Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 28 mar 2024, o 15:40




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 28 maja 2018, o 13:00 

Dołączył(a): 28 maja 2018, o 12:34
Posty: 3
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: zeglarz jachtowy
Czesc,
mam pytanie dotyczace choroby morskiej podczas kilkudniowego przelotu Gibraltar - Madera. Przepraszam za brak polskich znakow.
Mam 29 lat i jakies 15 lat stazu na Mazuach. W zeszlym roku wybralem sie na pierwszy rejs morski do Chorwacji - wiadomo, jeden wielki piknik, z 7 dni tylko 2 na zaglach, o chorobie morskiej nie moze byc mowy.
W tym roku chcialem sprobowac czegos prawdziwie zeglarskiego i zastanawiam sie nad rejsem Gibraltar - Madera - Wyspy Kanaryjskie. Moja najwieksza obawa dotyczy choroby morskiej. O ile w trakcie rejsu od portu do portu ma sie zawsze te perspektywe, ze za kilka godzin bedzie sie na ladzie i stan sie poprawi, o tyle w trakcie tego rejsu planowane sa przeloty pieciodniowe.
Czy z waszego doswiadczenia nie jest brawura porywanie sie na taki rejs bez uprzedniego przygotowania na Baltyku czy Morzu Polnocnym (najpierw sobie tam porzygac i przyzwyczaic sie)? Mam swiadomosc, ze w tego typu rejsy sytuacje nieprzyjemne sa niejako wpisane, bardziej sie obawiam odchodzenia od zmyslow ze swiadomoscia, ze port bedzie np. za 4 dni. Potrafie sobie wyobrazic, ze dla takiego uczestnika alternatywa w postaci skoku do wody moze byc kuszaca.
Pozdrawiam
megamarcel


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2018, o 14:44 

Dołączył(a): 8 lis 2015, o 10:53
Posty: 1938
Lokalizacja: W-wa
Podziękował : 52
Otrzymał podziękowań: 244
Uprawnienia żeglarskie: jkzw, IYT Master of Yachts Ocean 200 ton
megamarcel napisał(a):
Czy z waszego doswiadczenia nie jest brawura porywanie sie na taki rejs bez uprzedniego przygotowania na Baltyku czy Morzu Polnocnym (najpierw sobie tam porzygac i przyzwyczaic sie)?
Nie ma czegoś takiego jak "najpierw sobie tam porzygać i przyzwyczaić się". Jedź i tyle. Na wszelki wypadek możesz wziąć ze sobą cinnarizinum. Jedyne przeciwskazanie medyczne przeciw chorobie morskiej to ciąża.
Jakby co kiwanie łatwiej znieść na rufie niż na dziobie, i w kokpicie niż pod pokładem. Do tego warto bardzo dużo pić (akurat preferuję mocno gazowane np. cola, ale co kto lubi), nie jeść leżących na żołądku czy drażniących przewód pokarmowy rzeczy (np. skórki pomidorów lubią się z chorobą).
I trzeba się ciepło ubrać, żeby nie osłabiać organizmu spalaniem na ogrzanie ciała. Siedzenie na wietrze przez kilka godzin bywa zdradliwe.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2018, o 14:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Tematy dotyczące choroby morskiej (w tym zapobiegania chorobie morskiej) były już męczone na forum (każdym...) wielokrotnie. Dlatego zamiast powtarzania link do instrukcji zapobiegania i łagodzenia objawów tej przypadłości:
viewtopic.php?p=61462#p61462

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2018, o 23:32 

Dołączył(a): 18 lis 2015, o 02:09
Posty: 11
Podziękował : 3
Otrzymał podziękowań: 6
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz jachtowy
Kilka miesięcy temu miałem taki sam dylemat. Dokładnie tak samo jak ty miałem za sobą tylko doświadczenie śródlądowe i jeden turystyczny rejs w Chorwacji i tak samo jak ty miałem ochotę na większą żeglarską przygodę. Na przełomie października i listopada wybrałem się w bardzo podobną trasę z Alicante przez Gibraltar do Agadiru. Przed rejsem też miałem obawy jak mój organizm poradzi sobie z chorobą morską, czy brakiem stałego lądu przez kilka dni. Już pierwszy trzydniowy przelot z Alicante do Gibraltaru rozwiał wszystkie moje wątpliwości :) było świetnie. Skotłowało nas nieźle w cieśninie Gibraltarskiej, ale obyło się bez wymiotowania. Może dlatego, że w najgorszym momencie stałem za sterem ;)
Nie wiem czy twój organizm zniesie ten rejs tak samo dobrze, ale ja proponuję mniej się zastanawiać i po prostu to przeżyć.



