No to jest dwóch takich, jednego znam, drugiego jeszcze nie.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

A czy okazją zakładu nie może być browarek w przyszłym roku na kanarach?

Zakład stoi.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Fajnie. Mozesz przy okazji napisac jaki i w jakiej temperaturze ma byc podany. Ja osobiście lubie Żubra w tem. około 12 stopni

Żubr w tem.12 st. C na srebrnej tacy w cienkim szkle będzie serwowany, termin do wyboru:
Początek września lub początek listopada.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Czyli Ty też lubisz zuberka? Oki ale chyba na kanarach bede w listopadzie. Muszę wcześniej popływać po śrudziemnym, aby do końca zgłębic to co kupilismy.

1 listopada (+-2,3 dni) to termin mojego startu na Cape Verde. Zadbam o to aby zgrzewka Żubra była odpowiedni schłodzona. Przesądzam o Twojej wygranej, gdyż nie widzę determinacji ze strony naszego kolegi cezar69vip, ale mogę się jeszcze mylić.

Kiedyś tak, ale odkąd przestałem spożywać alkohol, piję inne pyszne trunki. Przecież nie musimy pić tego samego drina?

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Wow! Coś przeoczyłem...

_________________
Słаwek vel Wąski
"Mаrynаrz powinien być chlujny i mrаwy..."

Jeszcze sie nie chwaliłem na razie przystosowywuje tą pannice do moich przyzwyczajeń

Niedawno straciłem pracę, więc wolnego czasu mam sporo i mógłbym potwierdzić akces.
Jednak jakakolwiek kasa jest na taki rejs potrzebna, bo nie ma nic za darmo.

3-4 dni kolejne dni zdecydują. Jakieś rozmowy mam, żeby zdobyć pracę pozwalającą na 14-25 dni rocznie na wodzie..

Podejrzewam że kasa nawet duża potrzebna, mino wszystko.
No właśnie z ciekawości.
Wiem że jest miliard zmienny i innych takich ale uśredniając.
Ile taki rejs może trwać i jakie mogą być koszty?

_________________
"Szkoda wielka, kiedy czyjeś wyższe aspiracje zostają stłumione prozą życia codziennego."

Może trwać rok, a może równie dobrze trwać trzy - cztery lata. Wszystko zależy od tego ile czasu będziecie spędzać na poszczególnych przystankach. Na samej Polinezji można śmiało spędzić rok.

Koszty.

Radziłbym wziąć ze sobą kartę kredytową umożliwiającą zakupienie biletu powrotnego z każdego miejsca na świecie. To po pierwsze.
Po drugie, oszacować koszty związane z utrzymaniem jachtu (paliwo, oleje, filtry, eksploatacja odsalarki, slipowanie raz w roku itd), koszty związane z żeglugą (porty, wizy, różne dziwne opłaty miejscowe).
Po trzecie, koszty drobnych napraw (malowanie anty-porostowe dna, prawdopodobnie wymiana akumulatorów i masa drobnych pierdół, które ciągle się zdarzają).
Po czwarte, koszty utrzymania (jedzenie, picie, własne potrzeby, pożyczanie samochodów, transport lądowy, koszty internetu, telefonów, bilety wstępu itd.)
Po piąte, albo ubezpieczenie na leczenie, albo żelazna kwota na taką ewentualność.

Tego się nie da oszacować tak łatwo, ale ja bym chciał mieć na karcie 5000 euro dostępne zawsze i 1000 euro na każdy miesiąc wyprawy.
Mój kolega powiedział, że on nie zamierza chorować, ani wracać wcześniej więc nie potrzebuje 5000 euro dostępnych zawsze. Jego zdaniem 500 euro średnio miesięcznie w zupełności wystarczy, biorąc pod uwagę okresy przebywania w tanich rejonach świata.

Warto również zauważyć, że taka wyprawa, to nie jest wartki etapowy rejs, gdzie trzeba koniecznie meldować się w zaplanowanych wcześniej miejscach. Rytm takiej podróży wyznaczają zupełnie inne względy. Postój w miejscu, gdzie jest możliwe zatrudnienie się i zarobienie pieniędzy, może trwać dłużej ze względu na okazję zarobku. Nie jest niczym niezwykłym, że żeglarze (szczególnie w krajach, gdzie zarobki są wysokie) zatrudniają się w swoich zawodach, są kelnerami, kucharzami itp.

Spotkałem ostatnio żeglarza (Brytyjczyka) który na kotwicowisku podpływał do jachtów (pontonem) i oferował led-y, jako zamienniki żarówek. Jest to jakiś pomysł na jachto-biznes.

Jestem pewny, że koszt takiej wyprawy (w sensie posiadanych pieniędzy na starcie) zależy od wielu uwarunkowań, ale w głównej mierze jest to kombinacja, determinacji, pomysłowości, umiejętności (wszelakich - każda może okazać się potrzebna) i pragnienia przeżycia takiej przygody życia. Może przecież okazać się, że pieniądze w całej tej zabawie, to najmniejszy problem.

Warto pamiętać też o tym, że z takiej wyprawy wraca się po kilku latach i jest się zupełnie innym człowiekiem.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Piękna sprawa. Naprawdę piękna. Szkoda że nie mam pieniędzy. ;-( Szkoda że jestem w trakcie studiów. Gdyby nie to, nie zastanawiałbym się. Rodzina by zrozumiała (w końcu)

_________________
"Szkoda wielka, kiedy czyjeś wyższe aspiracje zostają stłumione prozą życia codziennego."

Eryk , tu @Cezar wyraźnie napisał ...

, a studia, to możesz przełożyć.

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

Wojciechu Wojciechu
Wiem za darmo, mimo wszystko tak jak zostało to powyżej napisane 500-1000 euro miesięcznie. Nie wiem skąd mógłbym wziąć taką kasę.

A jeśli chodzi o studia to tak wiem mogę przełożyć, ale nie miałbym po co do domu wracać już po takiej wyprawie.
Ojciec nie odezwałby się do mnie do końca życia. (Po prostu nie rozumie takich rzeczy, i ze względu na to, wychowana mnie w sposób taki że nie mogę ot tak wszystkiego rzucić w kąt mimo że strasznie, strasznie chce!)

_________________
"Szkoda wielka, kiedy czyjeś wyższe aspiracje zostają stłumione prozą życia codziennego."

Cezarze jak wyglada sytuacja. Bo nie wiem co mam miec pod reka jak znowu nagle spotkam Marka, jak ostatnio w jakiejs dziurze na Corfu

Też jestem ciekawy jak wygląda sytuacja. Kasia też zaciera łapki, bo mały zakład postawiliśmy.
Uznałem, że powinien znaleźć się ktoś, kto chce, ma kasę i czas. Kaśka pokręciła głową, że nie - nic z tych rzeczy i dodała, że ma mieć jaja. Broniąc mojej tezy upierałem się, że jaja, jaja, ale czas i kasę musi mieć.
A ona na to, że jak ma jaja, to ma też kasę i czas.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Z tym się nie zgodzę. Chyba że chodzi o to że jak ma jaja to rzuca dotychczasowe (być może wspaniałe) życie dla tego żeby sobie pożeglować dookoła świata, oraz że napada na bank żeby mieć kase. hmmmm

_________________
"Szkoda wielka, kiedy czyjeś wyższe aspiracje zostają stłumione prozą życia codziennego."

Ja też się nie zgodzę.
Kobiety mają inny punkt widzenia na nasze jaja.
---------------------
No widzisz... patrzy mi tu taka przez ramię i komentuje - "bo wy ich czasem nie widzicie".

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Nie trzeba napadać. Jak ma jaja to mozna zarobić. Kasia ma racje, trzeba chcieć. Za kilka kilkanaście lat niejeden który przeczytał ten post będzie sobie narzekał, ze nie skorzystał z takiej okazji, jak ja teraz pietnastu lat zmarnowanych na pracę i dorabianie sie

Jako uzupełnienie wyżej opisanej oferty wrzucę zbiór porad , które uzyskał @ Cezar ...
viewtopic.php?f=3&t=7020
Być może nie były one na tyle przekonujące.
Albo , kto wie, może śmiałek wyruszył w rejs ?!

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

Dylemat...
Sprzedał?

Czy mam się zacząć pakować???

http://jkazs.szn.pl/content/karolina-o- ... -pomerania

Karolina ma jaja jak berety

To prawda. Karolina ma jaja, oj ma.
Może jest też szansą dla Cezara?

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

To Wielkanoc idzie że wy o jajkach?

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl

No - i czas na zakończenie wątku.
Zakończenie dość oczywiste:
http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=19 ... _rule_id=4
Chęć na rejs jak widać szybko przeszła - łódek wystawiony na sprzedaż. Dobrze, że chociaż cena (biorąc pod uwagę wyposażenie) wydaje się teraz dość sensowna (ponad 2x niższa niż w poprzednich ogłoszeniach)...
Tyle, że aby obejrzeć jacht i zdążyć z z terminem aukcji - trzeba być przed świętami na Kanarach

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Może innym razem marzenia się ziszczą.
Cezar obyś tylko teraz miał kupca na jacht.
Inaczej koszty utrzymania będą z miesiąca na miesiąc rosnąć.
Ewentualnie zbierz ekipę , z którą doprowadzisz jacht do kraju.
Albo zaproponuj czarter za darmo Kanary - Polska.
Powodzenia.

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

To fakt, cena jest dobra. Do tego Cezar jest gotowy dalej negocjować cenę. Cena ok. 15 tys euro za jacht z tym wyposażeniem, to okazja. Dla kogoś zdecydowanego na taki zakup, lot na Kanary przed świętami nie powinien być problemem.
Opis wyposażenia dość skrupulatny, trzeba przyznać, zawiera nawet trójnik 12 V.
Jest to doskonała okazja na zakup pierwszego jachtu morskiego.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Trochę bawimy się tu w reklamowanie cudzego, nieznanego nam jachtu - ale wydaje mi się, że to całkiem udany jacht... Sama historia z ogłoszeniem tu o rejsie a następnie z diametralną zmianą planów w 2 tygodnie wydaje mi się... dziwna. Ale zakładając uczciwe zamiary - to może nawet trochę żałuję, że swój łódek już mam

Anyway - chętni do kupowania tego jachtu powinni IMHO postudiować blog poprzedniego użytkownika - Axela Buscha - który ciut więcej od Cezara żeglował tą jednostką. Żeglowanie "Vespiną" jest opisane we wpisach od początku bloga do czerwca 2010. Najłatwiej wybrać tu: http://www.brainforge.net/vespina/index.php?/archive
(Ostatnie 1.5 roku to relacja z remontu, samotnego rejsu przez Atlantyk i żeglowania po Karaibach na kolejnym jachcie Axela, zakupionym po jego przybyciu "Vespiną" na Kanary)
Część o "Vespinie" to sympatyczna, napisana prostym, zrozumiałym angielskim, bogato ilustrowana relacja z żeglowania z Niemiec na Kanary. Sporo tam też o samym jachcie, który teraz jest na sprzedaż, o jego wadach i zaletach, etc...
A poza tym jest to fajnie napisana relacja, która spodobała mi się - choć generalnie mam awersję do wszelkich "blogów"...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Cóż dobry zuberek nigdy nie jest zły
Łódka dośc dobrze doposażona( zazdraszczam wiatraczka) ale jednak nie wypasażenie jest wazne tylko stan kadłuba