Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 2 sie 2025, o 18:43




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 10 maja 2015, o 12:03 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2058
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Też uważam, że ta linka za słaba jest. Myślę, że właściwa inwestycja to 4€ w 1 mb drabinki.
Moniu tu chodzi i Twoje kości i nie tylko.


Załączniki:
Zrzut ekranu 2015-05-10 o 12.52.35.png
Zrzut ekranu 2015-05-10 o 12.52.35.png [ 280.3 KiB | Przeglądane 4158 razy ]

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com

Za ten post autor -O- otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 maja 2015, o 13:32 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 lis 2009, o 17:14
Posty: 782
Podziękował : 155
Otrzymał podziękowań: 369
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Jeanneau napisał(a):
Też uważam, że ta linka za słaba jest. Myślę, że właściwa inwestycja to 4€ w 1 mb drabinki.


A gdzie takie cudo sprzedają?

Marcin

_________________
Marcin Palacz
http://marcinpalacz.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 maja 2015, o 14:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2058
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Np. tu:
http://allegro.pl/drabina-sznurowa-lino ... 19490.html
Ale wyobrażam sobie, że koszt 4€ za mb przy własnej produkcji jest możliwy do osiągnięcia.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 maja 2015, o 14:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 gru 2012, o 16:48
Posty: 4913
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 885
Otrzymał podziękowań: 1945
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Jeanneau napisał(a):

Ale to zupełnie inna drabinka niż ta ze zdjęcia, tamta była konopna:
http://www.sportplus.pl/drabina-sznurowa-do-wspinania-p-1186.html

_________________
wolne publikacje nautyczne

***********************************************
* Gdyby wszyscy byli bogaci nikt nie chciałby wiosłować *
***********************************************


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 maja 2015, o 19:46 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Jaromir napisał(a):
Moniia napisał(a):
Po rozciągnięciu jak się naciągnie falem to odchodzi pare centymetrów tylko - w sam raz....

Żeby to porządnie naciągnąć - trzeba chyba całkiem sporej siły na stałe fałem przyłożonej. Czy tym sznureczkom aby starczy wytrzymałości, żeby oprócz silnego wstępnego "naciągu" jeszcze ciężar żeglarza - ekwilibrysty wytrzymać?


Jeanneau napisał(a):
Też uważam, że ta linka za słaba jest. Myślę, że właściwa inwestycja to 4€ w 1 mb drabinki.
Moniu tu chodzi i Twoje kości i nie tylko.


4mm linka. Wytrzymałość 400kg (sprawdziłam) - spokojnie wytrzyma i naciąg, i jedną osobę nie nadmiernej tuszy (a takich brak na pokładzie). Rurki to w ogóle inna klasa wytrzymałościowa, wytrzymuje pewnie kilka razy tyle :)

Aha, ja już jej kilkukrotnie używałam ;)

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 07:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Prac ciąg dalszy czyli mamy światło i ładowanie. Światło to ledowe lampki, biały/czerwony, a ładowanie to 80W panel. 5 godzin wiercenia i jakieś 6 wierteł plus wiertarka (nie przeżyła biedaczka eksperymentu) - teraz już wiem, jak solidna rama trzyma samoster ;).

Obserwuję sobie od rana, ledwo słońce się pokazało nad górami otaczającymi zatokę a ten 0,5A już pokazuje. Godzina później, słońce ciagle niewysoko, wszak ledwie 8 rano jest, a ten mi daje 1,1A. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała kable na grubsze zmienić ;) (nie, nie będę, te są na więcej niż on potrafi wyprodukować maksymalnie. Ale podobać mi się :)
Panel, jak planowałam, dostarcza prąd do dwóch oddzielnych akumulatorów -80% do hotelowego i 20% do silnikowego. Może zmienię to na 70/30 poźniej, bo mój silnikowy musi być w pełni naładowany - po tych 3 latach na lądzie silnik nie bardzo pamięta, po co na jachcie jest i bardzo się dziwi, jak mu kazać pracować, dopiero stanowcza perswazja starterem (często dobrych kilka minut) przypomina mu jego rolę. I w dodatku jest sklerotykiem - pamięta przez dzień (zapala potem od dotknięcia) po czym znów następnego dnia nie ma pojęcia, co od niego znowu chcą...

Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1431497115.332852.jpg
ImageUploadedByTapatalk1431497115.332852.jpg [ 303.44 KiB | Przeglądane 3999 razy ]


Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1431497088.564032.jpg
ImageUploadedByTapatalk1431497088.564032.jpg [ 314.52 KiB | Przeglądane 3999 razy ]


Ps. Te cyferki wydają się małe. Ale należy brać pod uwagę, że w obecnym trymie Wiedzma potrzebuje jakies 20-25 Ah na dobę. To nie jest dużo i mam wielkie nadzieje, że ten panel wyprodukuje więcej ;)

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 07:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 paź 2011, o 08:20
Posty: 4768
Lokalizacja: Miasto Cudów nad Kamienną
Podziękował : 1364
Otrzymał podziękowań: 1257
Uprawnienia żeglarskie: sternik mieliźniany
Moniia napisał(a):
(często dobrych kilka minut) przypomina mu jego rolę. I w dodatku jest sklerotykiem - pamięta przez dzień (zapala potem od dotknięcia) po czym znów następnego dnia nie ma pojęcia, co od niego znowu chcą...




Paliwo opada. Pompeczka rozruchowa załatwiła by sprawę. Nawet taka ręczna gumowa :roll: Można też zamontować nad silnikiem zbiornik zalewowy wtedy będzie zawsze zapalał od dotkniecia :roll:

_________________
"Bałtyk nocą skłania do przemyśleń.Ciemno i tylko woda dookoła.Czasem jakieś światełko w oddali, które szybko znika.Szum wiatru w olinowaniu i bulgot wody od dzioba jachtu." cytat z drugiego tomu " Przygód na Morzu"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 07:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Paliwo nie opada, Micu, bo zbiornik paliwa jest PONAD silnikiem i grawitacyjnie sobie opada do silnika :) ja miałam tutaj mechanika, na wszelki wypadek (ja się nie znam) - na zasadzie: powiedz mi, czy to, że nie działa to jest jakaś pierdoła na 5 minut roboty czy na remont generalny. Bo jak to drugie to po prostu nie dotykam się do niego.
Wyszło, że pierdoła na 5 minut roboty. Najtańszy mechanik na świecie, a w dodatku pracował na tym jachcie jak jeszcze Leola (poprzednia właścicielka) na nim pływała...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 17:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
Moniu Widzę, że wyluzowałaś: :cool:
... nareszczie widzę w Tobie (znów) człowieka, a nie maszynę do wyliczania i teorii.
Dzięki, bo zaczynałem wątpić.
MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 19:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 paź 2011, o 19:00
Posty: 5018
Podziękował : 4186
Otrzymał podziękowań: 1876
Uprawnienia żeglarskie: ...
Moniia napisał(a):
Może zmienię to na 70/30 poźniej, bo mój silnikowy musi być w pełni naładowany - po tych 3 latach na lądzie silnik nie bardzo pamięta, po co na jachcie jest i bardzo się dziwi, jak mu kazać pracować, dopiero stanowcza perswazja starterem (często dobrych kilka minut) przypomina mu jego rolę. I w dodatku jest sklerotykiem - pamięta przez dzień (zapala potem od dotknięcia) po czym znów następnego dnia nie ma pojęcia, co od niego znowu chcą...


Świeca żarowa jest czy nie ma? Jeśli jest to: - Czy działa? Czy rano po wykręceniu i zaaplikowaniu do jej gniazda 30-50 cm3 oleju, przekręceniu rozrusznikiem bez świecy, wkręceniu i zakręceniu normalnie pali szybciej czy tak samo? /jak ci się chce bawić przez wtryskiwacz też można eksperymentować z olejem/

Masz wewnętrzny obieg chłodzenia? Jeśli tak, to czy nie wali z niego spalinami? Nie dymi? Nie kopci bardzo na biało po tym porannym odpaleniu?

Czy pompa wtryskowa jest sucha? znaczy po wytarciu do sucha i chwili pracy nie poci się gdzieś? Nawet minimalnie?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 20:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2010, o 11:32
Posty: 14371
Lokalizacja: Miasto 178 Mm na południe od Bornholmu
Podziękował : 1960
Otrzymał podziękowań: 2054
Uprawnienia żeglarskie: Kurde, no, brzydzę się sobą ale mam.
Nie ekwilibrysty - tylko samobójcy :lol:

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 20:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Kurczak napisał(a):
Nie ekwilibrysty - tylko samobójcy :lol:


??

Samoster założony:
Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1431546094.517399.jpg
ImageUploadedByTapatalk1431546094.517399.jpg [ 177.25 KiB | Przeglądane 3930 razy ]


Pokładowy artysta namalował nazwę z widoczkiem:

Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1431546143.026025.jpg
ImageUploadedByTapatalk1431546143.026025.jpg [ 229.69 KiB | Przeglądane 3930 razy ]

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowanie od: mdados
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 21:46 

Dołączył(a): 9 lut 2011, o 19:45
Posty: 4826
Lokalizacja: ES
Podziękował : 400
Otrzymał podziękowań: 985
Uprawnienia żeglarskie: galernik
Moniia napisał(a):
powiedz mi, czy to, że nie działa to jest jakaś pierdoła na 5 minut roboty czy na remont generalny. Bo jak to drugie to po prostu nie dotykam się do niego.
Wyszło, że pierdoła na 5 minut roboty

