[Maar] Wydzieliłem z wątku o rurzowej ciżemce

Więc tak:
1. płynęłam na łódce Oceanis 50- s/y Flying Colours
2. płynęliśmy w 5 osób łącznie z kpt: 3 mężczyzn i 2 kobiety
3. trasa: Las Palmas (na Grand Canarii)- San Miguel - Puerto de Mogan- Funchal- Mohammedia- Giblartar- Benalmadena- Cartagena- Palma de Mallorca
4. widzieliśmy mega dużo ale to nie da się tak opowiedzieć.
Na teneryfie pojeździliśmy sobie w poszukiwaniu sklepu (bo była niedziela) i nic nie znaleźliśmy,
na maderze samochodem objechaliśmy pół wyspy, wybraliśmy się na wycieczkę po tamtejszych skałkach (taką całodniową na której się spaliłam doszczętnie i resztę rejsu zdychałam) byliśmy też w takim miasteczku gdzie się robi rum i tam była mega degustacja i zaopatrzyliśmy się w wina i rum na znaczną część rejsu <przynajmniej ja> potem <poszukując miasteczka na obiad> pojechaliśmy w środek tej wyspy i tam zastała nas jakaś dzungla normalnie;), ogólnie co zakręt przeżywałam prawie zawał bo oni tam jeżdżą "na czołówke" po tych górach jak wyjeżdżają zza zakrętu to tylko łaskawie raczą trąbić.... nie polecam tam jazdy samochodem

Ogólnie to w każdym porcie byliśmy na jakiś mega obiedzie z winem i dodatkami i z każdego z nich są inne wspomnienia.
w czasie 5 dniowego przelotu na madere widziałam żółwia! delifiny skakały non stop ale to nic nowego. jeden delifin mega okrobacje wykonywał ale to musiałabym zaprezentować bo nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć;) ogólnie uwielbiały bawić się przy silniku i przy dziobie tak na zmiane skakały. podczas tego przelotu także robiłam za MOB na linie sobie popływałam (strasznie słony jest ten Atlantyk-opiłam się trochę wody bo mnie tak z lekka przy łódce wciągnęła fala tak pod)
prysznice mielismy 4 i ja najbardziej to lubiłam ten na zewnątrz bo tam się nie obijałam o nic. nie wiem jak panowie to robili że się myli w srodku ja to tak nie potrafie;) więc myłam się w kokpicie.
pózniej jak z Madery płyneliśmy to nas na Afrykę zdryfowało z lekka. zatrzymalismy się bo bylismy mega już zmeczeni halsowaniem (no przynajmniej damska częśc załogi już miała dość) w Afryce przywitali nas pytaniem o flaszkę;) i o jakieś perfumy które były podobno za czasów PRL-u;). Tam bankomatów ani płatności kartą nie uświadczy się. ogólnie było ok 40 stopni a musiałam chodzic pozakrywana. ogólnie na widok blond włośów to wszyscy faceci tam się ślinią. mnie na plaży jeden to nawet dotknął nie powiem gdzie... szczyt chamstwa. ale potem chodziłam z kolegą za rękę więc się odczepili;) no i za wszystko tam tzreba dawać napiwki. za wszytko dokładnie wszytko.
a potem już była cywilizacja czyli Hiszpania- świat euro i bankomatów;)
w Gibraltarze to małpy oczywiście, jaskinia ze stalagmitami, takie bunkry, poszliśmy też na obiad do pięknej zatoczki;) (niezapomniany obiad) I PRYSZNICE Z MUZYKĄ!
potem zaczęliśmy wyścig z czasem i falą.... w nocy pojawiło się jakieś dziwne światło które pojawiło się znikąd wiec szybko rufe zrobiliśmy a później nas goniło z boku później za jakieś 30 min znowu się pojawiło... nie mam pojęcia co to było ale mam na to światków że nie zwariowałam.
ogólnie to czasem człowiek miał jakieś dziwne zwidy;) ja raz widziałam palmy na wodzie i to był już sygnał że trzeba się zatrzymać na jakieś wino;)
później były ciężkie warunki ostatnią mile robiliśmy jakieś 4 czy 5 h bo nie dało się inaczej płynąć;)
to tak w mega skrócie mam nadzieje że zaspokoiłam ciekawość;)
a do zdjęć odsyłam na fejsa jest tam bardzo dużo;)