Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Życie na XVII-wiecznym okręcie.
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=4332
Strona 1 z 1

Autor:  Bloodchief [ 1 lut 2010, o 20:11 ]
Tytuł:  Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Witam! Wiem, że to forum żeglarskie, jednak być może ktoś będzie w stanie udzielić mi odpowiedzi na nurtujące mnie pytania :-] Interesuje mnie mianowicie jak wyglądało życie na XVII-wiecznym okręcie (chodzi przede wszystkim o noc), przykładowo płynącym do Nowego Świata z Europy. Czy marynarze dzielili się na kilka zmian i cały czas ktoś pozostawał na pokładzie, także nocą? W przypadku długiej podróży musiało to być w jakiś sposób ustalone i dlatego interesuje mnie, czy np. flota cały czas przemieszczała się z taką samą prędkością, czy np. na noc opuszczała żagle. Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, mam nadzieje, że zrozumiecie, o co mi chodzi :-)

Autor:  Cape [ 2 lut 2010, o 08:21 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Bloodchief napisał(a):
Interesuje mnie mianowicie jak wyglądało życie na XVII-wiecznym okręcie (chodzi przede wszystkim o noc), przykładowo płynącym do Nowego Świata z Europy. Czy marynarze dzielili się na kilka zmian i cały czas ktoś pozostawał na pokładzie, także nocą?

Pod tym względem do dzisiaj nic się do dzisiaj nie zmieniło. Statki pływają również w nocy, czyli w nocy są tacy, którzy pozostają na pokładzie. Na jachtach również. Taka zmiana nazywa się wachta.
Bloodchief napisał(a):
np. flota cały czas przemieszczała się z taką samą prędkością, czy np. na noc opuszczała żagle.

Płynęli tak, jak wiatr pozwolił. W nocy również. Dzisiaj jest tak samo na każdym morzu i statku.

Autor:  Bloodchief [ 2 lut 2010, o 18:39 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Dzięki za odpowiedź. Zmotywowałeś mnie do ewentualnego pogłębiania wiedzy na ten temat.

Autor:  falcon [ 3 lut 2010, o 05:48 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Dodam jeszcze, ze plywanie w nocy ma swoja rzesze fanow. Na przyklad mnie. :D
Mistycyzm nocnych wacht jest strasznie podniecajacy. Przypuszczam, ze w XVII wieku gdy jeszcze nie wszystkie potwory morskie zostaly brutalnie obnazone i skreslone bylo to tym bardziej ciekawe. A nawigowanie w nocy i proba zidentyfikowania tych wszystkich migajacych, blyskajacych i blaskajacych kolorowych gwiazdeczek? SAM MNIOD! :D

Autor:  Macieq [ 3 lut 2010, o 20:22 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Maciek, zwróć uwagę, że jeszcze do tej pory nie wszystkie potwory zostały "obnażone". Weźmy choćby pod uwagę takiego Nessie. A ile ich się jeszcze kryje w oceanach :shock:

Autor:  falcon [ 3 lut 2010, o 21:45 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Choc rozum mowi, ze "tam nic nie ma", serce nie chce mu uwierzyc. :D
Na szczescie Nessie siedzi cicho i jest sprytniejsze od super cyfrowych kamer, sonarow, i czego tam jeszcze nie uzywali by go/ja "capnac".
Nie dawno czytalem opis wyprawy z Trondheim na Morze Srodziemne i wlasnie wybrali trase przez Kanal Kaledonski i Loch Ness.
Mam nadzieje, ze kiedys ja przeplyne. W nocy. :lol:
W dzien tez sobie nie odmowie.

Autor:  LOLSON - HOORN [ 4 lut 2010, o 16:16 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

A czy słyszeliście o potworze, który wśliznął się na rufę OPTY Leonida Teligi jak przepływał kulę ziemską? Kto wie co by się stało jeśli w tym czasie siedziałby przy rumplu. Pewnie to był jakiś kraken ;-) bo zostawił po sobie sporo dziwnego śluzu. Jest ta historia opisana w jego książce....

*** Dodano -- 4 lut 2010, o 17:21 ***

A jeśli po nocnej wahcie nie zachwyci cię krwistoczerwony wschód słońca, to zapomnij o żeglarstwie ;-)

Autor:  falcon [ 6 lut 2010, o 18:09 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Mnie tam zawsze zachwyca! :)

Autor:  Cape [ 6 lut 2010, o 18:19 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Życie na statku w XVII wieku lub wcześniej i później było bardzo ciężkie. Szkorbut, choroby, wypadki. Załogi często były z "łapanki" i wielu dezerterowało w pierwszym porcie. Ale rejs np do Australii trwał kilka miesięcy non stop więc dopiero w Australii można było zdezerterować.

Autor:  Maar [ 8 lut 2010, o 18:31 ]
Tytuł:  Re: Życie na XVII-wiecznym okręcie.

Bloodchief napisał(a):
Wiem, że to forum żeglarskie,
I pytanie jest jak najbardziej żeglarskie, więc nie rozumiem Twojego tłumaczenia się :-)

Bloodchief napisał(a):
W przypadku długiej podróży musiało to być w jakiś sposób ustalone i dlatego interesuje mnie, czy np. flota cały czas przemieszczała się z taką samą prędkością, czy np. na noc opuszczała żagle.
I tak i nie. Wszystko zależało od warunków i miejsca gdzie żeglowali.
Jeżeli żegluga odbywała się w okolicach brzegu i to w dodatku mało lub wcale nieznanego, to często na noc - jeśli do dna było wystarczająco blisko - stawano na kotwicach (Hakluyt, "Wyprawy morskie, podróże i odkrycia Anglików").
Poza opisami Hakluyt'a, także u Pigafety znajduje się informacje typu: "gdy tylko nastał świt, postawiono żagle i San Antonio, Concepcion, Victoria oraz Santiago podpłynęły kolejno do burty Trynidadu aby odebrać rozkazy i oddać należne honory Admirałowi [...]".
Bardziej współczesne rejsy na żaglowcach (Lwów, Dar Pomorza) też były organizowane w ten sposób, że na noc - gdy nos kapitana wyczuł zmianę pogody - sprzątano część żagli. Obecnie też tak się czasami robi (w szczególności z niewprawnymi załogami), że na noc jest redukowana powierzchnia ożaglowania.

Chodzi o to, że dawniej nie było jak oświetlić takielunku i w przypadku braku księżyca trzeba było łazić po masztach i pracować w absolutnych ciemnościach.

Oczywiście nie oznacza powyższe, że nocą nie żeglowano - czasami żeglowano, czasami nie ale zawsze załogi były podzielone na wachty i bez względu na to czy statek płynął czy stał na kotwicy lub w dryfie to wachta (czyt. służba) była pełniona.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/