1. Pub przy trasie, inwestycja - 0 (lokal po zbankrutowanym barze, interes rodzinny, ławki, stoły i nalewaki od Żywca, 3 miesiące bez czynszu), 40 miejsc siedzących, istnieje od 15lat.
2. Pub sezonowy w ośrodku wypoczynkowym - inwestycja początkowa ok 20tys. (wyposażenie, pierwsze pensje personelu), 50 miejsc + ogródek, już nie istnieje (likwidacja ośrodka), przynosił potężny zysk.
3. Pub w blokowisku - 2 lata temu ok. 50tys. (przebudowa i pierwsze pensje), 2 sale, do 100 miejsc, pół roku bez czynszu, brak normalnej kuchni, sprzedany przez właściciela, w tej chwili jest tam kawiarnia.

Nie wiem, co chcesz udowodnić, ale wszystko tak naprawdę zależy od ilości klientów. Problemem nie jest kasa, tylko znalezienie sposobu na przyciągnięcie ludzi.

Chce udowodnic, ze za 50tys nie zrobisz nawet przyzwoitego lokalu gastronomicznego, do ktorego przyciagniesz ludzi.

plitkinie - tu nie ma rozbieżności, ale, jeżeli usuniesz słowo "przyzwoitego", to już całe zdanie nie jest prawdziwe. Jak mi nie wierzysz, to pogadaj z innymi bywalcami Klipra.

Ja nie twierdzę, że jest to proste, ale że możliwe. Trzeba mieć tylko dobry pomysł, albo dużo szczęścia.

PS. Fenomenu Klipra to akurat sam nie rozumiem. Przeterminowane piwo, rzężące nagłośnienie, opryskliwy barman (mam nadzieję, że Borsuk nie przeczyta ), inne alkohole z pobliskiej Biedronki, do żarcia kebab, jak ktoś sobie przyniósł od Turka, i tłumy co weekend.

Moim zdaniem to jedynie szczęście, ale daleko na czymś takim się nie zajedzie, zwłaszcza, że:


***
Moja znajoma niedawno stworzyła lokal gastronomiczny w Śródmieściu, taki bez piwa, wina itp. Wiele rzeczy zrobiła sama, więc jak najtaniej i wierz mi, że 50 tysięcy nie wystarczyło. Pomogłem jej nieco w sprawach związanych z przygotowaniem do odbiorów sanepid itp. Ma bardzo dobrą strategię pozyskiwania klientów, bo lokal jest tematyczny i odbywają się w nim tematyczne imprezy, niektóre cyklicznie. Ciężki kawałek chleba i rodzaj niewolnictwa i w świątek i w piątek ...

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

No cóż, oni jechali latami. Jednak to nie było chyba tylko szczęście (choć dalej nie wiem co)

Oczywiste jest, że przy tworzeniu od 0 można dowolną kasę utopić. Ale nie o tym pisałem.

To oczywiste Sporo knajp upada, bo właściciele próbują mieć jakieś życie prywatne

VTS Szkutnia istnieje wszak i ma się dobrze.

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.

Odpalona od zera za 50 tysięcy PLN?

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Pierwszego zapytaj. Abo Sąsiada.

_________________
Narcyza
Nobody's perfect. Call me Nobody.

Szkutnię Pierwszy z żoną budował bez mojego udziału. Ale, z tego co wiem, kupę szmalu pochłonęła. Tam był wcześniej warsztat po pożarze i wszystko musieli zrobić od początku, łącznie z dachem. W dodatku ten piec...

Tak właśnie myślałem, że własny lokal, to już bardzo poważna inwestycja. Podziwiam!

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Szczerze, to ja również. Mogli wiele rzeczy zrobić taniej i gorzej, ale konsekwentnie realizowali założenia.

To chyba Warszawa to wyjątkowe miejsce, przez 19 lat jak prowadzę działalność na własny rachunek nie spotkałem się z możliwością wynajęcia lokalu bez płacenia czynszu, za to wielokrotnie z kaucją w wysokości min 3 czynszy.

_________________
Pozdrawiam
Darek

W bieżącym sezonie spiczowym jeszcze nie byłem w Korsarzu, ale... właśnie się dowiedziałem, że nie ma tradycyjnych wtorkowych zniżek na piwo.

No normalnie zgroza. Kuracent jesteś wiesz co a nie organizator

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Doktorze, to już jest naprawdę kwestia szczęścia. Czasem właściciel chce, żeby coś otworzyć, a nie ma chętnych. Wtedy może odpuścić jakąś kasę na rozruch. Kaucja też nie zawsze obowiązuje, czasem wystarczy mieć ubezpieczenie z tytułu prowadzonej działalności, ale szczegółów nie znam.

Z tym się akurat trudno nie zgodzić

Z wielkim smutkiem potwierdzam.

_________________
Pozdrawiam
Marian Jasiński

Ciekawe czyja to wina, chyba tym razem nie Tuska, tylko po prostu Kuracent ze Zgrzybem dali ciała

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

i tak znów Warszawa zdominowała temat

_________________
Robert "Długi"

To niech Łódź zdominuje temat "Drugi SIZ forumowy"

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Maar, jeszcze chwila, jeszcze chwila, ale można się już szykować. Wkrótce szczegóły

_________________
Robert "Długi"

A to nie robimy go w Warszawie?

Może w Kielcach ktoś wreszcie założy jakaś tawernę, ba ta co jest to już się kończy.

_________________
Stopy wody pod kilem...
Wasyl

Moim zdaniem ciała nie dali. Organizują spicze, robią kawał ciężkiej roboty. Choć Andrzej czasem (często/zawsze?) jest kontrowersyjny, to i tak zasługuje na uznanie za to co robi. Zgrzyb - to osoba którą darzę ogromnym szacunkiem za to co robi - a robi zawsze wszystko dla ludzi nie patrząc na siebie.
Jeżeli złotówka czy dwie taniej za piwo jest powodem by ich krytykować - zrekompensuję Ci zniżkę za 10 piw. Ale czy na pewno to było przyczyną Twojej nieobecności? Czy fair jest znaleźć byle pretekst by skrytykować swoich następców? Z boku może to wyglądać tak jakbyś szukał powodu by powiedzieć jak to oni sobie nie poradzili, a jak wcześniej było świetnie gdy ktoś inny to robił.
"В каждой шутке есть доля шутки". Jeżeli postawię uśmieszek na końcu, to też mogę udawać, że to co powiedziałem jest fajnym żartem? To proszę:

AntyLikeIt.

Wiesz Plitkin co? Nie obrażaj mnie. Wiesz przecież doskonale, że nie o zniżkę, o złotówkę czy dwie chodzi, tylko o zasady.

A moim dali - zabraniasz mi mieć "własne zdanie" a w puste miejsce wsadzasz "swoje zdanie"? Natomiast z ta "ciężkością" to nie przesadzajmy - robota jest dobra, bo... spicze są, ale ciężka?!
Przez kilka ładnych lat tydzień w tydzień się tym zajmowałem - wiem co piszę.

Oczywiście, że tak - czy ktoś napisał, że Kuracent i Zbrzyb nie zasługują na uznanie? Zasługują na wielkie! W szczególności, za to, że im się chce robić coś dla innych.
Mnie na ten przykład się już odechciało.

Mieszkam na zadupiu i jeszcze nie wdrożyłem się w wieczorne wyjazdy do miasta - to jest główny powód, a poboczny to taki, że jakoś coraz mniej lubię miejsce o nazwie "Tawerna Korsarz".

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

E tam, ja chyba mieszkam na dalszym zadupiu i już byłem na spiczu, a także przy innych okazjach. Miejsce jest fajne, ale dla mnie najfajniejsze jest spotkać tam ludzi, tych znajomych i innych.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Bo masz większe wsiowe doświadczenie. Ja się dopiero wdrażam w bycie wsiochem a do tego mam więcej inwentarza (wpółżywego) i Wisłę po drodze.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Przeprawiasz się wpław, czy brodem?

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

A to Ty na stałe już w tych Maarkach mieszkasz?

Nie, nie na stałe. Tylko do śmierci.

Jeszcze nie wiem... i dlatego nie byłem jeszcze na spiczu.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Tam gdzieś masz Most Kierbedzia po drodze, może być łatwiej ...
EDIT: i suszej!

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Zasada jest tez to, ze darowanemu koniu sie w zeby nie zaglada. Robia co moga i jak moga.
Mnie sie zwyczajnie takie deprecjonowanie pracy innych nie podoba. I takie moje zdanie wsadzam w ta sama pustke w jaka wkladasz swoje. Przykro mi ze mam swoje zdanie. Darze Ciebie duzym szacunkiem, ale w moim rozumieniu kolege poznaje sie nie tylko po poklepywaniu sie po plecach i wspieraniu niezaleznie od tego czy ma on racje czy nie, tylko tez po tym ze potrafi swoje odmienne zdanie wyrazic i w razie potrzeby wylac kubel wody dla ochlody.