Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=72&t=27961
Strona 1 z 3

Autor:  Kuracent [ 24 sty 2018, o 18:03 ]
Tytuł:  Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Zaczynam wątek w dziale Kuracent. W zależności od tego, czy będzie dyskusja i w jakim kierunku pójdzie, poproszę Moderatorów, o ew. późniejsze przeniesienie do innego działu.

W innym wątku Robert poruszył ciekawy temat:

http://forum.zegluj.net/viewtopic.php?p=506697#p499261

robhosailor napisał(a):
PioBia napisał(a):
Po pierwszym tomie mam mocno mieszane uczucia.
Ja mam takie uczucia, po wysłuchaniu opowieści K. Ludwińskiego o rejsie jego i jego dzieci (w tym wypowiedzi dzieci) bo jego żona wcześniej z rejsu zrezygnowała i poprosiła o rozwód - parę lat temu w Korsarzu. Nie będę tu wypisywał swoich wątpliwości i odczuć, bo to forum żeglarskie i żeglarstwo, za cenę wszelką, włącznie z ceną szczęścia bliskich, jest tutaj na pierwszym miejscu. :P


Zacznę od tego, że z Kazimierzem rozmawiałem wielokrotnie osobiście przy okazji Targów Turystycznych i Żeglarskich (w Warszawie i Łodzi), JachtFilmu (w Warszawie i Szczecinie) oraz oczywiście przy okazji Samosterowych Spotkań. Rozmawialiśmy też parę godzin telefonicznie i mail'owo. Z Nel i Noe zamieniłem tylko raz parę zdań przy okazji pierwszego Samosterowego Spotkania. Natomiast Ani nie widziałem na oczy ani razu. Przebywa przez większość czasu w Belgii. Nie byłbym więc obiektywny. Nie zamierzam i tak wyrażać osobistego zdania na temat Kazimierza jak i innych osób opisanych np. w książce "Przez morze bez kapci".

Ci, którzy mnie znają, to wiedzą, że ja mam ogólne zdanie dotyczące wszystkich znajomości, że po tygodniowym rejsie morskim ludzie znają się lepiej niż po roku znajomości lądowej. W konsekwencji ludzie czasami rozwodzą się po dłuższym rejsie morskim. A ja się pytam, czy na lądzie nie rozwiedli by się? Może dopiero za 10 czy 20 lat? A morze tylko przyspiezyło ten proces?

To taka dygresja. A teraz już do faktów znanych publicznie z książki Kasi.

Zacznę od tego, Robercie, że Ty masz wątpliwości co do kosztów rodzinnych rejsu Kazimierza. A tymczasem dostał Kolosa 2013 ... właśnie za to. Tzn.:

Cytuj:
za "pokazanie, że wychowanie dzieci nie musi wiązać się z codziennymi rygorami życia na brzegu".


pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  Kuracent [ 25 sty 2018, o 11:21 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

To dalej o tym, co zabrało morze? Na początek dokończę wątek z Nel, Noe i Kazimierzem Ludwińskim.

Gdy Anna odleciała z Vanuatu do Europy, Noe przeżył to mocno. Długo to trzymał.

Kazimierz:

Cytuj:
Kiedy później słyszał głos matki, bo rozmawialiśmy przez Skype'a, to się do mnie tulił... Od tego momentu byłem już całkowicie sam z dwójką dzieci.


Cytuj:
(...) przez prawie rok nie chciał rozmawiać z mamą. Tu byłem bezsilny. (...) Podkupywałem Noe obietnicami, że będzie grał na komputerze, że będzie mógł to czy tamto, żeby tylko chciał z mamusią porozmawiać. Na Skypie najczęściej były te rozmowy. Nazwałem tę sytuację, to zjawisko "wirtualną matką"...


Nel:

Cytuj:
- Mama? hmm...Tak szczerze mówiąc, mamy to ja za dobrze nie znam. No była z nami, ale nie zawsze, więc na przykład jak teraz przyjeżdżam do niej do Belgii, to nie potrafię tak rozmawiać z moją mamą... jak bym sobie wyobrażała konwersację z prawdziwą mamą...(...) Ciężko jest na pewne tematy rozmawiać przez telefon czy przez Skype'a


Kasia zauważa szklące sie oczy Nel...

Kazimierz:

Cytuj:
- Szczególnie kobiety zarzucają mi okradanie moich dzieci z "normalnego" życia.


pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  bury_kocur [ 25 sty 2018, o 11:29 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Kuracent napisał(a):
W konsekwencji ludzie czasami rozwodzą się po dłuższym rejsie morskim.


Z pewną dozą nieśmiałości spytam - to napisałeś na własnym przykładzie ? :lol:

Autor:  barwil [ 25 sty 2018, o 11:41 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Mnie też ten temat wydaje się ciekawy. Co do odpowiedzi na tytułowe pytanie, to mnie zupełnie nic żeglarstwo nie zabrało (tak przynajmniej myślę...), za to wiele dało. Ja zacząłem pływać jeszcze jako nastolatek (w rodzinie nie było tradycji żeglarskich) i przed maturą byłem wkręcony na tyle, że robiłem staże intstruktorskie i pływałem po północnym - co było bardzo fajne i ciekawe. Teraz sam mam dzieci, które pływają z nami "sportowo" (z portu do portu) od wieku bardzo młodego (syn miał 1.5 roku gdy był z nami pierwszy raz na Bałtyku). I wielu znajomych "wyciągneliśmy" na żaglówki z dziećmi i wszyscy byli zadowoleni. Moja żona coraz bardziej się wciąga, w tym roku jest zapisana na rejs, żeby zrobić morsa. Ogólnie wydaje mi się, że na pewno żeglarstwo może być bardzo pozytywnym dodatkiem i urozmaiceniem życia rodzinnego.

Teraz do tych "mieszanych uczuć":

Kuracent napisał(a):
robhosailor napisał(a):
PioBia napisał(a):
Po pierwszym tomie mam mocno mieszane uczucia.
Ja mam takie uczucia, po wysłuchaniu opowieści K. Ludwińskiego o rejsie jego i jego dzieci


Jest gigantyczna różnica pomiędzy żeglarstwem jako urozmaiceniem życia a żeglarstwem jako sposobem na życie. I jeśli ktoś widzi w życiu z rodziną na jachcie same plusy i  żadnych minusów, to jest, moim zdaniem, nieodpowiedzialny. Stąd, moim zdaniem, mieszane uczucia wobec decyzji rodzinnych o "życiu na morzu" z małymi dziećmi, które same takiej decyzji podjąć nie mogą, są zupełnie naturalne i byłbym zdziwiony, gdyby ktoś takich uczuć nie przejawiał.

Przy czym warto zaznaczyć, że dla mnie sytuacja gdy mówimy o dorosłych osobach, które decydują się rozejść (z żeglarstwem w tle czy nie) mają zupełnie inny ciężar gatunkowy niż dyskusje o zabieraniu dzieci niepełnoletnich w długi rejs po morzu. Bardzo podoba mi się np. historia Sir Robina Knox-Johnstona, z którym żona rozwiodła się, gdy chciał zabrać ją i córkę na rejs Suhaili z Indii do Anglii, ale pobrała się z nim ponownie gdy już był pierwszym żeglarzem, który opłynął samotnie świat non-stop i tytułowano go Sir.

Ja, jako ojciec dorastających dzieci, który próbuje je do żeglarstwa zachęcić, widzę wiele możliwości, aby coś stracić:
- Gdy ich za bardzo będę "nakłaniał" (znam osoby, które nienawidzą całego żeglarstwa, bo za dużo miały w dzieciństwie "żeglarstwa" z rodzicami - np. przymusowe szkółki regatowe, przymusowe rejsy po mazurach/morzu z rodzicami...)
- gdy odbiorę im jakieś szanse do wartościowego życia na lądzie (np. poprzez ograniczenie ich szans edukacyjnych) zabierając je np. w rejs dookoła świata (na co miałbym, skądinąd, ochotę...)

Np. bardzo podoba mi się sposób i narracja rodziny Halabisky'ch:

którzy popływali po świecie gdy dzieci były jeszcze zupełnie małe, ale obecnie osiedli na lądzie, bo gdy dzieci są w wieku szkolnym, to trzymając je na morzu, zabiera im się jakąś szansę.

Przy czym, żeby było jasne, to że ja dokonuję jakichś decyzji, nie oznacza, że uważam, że wszyscy tak powinni robić. Studiowanie historii rodzin, które wybrały inaczej jest pouczające i uważam, że nie da się tych rodzicielskich decyzji zastąpić niczym lepszym (a już zwłaszcza nie żadnym urzędem). Dla niektórych rodziców jest niemożliwe zostać na lądzie, i po prostu ich decyzje (tak jak. Sir Robina) będą inne niż moja.

Autor:  666 [ 25 sty 2018, o 16:46 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

bury_kocur napisał(a):
napisałeś na własnym przykładzie?
Za to Ty napisałeś na granicy własnej kultury, i pomyśl (tak, to ciężkie) po której jej stronie :cry:.

BTW "ludzie czasami rozwodzą się po dłuższym rejsie morskim" niezależnie od tego, czy druga połówka płynęła, czy została na lądzie :oops:.

Autor:  Waldi_L_N [ 25 sty 2018, o 18:55 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Mi żeglarstwo zabrało kilka czapek z daszkiem. :roll:

Autor:  bury_kocur [ 25 sty 2018, o 19:25 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

666 napisał(a):
Za to Ty napisałeś na granicy własnej kultury, i pomyśl (tak, to ciężkie) po której jej stronie :cry:.


A skąd Ty możesz wiedzieć co ja Andrzejowi chciałem powiedzieć ?

Nie wypowiadaj się o czymś co nie dotyczy Ciebie, bo nie masz zielonego pojęcia o kulisach wypowiedzi...

Następny wszechwiedzący...

Autor:  Colonel [ 25 sty 2018, o 20:13 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Żeglarstwo daje, a nie zabiera. Niektórzy nie umieją wziąć (to konstatacja, a nie ocena).
A to, że rejsy czasem owocują rozwodem to jest fakt. Przykładów nie podam, choc to znane postacie krajowe i światowe.

Autor:  Zielony Tygrys [ 26 sty 2018, o 11:50 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Nie uwierzycie, ale rozwodzą się też ludzie nie żeglujący.

Mnie żeglarstwo zabrało nudę i pieniądze na nowe firanki i inne niepotrzebne pierdołki. Kilka czapek i gaci też.

Autor:  Sąsiad [ 26 sty 2018, o 13:53 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Zielony Tygrys napisał(a):
i gaci też.

Tu się podziel szczegółami ;)

Autor:  bury_kocur [ 26 sty 2018, o 17:10 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Zielony Tygrys napisał(a):
Mnie żeglarstwo zabrało (...) pieniądze


Ja bym Tygrysie ujął to jeszcze inaczej - moje żeglarstwo bardzo systematycznie zabiera mi wszelkie nawisy finansowe.

A w roku 2016 - podczas ostatniej wymiany jachtów - wyjęło mi już te nawisy do spodu :lol:

Został mi wtedy tylko ten kajecik, w którym je podliczałem :rotfl:

Autor:  Koma5 [ 26 sty 2018, o 19:00 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Mogę troszkę nie na temat?
Skoro sprawy poprawności językowej są ostatnio modne, więc proszę - jeśli to możliwe - o zamianę "Tobie" na "Ci" w tytule wątku. Z góry dzięki :)

Autor:  666 [ 26 sty 2018, o 19:03 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Koma5 napisał(a):
proszę o zamianę "Tobie" na "Ci" w tytule wątku.
Proponuję: "Co zabrało Tobie (ciii...) żeglarstwo?"

Autor:  Zbieraj [ 26 sty 2018, o 19:31 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Koma5 napisał(a):
proszę - jeśli to możliwe - o zamianę "Tobie" na "Ci" w tytule wątku.
Komciu, nie będzie lepiej. Paczaj ino:
Co zabrało Ci (lub rodzinie) żeglarstwo? To "Ci (lub rodzinie)" jest niezręczne.
Co Ci zabrało (lub rodzinie) żeglarstwo? Początek lepszy, ale to w nawiasie jeszcze bardziej razi.
Moim zdaniem albo:
Co Ci zabrało żeglarstwo?
albo - jeśli nam zależy na rodzinie:
Co Tobie i Twojej rodzinie zabrało żeglarstwo?
Co akceptujesz?

