Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 20 lip 2025, o 23:02




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 154 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 19 sie 2011, o 18:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
pierdupierdu napisał(a):
Ale też mielizn niezgłoszonych mam na sumieniu kilka, jak niemal każdy

A nie mam niezgłoszonych, bo na mieliźnie (jachtem) nie byłem.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 19:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Cape napisał(a):
pierdupierdu napisał(a):
Ale też mielizn niezgłoszonych mam na sumieniu kilka, jak niemal każdy

A nie mam niezgłoszonych, bo na mieliźnie (jachtem) nie byłem.

To w tej dziedzinie wszystko przed Tobą ! :lol:

A bardziej serio - zdecydowana większość mieliźnianych przygód jachtowych to drobne przytarcia, tąpnięcia czy delikatne stukanie kilem po piasku - bez konsekwencji dla strukturalnej całości jachtu. Poza wstydem dla skippera i ew. ubytkiem z jego kieszeni (na wynagrodzenie dla rożnych przygodnych ratowników) - szkody są na ogół znikome.
Stąd powyżej naśmiewanie się z martwego prawa, jakim jest przepis nakazujący zgłoszenie (do Izby Morskiej...) każdego kontaktu statku z dnem - zawsze i w stosunku do każdej jednostki.

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 20:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
skipbulba napisał(a):
nie mam nic do szkoleń, kursów i innych takich. Obserwuję tylko, że wielu z nas żeglarzy, wkłąda duży wysiłek w kursy radarowe, SRC, ITR itd, a niewiele w sztuke żeglowania.


Maciek, powiedz mi, skąd u Ciebie przekonanie, że ludzie uczą się ITR zamiast wiązania knagowego?

Jak sam mówisz (a masz ten przywilej, jako armator) - żeglujesz tylko ze znajomymi. Mniemam, że z byle kim się nie zadajesz, więc takich co to "zamiast" - osobiście nie znasz, a przynajmniej nie z morza.

Ja nie mam łódki, pływam z różnymi ludźmi, w tym (bardzo często) w charakterze stangreta, ordynarnie mówiąc - za pieniądze. Jeden - dwa rejsy w sezonie ze znajomymi to luksus i wypoczynek. Ale (nie narzekając, sam chciałem) poznaję chyba szersze spektrum ludzi. Od bogatych pijusów, co sobie postanowili pochlac w Chorwacji na katamaranie, przez podrostków, wysłanych "na żagle" przez tatusia (żeby mieć latorośl z głowy w trakcie wakacji, podczas gdy dany gówniarz traktuje to jako karę, dopust boży i brak możliwości zajarania trawki, bo u mnie to nie chodzi), a idąc ku pozytywom - ludzi, którzy chcą się nauczyć wiązać węzeł knagowy i wreszcie takich, co ten węzeł umieją, a na ITR idą z własnej woli oprócz.

Mówiąc krótko - nie rozumiem tej postawionej przez Ciebie dychotomii. Moim zdaniem nie jest ona usprawiedliwiona.

Sporo, oj sporo lat temu, egzamin na sternika morskiego składał się z bodaj dziesięciu ustnych cząstkowych, manewrówki i rozbójnika. Zdawałem w Gdyni, wielce czcigodna komisja urządziła "niedzielę egzaminacyjną", polegającą na tym, że specjaliści przedmiotowi popijali kawkę na tarasie JKMW Kotwica, a kursanty chodziły od stolika do stolika. Byłem jedyny, który zaliczył komplet wpisów do karty egzaminacyjnej w parę godzin (co było dla mnie o tyle istotne, że mieszkam w Krakowie, i śpieszyłem sie na pociąg). Tak szybko - m.in. dlatego, że przy stoliku "łączność" pokazałem "Świadectwo operatora radiotelefonisty w służbie morskiej i żeglugi śródlądowej" (tak się to wtedy nazywało), a u "ratownika" - ITR.

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 20:51 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
Sławku.
Gratuluję bardzo merytorycznego postu jaki nie często się zdarza czytać.
Ale codzienna rzeczywistość wygląda mniej więcej tak: pociąg/samochód, zbiórka załogi, rozkład wacht, prognoza, wyjście, MOB (flauta-bez sensu, 5B-jeden żywy-bez sensu). Może chociaż omówić pozostałe alarmy, ale z kim?, sternik ledwo żywy, jak odwrócę jego napiętą uwagę to może strzelić rufę. Dobra odłożymy to do najbliższego portu.
Słuchajcie, ponieważ w morzu nie było możliwości, to teraz omówimy alarmy. I widzisz jak w piosence "piękne oczy, smutne oczy, bez uśmiechu", bo oni chcą wyjść,a nie słuchać
twoich.....!. Dobra może później. Wieczór kapitański. Podpisujesz opinie i książeczki i obiecujesz sobie że na przyszłym rejsie będzie inaczej.
Pociąg/samochód, zbiórka załogi, rozkład wacht, prognoza...
Pociąg/samochód, zbiórka załogi, rozkład wacht ...
Pociąg/samochód, zbiórka załogi ...
Pociąg/samochód :-x
Mający ciągle nadzieję.
Roman

_________________
Pozdrawiam
Roman



Za ten post autor Roman K otrzymał podziękowanie od: elektryczny
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 21:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Ej, Romek, przesadziłeś.... Choć rozumiem.

Każdy rejs jest inny, każda załoga jest inna.

Masz ludzi "napalonych na żeglarstwo" - pokazujesz wszystko, co możesz, i czego potrafisz nauczyć.

Dwa lata temu, za osobisty sukces poczytałem sobie, że tzw. "załoga" zastosowała się do mojej prośby (stałej zapowiedzi przedrejsowej), aby (gdy powiem) przenosili się z kolejną flaszką Jasia Wędrowniczka z "werandy rufowej" katamaranu do mesy...

Dwa bieguny.

A wszystko to się nazywa żeglarstwo.

Podobno.

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 21:16 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
Janusz.
Nie ma nic wstydliwego że jak to określiłeś czasami pływasz w charakterze "stangreta".
Pomyśl sobie o zawodzie taksówkarza, oni też wożą różne kobiety i to przez cały rok.
Chodzi o to czy oni to robią dobrze i bezpiecznie dla swoich pasażerów/załogi.
Pozdrawiam
Roman

_________________
Pozdrawiam
Roman


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 21:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Ależ ja się tego absolutnie nie wstydzę! To jest po prostu mój drugi zawód.

Jestem na lądzie - to robię za inżyniera "od świeżego powietrza" (ochrony środowiska, znaczy). Jestem na morzu - robię za kapitana.

W jednym i drugim przypadku - najlepiej jak potrafię.

A że - rzeczywiście jako "kurewny taksiarz" - muszę czasami wozić byle kogo (byle kogo - to moja prywatna ocena, bo grubość portfela tego kogoś tysiąckrotnie przerasta mój) - nie ma sprawy. To czasem jest nawet "żeglarsko" fajne. Przewóz pasażerów luzem, żeglarstwo samotne :-) Dodatkowy kłopot polega tylko na tym, że jeśli rzeczywiście płynę sam - to nie muszę raz zasztauowanego towaru uspokajać i prosić, żeby wrócił w bezpieczne miejsce :-)

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 21:32 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
Janusz.
Wygląda na to że obaj jesteśmy za "starej" szkoły. Ty chyba Gdynia/Gdańsk, ja Trzebież.
Żeby nie zanudzać forumowiczów, proponuję się spotkać na we wrześniu na Zawiasie.
We czwórkę (jak na razie) damy radę :-P .
Pozdrawiam
Roman

_________________
Pozdrawiam
Roman


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 21:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Roman K napisał(a):
Janusz.

Jasiek, a ja idę po colę i chipsy :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 sie 2011, o 23:24 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
Tak sobie myślę że ten rejs forumowy, na którym nikt nie będzie musiał wyrabiać godzin i co najmniej dwóch portów pływowych o skoku pływu..., da nam szansę na porządne przećwiczenie alarmów.
Wyobrażam to sobie mniej więcej tak:
1. dzień pierwszy:
MOB, oczywiście na spinakerze tzn. na bryfoku. Żeby było całkiem real, wypindalamy za burtę "młodego", oczywiście ubranego w pomarańczowy kapok i ciepłe ciuchy, bo on najmniej waży. We wrześniu Bałtyk jest najcieplejszy, to mamy co najmniej godzinę czasu. Ponton jest szt. 1, silnik do niego też jest szt. 1, w związku z tym podchodzimy na żaglach i tak jak robiliśmy to na egzaminie (bez silnika), wyławiamy "młodego" bosakiem w okolicach want do śródokręcia. Musimy tylko uważać żeby nasza szybkość w momencie podjęcia człowieka nie była większa niż 0,5w, bo wtedy manewr będzie nie zaliczony i musimy robić następne podejście. Wyciągamy "młodego" bosakiem, zdejmujemy spodnie i na wszelki wypadek obmywamy jego dolną część ciała. Następnie koc i szklanka koniaku.
2. dzień drugi (łatwiejszy):
Alarm wodny i opuszczenie statku. Sprawdzamy kto wyszedł z kapokiem w ręku a kto na sobie. Ci ostatni i tak by w realu nie przeżyli, to za burtę, MOB gratis.
Reszta zdejmuje kapoki i na dół szukać dziury.
3. dzień trzeci:
Alarm pożarowy:
Kuk smaży placki. Zapalił się olej. K..wa gdzie jest główny zawór gazu?. K-wa tu nie ma gazu. A co jest?. Jakaś elektryka. A jak się to wyłącza?. K-wa nie wiem. Pamiętasz jak na forum pisali że najlepszy środek gaśniczy to mąka. Gdzie jest mąka?. Nie wiem, spytaj kuka. A gdzie jest kuk?. Nie wiem. O jezu olej się wypalił.
4. dzień czwarty :
Teraz nic nas nie zaskoczy, możemy płynąć choćby na kraj świata.
Teoretycznie przeszkolony
Roman

_________________
Pozdrawiam
Roman


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 09:54 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
Roman K napisał(a):
Ale codzienna rzeczywistość wygląda mniej więcej tak: pociąg/samochód, zbiórka załogi, rozkład wacht, prognoza, wyjście, MOB (flauta-bez sensu, 5B-jeden żywy-bez sensu). Może chociaż omówić pozostałe alarmy, ale z kim?, sternik ledwo żywy, jak odwrócę jego napiętą uwagę to może strzelić rufę. Dobra odłożymy to do najbliższego portu.


Niestety tak to często bywa. Usiłuję sobie przypomnieć alarmy praktyczne, jakie przechodziłem na jachtach 6-15m. i jakie ja przeprowadzałem. Ćwiczenie MOB zdarzało się relatywnie często. I muszę przyznać, że często z inicjatywy ... załogi. Tzn. jak byłem załogantem bardzo chciałem to ćwiczyć, byłem ciekawy i byłem zawsze w tej części załogi, która naciskała skiperów na takie ćwiczenie. A teraz ja często "nie widzę" warunków do takiego alarmu i to załoga naciska, że chcieliby przećwiczyć. No trudno...

Oczywiście wstydzę się, że za rzadko robię taki alarm. A czytając ten wątek wstydzę się też, że nie robię praktycznych alarmów innych. Poprawię się na ile będzie to możliwe i bezpieczne. Kto to pisał? Chyba Jaromir? Że przy ćwiczeniach z tratwą ginie więcej ludzi niż w prawdziwych sytuacjach zagrożenia?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 10:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 cze 2009, o 07:49
Posty: 4953
Lokalizacja: 50°1'N 22°3'E
Podziękował : 191
Otrzymał podziękowań: 114
Uprawnienia żeglarskie: kiper patentowany
Mnie się udało w tym roku jeden raz przećwiczyć MOB-a, jak zwiało mi pamiątkową kaszkietkę ze łba za burtę. Emocję były duże, bo to pamiątka z Zawiasa. Mam nawet na tę okoliczność gustownego tracka. :D
Załącznik:
MOB - zwiało czapkie za burtę.jpg
MOB - zwiało czapkie za burtę.jpg [ 95.64 KiB | Przeglądane 3347 razy ]

