Eee tam, jak już to do Japonii! Pociągiem.

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Doskonałe to jest!!!
"A kiedy znajdziesz serce w plecaku. Idź na policję i zgłoś"
Doskonałe

Mir
Japonia ? Wielkie mi aj waj
https://www.youtube.com/watch?v=CirgEswMxPQ

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Piosenka z tekstem zastępczym
Pamięta jeszcze ktoś ten "właściwy" ?


"Ja chcę posłuchać kremlowskich kurantów..."

Cie choroba



Co sie porobiło w Chlapkowicach, to ludzkie pojęcie przechodzi. Powiem tylko, że zrobiliśwa sukces. I to od razu duży. Tak przez skórę czułem, że może być jakiś oddźwięk, ale że aż taki, to nie... Jak rześwa porobili sobie selfi w loży honorowej, bo Hela dostała tableta z działu księgowości, to nasze zdjęcia dziwnym trafem przedostały sie do prasy... i to nie naszej lokalnej. Wicie, nie ma w tym nic dziwnego, żyjemy w kapitaliźmie, gonimy zachód, który nam ucieka, jest wolny rynek i tego typu rzeczy są normalne... no niesmak się jednak pojawił.

Od rana telefony się urywały. Żem włączył automatyczną sekretarkę, coby odespać nocne wydarzenia, ale Maciasczyk zapomniał i musiał cięgle przełączać na mój numer, jak i tłumaczyć, że prezes jest na posiedzeniu. Taaaaak... No, szybko wzieliśwa sie w garść. Początkowo zignorowałem telefony do mnie nad ranem, bo przeszłością sie nie zajmujemy. Ale jak nad kominem przeleciał mi Błękitny, to szybko zadzwoniłem do Heli czy coś wie. Wiedziała wszystko. Co więcej była bardzo poruszona i powiedziała tylko, że mamy deal.

Na pilnej naradzie wszystko się wydało. Dzwonili do nas wszyscy z pierwszych stron gazet... Żarty się skończyły, prawda. Trzeba było brać się do roboty, bo był potrzebny parking na nieograniczoną ilość samochodów.... Od Antoniaka wzięliśwa w lizing 300 ha, co się ciągło za Remizą aż pod las. Płaskie pole, ziemia IV klasy, zapuszczona, bo miała pójść pod dotacje gruntowe. Od świtu pracowały tam pługi, lemiesze i brony ze Spółdzielni. Po nich poszły walce i żeby wyglądało to jak klepisko, nasączylim to produktem ubocznym naszej chlewni i łobficie zrosiliśwa wodą. Jak to w słońcu wyschło wicie, to aż chciało sie po tym boso chodzić, bo wyglądało jak Słone Jezioro. Z parkingu wyszło nam lotnisko polowe, choć nie wiedzieliśmy jeszcze kto będzie tam lądował...

W międzyczasie otrzymaliśwa nagrody kwartalne i zalecenia wyjazdu na tygodniowy wypoczynek. Żeśwa z Zaśką podjechali do Szczawnicy Zdroju, prawda, a Maciasczyk ni z tego, ni z owego poleciał na Malediwy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, przecie do Egiptu teraz latają wszyscy emeryci na wczasy, to na Malediwy też może być. Jednak problem pojawił się wicie, po powrocie. Maciasczyk wrócił jakiś łodmieniony i nie do poznania. Spalony na heban i gadał co rusz po angielsku.

W międzyczasie Zarząd przedłożył nam do podpisu biznesplan, szykował się nowy event o rozbudowanym wątku kulturowo-historycznym. Były tam jakieś artefakty starożytne, wątek australijski, jak i saiens-fiction z uwzględnieniem naszej kultury zwiazanej z eternitem i koszulami nonairon. Spodobało nam sie to, tym bardziej, że zauważono nas za granicą, a nasi znajomi z Wysp zorganizowali spontaniczny przylot do Chlapkowic. Odnieślim wrażenie, że czas wyprzedza naszą rzeczywistość, albo łodwrotnie.... W biznesplanie mieliśwa też nowy rozdział poszerzający nasze przedsięwzięcia o zakres filmowo-teatralny. Nikt nie puszczał pary z ust, trzymano nas w tajemnicy, swoimi źródłami informacji doniesiono nam, że będzie wątek królewski i odbędzie się on poza Remizą. Poznaliśwa też nowy sekret Młodych dotyczący naszej nowej Remizy, że zmienia ona nazwę na - Fire Station CHLAPKOWICE Ltd. - oraz, że zamiast otwieranego dachu mamy obrotowe trybuny, które już zostały przekierowane na nowo powstałe klepisko. Celem odtworzenia bitwy zbrojnej, tematyka patriotyczna z elementami patosu i dumy narodowej. No, trochę nas zatkało, muszę przyznać...

Po tym zafundowano nam pokaz filmu z Antypodów o Aborygenach, który wywarł na wszystkich łogromne wrażenie.

W wyniku tak wielkiego przyspieszenia, razem z Maciasczykiem postanowiliśwa utworzyć w radzie nadzorczej frakcję bardziej opozycyjną, bo Hela nam wszystkiego nie mówiła, a nie chcielibyśwa być czymś zaskoczeni. To znaczy zaskoczeni byliśwa ciągle, ale chcieliśwa też choć przez chwilę nie być zaskoczeni w ogóle. Czuliśwa, że nam się coś wymyka z rąk, choć nic na to nie wskazywalo... Z Helą uzgodniliśmy, że nie będziemy robić wglądu do jej szpargałów, że dajemy jej pełną niezależność, ale że będzie nam pokazywała bilans liczbowy na kolorowo: na zielono albo na czerwono... Machnęła na nas ręką i pobiegła na plan, pokazując tylko za sobą ekran tableta... kompletnie zielony!

Gdy zasiadaliśwa w naszej loży, ubrani w wykrohmalone koszule z nonajronu, mieliśwa jeszcze w oczach husarską scenerię. Na smartfonie Maciasczyka pojawił się złoty kolor i wtedy zaświtała nam pewna myśl... Ja spojrzałem na niego, łon na mnie i wiedzieliśmy, że brakuje już tylko aprobaty Heli... Światła przygasły, widownia z całej Europy, nad remizą helikoptery, gwiazdy i Księżyc.

- Ech Kierdziołek, w cośmy się wpakowali - westchnął Maciasczyk. Odruchowo spojrzałem na niego, ale nic nie zobaczyłem. W myślach miałem jakieś przecieki o słowiańskiej kapeli z Majdanu czy z Węgier... i eternit kryjący strzechy. Na niebie klucz Dzikich Gęsi zwiastujący początek wiosny.

Nasza loża zapadała w sielski sen... Z ciemności wydobywał się Straszny Dwór, Moniuszki... I wtedy zabrzęczały nam niemal równocześnie nasze pagery, które pilnie wzywały nas do centrum zarządzania kryzysem, dwa piętra pod Remizą. Nie było ani chwili wahania, windą zjechaliśwa do podziemia, gdzie na ekranach budziła się giełda azjatycka z naszymi akcjami na rynkach wschodzących. Zasiedliśwa w skórzanych fotelach i śledziliśwa zielone wykresy od Tokio, przez Pekin, Bangkok aż do Hong Kongu. Straszny Dwór nam szybko wyparował, prawda. Z góry dochodziły tylko spokojne rytmy muzyki...

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Cie choroba

Właśnie kończyliśwa tosty za debiut na giełdach azjatyckich naszej Fire Station Chlapkowice Ltd., kiedy powiadomiono nas, że na płycie grany jest wątek hemingweyowski pt. Komu bije dzwon.

Wracaliśwa na górę w szampanskich humorach - w sam raz na finał europejski grany po japońsku...

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Mir
Powiadam Ci, że to "-wa", to dzisiejsze "wy" nie "my"
Rezerwat gwar wszelkich

Na koniec wielkiego majowego weekendu - na dwa dni w Bieszczady - terenówkami i pieszkom
A potem leżenie bykiem i wypoczynek pasywny po aktywnym wypoczynku
Ska!

Bo, tak jest Raz na milion lat...

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

No i tak i mię przypomniał, ni stąd ni z owąd ledwie majaczącą w odmętach sklerozy, piosnkę co ję koledzy students niegdyś lokalnie nauczyli, w czasach jeszcze słusznie minionych.
Różnie siem różnem kojarzy


Dla Mira i Marka po słowiańsku https://www.youtube.com/watch?v=j1CwiAIPlFc

PS. A oryginał z tłomaczeniem https://www.youtube.com/watch?v=eNVY-n6-Hk0
Chorwacja zaprasza

Czas miniony, teraz otwiera się nowe...

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Ewaaa... Demarczyk, prozą:

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

- Jaką muzykę tu gracie ?
- Oba gatunki.

Tak, czy inaczej...

Love is jak petarda...

Aleć chude, a beznamiętnie trzęsione, tyłki, nie dorównają nijak naszym rodzimym... the real thing ...


(pozdrawiając Tygrysice, wszelakie, btw )

Masz rację... Tyłki chude, jednakowe...
Ale tu nie o chude tyłki chodzi. O muzykę. O słuchanie muzyki...
I ten klimat. I o to, że lepiej już było.
Że był już kiedyś Aki Kaurismaki


Kiedyś ludzie mieli pomysły, które skłaniały ich, żeby coś zrobić...
I żeby to coś zrobić - dobrze

A i czarno białe filmy były kiedyś takie kolorowe.

Był taki czas, kiedy na MTP przywieźli Spaniela, tego słynnego z numerem 111 na burcie. Pojechaliśmy po szkole z kolegą Józiem na targi. Targi czerwcowe, międzynarodowe, gdzie cały przemysł kluczowy pokazywał swoje najlepsze produkty eksportowe. A w pawilonie pod Iglicą - elektronika! Najpierw wciągnęła nas Unitra z magnetofonami szpulowymi Kasprzaka, wieżami DIORY i gramofonami Fonici. Z dumą podziwialiśmy najnowsze modele, aż po sąsiedzku trafiliśmy do salonu Blaupunkta, a tam długa lada wyłożona wykładziną w kolorze blue i co 2 metry stoiska z radioodbiornikami samochodowymi z wyjściem na słuchawki, duże czarne słuchawki. Do każdego punktu była kolejeczka, bo w słuchawkach leciała muzyka stereo Hi Fi. Już mieliśmy zrezygnować, gdy jedno miejsce się zwolniło, Józio instynktownie dopadł słuchawek i od razu założył je na "ołra". Musiało coś go mocno wciągać, bo z każdą chwilką tracił kontakt z rzeczywistością. Podparty łokciami kołysał się na boki, Niemiec w lekkiej konsternacji, bo standardowy czas odsłuchu już dawno minął i ... Dyskretnie podszedł w stronę Józia, a ten w tej samej chwili ryknął na cały głos: - Miraaas, k...a Suzi Quatro!!! - echo poniosło po okrągłej hali. Ekspert najpierw zbladł, a gdy zobaczył, że Józio ogląda się za plecy szukając mnie, przekazuje słuchawki, rzucając z radochą: - Ale daje czadu! Suzi Quatro! - wybuchł śmiechem i pozwolił słuchać dalej. Oj, w słuchawach rzeczywiście był inny świat...

A, z czarno-białych opowieści, może to:

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Czyli co ? Gramy muzykę z Unitry ? Taką prawdziwą ? Na słuchawki.

A z czarno białych chyba to...

Albo po prostu...

