to zawsze czekam, aż Kapitan pozwoli zjeść. Jeśli jestem w wachcie kambuzowej, to zaczynam jeść, gdy wszyscy mają podane, odpowiednią ilość przypraw itd. I oczywiście natychmiast przerywam jedzenie, gdy ktokolwiek ma jakiekolwiek życzenia. Tak było 'od zawsze' i tak powinno pozostać. pzdr, Andrzej Kurowski |
Autor: | Nicram [ 29 lip 2015, o 21:13 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
O i tu się z tobą zgodzę, że jak ktos marnie gotuje to niech odpowiednią ilość przypraw poda zanim usiądzie do stołu ![]() Żeglarstwo to nie kara, nie służba w marynarce gdzie trzeba być twardym żeby przetrwać. Wystarczy to lubić i nie potrzeba hierarchii, rozkazów a i w piątek można wypłynąć. |
Autor: | Ryś [ 29 lip 2015, o 21:44 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): Ale morskie żeglarstwo nie jest dla mięczaków. Naprawdę! Wyobraź sobie tego 'biednego' kuka, poprzednika Baranowskiego. Widać z daleka, że nie poradziłby sobie psychicznie w 1,5 rocznym rejsie. Lepiej dla wszystkich było, że zastąpił go pokorny ... Jako dowodzący wolałbyś pokornych? Poza tym ja popieram tradycje żeglarskie. Tak było 'od zawsze' i tak powinno pozostać. A nie pomyślałeś że poprzednik kuk okazał się twardzielem? A może morze faktycznie nie jest dla mięczaków? ![]() Szacunek, prosz pana, to relacja dwukierunkowa. |
Autor: | plitkin [ 29 lip 2015, o 22:52 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Jak dla mnie, to slaby ten kapotan, ktoremu zaloga ucieka z lodki. Zwlaszcza, jezeli ucieczka jest spowodowana nie wystarczajacym okazywaniem uwielbienia w stosunku do kapitana. Nawet jezeli taki kapitan byl zasluzony dla "polskiego zeglarstwa" (czy moze tylko dla decydentow rozstrzygajacych o zaslugach?). |
Autor: | Były user [ 29 lip 2015, o 23:35 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): Poza tym ja popieram tradycje żeglarskie. To nie są tradycje żeglarskie. To tradycje trepów i zupaków. Tych mniej lotnych. Kiedy Generał Zaruski ze świtą wymyślał "etykietę i tradycję" polskiego żeglarstwa światowy jachting radził sobie już od dość dawna i posiłkował się uniwersalnymi zasadami kultury i etykiety. Kilkadziesiąt lat później, a gdzieniegdzie i dziś ten światowy jachting unosi brwi w niemym zdumieniu na odgłos wrzasków i tupotów na miarę bitwy na Morzu Koralowym dochodzących z polskich jachtów podchodzących do zacisznej kei. Nie komentuje bo mu kultura nie pozwala. Kuracent napisał(a): Tak było 'od zawsze' i tak powinno pozostać. Tak było w marynarce wojennej i dawno się zmieniło, odeszło w niepamięć wraz z regulaminową działką grogu. Na całe szczęście. Kuracent napisał(a): Ale morskie żeglarstwo nie jest dla mięczaków. Naprawdę! Wyobraź sobie, Marcinie, tego 'biednego' kuka, poprzednika Baranowskiego. Widać z daleka, że nie poradziłby sobie psychicznie w 1,5 rocznym rejsie. A wiesz, kto to był, że jesteś taki pewien? Naprawdę uważasz człowieka, który by zachować godność i nie dać sobą pomiatać porzuca swe marzenia za mięczaka? Widzisz, a ja myślałem, że prawdziwi żeglarze to byli twardzi ludzie, którzy nie dawali sobie pluć w twarz dla świętego spokoju... |
Autor: | Waldi_L_N [ 30 lip 2015, o 03:36 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Andrzej, poruszasz taki temat jako ciekawostkę historyczną? Bo już przynajmniej ostatnie pokolenie żeglarzy nie ma pojęcia o książeczkach, w które wbijało się durnawe pieczątki, udział w regatach a nawet onegdaj rejsach po Powidzu ![]() Nie neguję, że dyscyplina żeglarska powinna być na jachcie utrzymana - mówię o kwestii prowadzenia jachtu, bezpieczeństwa, porządków... W ekstremalnej sytuacji kapitan może oczywiście podjąć decyzję o wywaleniu załoganta, ale gdybyś zagroził mi wpisaniem czegokolwiek do mojej książeczki (która gdzieś się wala pod stertą papierów w szafce) popukałbym się w czoło. A może ta Twoja nostalgia do wyczynów wspomnianego przez Ciebie kapitańskiego wzorca bierze się z czegoś innego? Poszukać tematu o tym jak prowadzący jacht dotleniał się na świeżym powietrzu pilnując bagaży załogi, bo ta pojechała sobie na wycieczkę, zabierając przy okazji wszystkie pieniądze? Albo jak do załogi tenże kapitan wciągnął 2 przypadkowe małolaty (przynajmniej umysłowo) które potem bez świadków i asekuracji odgrywały sceny z "Titanica"? A może jak załoga po rejsie spieszyła się do domu i kapitan został sam do posprzątania jachtu? ![]() Kuracent napisał(a): Ale morskie żeglarstwo nie jest dla mięczaków. Naprawdę! Taaa, twardym trza być nie miętkim... |
Autor: | Cape [ 30 lip 2015, o 07:34 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Kuracent napisał(a): to zawsze czekam, aż Kapitan pozwoli zjeść. A jak nie pozwoli, to co robisz? ![]() |
Autor: | zosta [ 30 lip 2015, o 08:31 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Jak dobrze, że przyszło mi żyć za morzami i górami, a na morzach spotykać ludzi w pełni władz i bez kompleksów. Zabawne że z żeglarską musztrą spotkałem sie tylko na jeziorze, a od kiedy przesiadłem sie na słone, zresztą w towarzystwie bardzo wojskowym, zrobiło się miło i przyjemnie. Nie myl Andrzeju tradycji z idiotyzmami. |
Autor: | Micubiszi [ 30 lip 2015, o 09:59 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Yigael napisał(a): Cię tak dotknęło? Przyrodzenie? Se wyobraziłem ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Colonel [ 30 lip 2015, o 10:11 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
1. Marcinie, kiedyś ośrodek w Trzebieży naprawdę uczył dobrze. Najlepiej. 2. Ogólnie: Nie przenośmy sytuacji z czasów peerelu na dzisiejsze lata, zwyczajów, nawyków i uwarunkowań. 3. O Kowalskim: miałem okazje z Nim pływać w 1974. Wspominam całkiem miło, choć potwierdzam, że jego styl... także i w tamtych czasach był nie do zaakceptowania. Ale za to pokonałem go w ilości pieprzu dosypywanego do potrawy. Jak to zniosłem, nie wiem, bo ani w ilości pochłanianej wódki ani ostrości potraw nikt się z Kowalskim nie mógł równać. Jakiś fuks, tym bardziej, że sam dokładnie odwrotnie mam. |
Autor: | Kuracent [ 30 lip 2015, o 13:18 ] |
Tytuł: | Re: Nagana z wpisaniem do książeczki żeglarskiej |
Cape napisał(a): Kuracent napisał(a): to zawsze czekam, aż Kapitan pozwoli zjeść. A jak nie pozwoli, to co robisz? ![]() Większość kapitanów, z którymi pływam mówi: - Smacznego. lub: - Możecie zacząć już jeść. Ja muszę coś jeszcze zrobić... I wtedy zaczynamy jeść. Jeśli nie, to czekam aż kapitan zacznie jeść. pzdr, Andrzej Kurowski |
Strona 1 z 4 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |