Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=72&t=8996
Strona 1 z 1

Autor:  Kuracent [ 15 lip 2011, o 23:10 ]
Tytuł:  Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?

Rejs życia. Spitsbergen. Co się więc dziwić, że mam na kartce zapisane kilkanaście nowych pomysłów na wątki? Dzisiaj obiecywałem wszystkim, że będę dawkował tematy ale prośby o jeden wątek na 14 dni - nie przyjąłem. ;-)

Na początek temat, który obiecałem Adze.
Moim zdaniem bardzo niedoceniany! Czy na kursie na sternika wspomina się cokolwiek o kambuzie? Ktoś z Was powie: drobiazg. O nie! Podobno większość buntów załogi w historii wynikała z błędów kuka lub braków żywności.

Bardzo fajne w wachtach kambuzowych jest to, że można prosić je o wszystko:
- podaj sól.
- podasz majonez?
- a może jest mleczko do kawy?
- ja poproszę 1,5 łyżeczki cukru i trochę mleczka ... nie nie tyle. zrób jeszcze raz.
- a czy zostało z kolacji trochę sera feta?

A jutro Twoja wachta. I nie będziesz się złościć, że Ciebie prosić będą o to i więcej!

Ale jest jedno ALE: w spokojnym porcie.

A teraz wyobraźmy sobie jedno utrudnienie. Nawet niezbyt ekstremalny przechył ale spory: 20º. I od czasu do czasu jakiś dziad, nieco inna fala. I 3 talerze stłuczone a majonez rozlał się na nogi koleżanki. A przecież można było się chwilę zastanowić i dać plastikowe talerze, które zakładamy, że były. I może nie będziemy dzisiaj gotować jajek a kambuz wyda kanapki "do rączki" i gorące kubki do 1/2 wypełnione?

Pewnie większość przyzna mi rację i nie będzie to temat kontrowersyjny.

No to dla uatrakcyjnienia: może opowiecie jaką największą fanabelię kulinarną załogi spełnialiście mimo, że wiało bo ja wiem 7B? 8B?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Autor:  Moniia [ 16 lip 2011, o 13:26 ]
Tytuł:  Re: Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?

Kuracent napisał(a):
(...)
No to dla uatrakcyjnienia: może opowiecie jaką największą fanabelię kulinarną załogi spełnialiście mimo, że wiało bo ja wiem 7B? 8B?
(...)


Ty się lepiej pytaj na jakiej fali... Gotowałam ze znajomą przy 7B bez najmniejszej trudności, ale primo to 7B wiało z zachodu a my szliśmy niemal po brzegu Rugii (Świnoujście-Kopenhaga), a secundo na 16 metrowym jachcie, dla którego 7B to dopiero początek porządnej żeglugi.. Tak więc nie uznaję tego za żaden powód do chwalenia się tym, czapkę zdejmę przed kimś kto gotował pełny obiad na Nefrycie w 6B i odpowiadającej temu fali... :)

Autor:  Jaromir [ 16 lip 2011, o 14:24 ]
Tytuł:  Re: Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?

Moniia napisał(a):
czapkę zdejmę przed kimś kto gotował pełny obiad na Nefrycie w 6B i odpowiadającej temu fali... :)

Ja gotowałem!
Ale jakbym stwierdził, że ugotowałem cały obiad, to bym się minął z prawdą... :roll:

Autor:  JasiekN [ 16 lip 2011, o 15:11 ]
Tytuł:  Re: Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?

No, może nie była to jakaś tam kulinarna fanaberia, ale ...

Po kolei.

S/y Jagiellonia, czasy zamierzchłe, kapitani Wojtek Meinhardt, ja robię za drugiego. W Limfjordzie awaria silnika, rejs - z planowanych 4 tygodni - zaciąga się na prawie 6. Mocno spóźnieni wracamy jednak do Polski (znajdźcie mi kapitana, który będąc w Thyboron zdecyduje się na powrót do domu na żaglu - tak, kiedyś to było normalne, w tym czasie już nie tak oczywiste).

No, w każdym razie się odbyło. Kilka humorystycznych scenek:

Wojtek długo się wachlował z decyzją: zostawić jacht, ewakuować załogę, wracać pociągiem... Siedział sobie na burcie jachtu, w porcie nie bardzo pachnącym (tzn, bardzo, bardzo pachnącym!) gdy w "syfie portowym" wzdłuż burty jachtu przepłynęła stara, czerwona, gumowa rękawica, Jakoś tak miała środkowy paluszek charakterystycznie ułożony... To zdecydowało.

"Aśka, jak ci Niemcy, co wychodzą, wyciągną nas na sznurku - to jedziemy! Leć do nich!"

Aśka, o której mowa - to Joasia Rączka, dla niewtajemniczonych - "Mantra Asia"... Robiła wtedy za pierwszego.

Kochani sąsiedzi wyciągnęli nas z tego "pier... portu na Te" (długo jeszcze w KYCu używano tej nazwy), i zostawili "na otwartym" parę kabli od brzegu. Wiatr tymczasem zdechł, a przychodził przypływ... Robiło się nieciekawie.

Wojtek zarządził poszukiwanie jakiejś dziewicy, co poskrobie piętę grotmasztu. I - wyobraźcie sobie - znalazła się takowa! W szczegóły ginekologiczne nie wchodzę, ale jak Anka poskrobała, to wiatr przyszedł od kopa, i szybko stężał do dychy. Trasę do Cuxhaven przelecieliśmy ekspresowo!

W śluzę Bruensbuettlel weszliśmy na holu za jakimś tankerem (tak kazała kontrola Kanału), zacumowaliśmy przy kei miejskiej. Następnego dnia, z przygotowanym zawczasu inteligentnym tekstem: "unsere Maschine ganz kaputt, fahren Sie bitte nach Holtenau?" :D znaleźliśmy gości, co nas tam powieźli.

Od Kilonii towarzyszył nam sztorm zachodni, żegluga baksztagowa, czasem z zabawą w surfing.

Na trawersie Rozewia, prawie w domu, miałem akurat kambuz. Okazało się, że żarcia jeszcze trochę jest, gorzej z gazem. Ostatnia butla tylko "mrygała". Na tym ledwie żyjącym palniku nastawiłem jakiś tam puszkowo - słoiczkowy gulasz, a potem obrałem ziemniaki (pyry, kartofle).

Wziąłem kartonik po cukrze w kostkach, wyłożyłem folią aluminiową. Nastrugałem świeczki, w takie kawałki 3 - 4 cm. Ubrałem rękawice z wyposażenia ppoż. Szelki i dwie pary "wąsów", poprzyczepianych gdzie się da.

Jeśli chodzi o to, co mówiłem do sternika (8 z baksztagu) - to po wycięciu słów niecenzuralnych - byłem baaardzo małomówny :D

W każdym razie - obiad był punktualnie :D

Autor:  Cypis [ 17 lip 2011, o 01:23 ]
Tytuł:  Re: Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?

Moniia napisał(a):
czapkę zdejmę przed kimś kto gotował pełny obiad na Nefrycie w 6B i odpowiadającej temu fali... :)
Moniu, nie bardzo rozumiem... Dino jest dwakroć mniejszy od Nefryta (biorąc pojemność brutto) a NIGDY nie było najmniejszych problemów z ugotowaniem dowolnie wybranych rzeczy, w dowolnej chwili -- 6B i fala adekwatna to pikuś :) No, wyłączając jedyną jak do tej pory wpadkę, kiedy to wywrócił się ciśnieniowy ekspres do kawy... Ale to bardzo wysoki ekspres był i zbyt mocno obniżył metacentrum kuchenki; negatywny wpływ na całość układu zapewne miała też powierzchnia swobodna kawy w ekspresie :D

Najmniej zaś rozumiem, dlaczego z powodu pełnego obiadu ugotowanego w pełnym sztormie miałabyś zdejmować przed kimkolwiek czapkę??

Z moich doświadczeń kambuzowych największym wyzwaniem było podanie obiadu... zasadniczo: próba podania obiadu :) na Zawiszy (jaki Nefryt???), kiedy wachtę nawigacyjną miał niejaki Grzywiasty. Onże sam opisał to tak: http://zegluj.net/forum_zeglarskie/viewtopic.php?p=16057#p16057 :lol: :lol: :lol:

Autor:  Zuzanna [ 18 lip 2011, o 07:14 ]
Tytuł:  Re: Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?

Kuracent napisał(a):
Bardzo fajne w wachtach kambuzowych jest to, że można prosić je o wszystko:
- podaj sól.
- podasz majonez?
- a może jest mleczko do kawy?


Ale rozpuszczone towarzystwo :lol:

Autor:  Moniia [ 18 lip 2011, o 11:17 ]
Tytuł:  Re: Wachta kambuzowa. Bezpieczeństwo czy wygoda?

Cypis napisał(a):
Z moich doświadczeń kambuzowych największym wyzwaniem było podanie obiadu... zasadniczo: próba podania obiadu :) na Zawiszy (jaki Nefryt???), kiedy wachtę nawigacyjną miał niejaki Grzywiasty. Onże sam opisał to tak: http://zegluj.net/forum_zeglarskie/viewtopic.php?p=16057#p16057 :lol: :lol: :lol:


Tia, znam tą historię :) Widać DINO bardzo ładnie zachowuje się na fali...

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/