Życzliwa mi osoba (mam nadzieję ) zwróciłą mi uwagę, że ostatnia częśc relacji z rejsu pozostawia odczucia, że traktuję załogę jak kretynów. Po ponownym i ponownym i ponownym przeczytaniu stwierdzam, że faktycznie można odnieśc takie wrażenie. A ja pisząc ten tekst chciałem, żeby to było zabawne, ale się nie udało.
Bardzo, ale to bardzo przepraszam, naprawdę nie było to moim celem.
Widzę, po tym co ostatnio piszę, widzę, że straciłem gdzieś (zgubiłem) poczucie humoru.
A może po prostu nigdy nie miałem, a tylko wydawało mi się, że to co piszę jest choć trochę zabawne.
Gdyby ktoś miał na zbyciu jakieś niepotrzebne mu poczucie humoru, to chętnie się nim zaopiekuję.

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl

a jak to jest w Twoim przewodniku, /na który już się nie mogę doczekać/?. Może przeczytaj go jeszcze raz i wprowadź niezbędne korekty, aby przyszli czytelnicy nie poczuli się jak...................

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”

Ty...
Liczyłem na pomoc w odnalezieniu poczucia humoru
a nie na kolejny gwóźdź do trumny

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl

czy to nie jakiś objaw póżno -jesiennej deprechy?
Czy chciałbyś i tym porozmawiać?

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”

a masz taką leczniczą kanapkę, jak u psychoanalityka?
ew. od biedy zamiennik - pół litra

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl

Znajdzie się to i to:)

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”

toż to zbytek, luksus jakiś
a nie masz wolnej łodki w Grecji?
bo to najlepsze lekarstwo

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl

Zawsze mam u mojego Ateńczyka 3 jachty do wyboru , a od czerwca 2015 / o ile Fountajne Pajot dotrzyma terminu/ będę miał dojście do 3 NOWYCH Lavezzi 40, z odsalarkami, agregatami i klimatyzacją.

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”

Burżuj

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl

EEEeeee tam. W Grecji wolę jakoś monohullem pływać.

_________________
“We are all travellers on the earth. We come...we see...we go...”

Ciąg dalszy najnudniejszej relacji:

Dzień następny: Kithira – Monemvasia

Po dość męczącym etapie z Krety do Avlemonas potrzebowaliśmy porządnego wypoczynku, więc wstaliśmy dość późno, no może nie wszyscy, bo nasi jogini wyruszyli na ćwiczenia już o wschodzie słońca (chyba).
Tak się przynajmniej chwalili. Jak pisałem, wstaliśmy późno, ok. 9.00 (a nie tak jak zawsze o 7.00) i zabraliśmy się za myślenie o śniadaniu, gdy……
- Piotrek, coś nie tak z tym kibelkiem – usłyszałem - nie mogę go opróżnić –
Żeby nie męczyć Was długimi opisami, a tym bardziej siebie niemiłymi wspomnieniami nie będę kontynuował już wątku kibelkowego.
Dodam tylko, ze było nieciekawie i niemiło, ale na szczęście szybko się skończyło (poezja).
Ponieważ po akcji kibelkowej port mógł być i był lekko zanieczyszczony, postanowiliśmy jak najszybciej odpłynąć ze skażonej strefy.
Chcieliśmy, co nie znaczy, że się udało.
Bo, najpierw zobaczyliśmy wpływający do portu jacht.
Ponieważ, jak już nieraz pisałem, mam w zwyczaju przyjmować cumy od wpływającego jachtu, więc zaczekaliśmy aż oni zacumują i dopiero potem odeszliśmy od kei.
No, może chcieliśmy odpłynąć, ale zrodził się mały problemik.
Otóż nasza kotwica zaczepiła się o łańcuch, leżący w poprzek zatoki, w której leży port Avlemonas.
Operacja uwolnienia się z łańcucha trwała jakieś pół godzinki, ale zakończyła się sukcesem.
Po uwolnieniu się z łańcucha, stanęliśmy jakieś pół mili dalej na kotwicy, zjedliśmy śniadanie, wykąpaliśmy się i dalej w drogę.
Mieliśmy do pokonania trasę do Monemvasia, czyli jakieś 35 mil. Wiatr trochę osłabł, ale nadal wiało jakieś 6-7B.
Na szczęście Kithira a później Peloponez, osłaniały nas przed falą i żegluga była mniej męcząca, więc i załoga czuła się zdecydowanie lepiej.
Do Monemvasi dotarliśmy po paru godzinach i po zacumowaniu wyruszyliśmy na poszukiwania tawerny.
Gwoli prawdy, nie trzeba było szukać, gdyż mam tam swoje dwie ulubione tawerny, ale chciałem żeby załoga poczuła klimat poszukiwania dobrej tawerny.

Myślę, że klimat kolacji najlepiej odda cytat z relacji miszcza Adama Dąbrowskiego:

…”Szat, prast! – energiczni kelnerzy zestawili stoliki.
Szast, prast - niczym włoscy fryzjerzy taśmowo zarzucający fartuchy na czerstwe łby- zarzucili papierowe obrusy na stoły.
I słusznie, biorąc pod uwagę ilość tłustych plam obok mojego talerza, po chwili….
Bezrefleksyjnie zakładałem, że miłość Piotra do tej starożytnej krainy objawi się wesołym brataniem się z kelnerami w podchmielonym krzyku i wrzawie .
Tymczasem….. Piotr na szczycie stołu, na tle monumentu Monemvasio, dostojnie acz demokratycznie dopytywał każdego , co wybrał z kart dań w języku wydaje się chińskim. Wyjaśniał, doradzał , komponował wzniosłą muzykę dla naszych podniebień.
NAUKI PIOTRA:- po pierwsze- jedz tam gdzie jedzą Grecy.
Po drugie- patrz czy to co zamawiasz jest na wagę czy na sztukę!
(Sorry, zapomniałem: reszty dekalogu dowiecie się z książki Piotra wodowanej na najbliższych targach „Wiatr i Woda” w Łodzi. )
Piotr, językiem capo di tutti capi, powolnym, o mocy inkaskiego Króla Słońce, wyzwolił koncentryczny taniec roju kelnerów.
Oliwa, chleb , woda, wino, meridas saganaki, horta, sardela skaras, chtapodi skaras, kalmari saganaki, briam , paidakia, stifado gyros plaka, kolokithea tiganites, melitzianes tiganite, revithia keftedos, spanokopatia.
Jamas! - Kielichy poszły w górę! Nie raz , nie dwa…
Talerze krążyły, apetyt rósł w miarę jedzenia, oczy błyszczały , pałaszowaliśmy, aż uszy się trzęsły.
Jamas!
Komórki ciała rozanielały się dokarmione a na lica spływał błogostan.
Jamas!
To jeszcze nic! Zobaczycie jak jest w Meganissi -Piotr
Uwaga księgowego: koszt biesiady greckiej pod dyrygenturą tubylczego mistrza ceremonii był porównywalny z kosztem posiłku innostrannych dyletantów.
Przeciętna kasa okrętowa nie została nadszarpnięta…
Jamas!”…
Normalnie jakbym czytał Słowackiego (oczywiście dot. to relacji Adama).
No i to by było na tyle, następna część będzie, jak ją napiszę..

_________________
pozdrawiam
Piotr Kasperaszek dawniej "Grek Zorba"
http://www.kasperaszek.pl