Potem trza było topielca wysuszyć...
Załącznik:
suszenie topielca - w tle drzewo wisielca.jpg
suszenie topielca - w tle drzewo wisielca.jpg [ 102.32 KiB | Przeglądane 3347 razy ]

_________________
Słаwek vel Wąski
"Mаrynаrz powinien być chlujny i mrаwy..."


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 11:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Jasiu, już wyjaśniałem, że zbytnio uogólniłem:) oczywiście, że nie wszyscy robią ITR zamiast nauczyć się knagować. Ale jest takich wielu w moim odczuciu. Skąd wiem, bo znam, bo widzę itp. Przyjrzyj się jak wiele łódek cumowanych jest na rachitycznych dwóch cumkach zawiązanych byle jak i byle gdzie :) Dyndające fały, walące całą noc o maszt i wszystko w okolicy itp. :) osobiście znam kilka osób po szeregu różnych kursów i szkoleń, mających problemy z zawiązaniem ratowniczego nie na sobie tylko w ręku:)

Ale może ja czepialski jestem :)

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 11:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
skipbulba napisał(a):
Ja wiem, ze na ITR nie uczą węzłów, ale wk....a mnie jak słyszę o kolejnej osobie, która leci na kurs, a nie pomyśli, żeby usiąść w domu i potrenowac wyblinkę.


Tak jak pisałem - w tym wątku praktycznie w pełni się z Tobą zgadzam. Natomiast jedyne do czego mogę się 'doczepić' to ta wyblinka. Jakoś w ostatnich rejsach nie odczułem potrzeby używania jej. Mając do wyboru ITR lub wyblinkę to chyba jednak ciut sensowniejszy byłby ITR? Dlaczego akurat wyblinkę wymieniłeś wśród trzech węzłów?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 11:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Kuracent napisał(a):
Dlaczego akurat wyblinkę wymieniłeś wśród trzech węzłów?
Nie wiem dlaczego Skipcio pisze o wyblince, ale wiem, że brak umiejętności zawiązania tego prostego węzła może prowadzić do tego, że zabraknie powietrza do kolejnego rozruchu silnika, i trzeba będzie z zacisznego portu wyjść na skirdłane morze żeby dopompować. Zbieraj jak wróci, to może Ci opowie :-) :-) :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 13:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
osobiście używam tylko kilku węzłów. Ratowniczy, knagowy, palowy oraz włąsnie wyblinka. Inne węzły niezwykle sporadycznie :) w moim odczuciu znajomość tych węzłów jest wązniejsza niż ITR. Szczerze mówiąc ITR uważam za kwiatek do kożucha w żeglarstwie przyjemnościowym:)

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 13:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
skipbulba napisał(a):
ITR uważam za kwiatek do kożucha w żeglarstwie przyjemnościowym
W sumie trudno polemizować. Przyjemność w żeglarstwie przyjemnościowym czerpiemy z tego, że jest zimno, mokro i rzygać się chce, więc dziwnym byłoby, gdyby nie trafił się ktoś, kto nie czerpałby przyjemności z umierania przy drabince otwartej tratwy.

Maciek, rozróżnienie "ważniejszy - mniej ważny - nieważny" jest bardzo trudną sztuką i IMHO posiadanie tej umiejętności jest najważniejszą cechą skippera.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 15:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17666
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4528
Otrzymał podziękowań: 4281
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Maar napisał(a):
Przyjemność w żeglarstwie przyjemnościowym czerpiemy z tego, że jest zimno, mokro i rzygać się chce, więc dziwnym byłoby, gdyby nie trafił się ktoś, kto nie czerpałby przyjemności z umierania przy drabince otwartej tratwy.