A może wszystkie trzy z krakowskiej Rotundy ?
Kiedy Ona tańczyła na stole, na którym leżał talerzyk... On miał ręce w oceanie





I będzie czarno biało kolorowo

Ja mam za plecami UNITRĘ ELTRĘ, ŁZR i ZRK (kupiłem chyba za stówę), bez pilota.
Może z lekkim przytupem bucika na szpilce... i mocnym brzmieniem gitar:

I dokładka:

Dają czadu jak w Chlapkowicach!

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

A zaraz potem, coś w klimacie jakby zgoła odmiennym:

I podparte wejściem na dach świata:

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Ta promocja domniemana tego całego homoseksualizmu mnie ostatnio zajmuje
Jak i czy w ogóle da się promować jego ?
Z ambon gadali kiedyś, że tak, że jak najbardziej, że rzecz jest w trakcie...
Ale z czasem i oni zamilkli... I teraz co ? Jak zgadniesz o co Alterusowi iść mogło ?
Może tym sposobem... Przemykowa i Kaśka... Posłuchać warto w każdym bądź razie.

To nie ma znaczenia, wprawdzie tam, gdzie pojawia się nowość, powstaje zamieszanie, by zaoferować coś konkurencyjnego (https://mfiles.pl/pl/index.php/Promocja), jednak w tej sferze konkurencji być nie może, bo jest ona zaprzeczeniem prawdy. To jest patologia po prostu. Korzenie są powszechnie znane, choć nie wiedziałem, że Budka Suflera też je propaguje...

Najnowsze doniesienia paranaukowe powiadają, że jang i jing genetycznie się uzupełniają, tworząc wartościową całość. W pojedynkę (nawet podwójnie) nic więcej się nie zyskuje, natomiast traci się czas. (Politycznie jest to jeden ze sposobów na rozbicie jedności społecznej. Patrz zasady Sun Tzu.)

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Adolf Gustaw Jung mawiał coś o animie i animusie... Ale czy myślał przy tym o Alteusie ?
https://mfiles.pl/pl/index.php/Archetyp_kulturowy
Jakiś dowód albo inny powód, na konkretne działania promocyjne z homoseksualizmem związane znaleźć mi trzeba. Bo inaczej ni cholery nie ugadnę co dostawca teorii miał na myśli i czy we ogóle o myślach może tu być mowa
Znaczy saszoł z uma ili niet ?
Ta tu teoria kupy się wedle mnie nie trzyma... Ale kto teoretyków dogoni



Bo tu zdaje się chodzi o promocję owego homoseksu w naszym nadwiślańskim...
A nie w nieobjatnoj Rosji

Wolność, przyjaźń, integracja... wymknęły się spod kontroli. Nadzór nad tym próbuje wziąć biznes, bo dla interesu poświęcić da się wszystko. To też jest sposób na chuć nieograniczonego bogacenia się, kosztem innych. Z tym, że to się chyli ku upadkowi. Poza tym zjawisko to leży w sferze psychiki, bo fizycznie potrzebna jest uzupełniająca się odmienność. I pokazano to w dość extremalny sposób toże Rusiany:

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Całkiem możliwe, tylko inny aspekt zauważ.
Domniemując promocję homoseksualizmu spodziewamy się "płytkiej" treści...
Jakkolwiek byśmy tą "promocję" postrzegali - szukamy tam gdzie płytko.
Dla kontrastu spójrzmy na "promocję heteroseksualizmu" ale tak na fest.
W stylu wczesnych lat 90... Kiedy pojawiający się na scenie chłopaki z gitarami - potrafili na gitarach grać... A dziewczynki z mikrofonem śpiewały swoje teksty...
I te teksty nie były, nie musiały być, "dopuszczane do emisji" - no bo wiadomo - bałagan

Nie miała takiego habitatu jak Kora. Cała polska scena nie była jej... Musiała najpierw na nią wejść, potem na niej śpiewać i wreszcie dotrzeć do słuchacza.
Zrobiła to pięknie Promując miłość ( Niekoniecznie o mężczyźnie )