Moim skromnym zdaniem klasyczne objawy chwilowego niedoboru paliwa/zapowietrzania się ( pompa gdzieś gubi, lewe powietrze?). Jak go odpalisz "na duś" to przez parę godzin paliwo trzyma. Potem "gdzieś" ucieka.
A co tenże "uciekający " mechanik?. Pierdoła na 5 minut i nie zrobił ?
PS. Swego czasu rozebrałem pół silnika by na końcu rozkręcić kranik odcinający od zbiornika opadowego.
Jak się dostała tam (pionowo) franca słomka 2 cm nie wiem. Silnik odpalał bez problemu, pompa zabierała paliwo, słomka dochodziła do króćca i.. stop. Od tej pory sprawdzam zawsze zasilanie paliwem.

_________________
Pozdrawiam
Wiesław


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 maja 2015, o 22:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 paź 2011, o 19:00
Posty: 5018
Podziękował : 4186
Otrzymał podziękowań: 1876
Uprawnienia żeglarskie: ...
To trzecie z moich pytań - zapowietrzanie pompy. Ale nie jedyna możliwość.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 maja 2015, o 17:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Silnik przypomina sobie, od czego na jachcie jest. Wystarczyło trochę zakręcić starterem, a już radośnie pyrka. Nawet regulator solara nie zauważył, że ma coś do doładowania :)

Żagle na swoim miejscu, gotowe do pracy. Ale zajęło to tyle, że zdecydowaliśmy się dzisiaj nie płynąć (mieliśmy wypłynąć i zatrzymać się, ze względów pogodowych, na Ibizie) bo dotarlibyśmy w środku nocy i w środku "niżu". Niż w cudzysłowiu, bo skoro coś ma 1010 hPa to ciężko to niżem nazywać, ale dookoła jest 1020 :), więc ma wiać 6-7 w nocy w okolicach Ibizy. Ciężko ją ominąć, a z Michałem nie chcę się na dzień dobry pakować w to, zwłaszcza, że potem ma być znowu piękne 3-4, czasami spadające do zera :rotfl:

Wkurzona jestem, bo ładowarka od Maczka się zbuntowała w tym klimacie i pomimo, że stoję w porcie to muszę ładować go na 12V. Ale przynajmniej dzięki temu wiem, ile potrzebuje - na początku ładowania 1,85A, spadające do 0,2A przy 85-90%. Panel dostarczał 1,4-1,5 w tym czasie więc akumulator nawet tego nie zauważył.

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 maja 2015, o 18:07 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14118
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 354
Otrzymał podziękowań: 2454
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Bombel napisał(a):
Swego czasu rozebrałem pół silnika by na końcu rozkręcić kranik odcinający od zbiornika opadowego.
Jak się dostała tam (pionowo) franca słomka 2 cm nie wiem. Silnik odpalał bez problemu, pompa zabierała paliwo, słomka dochodziła do króćca i.. stop.


Miałem podobną sytuację tyle, że z pakułami.
Po mniej więcej sezonie pływania od nowości silnik po wejściu na obroty marszowe (2 tys) utrzymywał się na nich tak z 2 min po czym gwałtownie zdawał obroty tak do 500 obr/min.
Po czym znów po chwili wchodził na ustawione obroty i tak cykl sie powtarzał.
Pływać się tak nie dawało.
Co ja się namordowałem, żeby tą szwancę znaleźć :-(
Parę razy rozebrałem prawie całą linie paliwa i nic.
Filtry wymieniałem, odpowietrzałem, dokręcałem cybanty przewodów i nic.
Już byłem gotów rozebrać cała pompę wtryskową lub ja reklamować.
Na końcu sezonu - po bardzo stresującym przejściu z Górek do Westerplatte - pod NW wiatr 8/9 B i falę 2/3 metry - kiedy silnik zachowywał sie jw i kiedy już kombinowałem gdzie z tym koksem wyląduję - po szczęśliwym jednak dotarciu do Mariny na Szafarni - - o 4. 00 nad ranem po raz kolejny rozebrałem w końcu linie paliwową ale tym razem CAŁĄ i wtedy okazało się, że tuż przed awaryjnym zaworem ropy - 50 cm za zbiornikiem paliwa - na prostym odcinku przewodu gdzie na oko nie powinno być NIC złego - siedzi w przewodzie paliwowym kłębuszek (!!!) pakuł, który w miarę wzrostu zasysanego paliwa przytykał stożkowe wejście paliwa do zaworu.
Kłębuszek średnicy 5 mm !!!
Jak ja sie wtedy upiłem o 8 nad ranem, że to goowno znalazłem :)
Po całym sezonie szukania...
I wszelkie problemy z silnikiem zniknęły jak ręką odjął...
Okazało się, że producent zbiornika - firma Kotnitz - zatykała - na czas transportu zbiorników z produkcji - kroćce wlewowe zbiornika pakułami, żeby nie dostały się tam śmieci.
Nie będę powtarzał słów, które powiedziałem głównemu inżynierowi Kotniza przez telefon po tym zajściu.
Także nawet takie małe goowno potrafi zatkać całą linie paliwa i to tylko na wysokich obrotach silnika.
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 21 maja 2015, o 09:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Po krótkiej przerwie spowodowanej problemami technicznymi (Neptun nie zapłacił za internet znowu...) melduję Wiedźmę, Michałka i mnie jakieś 15 mil na południe od Cabo de Gata - wlasnie jesteśmy przy wewnętrznej granicy strefy rozgraniczenia ruchu.. Do La Linea jeszcze jakieś 160 mil.

Zakochałam się w Wiedźmie, choć to teraz ruchoma stocznia remontowa, środek nie istnieje, więc jest jedną wielką, zmyślnie upychaną stertą (a i tak lata...).

Aha, delfiniaste oczywiscie przyszły się pobawić:

Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1432198564.814187.jpg
ImageUploadedByTapatalk1432198564.814187.jpg [ 240.05 KiB | Przeglądane 3711 razy ]


Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1432198526.840190.jpg
ImageUploadedByTapatalk1432198526.840190.jpg [ 271.88 KiB | Przeglądane 3711 razy ]


A przy okazji - silnik odmówił współpracy przy wyjściu w morze - po półtorej godziny pracy po prostu się wyłączył i nie dał się uruchomić. Próbowałam w ciszy coś popatrzeć - nic z tego, nawet akumulatora nie zauważał. Po czym w następnej ciszy zapalił praktycznie od dotknięcia :) Mówię, że się odzwyczaił... :rotfl:

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 21 maja 2015, o 10:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
A tak wyglądają sternicy:
Michał:
Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1432199127.286085.jpg
ImageUploadedByTapatalk1432199127.286085.jpg [ 161.8 KiB | Przeglądane 3704 razy ]


Wizard (obecnie na urlopie zdrowotnym):
Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1432199168.475969.jpg
ImageUploadedByTapatalk1432199168.475969.jpg [ 232.64 KiB | Przeglądane 3704 razy ]

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowania - 2: jedrek, Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2015, o 07:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
O godzinie 7.00 Wiedźma zacumowała w "waiting dock" w La Linea. Oczywiscie, szukać tego cholernego wejścia musiałam po ciemku, to że kiedyś tu wplywałam (za dnia!) było tylko przeszkodą... Silnik nie zawiódł i popyrkał tyle, ile od niego chcieli.

Ziemia się chwieje po tygodniu plus na jachcie, pierwszy raz mi się to zdarzyło prawdę powiedziawszy... Czekam na biuro coby się otwarło a potem śpiwór, koja itp :) wrócę wieczorem, PO kolacji w ulubionej knajpie... :)

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowanie od: Marian Strzelecki
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2015, o 08:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Ps.: ostatnia doba była wkurzająca. Zaczęła się miłym liczeniem: trzecia, góra czwarta i śpimy ;)

Zdjęcie zostało zrobione o zachodzie słońca, gdy było już wiadomo, że i trzecia czy czwarta (ale rano...) wcale nie są takie pewne.... W końcu w okolicach czwartej robiliśmy uniki wokół Europa Point ;)

Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1432451859.073566.jpg
ImageUploadedByTapatalk1432451859.073566.jpg [ 233.3 KiB | Przeglądane 3567 razy ]


Ps2.: wschodni wiatr pod Gibraltarem jest do d... Nie ma jak się whalsować, a przy tym rozkołysie fordewind grozi kalectwem...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2015, o 09:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17565
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3697
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Wolałabyś halsowac się we flaucie? :-)
Lepszy przeciwny niż żaden.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2015, o 11:21 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 paź 2011, o 21:52
Posty: 66
Podziękował : 14
Otrzymał podziękowań: 13
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Świetnie Moniia
Oby tak dalej
serdecznie pozdrawiam

_________________
Marek Konieczny
sp3rnf


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2015, o 12:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2009, o 16:10
Posty: 13996
Podziękował : 10551
Otrzymał podziękowań: 2485
Uprawnienia żeglarskie: Nie odebrany plastik
Moniia napisał(a):
Ziemia się chwieje po tygodniu plus na jachcie, pierwszy raz mi się to zdarzyło prawdę powiedziawszy...


Poczekaj na dwa miesiące na kołyszącej wodzie, a zobaczysz które mięśnie zanikły
I dlaczego naprawdę istnieje "marynarski krok". :rotfl:

MJS

ps
Albo spytaj jakiegoś dalekomorskiego rybaka (M@rka).