Autor:  Koma5 [ 26 sty 2018, o 19:44 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Zbieraj napisał(a):
Komciu, nie będzie lepiej. Paczaj ino:

Chciałam delikatnie...Tylko to, co razi najbardziej. :)

Autor:  Wert23 [ 26 sty 2018, o 19:45 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Zbieraj napisał(a):
Co Tobie i Twojej rodzinie zabrało żeglarstwo?

Wstępny wybór.
Ale dopiero po pierwszej połówce.
Polski trudny język. Piątek. Właśnie zaczynamy. Do 24 rozwiążemy.

Autor:  Zbieraj [ 26 sty 2018, o 20:05 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Wert23 napisał(a):
Do 24 rozwiążemy
Optymista. :lol:

Autor:  Kuracent [ 26 sty 2018, o 20:07 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Colonel napisał(a):
Żeglarstwo daje, a nie zabiera.


Z tym się zgadzam. I dlatego też mam takie hobby.
Robert, którego wypowiedzią, zainspirowałem się, zauważył, że w niektórych przypadkach też zabiera. Dotyczy to pewnie zawodowców i osób, które robią wyjątkowe rzeczy typu 9 lat w rejsie dookoła świata.

Jeden z bohaterów książki Kasi Wolnik-Sayny mówi:

Cytuj:
chłop robi za Odyseusza, szlaja się po morzach i oceanach, a baba za Penelopę, to znaczy czeka, lewą ręką robi sweter na drutach dla kolejnego dziecka, a prawą ogarnia się od gachów, zwanych wówczas zalotnikami.


I w tym sensie morze coś zabrało. Większości opisanych w książce postaci...

pzdr,
Andrzej Kurowski

Autor:  666 [ 27 sty 2018, o 11:31 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Kuracent napisał(a):
chłop robi za Odyseusza, szlaja się po morzach i oceanach, a baba za Penelopę, to znaczy czeka, lewą ręką robi sweter na drutach dla kolejnego dziecka, a prawą ogarnia się od gachów, zwanych wówczas zalotnikami.
Jeśli chłop się szlaja po morzach i oceanach, to dziecko czyje? :roll:

Autor:  Waldi_L_N [ 27 sty 2018, o 13:08 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

666 napisał(a):
Kuracent napisał(a):
chłop robi za Odyseusza, szlaja się po morzach i oceanach, a baba za Penelopę, to znaczy czeka, lewą ręką robi sweter na drutach dla kolejnego dziecka, a prawą ogarnia się od gachów, zwanych wówczas zalotnikami.
Jeśli chłop się szlaja po morzach i oceanach, to dziecko czyje? :roll:

Nie wiesz? Wszystkie dzieci są nasze :-P

Autor:  bury_kocur [ 27 sty 2018, o 13:32 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Waldi_L_N napisał(a):
Nie wiesz? Wszystkie dzieci są nasze


A ja mam tylko jedno - Weronikę ... :rotfl:

Autor:  Bombel [ 27 sty 2018, o 15:48 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

bury_kocur napisał(a):
Waldi_L_N napisał(a):
Nie wiesz? Wszystkie dzieci są nasze


A ja mam tylko jedno - Weronikę ... :rotfl:

I tak się nie przyznasz :rotfl:
http://www.laughroulette.com/wp-content ... t-omg.jpeg

Ale podobieństwo...wypisz wymaluj

Autor:  Colonel [ 27 sty 2018, o 16:51 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

bury_kocur napisał(a):
Waldi_L_N napisał(a):
Nie wiesz? Wszystkie dzieci są nasze


A ja mam tylko jedno - Weronikę ... :rotfl:
A przecież jak Cię zapytałem na rynku w Łomiankach, gdy rozdawałeś cukierki dzieciakom, czy nie lepiej byś częstował swoje dzieciaki, odparłeś: A BO TO CZŁOWIEK WIE, KTÓRE SWOJE....