Za ten post autor psubocz otrzymał podziękowania - 2: Jaromir, waliant
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 07:29 

Dołączył(a): 8 gru 2016, o 09:19
Posty: 47
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Polecam lekturę: http://www.seamaster.pl/pdf/choroba-morska.pdf

Olek



Za ten post autor AlexR otrzymał podziękowanie od: urbos
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 10:37 

Dołączył(a): 10 lut 2009, o 11:29
Posty: 276
Podziękował : 35
Otrzymał podziękowań: 48
Uprawnienia żeglarskie: Kapitan
Bardzo ciekawy artykuł.

_________________
Jeśli nie wiesz do jakiego portu chcesz dopłynąć, nie licz że wiatry będą ci sprzyjać.
Pozdrawiam, Krzysiek Gawor


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 11:21 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 gru 2012, o 16:48
Posty: 4446
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 753
Otrzymał podziękowań: 1514
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
AlexR napisał(a):
urbos napisał(a):
Bardzo ciekawy artykuł.
Cytuj:
Spowodowane jest to sprzecznymi sygnałami (tzw. niedopasowanie sensoryczne) docierającymi do mózgu: zmysł wzroku rejestruje niewielkie zmiany krajobrazu, ciało praktycznie pozostaje w bezruchu lub w niewielkim ruchu, a zmysł równowagi natomiast rejestruje wszystkie drgania (do przodu, w górę, w dół, na boki) powstałe w wyniku bujania informując mózg, że znajduje się w stanie permanentnego chaotycznego ruchu. Mózg nie jest w stanie poradzić sobie z interpretacją tych sprzecznych informacji i organizm zaczyna reagować chorobowo.
Zamknięcie oczu powinno więc spowodować wyzdrowienie? No i niewidomi nie powinni (z definicji) chorować... :-?

_________________

***********************************************
* Gdyby wszyscy byli bogaci nikt nie chciałby wiosłować *
***********************************************


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 12:12 

Dołączył(a): 12 kwi 2013, o 18:20
Posty: 8017
Podziękował : 1870
Otrzymał podziękowań: 2411
Uprawnienia żeglarskie: -
A jeśli ktoś chce poznać opinię praktycznę (biologicznie ;) ) to aby załoganty neofityczne nie cierpiały należy poświęcić ze dwa-trzy dni na akwenie średnio zafalowanym, np. osłoniętym, albo w spokojniejszej pogodzie, na początku rejsu; a kambuz lekkostrawny, zdrowy i bez chemikalów; błednik przyzwyczai siem, a potem przynajmniej rzyganie już im nie grozi. W sensie żołądek już zaadaptowany.
To ku uwadze skiperów.

Mózgownica rzecz inna. Unikać stresu, znaczy spoko i luz, i nie przejmować siem; aktywnie zainteresować się żeglugą i otoczeniem (a nie ekranem smarkcudów), a patrzać na krajobraz; i osiem godzin spokojnego snu. Nie wyrywać podwacht.
Większość luda, nawet jeśli nudności ich nie męczą, to na fali tracą jasność myślenia i sprawność psycho-fizyczną; innemy słowy idiocieją i wariują - o czem skiper pamiętać powinien.

Na nudności pomaga herbatka z imbiru, oraz coca-cola z prądem (Cuba Libre :mrgreen: ) W potrawach unikać kluch mącznych (makarony!) i konserw/gotowców słoikowych z chemikaliami.Pomaga majeranek, kminek i podobne aromatyczne ziólka na trawienie.

A jeśli załogant ma problem z jedzeniem, w sęsie nie chce pozostać na miejscu :mrgreen: to spoko, tydzień-dwa wytrzyma bez jedzenia: zapewnić napoje i nie pie... pinkolić siem, bo pikuś; najwyżej siem odchudzi ciutkę; co znakomitej większości dzisiejszej młodzieży wyjdzie na zdrowie jeszcze :-P


Ostatnio edytowano 29 maja 2018, o 12:15 przez Ryś, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 12:13 

Dołączył(a): 10 lut 2009, o 11:29
Posty: 276
Podziękował : 35
Otrzymał podziękowań: 48
Uprawnienia żeglarskie: Kapitan
Raz moja załoga, na rejsie ze Szwecji do kraju naszego, spróbowała imbiru - wyczytali coś w internetach. Efekt: łzy w oczach, bo w drugą stronę drapał okropnie.

_________________
Jeśli nie wiesz do jakiego portu chcesz dopłynąć, nie licz że wiatry będą ci sprzyjać.
Pozdrawiam, Krzysiek Gawor


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 12:16 

Dołączył(a): 12 kwi 2013, o 18:20
Posty: 8017
Podziękował : 1870
Otrzymał podziękowań: 2411
Uprawnienia żeglarskie: -
A toć mowię: herbatka. Dużo pić.
Torsje odwadniają :-P
A imbir jest ostrą przyprawą. To można do potraw miast pieprzu i papryki.
Imbir blokuje odruch wymiotny. Co nie ma nic wspólnego z samą mal de mer, a jedynie zmniejsza prawdopodobieństwo nakarmienia rybek.
Dla rozluźnienia mózgownicy lepiej walnąć piwko, lekkie co do alkoholu a mocno chmielone.
Chmiel działa uspokajająco, znosi testosteron. Podobnie działa mocna faja.

A obrazowo: https://youtu.be/mUYhIUlHX70?t=147
A nawet:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 13:34 

Dołączył(a): 28 maja 2018, o 12:34
Posty: 3
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: zeglarz jachtowy
Wszystkim bardzo dziekuje za odpowiedzi. Dwa cytaty z podlinkowanego pliku

"(...)tacy ludzie sami powinni zrezygnowac z zeglarstwa. Dla dobra wlasnego i potencjalnych wspoltowarzyszy(...)"

"(...)wymioty, ktore sa (...) najbardziej groznym objawem mogacym prowadzc do wycienczenia i niebezpiecznego odwodnienia organizmu"



Postawie jednak moje pytanie nieco inaczej i licze sie z tym, ze niektorym moze sie to wydac zabawne (ja byc moze tez sie potem z tego bede smial), ale z braku doswiadczenia skazany jestem na wyobraznie. A moja wyobraznia obejmuje taka mozliwosc, ze choroba morska przybrala u kogos poziom absolutnej nieznosnosci i zalogant stawia sternika przed alternatywa: albo skacze za burte, albo wzywasz helikopter / wyspe / UFO.
Wizja portu za pare godzin pewnie kazdego utrzyma przy zyciu, ale tu mowimy o pieciodniowym przelocie. Czy w ogole w przyrodzie wystepuje cos takiego jak odejscie od zmyslow i doprowadzenie sie do stanu poza skrajem wytrzymalosci, gdzie komus juz na prawde na niczym innym nie zalezy jak na ustaniu objawow.
Odpowiedz na moje pytanie poniekad padla, poniewaz nikt sie do takiej sytuacji nie odniosl, w innych tematach nikt nie opisywal czegos takiego, nie kraza tego typu legendy. Pytanie wynika po czesci z tego, ze nie bardzo zdaje sobie sprawe ze skali choroby morskiej. Doswiadczylem jej dawno tylko raz w zyciu po 3 dniach spedzonych w lunaparku w Niemczech, gdzie po prostu pomiedzy kolejnymi atrakcjami musialem zrobic z godzine przerwy bo faktycznie czulem se fatalnie i nie wyobrazam sobie tego stanu przez 5 x 24h.
Pozdrawiam
m


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 15:39 

Dołączył(a): 10 lut 2009, o 11:29
Posty: 276
Podziękował : 35
Otrzymał podziękowań: 48
Uprawnienia żeglarskie: Kapitan
Kiedyś pływałem z dziewczyną, która przez 1,5 doby leżała na rufie blada, nieprzytomna, rzygająca i w drgawkach. Musieliśmy awaryjnie się portować i już był nawiązany kontakt ze służbami, choć w udało się obyć bez ich wzywania.

Ja Ci odpowiem jak koledzy. No risk no fun. Serio w 95% (albo i lepiej) przypadków z chorobą morską da się żyć. Jak będziesz czuł, że jest źle, to powiedz to skipperowi. Nie jestem fanem tego rozwiązania, ale jak będzie serio słabo, to poproś kogoś, żeby Cię zastąpił, a jak będzie już Ci lepiej to się odwdzięczysz tym samym, bądź obiadem i flaszką w porcie.

A przede wszystkim nie nakręcaj się, że będzie źle! Tylko ciesz się wiatrem, falą i przygodą.

_________________
Jeśli nie wiesz do jakiego portu chcesz dopłynąć, nie licz że wiatry będą ci sprzyjać.
Pozdrawiam, Krzysiek Gawor



Za ten post autor urbos otrzymał podziękowanie od: Ryś
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 15:41 

Dołączył(a): 12 kwi 2013, o 18:20
Posty: 8017
Podziękował : 1870
Otrzymał podziękowań: 2411
Uprawnienia żeglarskie: -
megamarcel napisał(a):
Czy w ogole w przyrodzie wystepuje cos takiego jak odejscie od zmyslow i doprowadzenie sie do stanu poza skrajem wytrzymalosci, gdzie komus juz na prawde na niczym innym nie zalezy jak na ustaniu objawow.
A owszem, w przyrodzie występuje. Kiedyś mówilim na takie ofiary nieszczęsne "muzułmanin' :-P
Znaczy pozostający w pozycji modlitewnej a oddający Neptunowi co boskie...

Tak, takie ryzyko istnieje. Ale każdy człek, normalny i zdrowy, wytrzyma tydzień (czy dwa) najcięższych warunków. Czy mu to sprawi przyjemność to nie wnikam, ale krzywdy nie będzie, ani szkody na zdrowiu. Doświadczenie życiowe owszem .
Life is brutal & full of zasadzkas; ale jak nie spróbujesz, to siem nie dowiesz.
Ale niebezpieczeństwa nie ma, kiedyś takiego muzułmanina bidnego dowiozłem po trzech tygodniach, ( a używając całej woedzy medyczno-ratowniczej :lol: ... a po czem poszlim do knajpy - kolega strzelił piwo, zjadł schabowszczaka, walnął wódkę i odżył.
I jeszcze lata później chciał pływać z nami, bo to rzadki fun ... :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 16:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
megamarcel napisał(a):
moja wyobraznia obejmuje taka mozliwosc, ze choroba morska przybrala u kogos poziom absolutnej nieznosnosci i zalogant stawia sternika przed alternatywa: albo skacze za burte, albo wzywasz helikopter / wyspe / UFO.
Wizja portu za pare godzin pewnie kazdego utrzyma przy zyciu, ale tu mowimy o pieciodniowym przelocie.

Żegluję na morzu trochę ponad 40 lat.
Pracuję zawodowo na morzu od ca 30 lat.
Nigdy nie spotkałem takiego przypadku.
Ba - nigdy nie spotkałem osoby, która rzygałaby dłużej niż 3 dni.
Niemniej - co robić w przypadku ciężkiego "przebiegu" Ch. M. masz napisane w "PS" tutaj:
viewtopic.php?p=61462#p61462

megamarcel napisał(a):
Czy w ogole w przyrodzie wystepuje cos takiego jak odejscie od zmyslow i doprowadzenie sie do stanu poza skrajem wytrzymalosci, gdzie komus juz na prawde na niczym innym nie zalezy jak na ustaniu objawow. Odpowiedz na moje pytanie poniekad padla, poniewaz nikt sie do takiej sytuacji nie odniosl, w innych tematach nikt nie opisywal czegos takiego, nie kraza tego typu legendy

Wiesz - brak opisów takich sytuacji to już jakaś wskazówka, prawda?
Skraj wytrzymałości leży z reguły znacznie dalej, niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

Zaś opisany przez Ciebie przypadek "zalogant stawia sternika przed alternatywa: albo skacze za burte, albo wzywasz helikopter" - należałoby zaliczyć do zaburzeń psychicznych, niezależnych od Ch.M....

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 17:22 

Dołączył(a): 8 lis 2015, o 10:53
Posty: 1938
Lokalizacja: W-wa
Podziękował : 52
Otrzymał podziękowań: 244
Uprawnienia żeglarskie: jkzw, IYT Master of Yachts Ocean 200 ton
urbos napisał(a):
Kiedyś pływałem z dziewczyną, która przez 1,5 doby leżała na rufie
Miałem raz podobnego nastolatka, plackiem pod bezanem. Strach było zejść się kimnąć :evil:.



Za ten post autor 666 otrzymał podziękowanie od: Ryś
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 21:13 

Dołączył(a): 8 gru 2016, o 09:19
Posty: 47
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Rejs po archipelagu wysp Zielonego Przylądka, jest z nami Wiesiu. Do Mindelo przypłynął na stopa z 76-letnim Niemcem z Kanarów, jacht nie miał 40 stóp, po drodze padł im bom, więc wlekli się na foku ponad dwa tygodnie...
Wiesiu miał ambitne plany, chciał płynąć dalej do Brazylii...
Po wyjściu z Mindelo, fali jako takiej nawet jeszcze nie było, Wiesiu wisiał blady na relingu...
Na otwartym Wiesiu już tylko dokarmiał tuńczyki, a płynęliśmy na Fogo, dobrze ponad 120 NM. Pamiętam, jak schodząc z wachty - dzieliłem kabinę z Wiesiem - on, leżąc w pozycji nigdy nie obserwowanej u innych załogantów, podał mi woreczek z pomarańczą prosząc o pokrojenie... zdychał biedak pełną parą.
Jak tylko rzuciliśmy kotwicę, Wiesiu wylazł z koji: "Chłopaki, ja w zasadzie piwa nie piję, ale macie jeszcze jakieś dla mnie?"
Potem opowiadał, jak z owym Niemcem płynąc z Kanarów dwa dni zdychał, Niemiec dokarmiał go wodą i sucharkami a na trzeci dzień zrobił mu jajecznicę... Wiesiu wrócił do żywych.
W drodze z Fogo na Santiago poradziłem mu kisiel, zgodnie z maksymą: "W obie strony smakuje tak samo i nie wybija zębów", na co przystał. Zrobiłem mu, jakby to rzec, podwójny, czyli double. No i wisiał na relingu, tym razem zielony i zły: "Ku...a, zakleiłeś mnie tym kisielem, teraz nawet rzygać nie mogę...". ?!
W Praia zszedł z pokładu, miał inne plany...
Ciekawe, po dwóch dniach przechodzi... bardzo podoba mi sie koncepcja - sprawdzona zresztą w drodze z Azorów do Lizbony w lichych warunkach: chorobę najlepiej przespać! Położyć się w wyrku, owinąć śpiworkiem, głowy - broń Boże - nie podnosić i oczu nie otwierać...

Olek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 maja 2018, o 22:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 11602
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1618
Otrzymał podziękowań: 3848
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Miałem przypadek osoby bardzo chorującej. Dziewczyna, wsiadła w Świnoujściu. Była nieżywa już na drobnej falce za portem. Leżała w koi, wymiotowała co jakiś czas, dostawała picie i piła (lekarka, więc świadoma). Była w sumie bardzo dzielna, ale jak patrząc na nią za Darłowem, rzuciłem że może wejdziemy do Ustki, to widok oczy był tak wymowny, że nie zastanawiałem się więcej.
W Ustce, na lądzie, doszła do siebie w 5 minut.

Drugi przypadek, siostra kolegi. Chciała pływać po morzu, ale po sezonie prób na jachtach w Gryfie, dała sobie spokój.

Czyli znam osobiście dwie osoby, które nie wejdą na jacht na morzu.
Ale to skrajność. 90% ludzi choruje trochę i szybko się przyzwyczaja.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 30 maja 2018, o 07:46 

Dołączył(a): 28 maja 2018, o 12:34
Posty: 3
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: zeglarz jachtowy
Dzieki jeszcze raz za odpowiedzi. Wnioskuje, ze gdybym byl jednym z tych co chorobe morska bardzo ciezko znosza, zapewne juz bym o tym wiedzial na podstawie dotychczasowych doswiadczen. Zatem hej przygodo!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 101 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL