Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Zabawne i nie tylko przygody na jachcie
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=3&t=18115
Strona 1 z 3

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 21 lut 2014, o 13:44 ]
Tytuł:  Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Tak sobie pomyslałem, że każdy żeglujący przeżył zapewnie nie jedną zabawną i nie tylko przygode na jachcie, więc można sobie powspominać

W czasie gdy moja łódka stała w Aghios Nikolaos na Krecie, bywało że w okresie
gdy nie pływałem służyła znajomym jako hotel
- klucze były schowane w otwartej bakiście - jak to może być tylko w Grecji :D .

Któregoś razu przyjechałem na łódkę, na której tydzień wcześniej mieszkali znajomi.
Samolot docierał do Iraklio późnym wieczorem, więc w marinie byłem ok. północy. Otwieram łódkę, pachnie ładnie czystością, schodze po trapiku
i jak nie pi...ę głową o trap.
Okazało się, że koleżanka tak bardzo chciała zostawic łódkę błyszcącą,
że natarła podłogę PRONTO. Że ja to przeżyłem to cud jakiś :rotfl: ,
ale guza miałem długo.

Autor:  Zielony Tygrys [ 21 lut 2014, o 14:25 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Grek Zorba napisał(a):
Tak sobie pomyslałem, że każdy żeglujący przeżył zapewnie nie jedną zabawną i nie tylko przygode na jachcie, więc można sobie powspominać

W czasie gdy moja łódka stała w Aghios Nikolaos na Krecie, bywało że w okresie
gdy nie pływałem służyła znajomym jako hotel
- klucze były schowane w otwartej bakiście - jak to może być tylko w Grecji :D .

może w ogóle na Śródziemnym
w Chorwacji zobaczyłam łódkę w ogóle nie zamkniętą, tylko klapa zasunięta, a na stoliku w kokpicie czekało piwo

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 21 lut 2014, o 14:36 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Zielony Tygrys napisał(a):
może w ogóle na Śródziemnym
w Chorwacji zobaczyłam łódkę w ogóle nie zamkniętą, tylko klapa zasunięta, a na stoliku w kokpicie czekało piwo

wiem, ale na całym Śródziemnym bym nie ryzykował.
We Włoszech zdarzają się kradzieże, niestety

Autor:  Wojciech [ 21 lut 2014, o 15:24 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Coś było o tym viewtopic.php?f=28&t=16168&p=242850&hilit=kradzie%C5%BCe+w+grecji#p242675

Autor:  Sajmon [ 21 lut 2014, o 15:27 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Zielony Tygrys napisał(a):
a na stoliku w kokpicie czekało piwo

za które serdecznie dziękujemy Zbyszkowi Junakowi73!

Autor:  Marian J. [ 27 lut 2014, o 20:52 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

A coś zabawnego związane ze śródlądziem może być? Bo się wstydzę :)

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 28 lut 2014, o 09:26 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

a wstydzisz się tego co zrobiłeś?
czy dlatego, że na śródlądziu?
:D

Autor:  Marian J. [ 28 lut 2014, o 11:02 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Grek Zorba napisał(a):
a wstydzisz się tego co zrobiłeś?
czy dlatego, że na śródlądziu?
:D
Ja nic złego nie zrobiłem. Ale krępująca była dla mnie sytuacja w jakiej się znalazłem zanim się to wyjaśniło. O początkach mojego żeglowania pisałem tu:http://forum.zegluj.net/viewtopic.php?p=167512#p167512
Po jednym z takich rejsów w tej chwili nie pamiętam ile czasu upłynęło od zakończenia tego rejsu jestem wezwany do działu kadr. Pani kadrowa mierząc mnie z góry na dół wygłasza taką mniej więcej mowę: "A na przyszłość to proszę się wymieniać adresami ze swoimi panienkami żebyśmy nie musieli robić śledztwa o kogo chodzi" i wręcza mi małą zaklejoną kopertę z wiadomością przeznaczoną dla mnie. Zbaraniałem i wyszedłem. Podejrzewam, że do koperty było chyba dołączone pismo przewodnie wyjaśniające co i jak, że jednak zostałem odnaleziony.
A w trakcie rejsu było to tak. Żeglowaliśmy w dwa jachty typu Beryl które były własnością biura projektów w którym pracowałem. Przez cały rejs trzymaliśmy się razem. I któregoś dnia na jednym z jachtów kolega skaleczył stopę kiedy boso chodził po pokładzie. Płynąc w stronę Giżycka wypłynęliśmy wtedy z kanału Szymońskiego i zacumowaliśmy przy wylocie z kanału. Kolega ze skaleczoną nogą pojechał z kimś do jakiegoś ośrodka zdrowia żeby zrobić opatrunek na nogę. A reszta załogi obu jachtów na niego czekała. Ja w oczekiwaniu na kolegę spacerowałem brzegami kanału Szymońskiego w rejonie znajdującej się tam przystani białej floty. W pewnym momencie zauważyłem grupę dzieciaków w wieku szkolnym pod opieką dziewczyny która miała na sobie koszulkę z dużym napisem chyba "Universitas Wratislawiensis" czy coś w tym rodzaju. Trudno było nie zwrócić uwagi na wrocławiankę. Ona miała zamiar płynąć statkiem białej floty do Mikołajek ale miała jeszcze trochę czasu. Postanowiła pokazać dzieciakom jachty z bliska. Przy okazji prowadzonej rozmowy dowiedziała się jaki zakład dysponuje takimi jachtami. Po tym wszystkim ona udała się z dzieciakami na przystań, a my czekaliśmy na kolegę. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że dziewczynie zechcę się mnie odszukać po wakacjach.
Po otrzymaniu tego listu w kadrach spotkałem się parę razy z tą dziewczyną ale nic z tego nie wyszło. Widać nie byliśmy dla siebie przeznaczeni.

Autor:  Zielony Tygrys [ 28 lut 2014, o 13:19 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

dziewczyna swoja krew :)
ja w taki sposób złapałam męża
wprawdzie nie miało to nic wspólnego z żeglarstwem, ale też było spotkanie wakacyjne i potem szukanie delikwenta przez zakład pracy :rotfl:

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 28 lut 2014, o 17:05 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Marian J. napisał(a):
: "A na przyszłość to proszę się wymieniać adresami ze swoimi panienkami żebyśmy nie musieli robić śledztwa o kogo chodzi" .

i miała racje trzeba było dać jej adres od razu a nie się krygować :D

Autor:  Maar [ 5 mar 2014, o 19:43 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Dziś usłyszałem od staaaaarego i niezwykle zasłuuuuużonego kapitana. Się uśmiałem, więc się dzielę.
Aha, nie w kokpicie tylko na mostku rzecz się miała.

Tropiki. Jeden z pierwszych jego rejsów jako oficer, angielski na poziomie mułu, stremowany, kapitan se gdzieś podreptał i opowiadacz został sam na sam z pilotem, który mówił tak, jakby miał pińć pyz w gębie.

Statek się wlecze krętą drogą, gorąco że oko wykol a pilot ze swoim bwama kubwamskim akcentem rzecze niezrozumiale: łan long las plis.
Młody oficer z demoludów takie cóś mógł zrozumieć jedynie jako: one long glas, please, więc w te pędy do telefonu, numer do stewarda "Bardzo pilnie pan przyniesie dużą, oszronioną szklankę piwa".
Ledwo odłożył słuchawkę, pilot znów, z wyczuwalnym zniecierpliwieniem: łan long las plisss!
Młody oficer zaczyna się tłumaczyć, że to daleko, że jeszcze chwilkę, że zaraz będzie... i sobie drepcze po mostku, pilot patrzy się na niego jak na idiotę.
Razem ze stewardem wszedł kapitan.
- have you ordered a beer?
- no beer, blast.

:-)

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 6 mar 2014, o 22:45 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

to podobnie
również związane z angielskim
Mój pierwszy czarter w Grecji. Po podróży samochodem i promem do Levkas, docieramy do portu. Dzwonię do armatora, że chcę odebrac jacht. Przedstawiciel armatora pyta mnie, gdzie jestem?
Jak to gdzie, przecież w porcie. Tylko kurna jak to jest, po angielsku obok jachtu.
Nie zastanawiając się dużo, mówię:
- I am obok boat-
załoga o mało co nie wykorkowała ze śmiechu :rotfl:
a to obok, było przebojem całego, tygodniowego rejsu. Wszystko był obok.

Autor:  Stara Zientara [ 6 mar 2014, o 22:57 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Jak trzeba zrobić kawę czy herbatę, to zaraz każdy ma swoje wymagania... a przy piętnastu osobach ciężko spamiętać. Szczególnie, gdy wachta w kambuzie raz na cztery dni wypada.

Ściągę trzeba zrobić i w kambuzie powiesić.

Załączniki:
jur9707157.jpg
jur9707157.jpg [ 1.04 MiB | Przeglądane 8096 razy ]

Autor:  Były user [ 6 mar 2014, o 23:31 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Stara Zientara napisał(a):
Jak trzeba zrobić kawę czy herbatę, to zaraz każdy ma swoje wymagania... a przy piętnastu osobach ciężko spamiętać. Szczególnie, gdy wachta w kambuzie raz na cztery dni wypada.



Albo podejść twórczo. Herbatę robiliśmy wciepywując szczury bez ogonów do czajnika z wrzątkiem. Jak ktoś chciał kawę to zalewał granulowaną gorącą herbatą. Nie czuć było różnicy. Taką wersję obraliśmy. Czuć było czy kubki opłukane w słodkiej wodzie oszczędnie czy oszczędniej. Ale to na zimnym było ;)

Autor:  Zielony Tygrys [ 7 mar 2014, o 10:54 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

ściąga genialna
tyle, że chwilę zajęło mi rozkminienie co to ten szczur
bo u nas się mówi "z pampersem"albo "z podpaską"
uff, na rysunku lepszy szczur :mrgreen:

Autor:  junak73 [ 7 mar 2014, o 11:10 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Sajmon napisał(a):
Zielony Tygrys napisał(a):
a na stoliku w kokpicie czekało piwo

za które serdecznie dziękujemy Zbyszkowi Junakowi73!


prosszzzzzz :D

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 8 mar 2014, o 10:06 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Na pewno znacie to z autopsji. 3-4 godzina wachty nocnej.
Oczy zamykają się na coraz dłuższe chwile (na szczęście na jachcie to nie to samo co w samochodzie).
Kiedyś po całonocnym rejsie z Kithiry do Iraklio na Krecie nie mogłem już wytrzymać tak mnie morzyło, ostatnie chwile przed wejściem do portu stałem w kokpicie z głową trzymaną na pałąkiem sprayhood’a i każde przyśniecie kończyło się bolesnym uderzeniem brodą o ten pałąk.
Konsekwencją tego były siniaki na brodzie, ale przynajmniej nie zakończyłem rejsu wysztrandowany na plażach Ammoudary i nie rozbiłem jachtu na falochronie portu. Wydarzenie, które chcę opisać miało miejsce na szczęście trochę dalej od brzegu, więc oczy mogłem przymknąć na trochę dłużej.
Po każdym otwarciu oczu, nerwowo rozglądałem się, czy nie ma w pobliżu czegoś pływającego.
Żeby choć na chwilę odegnać od siebie przemożną chęć zaśnięcia poszedłem na dziób, zobaczyć co tam słychać.
Oczywiście najgłośniej było słychać chrapanie dochodzące z kabiny dziobowej, ciszej szum wody rozcinanej przed dziób łodzi.
Trzymając się sztagu patrzę przed siebie i nagle…, nie mogę uwierzyć własnym oczom. Przecieram oczy i znów widzę to samo – nie to przecież niemożliwe.
Przecież do kolacji, którą jedliśmy ze 4 godziny temu wypiliśmy jakieś 1 kilo wina na 3 osoby.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie - jakieś 50 metrów przed dziobem, na powierzchni morza unosi się zielony smok.
Gdyby były to białe myszki, pewnie prędzej bym uwierzył, ale zielony smok?
Wróciłem do kokpitu, zmieniłem kurs, żeby przejść bliżej tego czegoś i po dopłynięciu bliżej okazało się, że to dmuchana zabawka w kształcie zielonego smoka.
Przynajmniej do końca nocy nie chciało już mi się spać.

Autor:  mdados [ 8 mar 2014, o 11:13 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Grek Zorba napisał(a):
że to dmuchana zabawka w kształcie zielonego smoka.


Uratowaliście go???

Autor:  Stara Zientara [ 8 mar 2014, o 11:34 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Grek Zorba napisał(a):
dmuchana zabawka w kształcie zielonego smoka.
Mnie takie czasem ganiają.

Załączniki:
IMG_5757.jpg
IMG_5757.jpg [ 320.52 KiB | Przeglądane 7620 razy ]
Obraz 013.jpg
Obraz 013.jpg [ 231.52 KiB | Przeglądane 7620 razy ]

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 8 mar 2014, o 13:12 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

mdados napisał(a):
Uratowaliście go???

Stara Zientara napisał(a):
Mnie takie czasem ganiają.

śmiejcie się, śmiejcie
ciemno, zimno, do domu daleko a ja bidulek sam na pokładzie

Autor:  Krzysm [ 9 mar 2014, o 18:50 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Rzecz się działa na Herze.
Akurat zadzwoniła koleżanka z Polski więc wyszedłem na pokład żeby spokojnie porozmawiać a wtedy jakiś gość próbujący zacumować w drugim rzędzie zawołał do mnie, Hey Mister! Odpowiedziałem mu "Wait a minute" z moim warszawskim akcentem, szybko dokończyłem rozmowę z koleżanką i podszedłem spytać o co mu chodzi. Chciał do nas zacumować rufą więc mu pomogłem ale nie bardzo mi się podobało, jak się ustawił. Zawołałem więc skippera aby zdecydował co z tym zrobić. Powiedziałem mu, że jacyś Francuzi do nas cumują. Skipper posłuchał chwilę jak między sobą rozmawiali i powiedział do mnie, "Jacy Francuzi, to Turki!" No coż, biorąc pod uwagę orientalną urodę pasażerek jachtu może i tak? Tymczasem "Francuzi" odpłynęli w kierunku środka zatoki, zawisając efektownie na łańcuchu kotwicznym sąsiadów. Powstało spore zamieszanie, na pokłady wylegli wszyscy którzy byli w pobliżu i zaczęli im doradzać co mają zrobić więc spokojnie się wycofałem i poszedłem do sklepu. Jak wróciłem już było po wszystkim, jachty stały zacumowane w trzech rzędach a skipper powitał mnie wiadomością, że "Francuzi" okazali się mieszkańcami Izraela! Pomyliłem więc hebrajski z francuskim :lol:

Epilog nastąpił w Warszawie po moim powrocie. Inna koleżanka powiedziała mi, że słyszała o moim pobycie za granicą "Bo Jagoda słyszała przez telefon jak rozmawiasz po niemiecku!" :rotfl:

Pozdrowienia
--
Krzysm

Autor:  Zielony Tygrys [ 9 mar 2014, o 20:56 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Grek Zorba napisał(a):
mdados napisał(a):
Uratowaliście go???

Stara Zientara napisał(a):
Mnie takie czasem ganiają.

śmiejcie się, śmiejcie
ciemno, zimno, do domu daleko a ja bidulek sam na pokładzie

łaskawy Neptun zesłał smoka do towarzystwa

Autor:  Sajmon [ 9 mar 2014, o 21:21 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Krzysm napisał(a):
"Francuzi" okazali się mieszkańcami Izraela!


Pewnie z dziesięć lat temu, w Grecji, przycumowaliśmy "na drugiego" do niemieckiego małżeństwa w bardzo słusznym wieku. Początkowo Niemiec bardzo niemiło protestował, nie bardzo podobało mu sie to że będzie miał towarzystwo, no ale jeden z kumpli zaczął do niego po angielski zagadywać, a poczas ich konwersacji my przycupnęliśmy przy jego burcie. Siedliśmy w kokpicie i zaczęliśmy się przysłuchiwać rozmowie. Ponieważ byliśmy póżnym popołudniem w doskonałych humorach, zaczęliśmy po polsku komentować opowieści Niemca, a że nastawił nas bojowo swoimi protestami, nasze komentarze były cokolwiek zgryźliwe, złoścliwe, przeplatane wybuchmi śmiechu. Widać było że go to troszkę peszy troszkę irytuje aż w końcu odwrócił się do nas i powiada: sorry, I do not speak french...

Autor:  Anieska [ 10 mar 2014, o 16:00 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

też trochę językowo ;-)
Jakieś 10 lat temu, rejs do Sztokholmu. Z powodu braku miejsca skierowano nas na nadbrzeże wyglądające raczej jak stacja przeładunkowa- dookoła same magazyny i hangary. Oddelegowana część załogi poszła na rekonesans, gdzie można zatankować wodę. W jednym hangarze pusto, w drugim pusto, w końcu w kolejnym ekipa się uwija i przewozi jakieś palety. Więc wchodzimy i przedstawiamy sytuację. Tłumaczymy i tłumaczymy.. że woda pitna nam potrzebna.. żeby chociaż herbatę zrobić.. ale jakoś nie możemy się dogadać (a niby i my i oni po angielsku ;-) … nagle jeden z pracowników podchodzi, podaje nam kilka paczuszek herbaty Lipton i z rozbrajającym uśmiechem pyta, czy tyle herbaty nam wystarczy. Zaskoczeni spoglądamy na siebie… i dostajemy olśnienia - na paletach i w magazynie od góry do dołu palety z herbatą Lipton. Miny pozostałej załogi, gdy zamiast wody dostała od nas herbatę były bezcenne ;-)

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 10 mar 2014, o 16:41 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Zielony Tygrys napisał(a):
łaskawy Neptun zesłał smoka do towarzystwa

wolałbym smoczycę

Autor:  marchew [ 10 mar 2014, o 16:51 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Parę lat temu w piękną sierpniową sobotę wybrałem się kolegą i koleżanką na Zalew Zegrzyński, żeby zakosztować uroków lata na pokładzie omegi. Otaklowaliśmy okręt dość szybko, rozsiedliśmy się: kolega Zulu z pagajem w dłoni na lewej burcie, podobnie wyposażona koleżanka Marta na prawej, ja przy sterze. Odcumowaliśmy. W przystani z której wychodziliśmy było sporo łódek, a że była maleńka, trzeba było precyzyjnie manewrować pagajami. Kiedy przyszedł czas na ciasny skręt powiedziałem:
- Zulu wstecz, Marta naprzód.
Zulu bez słowa zaczął pagajować wstecz.
Marta, również bez słowa, poszła na dziób.

Warto dodać, że koleżanka była już nieźle opływana po słodkim i słonym.

Autor:  Zielony Tygrys [ 10 mar 2014, o 17:12 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Grek Zorba napisał(a):
Zielony Tygrys napisał(a):
łaskawy Neptun zesłał smoka do towarzystwa

wolałbym smoczycę

Janna! jakiś wariat z gitarą! cię woła!

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 10 mar 2014, o 19:08 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

długo mnie nie było, bo musiałem pojechac do marketu po gitarę

Autor:  Piotr Kasperaszek [ 12 mar 2014, o 14:03 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

No to następna historyjka
Rok, bodajże 2006 – miejsce akcji Samos, port Ormos Marathokapos. Dopłynęliśmy do portu jakoś tak pod wieczór, szliśmy prosto z Chios. Po małym spacerku weszliśmy do tawerny na kolację. Było to w czerwcu, ale jak to na Samos, jachtów nie za wiele, więc i tawerna w miarę pusta. Ze dwa stoliki od nas jadła kolację para niemiecka, poza nimi z 6 miejscowych. Po zjedzeniu bardzo dobrej kolacji, wypiciu właściwej ilości wina, poprosiliśmy o rachunek. Właściciel przyniósł nam najpierw po kieliszku ouzo a wtedy nasza jedyna Pani na pokładzie, zaczęła coś mówić o baklavie, że niby Ci Niemcy dostali baklavę. Zerknąłem na ich stolik, ale baklavy ani śladu. Kaśka, w końcu mówi do mnie, że baklavę dostaliśmy gratis poprzedniego wieczoru na Chios, więc dlaczego teraz nie dostaliśmy. Wytłumaczyłem jej, że teraz dostaliśmy ouzo. Właściciel, przez dłuższą chwilę przysłuchiwał się naszej wymianie zdań, po czym powiedział „one moment” i poszedł. Wsiadł do samochodu i gdzieś pojechał. Teraz dla wszystkich tych, którzy zamykają łódki w Grecji, bojąc się, że im coś zginie. Właściciel, nie wziął od nas dotychczas ani grosza za kolację, zostawił wszystko na wierzchu, wsiadł w samochód i pojechał. Nie było go prawie pół godziny, po czym z rozbrajającym uśmiechem podszedł do nas i wręczył nam po kawałku baklavy, mówiąc że to gratis od niego. Sądząc po czasie, jaki go nie było, musiał trochę tej baklavy szukać. Oczywiście naszej Kasi baklava nie smakowała i nie chciała jej zjeść. Po tym jak tak długo jeździł i szukał tej baklavy nie było mowy o tym, żeby zostawić ją niezjedzoną. Jak tylko właściciel odwrócił się od nas wsadziłem cały kawał Kasinej baklavy do swoich ust i chcą nie chcąc musiałem ja zjeść. Płacąc zostawiliśmy tym razem ponad 20% napiwek a i to było moim zdaniem za mało. Rano, zaraz po wyjęciu z łódki zobaczyliśmy uśmiechniętego Manolisa (bo tak miał na imię właściciel), który wołał nas do swojej tawerny na śniadanie – jak można było nie pójść?. Zjedliśmy po omlecie, po czym Manolis spytał nas czy chcemy może baklavę?

Autor:  Wasyl [ 12 mar 2014, o 18:12 ]
Tytuł:  Re: Zabawne i nie tylko przygody na jachcie

Super mocna kawa...
Gdzieś na Balearach zaglądam do zejściówki i pytam czy jest szansa na kawę. Ze środka pada odpowiedź, że nie ma sprawy, zaraz wstawią kafeterkę. Jednak za zrobienie kawy zabrał się kolega, który kawy nie pije. Po paru minutach dostaję w kubeczku gorący napój, jeden łyk i krzyczę: o Boże co to za smoła, aż mnie wykręciło. Co zaszło? Kumpel zasypał cały zasobnik kawą rozpuszczalną i w kafeterce zrobił się napar tak skondensowany, że przypominał ropę naftową.

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/