Autor:  Maar [ 27 sty 2018, o 17:10 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Kuracent napisał(a):
Colonel napisał(a):
Żeglarstwo daje, a nie zabiera.


Z tym się zgadzam. I dlatego też mam takie hobby.
Robert, którego wypowiedzią, zainspirowałem się, zauważył, że w niektórych przypadkach też zabiera.

Bardzo często, żeglarstwo daje: ROZSTANIA. Także te długotrwałe.
Daje też obsesyjne: MUSZĘ PŁYNĄĆ!!! Takie obsesje kończą się zupełnie innym światem zastanym po powrocie.

Niby żartem jest powiedzonko o tym, że 'gdy nauka w rejsie szkodzi, ciepnij studia, o co chodzi?!' ale znam dwóch, co naprawdę bardzo żałują, że ciepnęli studia/prace i poszli w morze. Myślę, że nie tylko ja takich znam...

Autor:  marioczewa [ 27 sty 2018, o 20:04 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Maar napisał(a):
Niby żartem jest powiedzonko o tym, że 'gdy nauka w rejsie szkodzi, ciepnij studia, o co chodzi?!' ale znam dwóch, co naprawdę bardzo żałują, że ciepnęli studia/prace i poszli w morze. Myślę, że nie tylko ja takich znam...
Moglbys rozwinac jesli to nie tajemnica , sam poruszalem temat skipperowania jako pracy i bardzo mnie to ciekawi

Autor:  bury_kocur [ 27 sty 2018, o 20:07 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Colonel napisał(a):
A przecież jak Cię zapytałem na rynku w Łomiankach, gdy rozdawałeś cukierki dzieciakom, czy nie lepiej byś częstował swoje dzieciaki, odparłeś: A BO TO CZŁOWIEK WIE, KTÓRE SWOJE....


Dowcipas ...

Autor:  marioczewa [ 27 sty 2018, o 20:11 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Czyzby ksieza:)

Autor:  Jaromir [ 27 sty 2018, o 20:15 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Maar napisał(a):
znam dwóch, co naprawdę bardzo żałują, że ciepnęli studia/prace i poszli w morze.

Znam dziesiątki takich, co naprawdę bardzo żałują, że nie ciepnęli i nie poszli w morze..

Autor:  marioczewa [ 27 sty 2018, o 20:22 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Panowie nie licytujcie sie kto kogo zna tylko przyklady.
Jaromir napisał(a):
Znam dziesiątki takich, co naprawdę bardzo żałują, że nie ciepnęli i nie poszli w morze..
Dlaczego tego jeszcze nie moga zrobic? Rodzina powstala dzieci sie porodzily, brak odwagi, dobra praca i zal odchodzic?

Autor:  Maar [ 28 sty 2018, o 09:42 ]
Tytuł:  Re: Co zabrało Tobie (lub rodzinie) żeglarstwo?

Jaromir napisał(a):
Znam dziesiątki takich, co naprawdę bardzo żałują, że nie ciepnęli i nie poszli w morze..
W myśl zasady "dobrze tam gdzie nas nie ma".
Jarek, nikt nigdy nie będzie wiedział, co by było, gdyby postąpił inaczej. W moim przykładzie też człowiek nie wie, czy gdyby został na studiach, to idąc na obronę pracy magisterskiej nie wpadłby pod samochód i zginął.

Nie wie się, ale ogólna konstatacja "szkoda, że nie skończyłem studiów, miałbym teraz możliwość jakiejśtam szczególnej pracy" jest IMHO uprawniona.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

marioczewa napisał(a):
Moglbys rozwinac jesli to nie tajemnica , sam poruszalem temat skipperowania jako pracy i bardzo mnie to ciekawi
Nie bardzo wiem o co pytasz.
Ludzie rzucili studia żeby żeglować.
Pożeglowali kilka lat, wrócili i są na lądzie. Życie ułożyło się tak, że mniej pływają i dotyka ich brak wyższego wykształcenia.

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/