A maszt masz czy też na złomie?

Nicram, junak - będziecie? To może zrobimy trójkącik ?
Ja na pokaz będę się człapał najprawdopodobniej Sportiną 595 (no chyba że SY Wars wypali) - mam nadzieję, że mnie pokazy na tej mieczówce nie ZDMUCHNĄ ?

Zatelefonuje do Ciebie dzisiaj.

Napiszcie na jakich jachtach będziecie i na jakim kanale nadajemy. Ja prawdopodobnie będę startował z Sopotu i pływał do niedzieli wieczór. Schodzę tylko na noc z soboty na niedziele.

Czarodziejka, proponuję kanał 77 (ale i tak nie ma gwarancji, że zajęty nie będzie).

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

http://atsea.pl/jachty-zaglowe/beneteau ... nformacje/ będę na tym ale nazwy nie znam

Ja się wybieram jednego dnia, nie wiem czy sobota czy niedziela.
To w sumie nie ma znaczenia bo tak samo będą latać... tam i z powrotem.
Ale w jaki dzień na tą chwilę nie wiem bo zależy to od tej lepszej połówki

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *



maszt mam aczkolwiek zastanawiam się po co ??? i tak nie ma czasu pływać

_________________
pozdro Zbyszek
PUMA 42 S/Y SINE METU
http://www.maxiskippers.pl

No tak, errata - Czarodziejka będzie, ale w niedzielę tylko. Startujemy z Sopotu o godzinie odpowiedniej, jeszcze nie wiem jakiej

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Ja się wybieram w sobotę, s/y Kicia, chętnie się do kogoś dowiąże. Będe słuchał CH77.
pozdr!

Krzych

_________________
Spełniajcie swoje marzenia!
Waarschip 24
ex Defender 27
ex Jaguar 22
ex Kaczuszka ll

Ja się wybieram w sobotę, rano startuję z Gdańska by osiągnąć cumowisko przed południem i popatrzec na treningi o 13.00

_________________
pozdro Zbyszek
PUMA 42 S/Y SINE METU
http://www.maxiskippers.pl

No i nie będę się "człapał".
Byłem wczoraj na treningach od strony lądu.
No cóż... Moja rodzina nie ma zbyt wielkiego parcia na to, by spędzić kolejny dzień na oglądaniu tego samego.

A czy ktoś w Niedzielę byłby skłonny zabrać na pokład żeglarza-spottera ? Służę jak by co pseudo fachowym komentarzem i oczywiście dokładam się do wszelkich kosztów.

Pozdrawiam
Marcin

I jak się podobało? Bo same zawody jak zawody, ale zgodnym chórem mojej załogi warto tam było być dla pokazu myśliwców. Kuuurcze! Stwierdziliśmy, że my jak my, ale oni (znaczy piloci), na pewno nie są normalni!

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Pytasz jak sie podobało ?
Tomek - BARDZO !!!
Dzięki tym zawodom na Helu było luźno jak nigdy w sezonie
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell

Za to w Sopocie zatłoczone calkowicie - wieczorem w sobotę z trudem się wcisnęliśmy (bosman chciał nas wygonić, ale go przekonałem, że tak małym jachtem, w takiej szczelince, nikomu nie przeszkadzamy...)

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

To w takim razie polecam jak będziesz miał możliwość obejrzeć Turkish Star, Red Arrows, PdF o
W środowisku "lotniczym" zawsze się śmiejemy że pokaz Braitling-ów to przerwa na piwo i kiełbaskę .

Ale należy im się szacunek , to jest grupa prywatna, latająca na prywatnych samolotach i jak na budżet jaki mają są naprawdę dobrzy. L-39 na których latają to maszyna szkolna, taka czeska Iskra.

Marcin

Nie za często ma się okazję oglądać takie coś. Dla nas to tym tym bardziej bylo wrażenie, bo oni latali generalnie nam nad głową. Znaczy nad wodą.
Dla kogoś, kto się nie zna i nie interesuje lotnictwem - było ciekawie

P.S. Ile kosztuje godzina lotu takiego samolotu?

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Kilka tysięcy zapewne, w Czechach można się przelecieć L-39 - ok 3,5 tys PLN za 15 minut.

Jak byś takiego jednego z drugim pajlota przewiózł przy 6-7B gdzieś żeby lądu nie było widać, to usłyszałbyś od nich to samo

_________________
pozdro Zbyszek
PUMA 42 S/Y SINE METU
http://www.maxiskippers.pl

Raczej w niedzielę
Ja byłem w niedzielę na klubowym Taurim z Jurkiem T.
Wypatrzyliśmy Cię jakąś milę przed molo w Sopocie i prawie Cie dogoniliśmy

Fajnie było zobaczyć Dreamlinera lecącego tak nisko i machającego skrzydłami.
Pokaz Breitling Jet Team - rewelacja. Widziałem takie rzeczy do tej pory tylko w TV ale na żywo na prawdę robi wrażenie.
Sam wyścig - nuda. Powtarzanie tego samego.
Ogólnie strasznie długie przerwy między kolejnymi "atrakcjami".

Godzina lotu najprostszym aeroklubowym dwumiejscowym samolocikiem typu cessna 150 kosztuje ok 500zł. A na takim a la F16 będzie pewnie ponad 10 razy tyle.

PS. Korzystał może ktoś z Was ze strefy Sky Longue za jedyne 660E?
http://www.redbullairrace.com/pl_US/event/gdynia

W niedzielę weszliśmy do Sopotu tylko na chwilę, a potem do Górek. Za to w sobotę wieczorem przypłynęliśmy do Sopotu w celu przenocowania, co z trudem nam się udało

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Ja niestety nie miałem tego szczęścia... bosman mnie poprostu wywalił, było trochę po 20.00 i musiałem cisnąć do Gdańska, bez świateł dodam bo miałem awarię. Już nie lubię Sopotu

_________________
pozdro Zbyszek
PUMA 42 S/Y SINE METU
http://www.maxiskippers.pl

A widzisz, rozmiar ma znaczenie
Nas też chciał bosman wygonić, tłumacząc się że naprawdę nie ma miejsc (gadanie, do burt innych jachtów by się dało) ale znalazłem miejsce przed Energą, w rogu basenu i powiedziałem, że tam i tak nikt inny nie wejdzie, więc możemy stać. Bosman się ze mną zgodził, wypisał nam przepustki na molo i ogólnie był miły, mimo tego, że już w zasadzie był po pracy.
Hmm, tylko że my weszliśmy bez meldowania się, stanęliśmy i rozmawiałem osobiście. Jaki stąd wniosek?

Za to w niedzielę odwrotnie - zameldowałem się przed wejściem, że my tylko na 20 minut, bo wysadzamy ludzi i muszę sprawdzić jak w komorze silnika i dostałem zgodę. I potem, jak wchodziliśmy, to ktoś chciał nas wygonić, ale powołałem się na wcześniejszą zgodę przez radio i nie było problemów.
Jaki stąd wniosek?

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

Jeszcze łyżka dziegciu w tym wszystkim.
O awaryjnym rwaniu kotwicy już napisałem. Ale wcześniej wcale nie było różowo.
Przypłynęliśmy dużo wcześniej, jako jedni z pierwszych. Wybraliśmy sobie miejsce niezbyt daleko linii, której nie wolno było przekraczać (a wyznaczały ją czerwone boje).
Rzuciliśmy kotwicę, mimo że trochę sprzętu brakowało, to kotwica dobrze trzymała. Trzymała tak ponad trzy godziny, jak wmurowana. Na innych jachtach było albo tak samo dobrze, albo gorzej i niektóre co jakiś czas kotwiczyły na nowo. Wszystko w granicach przyzwoitości. No prawie. Był koło nas pewien artysta. Prawdziwy artysta.
Na jachcie, który stoi w Górkach, w Klubie Stoczni Gdańskiej, a nazywa się "Nadzieja M".
Ja rozumiem, że kotwica może nie trzymać. Mogę zrozumieć używanie kotwicy mniejszej, gdy główna wisi sobie pod kaczym dziobem - bo jakaś awaria, albo za ciężko, albo winda kotwiczna nie bangla. Ale pływanie z kotwicą wiszącą gdzieś na dnie, tak że się ją ciągnie w te, lub we wte (na wstecznym) już zrozumieć mi trudniej. I tak sobie pływali przez prawie 3 godziny, próbując zakotwiczyć i stać. Bez żadnej refleksji i pomysłu na to, co zrobić. W końcu stanęli przed nami, oczywiście blisko i oczywiście szybko zaczęli się zbliżać do nas. Poszedłem na dziób i grzecznie im powiedziałem, że nasza lina kotwicza jest dość długa i żeby wzięli to łaskawie pod uwagę. Najpierw zero rekacji, ale ponieważ dalej stałem na dziobie i miałem mord w oczach, to po chwili łaskawie ktoś (było tam sporo osób, do końca nie wiem, kto dowodził) włączył silnik i odpłynęli. Stanęli trochę z boku, tuż przed jachtem motorowym, który umiał kotwiczyć i grzecznie sobie stał. Załoga tego jachtu nie była tak czujna jak ja i skończyło się tym, czym w koncu, przy takiej durnej bezmyślności, skończyć się musiało. Zwłaszcza że cały czas była jednak pewna fala, a wiatr powoli wzrósł. Wplątali się sterem w linę kotwiczną motorówki, nie wiem jak ze śrubą. I się zaczęło. Ochrona nogami jachtów, żeby się nie zderzały, próby wyplątania się bosakiem. Wszystko nieudolne i bez pomyślunku. Acz po pewnym czasie głupie komenatrze i uśmiechy trochę załodze "Nadzieji..." zeszły z twarzy. Na motorówce było tylko dwóch facetów, poza tym kobiety i dzieci, więc mieli co robić. A wiatr rósł. Ja zrobiłem kilka zdjęć, na co jeden gość z "Nadzieji M" zareagował niezbyt miło i na "ty", chcąc żebym wyłączył aparat. Zapytałem tylko grzecznie, z jakiej racji. Nie wiem jakie były ustalenia między obiema załogami, skończyło się tak, że jeden ze skuterów wodnych wziął "Nadzieję" na hol, a na motorówce odcięli linę kotwiczną. "Nadzieja" popłynęła w cholerę, załoga motorówki znalazła swoją linę w wodzie (jednak pływająca lina kowiczna ma swoje zalety) i zakotwiczyła ponownie. Usłyszałem tylko stwierdzenie: "jak najdalej od tamtych...".

Reasumując, załoga jachtu "Nadzieja M", przez swoją wyjątkową bezmyślność, niefrasobliwość i nie wiem co jeszcze, spieprzyła kawałek pokazu załodze innego jachtu, naraziła na straty i uszkodzenia bogu ducha winny, grzecznie stojący jacht motorowy.
Aha - mam zdjęcia z tego popisu.

Gdyby ktoś pytał, czemu nie my im pomogliśmy - dlatego, że mieliśmy uszkodzony przewód paliwa i przy pracującym silniku ropa kapała na silnik, przekładnię i do zęzy.

_________________
Strona jachtu: http://www.zpokladu.pl

L-39 fajne Mi się bardzo podobały.

_________________
Pozdrawiam,
Maciek