Nie obijał, tylko stosował się do reguł Kuracenta. Sterczał na mostku jak te widły w gnoju..
W czasie gospodarczej nie wiem gdzie zaś przebywał, albo mam słaby wzrok.

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.

Sprawdzałem Waszą pracę. ....

Bardziej mi to zakrawa na wspomnianego w innym watku Zaruskiego i zabawy typu paintball - bynajmniej nie widze w tym nic zlego! Przeciwnie: czytam z wielkim zainteresowaniem.
Catz Co sam Wachty Wszystkie odwala bez pochwal.

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)

jeżeli nazwę siebie żeglarzem rekreacyjnym, to zapewniam Ciebie ,że stawianie żagli rejowych i kurs szycia chirurgicznego,itp. na nic mi nie jest potrzebny. Jeśli dodam ,że pływam na jachtach 8-10 metrów, w 3 osobowej załodze lub prowadzę swoją łodkę to pływania na żaglowcach średnio mnie interesuje.

_________________
pozdrowienia piotr

Piotrze. Andrzej jak już się czymś zachwyci, a wcale Mu się nie dziwię, to używa dość specyficznych określeń, podkreślających ten zachwyt.
Ale ponieważ napisał "chyba", no to nie ma się co czepiać.

_________________
Pozdrawiam
Roman

Gdybym czytał wypisywane tu przez Kuracenta peany zanim wsiadłem na Pogorię, pewnie bym tego nie zrobił. I niedobrze by się stało, bo tydzień na pokładzie połączony ze szkoleniem i przeplatany przełamywaniem paraliżującego strachu przed wpięciem się na reje, na pewno nie był stracony.
Po pierwsze: płynie się wśród mniej więcej rówieśników, a przede wszystkim ludzi z niemałym doświadczeniem. Faktem jest, że zdarzają się osobniki przesadnie ambitne i zaangażowane funkcyjnie , ale przecież pozostaje kilkadziesiąt innych osób, z którymi można pogadać, czy wypić. Kawę oczywiście.
Po wtóre: program szkoleń jest różnorodny i jeśli akurat szycie nie jest twoją pasją, można skupić się na meteorologii czy nawigacji. Wykładający to osoby skrzywione pozytywnie i można z nich sporo wycisnąć bez wielkiego wysiłku.
Po trzecie: choć sama praca przy żaglach rejowych, czy stawianiu grota z kilkuset kilogramowym gaflem nie przekłada się bezpośrednio na mało-łódkowe pływanie, to jest wyzwaniem samym w sobie, ciekawym doświadczeniem i ćwiczeniem w koordynowaniu pracy licznego zespołu. Nie odrzucałbym tego, bo "nie przyda mi się".
Po czwarte w końcu: w słonecznej Italii zgarniać śnieg z pokładu - bezcenne.

Andrzej Ziajko miał świetny pomysł i wszystkim niezdecydowanym na żaglowcowe pływanie ten rejs śmiało polecę.

Przyznam, że mu się specjalnie nie przyglądałem, ale fascynują mnie opowieści o pogoriowym grocie. Pamiętam, że przeważnie potrzebne były do stawiania dwie wachty. Musi tam być jakiś błąd konstrukcyjny. Każdy z podobnej wielkości żagli gaflowych na Borchardzie stawia pół wachty.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

Aktualna wersja gafla jest typu light i jak wieść niesie waży jakieś sto kilkadziesiąt kilo. Mówią, że poprzednia szła w setki. Jest z czym się szarpać, szczególnie jak nie bardzo się wie która lina do czego...
Robiliśmy to jedną wachtą, pod pełnym politowania nadzorem bosmana, co twierdzi, że wystarczą trzy pary rąk. Od siebie dodam, że raczej silnych.

Relacja - tak ze można by sądzić (a jakoś nie chce mi się wierzyć) że na pokładzie jest ciagła gonitwa, stres, hartowanie charakteru, zapadające w ułamkach sekund decyzje ważace o być albo nie być załogi, jachtu... No i te emocje - czy przy obiedzie nie braknie surówki, czy serwetki poukładane. Można by sądzić ze tam się pływa za karę.
taksówkarz mógłby pewnie podobna relacje stworzyć:
musiałem zdecydować skrecić do krawężnika i hamować, czy hamować i skręcić... Na chodniku czekał klient nasze spojrzenia się spotkały, zadawałem sobie pytanie czy tym razem klient bedzie chciał za kurs zapłacic. Wsiadł. W ułamku sekundy musiałem zdecydowac czy włączyc sie do ruchu. Zla ocena sytuacji, jeden fałszywy ruch i moglismy sie dostac pod koła pedzacego TIR'a. Instynktownie poprawiłem pas bezpieczeństwa. Czy klient zrozumiał ze własnie ocaliłem jego życie??? Ruszyłem próbujac błyskawicznie ocenic co oznacza w oddali widoczny sustem swiateł ... zielony ... pomarańczowy ... czerwony...
Na szczescie na kursie prawa jazdy doswiadczeni instruktorzy nie raz powtarzali: czerwone - Stój.
No i emocje jak na grzybobraniu gotowe

_________________
Tomek Sosin - +48 724 334 721
... jakby było lepiej - to by sie nie dało wytrzymać!

Marku, ale skad Ci sie wziela Ewa Braun? Ona miala siedziedziec cicho! Nie wychylac noska z Berchtesgaden miesiacami czekac na wodza! A jak siem cieszyla gdy dostala poplywac, kajaczkami po Konigssee!



AJKC

Zosta,chciałem ugasić trochę emocje Kuracenta

tak poważnie, niestety tak mam,że nie lubię pływac w tłumie załoga 4-osoby jak dla mnie to aż nadto. w związku z tym raczej nie będę pływać w tego typu rejsach.. niestety tak mam co zrobić. jest to jednak OT ,który nie powinien być przyczynkiem do dyskusji co lepsze......

_________________
pozdrowienia piotr

Podziękowałem, bo nawet nie wiesz, jaką Wielką Prawdę opisałeś. Nie kpię, serio!

Czekałem, aż Kuracent skończy te swoje pierdoły zwane zachwytem nad rejsem szkoleniowo-oficerskim, żeby się po nich przejechać. Nie, to nie literówka. Po nich, bo i po Kuracencie, i po tych rejsach. I zrobię to, ale dajcie mi chwilę, bo teraz nie mam czasu. Może wieczorem.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Napięcie rośnie.

Przeczytałem. Rzeczywiście dziwne.

To siakies nie za bardzo normalne.... Andrju a dzika zielona noc?????????????
Ej no! normalnie nam Andrzejka na jakiegos spokojnego gościa przeflancowali... S.

Było szkolenie ze stateczności statków. Przy okazji inny wykładowca omówił kolejny wypadek. Tym razem bliźniaka Pogorii czyli Concordii. To już 24-ty omawiany wypadek podczas Kursu Oficerskiego. Po raz pierwszy kapitanem na Concordii nie był Polak. Całe szczęście, że kanadyjska załoga miała doskonale opanowany alarm opuszczenia statku i wszyscy przeżyli. Analizujemy jednak głębiej wypadek i okazuje się, że nie powinno do niego dojść. Popełniono błędy. Kolejny wypadek, gdy przyczyną był błąd ludzki.

Omawiamy dalej, czy konkretny statek jest nawietrzny czy zawietrzny? Ktoś powie, że jeśli konstruktorem był Choreń, to jest to jacht nawietrzny.

Jak na nawietrzność/zawietrzność wpływa wybór żagli? I tu okazuje się, że decyzje podejmuje kapitan na podstawie tabelek. Oficer wachtowy nie ma prawa na Pogorii postawić lub zdjąć jakikolwiek żagiel, choćby najmniejszy. Decyzję może podjąć tylko kapitan. A oficer wachtowy? Może tylko trymować. Bardziej lub mniej wybrać/luzować. Ale nic więcej.

pzdr,
Andrzej Kurowski

KHEM?!
Concordia bliźniaczką Pogorii?!
Nie wiem czy tak rzetelne były te kursy, czy to Twoja pamięć jest absolutna inaczej.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

dwujajową

To wspaniała jest maniera
Zrobić durnia z oficera!

Kuracent, Ty powinieneś dostać ZWŻ (Zakaz Wstępu na Żaglowiec).
Chłopie! Skąd Ty wytrzasnąłeś te bzdury?????

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Mam dla Ciebie panaceum - Zdrowy rozsądek!!

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.

Takie wymagania? Sadystka!!!

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Tu stanę w obronie Kuracencika:
"Jednostka zbudowana w latach 1991-1992 w Szczecine (jest parametrami zbliżonymi do Pogorii"



Coś jak to, że nikt nie chciał Ci powiedzieć jaki dla Sporti jest przechył optymalny, żeby najszybciej płynęła, a teraz to ty już masz przechyłomierz i wobec tego będziesz wygrywał wszystkie regaty? hummm..


Po polsku byłoby "..jakiegokolwiek żagla..choćby najmniejszego"
Ja tam może się nie znam, ale jakżem pływała to decyzje typu - stawiamy żagle, a i owszem podejmował kapitan.. Ale już oficerowie kierowali dalej goopotami typu na którą burtę.. Ale dostawianie, czy zrzucanie to już sam oficer zarządzał.. Poza tym nie widziałam nigdy nawet tak powszechnie tu panującego Zientary z żadnymi tabelkami w łapie.. Pewno zgubił, albo zapomniał z domu i dlatego zrzucał odpowiedzialność na oficerów..

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.

Blizniakami były chyba Iskra i bułgarska Kaliakra...

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Jasne! Inny konstruktor, inna stocznia, inna długość (11 m różnicy). Po prostu bliźniaki jednojajowe.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Kiedyś na Jotce obudził mnie "oficer" wachtowy i spytał, co robić, bo żagle łopoczą. Odpowiedziałem: "Wybrać!"

Nareszcie wiem, skąd się biorą takie sieroty - z kursów na Pogorii.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664

A co "Pogoria" temu winna.
Kuracent pojechał jak po bandzie pisząc

a Wy się dajecie wkręcać.

_________________
Pozdrawiam
Roman

W czasie jednego z wykładów zapytałem prowadzącego, jak zwiększyć/zmiejszyć nawietrzność/zawietrzność poprzez stawianie/zrzucanie żagli na Pogorii/Concordii?
Jakie powinny być postawione żagle na Concordii, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo wypadku?

W odpowiedzi usłyszałem, że wykracza to poza ramy tego kursu i że oficer na Pogorii nie ma prawa decydować jakie żagle powinny być stawiane?

pzdr,
Andrzej Kurowski

Niezłe pytanie ...

_________________
" Świat pokryty jest w większości wodą i to najlepiej świadczy,
że przeznaczeniem człowieka jest żeglowanie"

Dla ustalenia uwagi: wykład dotyczył stateczności statków, nawietrzności, zawietrzności z uwzgklędnieniem szczególnego przypadku - Concordii.

Pytanie więc samo jakby się narzucało.

pzdr,
Andrzej Kurowski

Pewnie bez wykresów krzywych Reeda trudno będzie odpowiedzieć na takie pytanie. Poza ogólnikami np. "Concordia powinna nieść tyle żagli na ile wskazywały warunki - specyficznie dla tego konkretnego zaglowca."

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/