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":

"Dla tych co nie lubią szerokich ruf ;-)"
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 maja 2015, o 15:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Maar napisał(a):
Wolałabyś halsowac się we flaucie? :-)
Lepszy przeciwny niż żaden.


Jak widać z fotki, flauty tez prawie doczekaliśmy. Poza tym wschodni, to jakby korzystny z tej strony. Tylko, że był zbyt dokładnie wschodni, a na rozkołysie po trzech dniach silnych wschodnich wiatrów (od 7 do 5) - 3-4 metry - płynięcie dokładnie z wiatrem robiło cuda z jachtem. Po jednej nocy tego pod Cartageną mieliśmy już dość. A że żagle Wiedzmy jakościowo dobre, to jednak wydmuchane są i trzeba dość ostrym baksztagiem płynąć aby miec różnicę w zachowaniu od fordewindu. No to teraz zerknij na mapę i spróbuj przepłynąć od I. Alboran do Gibraltaru przy "kącie martwym" od rufy rzędu 100 stopni ;)*


*disclaimer - oczywiście da sie. Ale mocno męczące po tygodniu sterowania w podobnych warunkach (duży rozkołys mało wiatru), poza tym weź pod uwagę, że Michał ster od dziobu zaczął odróżniać z tydzień temu ;)

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 31 maja 2015, o 16:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Wiedźma bezpiecznie siedzi sobie przy kei, w towarzystwie przemiłych sąsiadów i z widoczkiem na Skałę, ja siedzę równie wygodnie w towarzystwie przemiłej kawki i z widokiem na (nieco mokre) Llansteffan, więc można pisać coś więcej.

Po kilku dniach mówienia w marinie w Puerto d'Andratx "jutro wypływamy" i znajdowaniu wieczorem jeszcze jednej rzeczy do zrobienia przed wypłynięciem, w środę zdecydowałam o dwóch rzeczach. Po pierwsze się zamknąć, a po drugie NIE wypływać następnego dnia, tylko odpocząć. I wypłynąć, obrazoburczo, w piątek. Widoczki na Weather Track - aplikacja z gribami, co to wyświetla jednocześnie przewidywane pozycje przy danej trasie i zadanej szybkości - utwierdziły mnie w tym, wyglądało na to, że niż z wiatrami typu 7 stopni itp ominiemy zgrabnie, jadąc na ich skrajach. Do efektów dojdziemy pózniej,

Wyszliśmy z Puerto d'Andratx o 12, strasząc nieco znajomych na mega kacie który stanął nam przed dziobem (my burtą do nabrzeża, oni na mooringach, rufą, więc musiałam wykręcać pomiędzy nimi a mniejszymi łódkami na pomoście za rufą). Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz na łódce manewr wyszedł mi podejrzanie dobrze - samoster nie zawadził o nabrzeże, bukszpryt ominął burtę sąsiadów z takim zapasem, że nawet znajomy, co to już się ruszał do krawędzi burty nas odpychać przystanął i pomachał na do widzenia. Dobry start. Wypłynęlismy spomiędzy pomostów i na kawałku wody pomiędzy mariną a pomostem miejskim porobilam sobie kilka kółek patrząc, jak się łódka zachowuje. Zadowolona z inspekcji, podpłynęłam do kei paliwowej, znów podejrzanie sprawnie (hint: jeśli macie rufę jak dziób, a wiatr was do kei dopycha, lepiej załóżcie najpierw cumę na dziobie, a nie ze środkowej knagi, zwłaszcza, jak na tej rufie macie ster i samoster, których nie chcecie opierać o keję). 20 litrów diesla pózniej (baniako-zbiornik na pokladzie) odbiliśmy ku wyjściu z zatoki.

No i tam silnik postanowił, że półtorej godziny to aż nadto jeśli chodzi o dzienną pracę i zdecydował się wyłączyć. Ot, tak po prostu. Szcześliwie byłam już w trakcie stawiania foka (kliwra nawet nie wyciągałam na rolera, bo mam pewne watpliwości co do tegoż, a i sam żagiel wymaga pewnego przeglądu) więc po paru intensywnych i stresujących momentach (te skałki wyglądają bardzo niewinnie z brzegu, mniej niewinnie jak się okazuje, że wiatr i prąd spychają dziarsko prosto na nie) popłynęliśmy w stronę Formentery. Po paru próbach (bezskutecznych) uruchomienia silnika odnotowałam sobie czas w dzienniku i zdecydowałam, że w takim razie primo - jesteśmy czystym żaglowcem (z tymi trzema łopatami kręcącymi się pod spodem..) a secundo, idziemy na południe od Formentery i nie zatrzymujemy się, jak planowałam najpierw, na Ibizie. Aby oszczędzić nerwy Michała (pierwszy raz za sterem) nie stawiałam na razie grota. Co okazało się dość sensowne lub pomyłką - kwestia jak wybierać. Jeśli ten jeden węzeł różnicy na początku podróży wystarczyłby, abyśmy uciekli przed niżem - który w okolice przesmyku pomiędzy Ibizą a Formenterą miał dotrzeć o drugiej w nocy, mocno na styk na te 57 mil dzielące nas od tego miejsca - to pomyłka. Ale biorąc pod uwagę fakt, że zdecydowałam się płynąć na południe od Formentery, nasza trasa wydłużyła się, a niżu akurat nie za bardzo. I oczywiscie w nocy nas zgarnął, zapewniając rozkosze płynięcia 6 węzełków na samym foku w niewłaściwą stronę (do Afryki nas mocno ciągnęło w czasie tego rejsu, jak się okazuje to była tylko przygrywka). Nie korygowałam, bo w końcu i tak musieliśmy zejść na południe, aby ominąć poźniej Cabo de Gata na kontynencie.

Następnego dnia grot też nie poszedł w górę, bo wiatr zdechł do zera. Cały dzień bujania się w ciszy, czasami przeplatanej zmiennymi co do kierunku ale niestety stałymi co do siły jedynkami (ktore tylko wkurzały, bo teoretycznie płynęliśmy na zachód, a w praktyce - jak pokazywał gps - czasami się cofaliśmy na północny wschód...). Wieczorem pojawił się jakiś bardziej stały wiatr ale do prognozowanych 10w. było mu raczej daleko. Ale przynajmniej płynęliśmy, tym razem pod obydwoma żaglami. Radości nie było na długo, rano i to zdechło i tym razem cisza była kompletna na cay dzień - nawet rozkolys poszedł sobie gdzieś indziej. Wykorzystaliśmy to na porządki na jachcie - który, będąc w połowie remontu, przypominał wielki skład wszystkiego. I oczywiscie, z braku odpowiednich schowków (remont!) wszystko latało wszędzie, pomimo naszych wysiłków aby to wszystko zaklinować. A ponieważ przeciek nad koją znowu dał sie we znaki (uszczelniliśmy pokladowkę dookoła, podnosząc całą konstrukcję - w tym jednym miejscu niestety nieskutecznie) to zdecydowaliśmy, że w sumie podłoga szeroka a koje się przydadzą na magazyn. I tak materac wylądował na podłodze a butle z wodą i inne wodoodporne rzeczy na koi, zablokowane tak aby nie hasały zbytnio.

W połowie dnia zdecydowałam się przyjrzeć nieco silnikowi. Może coś oczywistego? (Poza oczywiste moja wiedza silnikowa nie sięga). Z głupia frant zaczęłam od kluczyka. Znaczy, włożyłam go gdzie trzeba i przekręciłam. Nie wiem, czy to moje czy Michała zdumienie (obudzonego warkotem) było większe, w każdym razie okazało się, że silnik pali od dotknięcia, jakby nic się nie stało. Pozwoliłam mu chwilę popracować i wyłączyłam, nie miałam ochoty "silnikować" - wg prognoz - sprawdzających sie, jak zwykle w pierwszych trzech dniach, co do godziny - wieczorem (za kilka godzin) mieliśmy mieć przyzwoity wiaterek w dobrym (półwiatr) kierunku. Zamiast tego wyciągnęłam wędkę i przez następną godzinę próbowałam nam złowić kolację. Bezskutecznie, choć na widok błystki kilkukrotnie przyzwoite stadka ładnych rybek (bonito?) tańczyły wokół jachtu.

Wieczorem przyszedł zapowiadany wiatr i niezapowiadane, ale spodziewane delfiny - i w ich towarzystwie ruszyliśmy za zachodzącym słońcem prosto na zachód, z przyjemną czwórką i z radością, gdyż Wizard się obudził i zabrał za swoją pracę...

Cdn

Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1433087861.737484.jpg
ImageUploadedByTapatalk1433087861.737484.jpg [ 404.04 KiB | Przeglądane 3379 razy ]
Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1433087815.647707.jpg
ImageUploadedByTapatalk1433087815.647707.jpg [ 235.62 KiB | Przeglądane 3379 razy ]
Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1433087776.715906.jpg
ImageUploadedByTapatalk1433087776.715906.jpg [ 271.88 KiB | Przeglądane 3379 razy ]

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowania - 6: Były user, Helix, Maar, Micubiszi, Milena, zbigandrew
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 31 maja 2015, o 18:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14118
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 354
Otrzymał podziękowań: 2454
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Moniia napisał(a):
Załącznik:


Monia - pokaż WRESZCIE CAŁĄ !!! Swoją udkę z boku w całości na jakiejś dużej fotce ...
Bo Twój lewy przedni reling juz znamy :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Pzdr
Kocur

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell



Za ten post autor bury_kocur otrzymał podziękowania - 2: Marian Strzelecki, Stara Zientara
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 31 maja 2015, o 21:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Marudo poczekaj, aż zdjęcia posortuję*....

*ocenzuruję znaczy się...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 cze 2015, o 19:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
HM, taka myśl, jak patrzę na to co za oknem - 11 stopni prosto w ujście Towy - te fale są w miejscu, gdzie przy odpływie jest ląd i te płycizny sięgają kilka mil w morze...
"W sumie fajnie, że Wiedzma stoi w bezpiecznej marinie ;) "

Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1433182499.771680.jpg
ImageUploadedByTapatalk1433182499.771680.jpg [ 152.31 KiB | Przeglądane 3234 razy ]

Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1433182413.974485.jpg
ImageUploadedByTapatalk1433182413.974485.jpg [ 260.32 KiB | Przeglądane 3235 razy ]


Załącznik:
ImageUploadedByTapatalk1433182394.252136.jpg
ImageUploadedByTapatalk1433182394.252136.jpg [ 256.59 KiB | Przeglądane 3235 razy ]

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 cze 2015, o 00:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13173
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3101
Otrzymał podziękowań: 2701
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
Moniia napisał(a):
stoi w bezpiecznej marinie
Najważniejsze jest właściwe miejsce we właściwym czasie :lol:

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 cze 2015, o 20:25 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Ciąg dalszy :)

Ta dobra jazda nie trwała długo. W dzienniku widzę, że wieczorem tego samego dnia osłabło do zmiennych dwójek :( po nocy na takich, rano osłabło jeszcze bardziej - zasadniczo na zasadzie "nie wiem, czy warto w ogóle wiać". Pomimo tego po tych dwóch dniach nasz średni przebieg wzrósł z 10 do 50 mil od południa do południa :D prognoza cały czas się sprawdza, mieliśmy mieć zmienne, lekkie wiatry a potem wieczorem wzrost do 5. Przyjemny ten wzrost, predkosc też nam znacznie wzrosła i w ogóle bardzo optymistycznie jest. Powoli zbliżamy się w okolice Cartageny. Wieczorem okropny ból - okazało się, że wcześniejsza kolizja z bomem (na tych jedynkach refowałam grota do trzeciego refu, coby mniej szalał...) jednak nie była taka niewinna i moje żebra bolą jak diabli. Zmieniłam foka na nr 2, ciągnie praktycznie tak samo a Michałowi znacznie łatwiej sterować (linka samosteru okazała się jednak, mimo obwąchiwania, bardzo zużyta i pękła, a chwilowo nie ma jak wymienić, zresztą nie mam na co), kazałam płynąc na SW do S (jesteśmy na wschód od rut statków przy strefie rozgraniczenia ruchu przy Cabo de Gata). Wiatr w międzyczasie wzrósł do 6-7, ale tego już nie odnotowałam, gdy pakowałam się do śpiwora naszprycowana silnymi środkami przeciwbólowymi. Ponoć Michał coś mnie się dopytywał w nocy i zrezygnował, gdy usłyszał coś o wyginaniu blachy. Ot, po prostu, ja na tym jednym medykamencie* kompletnie odlatuję. Michał chyba nie był tego świadomy...
Michał sterował całą noc i gdy się ocknęłam, byliśmy w połowie drogi do Afryki. No dobra, nie tak źle.. To fakt, że do Afryki - Oranu konkretnie - mieliśmy ledwo 40 mil, a do Hiszpanii koło 60, ale w tym miejscu akurat i tak musieliśmy zejść tak bardzo na południe. Czułam się jak na jeziorze niemal. Zmieniliśmy kurs na 270, przy półwiatrowej piątce żegluga była dość sprawna, choć męcząca. Samoster jednak z tym skrzyżowanym rozkolysem jaki pozostał po nocy dawał sobie radę znacznie lepiej niż ja. Ale po całej nocy dałam Michałowi odpocząć przez większość dnia, kuracja (jak zwykle, dlatego wożę ten medykament ze sobą wszędzie) dała efekty i ból jest do zniesienia. Spotkane statki (nagle się ich dużo zrobiło...) podpowiedziały, że nasze echo od małego oktagonalnego reflektora radarowego ledwie 3-4 metry nad pokladem jest dobre. Ludwigshafen Express nawet pocieszył, że wg prognoz rozkolys ma zaniknąć pózniej, wiatr pozostać. Miła wiadomość i sprawdza się pózniej.
Spotkania ze statkami, choć przyjemne (ręczniak przynajmniej na coś się przydaje) mają niestety też złą stronę. Ponieważ wszyscy celujemy mniej wiecej w to samo miejsce - strefę rozgraniczenia ruchu na S od Cabo de Gata - nasze kursy są zbieżne i przy każdym takim spotkaniu musimy ostrzyć - statki idą zwykle po naszej lewej burcie i bardziej na północny zachód, zmuszając nas do kierowania dziobu w środek zatoki, zamiast na przylądek. Niby nic, ale poniewaz spotkania są bliskie staramy się robić bardzo wyraźne zwroty, co zajmuje czas i nie zbliża nas do celu, ale jednocześnie przy tym rozkołysie jest mocno męczące.

Nad ranem wreszcie zbliżamy się do strefy rozgraniczenia ruchu i przylądka. Łapiemy sygnał komórki, internet na pokładzie - sama przyjemność :) Mniej przyjemny jest ruch statków - coraz ich więcej. Ale wreszcie zaczynamy celować w punkt bliski naszemu celowi - kolejny waypoint wpisałam (jeszcze rok temu) 25 mil na południe od Malagi. Wiatr niestety osłabł i płyniemy tylko 2 węzły, ale już prosto na cel - do którego mamy jakies 140 mil.
W nocy wiatr znów wzrasta a my płyniemy na jasno oświetlony cel - Isla de Alboran. Pomimo ostrzeżeń i przykazania trzymania bardziej północno-zachodniego kursu gdy zmieniam Michała przed świtem muszę także zmienić hals, bo boję się, że dokonamy abordażu wyspy - nasza pozycja pokazuje, że od płycizn rozciągających się na dwadzieścia mil na wschód od wyspy mamy jeszcze parę mil, ale wolę nie testować naszej dokładności ;)
Widok tej dziwacznie wyglądającej wyspy (przynajmniej z tej odległości i w nocy) pociesza jednak, bo oznacza, że jesteśmy coraz bliżej. Zaczynam liczyć, kiedy mamy szanse dotrzeć pod Skałę i wychodzi mi, że rano.

Ale nic z tego. Wiatr nie współpracuje i o ile kierunek - E - jest ok, to 33 mile zajmują nam cały dzień, szerokimi halsami po czymś, co coraz bardziej przypomina zamknięte wody... W dodatku ze znajomym już tańcem wokół statkow, których już nie chce mi się nawet liczyć - mnóstwo. Wiatr w okolicach 2-3, rozkołys od piątki w tym samym kierunku więc wozi nas niemiłosiernie i musimy jechac dość ostrymi baksztagami (czasami bardziej półwiatrami...). Dość że po połowie dnia nadal mamy niemal 30 mil do zrobienia. Sprawdzam plywy, wychodzi, że niemal niezależnie od pływu pod Europa Point jest korzystny dla nas prąd. Szykuje się nocne wejście. Od ósmej wieczór (niska woda, zaczyna się korzystnie dla nas) siedzimy już obydwoje na pokładzie, powoli zbliżając sie do Gibraltaru. Do tej pory nie mam pojęcia, jak nam minęło pół nocy, ale zaraz była 4 nad ranem i Europa Point uporczywie pakująca się (wraz ze statkiem zakotwiczonym nieopodal) pod nasz dziób. Wreszcie na wodach Zatoki Gibraltarskiej, zdecydowana poprawa w falowaniu i próby dojścia, co stoi, co płynie i którędy. Powoli widać światła La Linea, niestety ze złej strony, więc silnik (pracuje jak złoto) żagle w dół i dalej na północ. Oczywiscie, będąc na północ od La Linea nie widzę już żadnych z jej świateł, zgubionych na tle Gibraltaru... Jesteśmy już za pasem czy nie? Tak, zdecydowanie. O, jest zielona główka! Oops, to nie to, mapa twierdzi, że La Linea bardziej na południe. Widzę jakąś dziwną kamienistą wysepkę z tyłu po prawej burcie i chwilę czasu zajmuje mi uświadomienie sobie, że to nie wysepka, a koniec kamiennego falochronu La Linea - jego reszta zlewa się z gibraltarskim brzegiem w tle. Wchodzimy! Ukaefka w łapce, już widać biuro mariny, wreszcie obraz zgadza się z tym z pamięci.. Jest ktoś pod budynkiem, wołam - tak, podchodzcie tutaj, poczekacie na personel biura. Powolne, ostrożne podejście, cumy na polerach.
Chwiejnie wychodzę na betonowe nabrzeże. Jeszcze rzut oka na zegarek - o, to już siódma! Hehe, wygrałam zakład - przemknęło mi przez myśl. W ciszach pod Formenterą założyłam się z Michałem, że dojdziemy przez niedzielą wieczór - przyszliśmy 13 godzin wcześniej. Hura! Nie płacę za obiad ;)
A teraz spaaać! Biuro może poczekać, prysznic także.

*ten medykament to Naproksen. Nie mam pojęcia dlaczego, ale doskonale mnie znieczula. Środek uboczny - majaczę...

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D



Za ten post autor Moniia otrzymał podziękowanie od: Janna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL