Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 20 lip 2025, o 11:23




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 174 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 maja 2014, o 21:25 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
Jeanneau napisał(a):
Tego się nie da wytłumaczyć. Każdy ma na swojej skali bezpieczeństwa zaznaczone inne miejsce zagrożenia wypadnięcia za burtę.


Ale można ująć w pewne ramy, oczywiście subiektywne. Nie mogę młodemu żeglarzowi na szkoleniu w temacie "szelki" odpowiedzieć " tego nie da się wytłumaczyć " :) Mam swoją procedurę o której opowiadam zaznaczając że jest moja, autorska, wynikająca z tego czego mnie uczono oraz wynikająca z moich doświadczeń. Wypadków związanych z nie używaniem w ogóle lub nieprawidłowo pasów bezpieczeństwa jest o wiele więcej niż opisanych w orzeczeniach Izby Morskiej, choćby z tego powodu że zakończyły się szczęśliwie. Udaje mi się czasami namówić kolegów skipperów na opowiedzenie tych historii. Jedna z nich opowiada o wypadnięciu w nocy za burtę hostessy przy sile wiatru 3B i pięknej szybkiej żegludze na praktycznie pozbawionym fal morzu. Jachy ok 65 stóp. To tak a pro po ... ;)

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl



Za ten post autor bryg otrzymał podziękowanie od: Zielony Tygrys
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 01:33 

Dołączył(a): 2 mar 2008, o 22:03
Posty: 9898
Podziękował : 370
Otrzymał podziękowań: 1279
Przypiąłem się szelkami przy 2/ 3B o 5 rano będąc sam na pokładzie , pracując przy maszcie bawiąc się grotem. Wszyscy spali a mi się zachciało trymować żagiel, fala mała ale nieregularna, jacht płynął na autopilocie.
Nie przypiąłem się szelkami na zalewie, przy sporej fali, płynąc nocą, tylko dlatego,że tańcowałem między laptopem w w kabinie a kokpitem . Kolegom, którzy sterowali na zmianę zaproponowałem szelki. Wszyscy w kapokach

_________________
pozdrowienia piotr


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 06:28 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
bryg napisał(a):
Jedna z nich opowiada o wypadnięciu w nocy za burtę hostessy przy sile wiatru 3B i pięknej szybkiej żegludze na praktycznie pozbawionym fal morzu. Jachy ok 65 stóp. To tak a pro po ...
Ale co z takiego jednostkowego przykładu miałoby wynikać? Są znane przypadki ludzi, którzy spadli ze schodów. Czy w związku z tym zaczniemy jeździć tylko windami?

Stosowałem szelki tylko wtedy gdy było ryzyko zmycia przez falę z pokładu lub kokpitu. Czasem w nocy jeśli sternik zostawał sam na pokładzie, a warunki były cięższe. Poza tym kamizelki. W późniejszym okresie używałem kamizelek pneumatycznych z "wbudowanymi" pasami, więc w zasadzie temat zniknął. Po prostu w kokpicie lub pod ręką były szelki, ale wyciągane były w analogicznych sytuacjach jak wyżej. O pasach na statkach do wożenia żagli się nie znam, więc o szelkach na masztach Daru czy innego takiego się nie wypowiadam, nie mniej to margines żeglarstwa, więc chyba nie warto rozwijac za bardzo tematu.

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 08:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
bryg napisał(a):
Nie mogę młodemu żeglarzowi na szkoleniu w temacie "szelki" odpowiedzieć " tego nie da się wytłumaczyć "

Nie wypowiadałem się na temat - jak szkolić.
Każdy mistrz przekazuje swoją wiedzę i doświadczenie tak jak uważa za słuszne.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 08:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
skipbulba napisał(a):
Stosowałem szelki tylko wtedy gdy było ryzyko zmycia przez falę z pokładu lub kokpitu. Czasem w nocy jeśli sternik zostawał sam na pokładzie, a warunki były cięższe.

Ok więc jeszcze jeden " odosobniony" przypadek który przeżyłem na własnej skórze. Grecja całonocny przelot. Zero wiatru, morze równe jak stół, płyniemy jakieś 5-6 węzłów na silniku. Zasada: nikt w nocy nie wychodzi na pokład bez szelek. Sam dając przykład siedzę za kołem sterowym w szelkach. Koledzy: Jacek daj se siana z tymi szelkami, tylko kłopot w ich zakładaniu, wpinaniu, chłopie 3 godzinę płyniemy a morze równe jak stół!
Nie!
Kto chce wychodzić na pokład w nocy ma mieć szelki założone i ma być wpięty! Oczywiście szmer niezadowolenia, już prawie dochodzi do mojej ulubionej sytuacji kiedy: nic tak nie konsoliduje załogi jak... nienawiść do skippera ;). Oczywiście noc gorąca, piękna, nikomu się nie chce spać, łażą po pokładzie, robią sobie zdjęcia...
W ułamku sekundy, bez żadnego ostrzeżenia przychodzi nagła boczna fala, jacht gwałtownie się przechyla, a jeden z kolegów... wypada za burtę! I co? całe szczęście że miał na sobie szelki i był wpięty! Bez większych obrażeń został wciągnięty na pokład. A skąd się wzięła fala? Od przepływającego z dala od nas szybkiego promu.

Pisząc o żeglarstwie na wszelkich forach mam świadomość że czyta je wielu młodych niedoświadczonych żeglarzy. Tak, mam poczucie pewnej misji w przekazywaniu wiedzy i doświadczeń.( Jak mówią moi znajomi włącza mi się często upierdliwy " tryb mentorski" ;) ) i dla tego przynajmniej staram się w opisywaniu zwłaszcza zasad bezpieczeństwa zachować maksymalną uwagę i pokorę.

A Tobie i Twoim załogom drogi skipbulbo życzę by dalej szczęście was nie opuszczało! :)

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl



Za ten post autor bryg otrzymał podziękowania - 2: Kurczak, Stara Zientara
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 08:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 mar 2013, o 18:30
Posty: 7476
Lokalizacja: Oceany Konińskie
Podziękował : 3737
Otrzymał podziękowań: 2059
Uprawnienia żeglarskie: papierowe
te odosobnione przykłady świadcza o tym, że zapinanie szelek przy 3 B albo i mniej nie zawsze jest idiotyczne.

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 08:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
skipbulba napisał(a):
to margines żeglarstwa
Sam jesteś margines :-) Wcale bym się nie zdziwił, gdyby liczba dupo-kojo-dób, w sezonie, na tych naszych 5 i 1/12 żaglowcach okazała się równa odpowiedniej liczbie na wypasionych Sasankach.

A w sprawie szelek, a w zasadzie w sprawie podejścia do ich używania... Choć w którymś momencie pomyślałem, że zaraz ukaże się post taki jak Bryga z ciężkimi zarzutami o antyedukacyjne działania i postanowiłem się EOTopnąć, i pomimo tego, że nie ciągnąłem tematu, to Jacek wyciągnął armaty.

OK, na Jackowe dictum trzeba coś odpowiedzieć, bo przecież czytają to tez wilki morskie :-)
bryg napisał(a):
Przyznam się że jestem delikatnie mówiąc zaskoczony, nonszalancją i niezbyt poważnym podejściem niektórych kolegów do tematu. Nikt nie poważył się na merytoryczne wytłumaczenie kiedy jak i dlaczego.

Jacek, chcesz merytorycznie, to voila: Szelek należy używać i zapinać się w dwóch przypadkach:
1. Gdy się odczuwa taką potrzebę;
2. Gdy prowadzący o to prosi.
(pkt.2 to po to, żeby nie tworzyć niepotrzebnych konfliktów)

Ale... ten wątek - przynajmniej w moim zamyśle - nie jest o tym "kiedy należy się wpinać?", tylko "kiedy odczucia są złym doradcą?". A w szczególności czy zawsze zysk wynikający z przypięcia się jest większy niż strata z tego powodu.

Oczywiście zysk/strata nie postrzegana w kategoriach życie/śmierć, tylko kłopot/brak kłopotu - bo wszelkie dyskusje o sensowności wpinania się w momencie, gdy istnieje niebezpieczeństwo zostania na zawsze za burtą, nie kwestionuje chyba nikt. Nawet Margines (pełen inwektyw, których w tym wątku nie mogę znaleźć) :-)

Specjalnie nie napisałem "wypadnięcia", bo... no właśnie, czy wypadnięcie ZAWSZE jest niebezpieczne? IMHO nie zawsze. W większości przypadków, niebezpieczne jest wtedy gdy delikwent nie umie pływać, są złe warunki typu wiatr, fala, brak jest umiejętności sterowania (wypadek jedynego mającego pojęcie), konstrukcja przez którą musiałby przelecieć lub z której spaść delikwent spowodowałyby jego pokiereszowanie i jeszcze kilka innych przypadków - ale nie zawsze one występują.

Czasem w sytuacji gibnięcia się lepiej wskoczyć do wody, pomachać łapka i poprosić o opuszczenie drabinki niż bezładnie zawisnąć na szelkach waląc głową w to lub owo, łamiąc rękę, etc.

bryg napisał(a):
Udaje mi się czasami namówić kolegów skipperów na opowiedzenie tych historii. Jedna z nich opowiada o wypadnięciu w nocy za burtę hostessy przy sile wiatru 3B i pięknej szybkiej żegludze na praktycznie pozbawionym fal morzu.
A inna z nich mówi o doświadczonym żeglarzu, który w 10B, przypięty do wanty pojechał w nagłym przechyle po wancie i zmarł w wyniku uderzenia głową w saling.
Albo historia żeglarza co na Zatoce, na gładkiej wodzie przy słabym wietrze poszedł poprawiać sznurki od lazyjacka. Jacht płynął fordewindem a żeglarz ten zamiast zrobić swoje i zejść do kokpitu wziął się za przypinanie. Tak się na tym wpinaniu skupił, że nie słyszał ostrzeżeń z kokpitu i świata poza miejscem do wpięcia się nie widział.
Wiatr był na tyle słaby, że nie bujało, ale na tyle silny, że przelatujący bom zrobił mu dziurę w głowie i będzie średnio sprawny do końca życia.
Skrajne przykłady nie są najlepsze.

Natomiast każdy z nas widział zapewne gramolącego się załoganta, któremu ewidentnie się poprzestawiało. Nie myśli taki o tym, jak bezpiecznie dotrzeć tam gdzie ma iść i jak bezpiecznie zrobić to co ma zrobić, tylko myśli o jednym - jak się wpiąć, przypiąć, okręcić wąsami, zablokować nieruchomo... jak zrobić z miękkiej liny podporę, która zapewni mu stuprocentowe bezpieczeństwo.

I właśnie o tym chciałem pogadać. Jak tłumaczyć ludziom, żeby moment z pkt.1, ten gdy zaczynają odczuwać potrzebę zapięcia się nie był momentem w którym wyłączają myślenie i zaczynają tylko wierzyć w zbawienne działanie szelek.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowania - 6: maciek.k, mchanga, Moniia, Ryś, waliant, Zielony Tygrys
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:01 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14118
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 354
Otrzymał podziękowań: 2454
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Maar napisał(a):
A inna z nich mówi o doświadczonym żeglarzu,


I tutaj przypomina mi się opowieść o Tabarlym, który konsekwentnie sie nie przypinal programowo i skończył jak skończył. :-(
Taką opowiastkę też warto pamiętać....
Pzdr
Kocur
ps. śp. Edek tez wypadł bez kamizelki i nie przypięty...
A Dankoś ? Jakby miał jakis sznurek przypiety to "Mojej Marii" to może jednak byłby między nami ...

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13169
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3101
Otrzymał podziękowań: 2698
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
Maar napisał(a):
zaczynają tylko wierzyć w zbawienne działanie szelek.
Szelki nie mają chronić załoganta przed wypadnięciem - szelki mają chronić dupę skipera, gdy załogant wypadnie. :)

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664



Za ten post autor Stara Zientara otrzymał podziękowanie od: noone
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
bryg napisał(a):
Oczywiście noc gorąca, piękna, nikomu się nie chce spać, łażą po pokładzie, robią sobie zdjęcia...
Powinieneś dopisać jeszcze - NIE MYŚLĄ :-(

Jacku, w Twojego przykładu wyziera nowa moda, specyfika życia na burcie podczas "jachtowania się" i Ty - być może z powodu bycia podatnym na "potrzeby" klientów - to akceptujesz i w naturalny sposób szukasz dla nich jakiegoś ratunku - przypinajcie się w kokpicie, to nic wam nie będzie groziło.

Nie proszę o dokładniejszy opis sytuacji wypadnięcia przy fali od promu, mógłbym wypunktować wówczas idiotyzm zachowania (czyt. złe nawyki i bezmyślność) tego wypadnietego.
Przecież sam wiesz, co ofiara zrobiła źle, ale... Ty chcesz leczyć objawy a nie przyczyny i to właśnie jest zaprzeczeniem słów o misji :-(

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
Maar napisał(a):
I właśnie o tym chciałem pogadać. Jak tłumaczyć ludziom, żeby moment z pkt.1, ten gdy zaczynają odczuwać potrzebę zapięcia się nie był momentem w którym wyłączają myślenie i zaczynają tylko wierzyć w zbawienne działanie szelek.


Nie wiem czy dobrze zrozumiałem twoje pytanie Marku ale wydaje mi się że jedynym kluczem do sprawnego i bezpiecznego posługiwania się przez załogi szelkam, jest trening i szkolenia, gdzie wyrabiamy odpowiednie nawyki i przyzwyczajenia jednocześnie starając się wpoić że szelki nie zwalniają od myślenia. Jak wiemy z doświadczenia, niestety nie każdego załoganta ba... nawet skippera da się do tego przekonać a nawet nauczyć.

Jeżeli chodzi o 2 punktowy regulamin kiedy zakładamy szelki to uważam że jest on jednak zbyt skromny.

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
bury_kocur napisał(a):
Edek [...] Dankoś
:-( Zupełnie - według mnie - offtopicznie piszesz Kocurku. Te przypadki były nieuleczalnie nieskrępowalne lifeliną.

IMHO brak nawyku noszenia kamizelek jest przyczyną, że Tych Dwóch nie usiądzie z nami do stołu aby napić się piwa.

A skąd się bierze ów brak nawyku? Dlaczego ta akurat moda z zachodu tak opornie do nas dociera? Może troszkę dlatego, że alternatywą są szelki z wąsami?

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

bryg napisał(a):
Jeżeli chodzi o 2 punktowy regulamin kiedy zakładamy szelki to uważam że jest on jednak zbyt skromny.
To kiedy jeszcze powinno się je założyć?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12589
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1767
Otrzymał podziękowań: 4262
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Dokładnie jak Maar napisał. Jak widzę u siebie czleka, który stoi na pokładzie i nie trzyma się niczego, to ma opier... Tłumaczę zawsze - ręka zaczepiona o coś, owinięta wokół wanty czy sztagu jak np fotografujesz, a jak coś robisz, to na kolana lub na dupę. Nieważne że w porcie, nieważne że nie wieje i morze gładkie jak stół.
Np. jeżeli ktoś klaruje cumę dziobową, to albo na siedząco/klęcząco, albo wracać ma z nią do kokpitu.

Nie wolno stać na pokładzie nie trzymając się niczego!
Szelki oduczają tego nawyku, tak samo jak kamizelka w każdym momencie założona.
To wcale nie jest dobry trend.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl



Za ten post autor waliant otrzymał podziękowanie od: Były user
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14371
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1959
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Tyle, Marku, że ten doświadczony żeglarz, który zginął od uderzenia głową w radar popełnił poważny błąd. Przypiął się do wanty, choć jest tam przynajmniej kilka innych, lepszych miejsc. Wiem bo pływałem tym jachtem.....

Gdyby się zaczepił np. do podwięzi wantowej nie doszłoby do tego nieszcześcia. Pewno byłby poobijany, ale żywy....

I to jest to co pisał Jacek, ja i kilka osób. Szelki nie zwalniają z myślenia.....

Szelki nie zwalniają od zasady "jedna ręka dla jachtu", ale czasami potrzebne się obydwie ręce. Nie do trzymania aparatu fotograficznego.....

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:20 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14118
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 354
Otrzymał podziękowań: 2454
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Maar napisał(a):
A skąd się bierze ów brak nawyku? Dlaczego ta akurat moda z zachodu tak opornie do nas dociera?


To ciekawe pytanie...
Obserwujac w portach zachowania ogromnej wiekszości załog jachtów pod zachodnimi banderami to zalogi te - czy wieje 1 czy 5 B noszą na sobie kamizelki - w wiekszości obecnie pneumatyczne.
Ale to są załogi jachtów zachodnich.
Polskie załogi naprawde rzadko noszą kamizelki.
Chyba im wstyd ...
Pzdr
Kocur

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

waliant napisał(a):
Szelki oduczają tego nawyku, tak samo jak kamizelka w każdym momencie założona.


Nie zgodze sie z tym Tomek.
Sam naprawde często używam na jachcie pneumatyka i nie oduczyłem sie w związku z tym zdrowych zasad trzymania sie jedną ręka na jachcie CZEGOŚ.
Myslę, że albo opisywanym przez Ciebie przypadkom brak albo doświadczenia albo wiedzy.
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell



Za ten post autor bury_kocur otrzymał podziękowanie od: Kurczak
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:24 

Dołączył(a): 12 kwi 2013, o 18:20
Posty: 8050
Podziękował : 1877
Otrzymał podziękowań: 2419
Uprawnienia żeglarskie: -
bryg napisał(a):
Zważcie panowie i panie że wasze dyskusje "Starych Wilków Morskich", czytają młodzi pasjonaci żeglarstwa którzy spijają wiedzę i doświadczenie z waszych ust. Przyznam się że jestem delikatnie mówiąc zaskoczony, nonszalancją i niezbyt poważnym podejściem niektórych ...
Nikt nie poważył się na merytoryczne wytłumaczenie kiedy jak i dlaczego
Może i nikt... :-?
Jacku - rozumiem że Twoi kursanci otrzymują tę tajemniczą merytoryczną wiedzę gdy zapiszą się na kurs? :lol:
A my?
A "czytający młodzi pasjonaci"?

A na fotkach wcześniej zamieściłem załogę zapiętą w szelki na stałe przez cały rejs... :mrgreen:
Kapitan zarządzili (wiało ciut) - i kropka.
A co, że z szelkami nie do twarzy, alibo nie wypada? Czy to tortura jaka? Gryzie?
Dodajmy: młode panny prezentujące one szelki to poważne kapitany (nki?) :D

A jak w temacie: "czy zawsze trzeba było przypinać?" Nie, nawet gdy bywało 10.
Nikt nie był neofitą. Łajba stara - masywna, stabilna i bezpieczna do chodzenia. Nie żaden laminat śliski jak lodowisko a obłości, skosów i naćpanych po całym potykaczy pełen. Na tej akurat utce "potrafię wyjść na dziób i zmienić fok na sztormowy przy 8ºB i to bez szelek" :cool: Szacowny Kuracencie...
- ale czy muszę? ;)

Ino nie pytajcie co tam robi ten bez szelek :oops:
Ale to nie chorwacka skorupka, co
bryg napisał(a):
W ułamku sekundy, bez żadnego ostrzeżenia ... gwałtownie się przechyla ...
A na niektórej to czasami i w marinie stojąc człowiek siem za asekuracją ogląda...
I to naprawdę można ocenić - znaczy kiedy szelki potrzebne, choćby i przeszkadzały w robocie :mrgreen:


Ostatnio edytowano 28 maja 2014, o 09:28 przez Ryś, łącznie edytowano 1 raz


Za ten post autor Ryś otrzymał podziękowanie od: Kurczak
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12589
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1767
Otrzymał podziękowań: 4262
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Kurczak napisał(a):

Szelki nie zwalniają od zasady "jedna ręka dla jachtu"


No właśnie, nie zwalniają, ale powodują, także podświadomie, że o tym się zapomina. A już na pewno trudniej jest wyrobić sobie nawyki, gdy ktoś jest nowicjuszem.

Fetysz bezpieczeństwa (bo z tego cały problem wynika) zabija w nas (także w tych bardziej doświadczonych) ostrożność i właściwe nawyki.
"Przecież mam szelki, przecież mam kamizelkę, przecież mam silnik - wszystko będzie dobrze..." Tak to działa i to chyba Maar ma na myśli.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

bury_kocur napisał(a):

waliant napisał(a):
Szelki oduczają tego nawyku, tak samo jak kamizelka w każdym momencie założona.


Nie zgodze sie z tym Tomek.
Sam naprawde często używam na jachcie pneumatyka i nie oduczyłem sie w związku z tym zdrowych zasad trzymania sie jedną ręka na jachcie CZEGOŚ.
Myslę, że albo opisywanym przez Ciebie przypadkom brak albo doświadczenia albo wiedzy.


Jesteś ze starej gwardii, która nabyła właściwe nawyki zanim zaczęto powszechnie stosować kamizelki. I w Tobie i we mnie to pozostanie, choć nadwyrężone przez podświadomość.
Ale nowi...

Szelek też to dotyczy, w sumie to się cały czas przeplata.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Kurczak napisał(a):
Przypiął się
Kurczak napisał(a):
Gdyby

Gdyby babcia miała wąsy...

O tym "przypiął się" i... już, właśnie piszę.
Postąpił tak, jakby przypięcie było antidotum na wszystko.

Masz jakiś pomysł, żeby tak młodym żeglarzom, jak i starym wygom wtłoczyć do baniaka info, że szelki to nie wszystko?

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Maar napisał(a):
Wcale bym się nie zdziwił, gdyby liczba dupo-kojo-dób, w sezonie, na tych naszych 5 i 1/12 żaglowcach okazała się równa odpowiedniej liczbie na wypasionych Sasankach.

Fajnie byłoby zdefiniować przed głoszeniem tego gładkiego zdania co to "wypasiona Sasanka", co to żaglowiec i czemu akurat 5,083(3) żaglowca...

Maar napisał(a):
Szelek należy używać i zapinać się w dwóch przypadkach:
1. Gdy się odczuwa taką potrzebę;
2. Gdy prowadzący o to prosi.
(pkt.2 to po to, żeby nie tworzyć niepotrzebnych konfliktów)

Howgh!

Maar napisał(a):
Jak tłumaczyć ludziom, żeby moment z pkt.1, ten gdy zaczynają odczuwać potrzebę zapięcia się nie był momentem w którym wyłączają myślenie i zaczynają tylko wierzyć w zbawienne działanie szelek.

Może aby dyskutować o tym jak przekazać, że szelki nie mają przysłaniać myślenia i jak przekazać, że szelki nie mają właściwości zbawiennych - należy od początku formułować problem w jednoznaczny i zrozumiały sposób?

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

waliant napisał(a):
Fetysz bezpieczeństwa (bo z tego cały problem wynika) zabija w nas (także w tych bardziej doświadczonych) ostrożność i właściwe nawyki.

Ergo - właściwe nawyki to takie nawyki, które przeczą bezpieczeństwu i ostrożności.
Acha....

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14371
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1959
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Mogę powiedzieć po sobie.
Nie zapomina się. Nawet wtedy gdy będąc przypiętym musiałem robić coś używając dwojga rąk czułem się niepewnie.
Bo wypadnięcie za burtę samo w sobie do przyjemności nie należy, a walniecie w reling lub inny sprzęt jachtowy - to też nie jest pieszczota....

Ale może mam zbyt mało praktyki i rutyna mnie jeszcze nie dopadła :D

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 lis 2011, o 08:57
Posty: 12589
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 1767
Otrzymał podziękowań: 4262
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
pierdupierdu napisał(a):
Ergo - właściwe nawyki to takie nawyki, które przeczą bezpieczeństwu i ostrożności.
Acha....


Że jak??? Może i piszę niezrozumiale, ale nie myślałem, że aż tak...

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 mar 2013, o 18:30
Posty: 7476
Lokalizacja: Oceany Konińskie
Podziękował : 3737
Otrzymał podziękowań: 2059
Uprawnienia żeglarskie: papierowe
za młody jesteś
a mnie się przypomina taka opowiastka
"płyniemy w nocy, wiatr, fala, coś trzeba pzrobić przy foku. kolega idzie, robi, wraca a twarz ma zieloną
-co się stało?
-jak chciałem się odpiąc to dopiero zauważyłem, że zapomniałem się przypiąć"
wniosek-świadomość (w tym wypadku mylna) że jest sie przypiętym, nie zmieniła dobrego nawyku trzymania się i uważania. na szczęście. i tak powinno być.
a czy naprawdę ludzie są tak tępi jak to Maar sugerujesz?

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.



Za ten post autor Zielony Tygrys otrzymał podziękowanie od: Kurczak
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
pierdupierdu napisał(a):
Fajnie byłoby zdefiniować przed głoszeniem tego gładkiego zdania co to "wypasiona Sasanka", co to żaglowiec i czemu akurat 5,083(3) żaglowca...
Pogoria, Borchardt, Zawisza, Chopin, Głowacki i... jeden z dwunastu miesięcy na Darze :-) Coś więcej z rejami, na czym żeglują żeglarze, w Polsce jeszcze jest? Jeśli tak to przepraszam za pomyłkę.
A wypasiona Sasanka to wszystko inne.

Nie bądź taki poważny jak lakierki wujka Franka, co? :-)

pierdupierdu napisał(a):
Może aby dyskutować o tym jak przekazać, że szelki nie mają przysłaniać myślenia i jak przekazać, że szelki nie mają właściwości zbawiennych - należy od początku formułować problem w jednoznaczny i zrozumiały sposób?
Nie bardzo rozumiem, ale czuje przez spodnie, że może to być jedna z dróg do znalezienia odpowiedzi na moje pytanie.
Jarek, rozwiń proszę - tu całkiem serio piszę.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Ostatnio edytowano 28 maja 2014, o 09:54 przez Zbieraj, łącznie edytowano 1 raz
Poprawiłem ortografię.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14371
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1959
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Czym skorupka za młodu nasiąknie.......

A jak to zrobili np. Niemcy, że szelki albo pneumatyk - to rutynowa procedura ?

IMHO trzeba uczyć od pierwszego kontaktu z żeglarstwem tego, że nie wstyd nosić szelki, i że szelki, kamizelka lub pneumatyk - to tylko część sukcesu.
Nawet trzymanie się jedną ręką czegoś nie daje gwarancji, że jakiś silniejszy wstrząs nas nie "oderwie".
Jednak wszystkie te środki zastosowane razem zmniejszają ryzyko.

Później kwestia zachowania skipera. Ja się własnie tak nauczyłem. Skiper gonił za szelki i wąsy, ale sam tez w nich chodził. Po jakimś czasie każdy wychodząc z kabiny szelki miał na sobie....

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5397
Maar napisał(a):
Coś więcej z rejami, na czym żeglują żeglarze, w Polsce jeszcze jest?
Bezrejowiec, ale jest: "Generał Zaruski"

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 09:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14371
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1959
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Dlatego na moim jachcie będzie rozciągnięta lajflina przez cały okres pływania na morzu. Będę miał tyle kamizelek, szelek i wąsów ilu ludzi na jachcie.
Będę się przypinał i wymagał tego od innych.
Może ktoś uzna, że to idiotyczne. Ale ja tak chcę, a to mój cyrk.
Amen ! :D

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 10:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Maar napisał(a):
Kurczak napisał(a):
Przypiął się
Kurczak napisał(a):
Gdyby

Gdyby babcia miała wąsy...

Gdyby stosujący wpinanie się widzieli gdzie się wpinać a gdzie nie - bo na przykład ktoś im to na samym początku wspólnego rejsu powiedział...
Gdyby ułatwić podjęcie decyzji "gdzie się wpiąć", choćby poprzez montaż banalnych lifelin od rufy do dziobu...
To może problem Marka byłyby o rząd wielkości mniejszy... :roll: ;)

**********************
Płynąłem kiedyś w rejsik banalno-bałtycki z dziewoją ze dwa razy ode mnie młodszą, stawiającą pierwsze kroczki na morzu (heh - ponętną wielce, ale niestety cudzą...).
Pierwszego dnia wieczorem, przy 5-6°B przed Władysławowem, kiedy poprosiłem by wszyscy się wpinali - dziewoja poszła na dziób odbezpieczać kotwicę (znaczy - jedną zawleczkę za sznurek pociągnąć). Siedem metrów od kokpitu do dziobu i z powrotem zajęło jej grubo ponad trzy minuty - bo przepinała się co pół metra... Dość, że zjeżyłem się, bo ledwo zdążyła wrócić do kokpitu przed wejściem łódki w newralgiczny rejon załamywania się fal, przy samych główkach...
Nie ochrzaniałem jednak jej, za ślamazarność, tylko siebie, za zaniedbanie. Bo gdybym przed rozpoczęciem rejsu zamontował lifeliny, które miałem w bakiście - to problem nie zaistniałby w ogóle...
Kiedy wychodziliśmy następnego poranka z Władka do Łeby - lifeliny (dedykowane, taśmowe, 3.5T na zrywanie) niebieszczyły się pięknie, przyszeklowane na pokładzie - a dziewczę zapinało się do jednej z lifelin jeszcze w kokpicie - i śmigało w ta i wewta bez zbędnych przystanków.
Lifeliny zostały na stałe i nikt już nie poświęcał asekuracji więcej uwagi, niż to potrzebne.

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...



Za ten post autor Jaromir otrzymał podziękowania - 6: bryg, Janna, Kurczak, Maar, Ryś, Zielony Tygrys
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 10:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14371
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1959
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
O pokładowym wędrowniczku, który prosto z objęć Morfeusza byłby wylądował w objęciach Neptuna już pisałem.

Ja też przysnąłem na ławce w kokpicie i gdyby nie szelki i refleks spadłbym niechybnie na eb do kabiny Rzeszowiaka. A to dość wysoko jest i parę schodków pod drodze. Potem nauczony doświadczeniem wylegujac się przypinałem wąsy na krótko. Nigdy nie widomo kiedy kogoś sen zmorzy :)

Więc szelki chronią nie tylko przed wypadnięciem za burtę......

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 10:46 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
RyśM napisał(a):
Jacku - rozumiem że Twoi kursanci otrzymują tę tajemniczą merytoryczną wiedzę gdy zapiszą się na kurs?


Też... ale w miarę możliwości wynikających z czasu i zebranej dokumentacji fotograficznej lub filmowej zamieszczam dla wszystkich na swojej stronie.

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl



Za ten post autor bryg otrzymał podziękowanie od: Ryś
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 maja 2014, o 10:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
pierdupierdu napisał(a):
Płynąłem kiedyś w rejsik banalno-bałtycki z dziewoją ze dwa razy ode mnie młodszą, stawiającą pierwsze kroczki na morzu (heh - ponętną wielce, ale niestety cudzą...).
Pierwszego dnia wieczorem, przy 5-6°B przed Władysławowem, kiedy poprosiłem by wszyscy się wpinali - dziewoja poszła na dziób odbezpieczać kotwicę (znaczy - jedną zawleczkę za sznurek pociągnąć). Siedem metrów od kokpitu do dziobu i z powrotem zajęło jej grubo ponad trzy minuty - bo przepinała się co pół metra... Dość, że zjeżyłem się, bo ledwo zdążyła wrócić do kokpitu przed wejściem łódki w newralgiczny rejon załamywania się fal, przy samych główkach...
Nie ochrzaniałem jednak jej, za ślamazarność, tylko siebie, za zaniedbanie. Bo gdybym przed rozpoczęciem rejsu zamontował lifeliny, które miałem w bakiście - to problem nie zaistniałby w ogóle...
Kiedy wychodziliśmy następnego poranka z Władka do Łeby - lifeliny (dedykowane, taśmowe, 3.5T na zrywanie) niebieszczyły się pięknie, przyszeklowane na pokładzie - a dziewczę zapinało się do jednej z lifelin jeszcze w kokpicie - i śmigało w ta i wewta bez zbędnych przystanków.
Lifeliny zostały na stałe i nikt już nie poświęcał asekuracji więcej uwagi, niż to potrzebne.


Kolega pozwoli że ową opowieść przytoczę w materiale o szelkach, bezpieczeństwie na jachcie i zapobiegliwości skipperów :)

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 174 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 41 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL