Co by tradycji stało się zadość , ja spróbuję pociągnąć relację. Jak wiadomo nie dane nam było popłynąć z Tomkiem (Trzeba będzie zrobić drugie podejście).
Mając nadzieję że limit pecha już wykorzystaliśmy wyruszyliśmy 15-tego z mocnym postanowieniem wieczornego zwiedzania Wiednia. Na granicy Czesko - Austriackiej pech nas znów dopadł, w moim aucie zaczął padać docisk sprzęgła, "siłą rozpędu" dokulaliśmy się do hotelu. Druga część załogi poszła w miasto, ja zająłem się nabijaniem rachunku telefonicznego i już po 2 godzinach rozmów udało mi się przekonać assistance PZU i PZMot do najlepszego dla mnie i najtańszego dla nich rozwiązania, czyli przywiezienia auto zastępczego z Polski i odwiezienia auto do serwisu w Poznaniu. Napiszę szczerze, nigdy widok Renault Megane o 1.00 nie był tak piękny

. Następnego dnia po odstaniu 2 godzin na granicy, godziny na obwodnicy Zagrzebia i kilku samoistnych korków na autocescie o 17.00 zameldowaliśmy się przy pirsie 15 mariny Sukosan, która wraz z Bazylem powitała nas takimi widokami:


Drugiego dnia po wizycie w kapitanacie i targu z Zadarze oddaliśmy cumy i ruszyliśmy na południe

.



Dzień zakończyliśmy na kotwicowisku po środku Kornat przy Ravnij Żakan, racząc się białym winem i takimi zachodem słońca

cdn ..
Marcin