Ahoj!

Szukamy z kolegą łódki "na początek' 15-17 tys,weekendy,czasem dłuższe,nie hotel i nie "F1". Chodzi o przyjemność z żeglowania "armatorskiego". Koleżeńskie czartery fajne tylko dużo 'Zdrowia" kosztują a wątroby już nie te co kiedyś.....
Dziękując za ew. podpowiedzi pozdrawiam.
J.

Od razu skojarzyło mi się z długością kadłuba: 15-17 stóp.
I z "Nexo First".

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

W tym budzecie to nie za modelem, lecz egzemplarzem sie rozgladajcie.

Szukaj na allegro, mazury info itp.. dużego wyboru nie ma ale może się coś znajdzie.
Musi być kabinowa ?

Że niby na własnej łódce nie można się tyle nawalić, co na czarterowej??? Tonaż niższy czy jak?

Tak jest, w tej cenie można znaleźć łódki sześcio- i siedmiometrowe. W różnym stanie. Trzeba szukać. Nie napalać się na pierwszą okazję.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Może coś w tym stylu?

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Drogo.
Catz

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)

Ja bym poszukał czegoś ze starszych konstrukcji panów Pieśniewskiego lub Spisaka albo Skrzata.

_________________
Stopy wody pod kilem...
Wasyl

Nie mieszaj do tego Spisaka - za młody na tanie używane jachty

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

moze cos z uk?

http://www.ebay.co.uk/itm/VIVACITY-24-K ... 4618550fb5

A czy ja wiem niektóre konstrukcje maja już 10 lat

_________________
Stopy wody pod kilem...
Wasyl

No to ich cena niewiele odbiega od nowych.
IMHO pierwsza młodość tanich/używanych była u nas .... 20 lat temu

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Kupcie sobie cos z klasy micro, np Sparka lub zbudujcie I550.

Tu jest ogłoszenie o sprzedaży łódki dobrej na słodkowodne imprezy, zadbanej i w waszej cenie:
http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?p=366522#366522

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Ewentualnie ta
http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?p=366539#366539

_________________
Pozdrawiam
Marian Jasiński

Oooo - dla żeglowania to nawet bardziej!
Tu cały wątek na temat tej łódki, sporo zdjęć:
http://www.sailforum.pl/viewtopic.php?t ... sc&start=0

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Jesteś pewien; że Mak 707 lepiej żegluje od Venuski?
Nie wiem więc pytam

Fakt, że na Makach ( ale nie 707) się "regacono" , a na Venuskach nie
- niczego nie przesądza.
To była wg. mnie kwestia dużej promocji jachtu przez Henryka Jaszczewskiego a potem to już głównie owczy pęd regatowców.
Venuski "regatowej" nie widziałem.

MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

Mak 707 lepiej plywa niz wenska,zdecydowanie,pod warunkiem, ze w miare poprawnie zbudowany

_________________
pozdrowienia piotr

Venuski były pękne i wygodne, ale i bardzo solidnie zbudowane.
http://venuska.pl/index.php?strona=opis
Maki 707, początkowo sklejkowce, nie tylko były lżejsze, ale i dłuższe, więcej żagla niosły i zdecydowanie szybsze były. http://jachty-zaglowe.pl/mak-707.html
Swego czasu na Kiekrzu królował FENIX i jak przystało na Maka 707 wygrywał wszystko. Kilka lat później, zmienił go inny Mak 707 i dobrze ożaglowany robił co chciał. Venusek nie śmiano nawet zgłaszać do regat...
Lepszym odpowiednikiem Venuski był chyba Mak 666.

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Jestem tylko pewien, że typowy 707 żegluje ostrzej od typowej Venus.
Sądzę też, że typowy mak 707 żegluje również ciut szybciej od typowej Venus - a w każdym razie nie wkurza swoją krowiastością aż tak bardzo jak większość Venusek...

Oczywiście moja opinia nie przeszkadza istnieć zaniedbanym i źle żeglującym Makom 707 oraz podrasowanym i dobrze strymowanym Venuskom, które żeglują całkiem znośnie.
Np. ta z linku wyżej jest przerobiona - przedłużona od strony rufy, co z punktu jest sporym plusem - bo prawdopodobnie pomogło na będące przekleństwem Venusek "ciągnięcie wody" pawężą. A przytopiona na kilka/kilkanaście cm pawęż i powodowane przez nią zawirowania/opory - to niestety przykra cecha wszystkich nie przerobionych (najczęściej przez dorobienie "spódniczki" lub przedłużenia kadłuba) jachtów typu Venus. Mnie osobiście ta cecha przeszkadzała tak dalece, że gotów jestem nazywać ją wprost - zasadniczą wadą konstrukcyjną.

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Mjs mak 666 plywa znacznie lepiej od venuski, moim zdaniem tez fajniej plywa od maka 707

_________________
pozdrowienia piotr

Z Maków najbardziej podoba mi się 606 i 747 GT.
Kolega od lat pływa po Mazurach na swoim 808 (epoksydowy kadłub i sklejkowe pokład/wnętrze) i się za nim oglądają... rocznik '85.
Z dawnych lat pamiętam spory entuzjazm związany z budowaniem Maków 707 w maszoperiach... np. grupa medyków lepiła kopyto z gipsu ortopedycznego... gdzieś w stodole. Później montowano kilka kadłubów w którymś z klubów, ale chyba bez dobrego finału. Działo się, a sława 707 snuła się po szuwarach śródlądzia.
Oglądałem też przepiękny egzemplarz w Kamieniu na Bełdanach. Rarytasem była ogromna dziobówka wyściełana białą baraniną...

Co ciekawe, te jachty w kabinie nie miały wysokości stania!

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Wtedy żadne nie miały wysokości stania: nie była ludziom niezbędna do poczucia luxusu.

Zdaje się (Mirosławie) mylisz numerki: 666 to była całkowicie sklejkowa łódka ze sławną "Panną Wodną" Henryka budowaną przez Horbaczewskiego i wygrywającą w cuglach wszystkie turystyczne regaty.
To ta łódka i regatowe umiejętności Jaszczewskiego rozpoczęły prawdziwe regaty turystyczne na śródlądziu.
Potem były różne numerki, regatowych Maków:
Nie jestem pewien, ale chyba wszystkie laminatowe (początkowe) Maki były "wyciągane" z formy 707 przedłużanej/skracanej w nieskończoność wg. potrzeb.
Te przedłużone bez podwyższanej kabiny (zwykle o zacięciu regatowym) wygrywały większość regat, głównie dzięki obsadzeniu przez czołówkę regatowców, którzy nie mieli innego wyboru.
W chwili gdy pokazały się pierwsze Morsy wszyscy oni przesiedli sie na te (dużo szybsze) łódki, - ale fama pozostała.
Potem czołówkę (regatowców) przejęły Tanga, a w mniejszej klasie Sportiny. a w Micro Sparki.

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

One (te duże kabinowe) były do siebie podobne. Tu z Rodziny Maków, ów 666 (porównałem go z racji podobnej do Venus długości kadłuba):


A Sportiną 595 objechalim w/w Fenixa w Regatach na Dni Morza '86. Mieli przewagę 200 m (bo nam miecz nie schodził do końca...) i nie oglądali się już za nami. Do mety pod wiatr było kilkaset metrów. Mak poszedł na długi "ujemny" hals aż pod trzciny w zatoczce (żeby nabrać wysokości), my pod drugim brzegiem z odkręcającym (!) wiatrem. Pod wysokim brzegiem szliśmy cały czas lewym halsem wprost na linię mety, podczas gdy oni jeszcze, jeszcze ciągnęli w bok. I nie patrzyli na nas. Zyskaliśmy dobre 100 m. Wtedy dwa krótkie zwroty bez kabestanów (sic) i cichutko coraz szybciej w lekkim przechyle i dociążonym dziobem go, go, go!. FINAŁ BYŁ TAKI, ŻE JAK SIĘ POŁAPALI, to już było za późno. Pędzili jak na skrzydłach, my też z "pratifpałożnej"... linia mety już widoczna, Fenix zrobił zwrot ostatni i grzał na lewą bojkę, ale... byli na halsie lewym, wiatr nieco odkręcał. Mak nie mieścił się w linii. My też. Dwa ostatnie zwroty przez sztag na 20 m przed końcem i... idziemy dziób w dziób.
- Prawy! - oznajmiono ze Sportiny, na 5 m przed metą i wielki Feniks musiał przejść nam za rufą... podczas gdy nasz dziób właśnie wślizgiwał się na metę. Zgarnęliśmy prawie wszystkie nagrody, choć przed regatami były już rozdane... a nas nie chcieli zapisać...

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie