Napiszę troszkę więcej:
Żegluję od lat 90-tych, głównie WJM. Parę lat pauzy. Chciałem pożeglować nad Balatonem (mieszkając na kampingu) i wyszło, że muszę mieć własną łódkę, którą zabiorę na dach samochodu (jeszcze się okaże czy się da), powinna być w miarę stabilna, abym mógł zabrać moje dzieci na pokład i dać im potrzymać steru (wiek: 14, 6, 4). Wyszło, że najlepszy współczynnik powierzchni pokładu, do masy własnej maja katamarany. Piszą o nich plażowe, piszą o zacięciu regatowym, to było dla mnie wszystko wtórne. Ważna była masa całkowita i powierzchnia pokładu.
Zakupiłem posezonowo we wrześniu Prindla 16 no i koniecznie chciałem opływać go przed zimą, żeby zobaczyć czy nie tonie

i generalnie co go boli. Kat nie miał foka, więc także ew. w praniu sprawdzić jakich okazji szukać zimą, aby na wiosnę mieć w miarę kompletnego.
Mieszkam niedaleko Oświęcimia, więc w grę wchodziły akweny: Żywiecki, Paprocany/Tychy i Dziećkowice/Imielin/Bieruń. Po długich bojach nad przyczepką (które miała trwać wtorek-piątek a potrwały dwa tygodnie), wyposarzeni w dwie kamizelki (3 osoby), dwie pianki, w końcu w niedzielę 19.10.2014 o 15:00 ruszyliśmy nad Dziećkowice. Był to ostatni weekend podczas którego miało być słonecznie i w miarę ciepło 15-18C. Miało też wiać 3-4B a w porywach nawet więcej. Po 40min, dojechaliśmy nad brzeg jeziora i wtopa. Brak jednego mocowania płetwy sterowej..... godzinne kombinacje jak by je zastapić i mimo doskonałych pomysłów, poddaliśmy się i wróciliśmy do domu. Po powrocie do domu ów brakujący element znalazł się pod moim butem w trawie. Przyczepka była załadowana, ale się zaczynało ściamniać. Padła decyzja: jeśli się uda urwać z pracy, to próbujemy jutro (poniedziałek).
Urwać się udało, nad wodą byliśmy już koło 15:00. Obaw miałem kilka:
Czy 3-4B to dużo dla takiego katamarana?
Ludziska pisali, że Prindle 16 to regatowo 2 osoby, rekraacyjnie to 4. Czy się dobrze wczytałem?
Co z podmuchami, miało być szkwaliście w niedzielę, czy oby nie wylądujemy w wodzie? Sezon dawno zakończony, WOPR/Policji nie uświadczysz. Był poniedziałek, w niedzielę jeszcze było paru turystów na akwenie, w poniedziałek może być różnie (poniedziałek po południu)..... Może wystartować na zrefowanym grocie, a później się zobaczy. etc... generalnie czy się nie wywrócimy.
Wiatr był umiarkowany może 2B, może 3B. Sam nie wiem jak to ocenić, generalnie pomyślałem tak: piany nie ma, jest nas trzech, wieje od naszego brzegu lekko z boku, więc mocniej przywieje troszkę dalej. Zobaczymy pierwsze metry i się okaże.
Taklowanie łódki, pierwsze zajęło nam koło godziny, na takie parogodzinne pływanie, trzeba to znacząco usprawnić (stawianie masztu, wanty/stery/szoty, etc...).
Mieliśmy własnorecznie wykonany wózek slipowy, ale podjechałem blisko brzegu i własnoręcznie wnieśliśmy Kata do wody. O dziwo musimy na przyszłość zabrać ze zobą palik i siekierkę, aby podczas taklowania na wodzie, było do czego przywiązać cumę.
Jakie pierwsze wrażenia z pływania (umiarkowany wiatr, fajny do pływania, prawie zero fali):
- łódka niesamowicie stabilna poprzecznie.
- gdy dmuchnie wiatr, jednokadłubowce się przechylają a później przyspieszają. Nasz Kat pomija krok pierwszy przechodząć bez zbędnej zwłoki od razu do drugiego kroku przyspiesza znacząco.
- 3 osoby spokojnie wybalastują Kata bez trapezów. Jedną uprząż mieliśmy, wiec nieco pomagając wiatrowi dałem Piotrkowi (syn) zaznać trapezowania. "Było zarąbiście"
- raczej trzeba siedzieć w okolicy trampoliny gdyż w przeciwnym razie pływaki zanużają się znacząco. Łódka zatem nie jest na 5 dorosłych osób. Cztery może tak, ale lepiej dwie + ew. dzieci.
- zwroty przez sztag: nie mieliśmy foka. Udało się wszystkie wykonać. Większość, albo na wstecznym, albo stając prawie w miejscu. Mam tutaj pewne podejrzenia, co do moich sterów, że nie da się ich wychylić na burtę. To znaczy albo trzeba dać jakiś dystans przy mocowaniu gniazd sterów do pływaków, albo stery mają się nie wychylać na burtę, bo przeszkadzają występy w pływakach. Górny fałd pływaka blokuje maksymalne wychylenie sterów. Może te typy tak mają, że nie chcą robić sztagów, a może poprawiając nieco mocowanie sterów i zakładając foka, będzie lepiej.
- chlapanie: pływaliśmy prawie na sucho. Może nie było fali, może wiatr słaby, generalnie mogliśmy nie mieć pianek i jedynie zamoczyc nogi na czas wodowania.
Jak pisałem brak było Foka. Nie było też tali grota. Wraz z jachtem dostałem dwa pojedyńcze bloczki z mocowaniami i krętlikami. Do takich dwu bloczków, bom ma dwa mocowania, zakupiłem jeden bloczek wiolinowy i miałem talię 4:1. Z powodów bezpieczeństwa przestawiłem knagę zaciskową pod taki kąt, aby samodzielnie lina się nie zaciskała, i to się okazało za wysoko. Nie mogłem skorzystać z knagi i mimo niezbyt silnego wiatru uznałem, że skoro fabryka dawała 6:1, to trzeba załatwić 6:1. Nie będzie co prawda wiolinowa, jako szybciej rozwijająca się i nie mająca tendencji do skręcania się, a tym samym utrudnionego rozwijania, mówi się trudno. Miałem obawy, co do wywrotności katamaranu w szkwałach i w związku z tym bezpieczniej byłoby mieć talie, która w razie jak by co szybciej się rozwinie, no ale takiej nie będzie.
Co do pływania więc moje obawy co do wywrotności były gruubo przesadzone. Nie spodziewałem się natomiast, że będziemy tak szybko pływać. Nie mam, żadnego tracka, nie miałem porównania do innych, bo nikogo poza szuwarowymi wędkarzami nie było na akwenie. Nawet się nie zastanawiałem wcześniej czy będzie pływać szybko, czy wolne. Pływała naprawdę szybko. Nie mieliśmy Icków, poda dwoma parami na grocie więc też nie wiem dokładnie w jakich kursach pływaliśmy. Haos, haos, haos, ale naszym celem było zwodowanie łódki przed zimą i sprawdzenie, co gra, a co nie gra i to się udało. Na przyczepkę wrzucaliśmy łódkę już po ciemku.
Gdyby ktoś z okolicy chciał kiedyś spróbować na kacie w okolicy, to proszę o PW, jak będę miał możliwość zabrania dodatkowego załoganta, to nie omieszkam zadzwonić. Kat jest poskładany jeszcze na przyczepce, ale pewno w weekend zdejmę trampolinę, odkręcę pływaki i gdzieś złożę szpeje do zimowania, pod plandeką/chmurką.
Jeszcze moje początkowe wnioski jako posiadacza Katamarana z lat 90-tych.
1. Prindle 16 jest laminatowy, więc szału nie ma, A-Klasse z włókien węglowych na pewno są lżejsze, szybsze itd..
2. Części do Prindla - generalnie są do kupienia w Europie/USA, ale do HobbieCat'ów jest tego 20 razy więcej.
3. Regaty Prindla 16 - chyba w Europie nie wystepują, a w Polsce to już na pewno. Hobbie mają jakieś tam stowarzyszenie, nie wiem czy żyje, ale nadzieja, że mają spotkania/regaty jest.
4. Podobno Prindle 16 ma większe pływaki od Hobbie16 na dziobie, a co za tym idzie jest nieco mniej podatny na "zwrot przez dziób" od Hobbie. Aczkolwiek nie wiem jakie realnie, to jest zagrożenie. Może za rok/dwa będę wiedział. W Necie jest pełno filmów z takimi zwrotami, ale to jak z wypadkami samochodowymi. Się zdarzają, ale wszyscy jeździmy licząc na pasy bezpieczeństwa, poduszki, rozsądek i żyjemy.
5. Hobbie ma podwyższaną tramplinę, więc ma być bardziej sucho niż na innych (np. Prindle). Ale podobno pływaki są niższe więc w efekcie odległość od wody jest zbliżona jak na innych katach.
6. Prindle podobno jest ulepszoną wersją Hobbie (wyporność pływaków/zwrot przez dziób), ale jakoś się to nie przekłada na ilość łódek i informacji o nich w necie. Jakoś mi to wygląda, na obiecującą, ale przedwcześnie wymarłą drogę ewolucji. Może pojawiły się Nacry, Maricaty, TopKaty tudzież inne węglowe wynalazki i dlatego nie ma tylu Prindlów na świecie ile jest Hobbie. Nie mam z tym jakiś problemów, takie sobie tylko wnioski wykłułem. Foka np. do mojego Prindla kupiłem od Hobbie 16. Wymiarowo ma mniej więcej pasować. Mocowanie do sztagu się dosztukuje.
Ciekaw jestem jakie były wasze pierwsze kroki na katamaranie i jak postrzegacie Hobbie/Prindle/Nacra/A-clasee czy inne samoróbki dwukadłubowe.
Generalnie jeszcze rozważałem ten pompowany wynalazek:
http://olx.pl/oferta/katamaran-CID767-I ... 51b79ec1b2ale ostatecznie zdecydowałem się na coś pewniejszego z laminatowanymi pływakami.