Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Morze jako nie nasze środowisko.
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=29786
Strona 1 z 2

Autor:  staniszewski [ 12 sty 2019, o 13:16 ]
Tytuł:  Morze jako nie nasze środowisko.

Kto nie umie się modlić niech płynie na morze./rzymskie/

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 15:04 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Nie poniał... A jak ktoś ma trzeci dan w modlitwach, to co ? Wstępu nie ma ?

Autor:  vaginal [ 12 sty 2019, o 16:17 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Napisał, że rzymskie, a nie rzymskokatolickie.
Człowiek króluje na lądzie, na wodzie i w powietrzu.
Z tego będzie rozliczon.*
* z nieautoryzowanej wypowiedzi pierwszego czarnego papieża.
v

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 16:21 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

vaginal napisał(a):
* z nieautoryzowanej wypowiedzi pierwszego czarnego papieża.

Brałeś poprawkę na to:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Czarny_papie%C5%BC
? ;)

Autor:  Jake [ 12 sty 2019, o 16:26 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Przypuszczam ze chodził o ironiczne stwierdzenie, ze na morzu w warunkach sztormowych i zagrożenia życia największy ateista się "nawróci" i będzie gorliwie modlić za ocalenie. :lol:

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 16:28 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Ale też i największy teista może tak mocno wierzyć, ze nie zdąży się nawrócić :(
Nie jest to takie proste moim zdaniem

Autor:  vaginal [ 12 sty 2019, o 16:35 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Chodzi o to, że kacu gigancie szepczesz imię Najświętszej Panienki.
v

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 16:39 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Nie... Na prawdziwym kacu gigancie szepczesz... Mamo :)

Autor:  vaginal [ 12 sty 2019, o 16:47 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Nie zgodzę się. Wycie Maaaaamo, jest przerywnikiem w modlitwie.
O kur.... i pawik.
v

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 17:20 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Polataj ze mną w tandemie a pomogę Ci to sobie uświadomić :-P
To wiara zabija. Wiara mówi "zmieścisz się śmiało"...
Jak masz na tyle czasu, żeby mantrę odśpiewać, to przy odrobinie oleju w głowie
zawsze będziesz starał się coś zrobić.
Jeśli czasu nie masz... To też bez "Maryi_Panny" się obejdziesz...
Najpierw będzie banalne "Kurwa mać!" a potem wyszeptane "Mamo"...
Założysz się ? Zaryzykujesz ? :-P

Autor:  vaginal [ 12 sty 2019, o 17:29 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Wierzę.
Na słowo.
Delikatny jestem na kacu.
v

Autor:  Waldi_L_N [ 12 sty 2019, o 17:38 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

vaginal napisał(a):
O kur.... i pawik.

Zwykła bałtycka cofka. :-P
Tzn., kto pamięta Baltic vodka? I jaki rodzaj żaglowca był na etykiecie? Oczywiście tej białej etykiecie.

Autor:  vaginal [ 12 sty 2019, o 18:06 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

To luzik, ale Vistula to dopiero syf.
v

Autor:  Waldi_L_N [ 12 sty 2019, o 18:10 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Vistula, popularna wódeczka kombajnistów. :mrgreen:
Jako że ja w tym roku złamię dopiero półwiecze więc dla mnie bardziej Stołowa jako spadkobierca Vistuli, ale i ją pamiętam. :-P

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 18:27 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Ech... Łza się w oku kręci :) Nostalgia...
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  Alterus [ 12 sty 2019, o 18:41 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

MarekSCO napisał(a):
Ech... Łza się w oku kręci :) Nostalgia...

To chyba mleko w tym czasie piłeś... :-D
Wyborowa, potem żytnia, reszta to chłam którego przyzwoity człowiek unikał o ile mógł.
Jarzębiak pełnił funkcję ersatz-koniaku dla półinteligentów z pretensjami, natomiast nie ma tu Żołądkowej Gorzkiej, która jak nazwa wskazuje była słodka i po zmieszaniu pół na pół z wyborową stanowiła ówczesny hit w towarzystwie mieszanym, czyli damsko-męskim. Uściślam, bo dziś młodsi mogą opacznie zrozumieć. :lol:

Autor:  vaginal [ 12 sty 2019, o 18:43 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Dzisiejsze standardy spełnia z tego zestawu tylko czysta wyborowa.
Okejos była śliwowica.
v

Autor:  Alterus [ 12 sty 2019, o 18:58 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

vaginal napisał(a):
Dzisiejsze standardy spełnia z tego zestawu tylko czysta wyborowa.
Okejos była śliwowica.

Zgadza się. Tyle, że była "ciężka" i do większego picia nie bardzo się nadawała.
A - żyto z Pewexu, trzymało jakość.

Autor:  vaginal [ 12 sty 2019, o 19:02 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Dlatego lepsze jabole.
v

Autor:  Alterus [ 12 sty 2019, o 19:09 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Nie byłem wtedy degustatorem tych wykwintnych win.

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 21:10 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Alterus napisał(a):
To chyba mleko w tym czasie piłeś... :-D

Wstyd się przyznawać :oops: Siódma klasa podstawówki...
Potrafiłem się solidnie naprać ze starszymi kolegami i tak zakamuflować przed rodzicami, że niczego nie dostrzegli. Oczywiście takiemu gówniarzowi nikt by wtedy wódki nie sprzedał.
A i starsi koledzy niechętnie podzielili by się z młokosem cennym napitkiem.
Ale miałem jedną ciekawą właściwość. Potrafiłem mianowicie naprawić telewizor :lol:
Pieniądze wtedy znaczyły niewiele, zwłaszcza jak mieszkałeś na wsi i nie bardzo miałeś gdzie i co za nie kupić. Dlatego za naprawę życzyłem sobie flaszkę :lol:
I "płacili". Bez względu na mój młody wiek... Nie mieli wyjścia :lol:

Pamiętasz takie powiedzenie:
"Żywi - ubiera - poniewiera" ?
( Był kombajn "Vistula", Zakłady odzieżowe "Vistula" i wódka "Vistula" )

Autor:  Alterus [ 12 sty 2019, o 21:55 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

MarekSCO napisał(a):
Alterus napisał(a):
To chyba mleko w tym czasie piłeś... :-D

Wstyd się przyznawać :oops: Siódma klasa podstawówki...
Aby zostać mistrzem, trzeba trenować od dziecka, wszyscy to powtarzają. :-D Ale moim ulubionym napojem zawsze było mleko. Gdyby nie to, że jakoś nie miało wzięcia przy nawiązywaniu i podtrzymywaniu tzw. stosunków towarzyskich, niczego innego pewnie bym nie pił. :-D
Z tymi pieniędzmi, za które nie było co kupić, to myślę, że to taki mit, który zresztą funkcjonował już wtedy. Jak to z mitami, nie do końca był prawdziwy.

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 22:11 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Alterus napisał(a):
Z tymi pieniędzmi, za które nie było co kupić, to myślę, że to taki mit, który zresztą funkcjonował już wtedy. Jak to z mitami, nie do końca był prawdziwy.

Może nie tyle nie do końca prawdziwy co nie do końca dokładnie opisany. Dlatego zaznaczyłem, że mieszkając na wsi...
Oczywiście mogłem sobie zarobić/odłożyć trochę pieniążków i pojechać do Rzeszowa, żeby tam w Centralnej Składnicy Harcerskiej ( pamiętasz jeszcze ? ) kupić to co mnie akurat interesowało. Ale nie miałem żadnej gwarancji, że to co chcę kupić będzie akurat dostępne w dniu w którym ja się w składnicy pojawię.
Gdybym mieszkał w Rzeszowie to co innego oczywiście.
A tak... Wolałem "zakazany owoc" zwłaszcza, że wszyscy wokół prawie że modlili się ( jak już przy temacie jesteśmy ) do tej wódki :lol:

Ja uwielbiałem kefir. Mogłem litrami spożywać :D

Autor:  Alterus [ 12 sty 2019, o 22:41 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

MarekSCO napisał(a):
żeby tam w Centralnej Składnicy Harcerskiej ( pamiętasz jeszcze ? ) kupić to co mnie akurat interesowało. Ale nie miałem żadnej gwarancji, że to co chcę kupić będzie akurat dostępne w dniu w którym ja się w składnicy pojawię.

No i mimowolnie i niechcący podałeś prawidłowe wyjaśnienie tego powiedzenia, a później już wręcz przekonania, że za PRL ludzie mieli pieniądze, tylko nie było co kupić. Było, ale nie zawsze w tym momencie kiedy kupić chciałeś albo nie to, czego akurat potrzebowałeś. W każdym razie ludzie nie mieli jakiegoś nadmiaru pieniędzy, jakby wynikało z tego powiedzenia i jak dziś się go odczytuje.
Cytuj:

Ja uwielbiałem kefir. Mogłem litrami spożywać :D
To Twoją ulubioną lekturą powinna być powieść "Kluska, Kefir i Tutejszy" Broszkiewicza. ;-)

Autor:  bury_kocur [ 12 sty 2019, o 22:44 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Alterus napisał(a):
żyto z Pewexu


Ale za to trzeba było zapłacić środkami płatniczymi obcymi klasowo. :lol:

Niemniej z tym też można było sobie poradzić - bony/dolary sprzedam/kupię ...

Ech... te czasy ...

Autor:  MarekSCO [ 12 sty 2019, o 22:51 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Alterus napisał(a):
W każdym razie ludzie nie mieli jakiegoś nadmiaru pieniędzy, jakby wynikało z tego powiedzenia i jak dziś się go odczytuje.

W sumie tak. Pieniądz jakby wymykał się swojej definicji. Był wprawdzie ale nie gwarantowało to dostępności wszystkich towarów. Skutkiem czego i ceny ( sklepowe ) tych towarów nie były najlepszym punktem odniesienia...
A jeśli pieniądz nie wyrażał wartości towaru, to towar ( handel wymienny ) zastępował pieniądz :Stąd i wódka ( jako waluta ) u ucznia siódmej klasy podstawówki :)

Alterus napisał(a):
No, to Twoją ulubioną lekturą powinna być powieść "Kluska, Kefir i Tutejszy" Broszkiewicza. ;-)

A moim idolem powinien być Pierwyj kefirist strany :lol: Wowa Putin :lol:
( Podobno ma pierwoje miesto w mirie w ilości spożywanego kefiru )

Autor:  bury_kocur [ 12 sty 2019, o 22:52 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

MarekSCO napisał(a):
Ech... Łza się w oku kręci :) Nostalgia...


81. rok - mikołajskie - wyspa - stara szkutnia ...

Odchodzi jacht - wyrywa kotwicę - ta puszcza, ale ... topi się ...

Kotwica rzecz cenna - stoję obok - oferuję pomoc.

Znaczy - mówię wprost - wyłowię ale ... za flaszkę.

Chwila namysłu i - skipper mówi OK.

Nurkuję - wyławiam kotwicę - dopływam do rufy armatora i następuje wymiana - kotwica/flaszka żyta...

Wróciliśmy wtedy do waluty wymiennej ...

I ktoś mi powie, że nie były to czasy wesołe ? :rotfl:

PS - dla przypomnienia - obowiązywał jeszcze stan wojenny...

Autor:  Alterus [ 12 sty 2019, o 23:09 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

bury_kocur napisał(a):
Alterus napisał(a):
żyto z Pewexu


Ale za to trzeba było zapłacić środkami płatniczymi obcymi klasowo. :lol:

Niemniej z tym też można było sobie poradzić - bony/dolary sprzedam/kupię ...

Ech... te czasy ...

Ano były. :-D Za bony wychodziło taniej, ale i za dolary opłacało się bardziej niż w sklepie za złotówki. Teoretycznie obcej waluty nie było wolno posiadać, ale władza nie była tak głupia, żeby w Pewexach pytać "skąd masz?" Ściągali w ten sposób, za krajowy alkohol, cenne dla gospodarki "dewizy". Ile tam szło do gospodarki, a ile w kieszenie partyjnych bonzów, nikt oczywiście nie miał możliwości sprawdzić - dziś wiemy, że dużo.
A zrobić coś za flaszkę, zawsze było jakby bardziej "honorowo". Tak wtedy chyba się odczuwało?

Autor:  bury_kocur [ 12 sty 2019, o 23:20 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

Alterus napisał(a):
A zrobić coś za flaszkę, zawsze było jakby bardziej "honorowo". Tak wtedy chyba się odczuwało?


Flaszka żyta była wtedy walutą wymienną.

Tak jak fajki - nikt u mnie w rodzinie nie palił ale były kartki to się je wykupywało - grzechem byłoby nie wykorzystywać tej możliwości.

Potem była to też waluta wymienna.

Autor:  Alterus [ 12 sty 2019, o 23:30 ]
Tytuł:  Re: Morze jako nie nasze środowisko.

MarekSCO napisał(a):
Pieniądz jakby wymykał się swojej definicji. Był wprawdzie ale nie gwarantowało to dostępności wszystkich towarów. Skutkiem czego i ceny ( sklepowe ) tych towarów nie były najlepszym punktem odniesienia...
W gospodarkach centralnie sterowanych, socjalistycznych, pieniądz z definicji nie ma punktu odniesienia, wartości rzeczywistej towarów nie oddaje nigdy. Dlatego kursuje opinia, że socjalizm nie może zwyciężyć na calym świecie, bo musi być choć jeden kraj normalny, aby wiedzieć ile co kosztuje naprawdę. :-D
W rzeczywistości ceny oddające wartość prawdziwą istnieją i w socjalizmie - na czarnym rynku, który zawsze się utworzy. Tak było i w PRL, gdzie ten rynek działał całkiem sprawnie.
Cytuj:
Flaszka żyta była wtedy walutą wymienną.
To też, ale za pewne rzeczy tak czy owak nie płaciło się pieniędzmi, nie wypadało. Jak nie wypadało przyjmować.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/