Powyższy tekst należy wpisać do światowego tezaurusa złotych myśli wszelakich :lol:

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 15:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Rober, właziłeś kiedyś do tratwy? Nie jest to takie trywialne jak niektórym się wydaje, a po przepłynięciu wpław paru metrów pod fale, gdy ręce i nogi mają w głębokim poważaniu sygnały z mózgu - zaryzykuję - jest czynnością dla wielu nie do wykonania.

Nie znam statystyk jak to wygląda w rzeczywistości, być może wypisuję farmazony.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17666
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4528
Otrzymał podziękowań: 4281
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Maar napisał(a):
Rober, właziłeś kiedyś do tratwy?

Nie. I nie wydaje mi się, abym miał dołączyć ochoczo do grupy "czerpiących przyjemność z umierania przy drabince otwartej tratwy" :D

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 maja 2009, o 15:22
Posty: 1910
Podziękował : 235
Otrzymał podziękowań: 118
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Maar napisał(a):
Rober, właziłeś kiedyś do tratwy? Nie jest to takie trywialne jak niektórym się wydaje, a po przepłynięciu wpław paru metrów pod fale, gdy ręce i nogi mają w głębokim poważaniu sygnały z mózgu - zaryzykuję - jest czynnością dla wielu nie do wykonania.

Dlatego tak napisałem powyżej, tu zacytuję sam siebie:
elektryczny napisał(a):
jeżeli mi się tej tratwy nie uda podnieść lub do niej wejść kiedy już jest postawiona, to jest wielce prawdopodobne, że nie wykona tych czynności ok. 70% innych ludzi.

Naprawdę uważam siebie za człowieka dosyć sprawnego fizycznie.

_________________
Lubię robić rzeczy, na których się nie znam, zresztą jak większość ludzi w naszym kraju" :) By Filip Jaślar - polski skrzypek, członek Grupy MoCarta
e sławek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
elektryczny napisał(a):
Naprawdę uważam siebie za człowieka dosyć sprawnego fizycznie.
Nie bardzo rozumiem o czym piszesz. Wcześniej pisałeś, że nie uważasz, żeby ćwiczenie wchodzenia do tratwy jakoś pomagało w uratowaniu własnego tyłka.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:21 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Bardzo być może, że jestem kiepskim skipperem.
Marku kiedy zapisujesz się na szkołę ratownictwa medycznego? Bo zapewne niewielu jest chętnych do umierania np. na zawał na mokrym, zimnym i zarzyganym jachcie.

Chyba muszę poważnie zastanowić się nad moim żeglarstwem skoro uważam (podobnie jak setki tysięcy innych żeglarzy), że ITR czy jego pochodne to wiedza mało przydatna na jachcie :)
na początek sprzedam jacht, są jacyś chętni? :D

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4269
Podziękował : 94
Otrzymał podziękowań: 172
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
Wydaje mi się że nawet najlepszy taki kurs nie odda sytuacji kiedy ewidentnie jesteśmy w stanie zagrożenia życia.
Stres robi swoje. Adrenalina. Myślę że nawet osoba super przeszkolona po odbyciu en ilości kursów w sytuacji zagrożenia może po prostu psychicznie nie wytrzymać i najnormalniej w świecie się poddać. nie podjąć walki.

Wydaje mi się że są osoby które bez takiego przeszkolenia będą miały w sobie tyle siły i odwagi że zrobią to w mgnieniu oka.

To chyba nie zależy od ilości kursów tylko od siły/odwagi/psychicznego nastawiania i chęci do walki.

p.s. jeśli ja podczas wypadku samochodowego byłam wstanie w momencie jak myślałam że zaraz się zacznę palić odgiąć blachę od drzwi od samochodu.....


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 maja 2009, o 15:22
Posty: 1910
Podziękował : 235
Otrzymał podziękowań: 118
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Marku, napisałem tak:
elektryczny napisał(a):
ale nie zgodzę się z tym, żeby uratować własny tyłek trzeba mieć ukończony kurs stawiania tratwy i wchodzenia do niej

Natomiast Ty interpretujesz to tak:
Maar napisał(a):
Wcześniej pisałeś, że nie uważasz, żeby ćwiczenie wchodzenia do tratwy jakoś pomagało w uratowaniu własnego tyłka.

Nie widzisz różnicy?

_________________
Lubię robić rzeczy, na których się nie znam, zresztą jak większość ludzi w naszym kraju" :) By Filip Jaślar - polski skrzypek, członek Grupy MoCarta
e sławek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
elektryczny napisał(a):
Nie widzisz różnicy?
No właśnie widzę i dlatego pytam, bo nie rozumiem.
Czy uważasz, że wystarczy sprawność fizyczna aby bez problemów wejść do tratwy?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 wrz 2010, o 15:18
Posty: 1073
Lokalizacja: Kraków
Podziękował : 34
Otrzymał podziękowań: 182
Uprawnienia żeglarskie: wszystkie
Leniwy jestem z natury, nic chce mi się wycinać cytatów. Lenistwo jest zresztą podobno cechą pozytywną - to właśnie leniwi wynaleźli telefon, pracowici zapieprzali na piechotę. :D

Maciek:

Dużo racji w tym co piszesz (odczytana przeze mnie intencja - profilaktyka jest lepsza od umiejętności likwidacji szkód), ale nie do końca tą rację masz. Szkolenie w zakresie "likwidacji szkód" jest zarazem "profilaktyką". Czyż wszak nie?

_________________
Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 maja 2009, o 15:22
Posty: 1910
Podziękował : 235
Otrzymał podziękowań: 118
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Katrine napisał(a):
To chyba nie zależy od ilości kursów tylko od siły/odwagi/psychicznego nastawiania i chęci do walki.

Katrin, oglądałem kiedyś film o szczurach, taki popularno-naukowy, w którym do dwóch akwariów wrzucono po jednym szczurze. Jeden szczur, nazwijmy go pierwszym zatonął po ok. pół godzinie. Drugiemu przed upływem półgodziny podano deseczką, którą wydostał się na zewnątrz po czym ponownie wrzucono go do tego samego akwarium, zanim utonął minęła ponad doba (być może się mylę, ale na pewno żył jeszcze ponad dobę).
Nawiązuję przy okazji do wcześniejszego sporu z Pierdupierdu. Nadzieja na przetrwanie może okazać się zbawienną, ale łatwiej o tę nadzieję jeśli w wodzie czujemy się pewniej. to już a propos aspektu psychologicznego, który tu poruszyłaś.

_________________
Lubię robić rzeczy, na których się nie znam, zresztą jak większość ludzi w naszym kraju" :) By Filip Jaślar - polski skrzypek, członek Grupy MoCarta
e sławek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lip 2009, o 20:59
Posty: 4269
Podziękował : 94
Otrzymał podziękowań: 172
Uprawnienia żeglarskie: jsm, msm
Oczywiście im pewniej będziemy się czuć widząc taką tratwę tym lepiej. A taką pewność możemy uzyskać jedynie poprzez jakieś tam szkolenia/filmy. Wiadomo że nerwy robią swoje i jak coś przećwiczy się 5 razy to w chwili stresu łatwiej jest to zrobić. ale czy to jest niezbędne? myślę że środki ratunkowe są tak skonstruowane że i bez specjalnych szkoleń człowiek silny z wielką wolą walki i chęcią przeżycia da radę.
Gorzej jak ktoś wie jak coś obsłużyć a po prostu się podda bo: zimno, bo mokro, bo wielkie fale, bo to i tak nie ma sensu, bo i tak się nie uda, bo już mam dość.....


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2011, o 16:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Maciek, używasz magicznego skrótu ITR i próbujesz pod konwencyjne kursy podciągnąć wszelkie przejawy szkolenia.
Szukam fotek z IX SIZu Zatokowego, bo mam wrażenie, że słyszę Twój łabędzi głosik na filmie, w czasie topienia Apacza. Po co tam stałeś? Nie była to forma szkolenia?

IMHO była i to całkiem fajna!

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 154 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL