Martinez98, ale to nie te klimaty...
Inna rzecz, że z maluchami uzasadnione.

_________________
Pozdrawiam
Alterus

A może nasze koleżanki wypowiedzą się w tej sprawie. Co by wybrały mając na uwadze małe dzieci na pokładzie.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Plywam z dzieckiem i szczerze powiem, ze kazda ok

_________________
pozdrowienia piotr

Na marginesie. Tes 32 - super wygodna - super bezpieczna - tylko trochę duża. Ale masz w nosie. Gdy mocno wieje - niczego się nie boisz. Gdy flauta - masz mocny silnik. Hotelowo - super. Niestety cena. Podobnie Maxus 28 lub 33 - cena.
Zobacz:
https://www.youtube.com/watch?v=qHHTCIhR_lQ

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

No i po czarterze, że tak powiem. Padło na Tango 780 sport. Przyjemny jachcik, chociaż brakowało tych paru centymetrów pod pokładem, żeby się wyprostować. Nautycznie bardzo pozytywnie, szczególnie, że nie leżeliśmy, a było blisko i tuż przed nami położyło kabinówkę, ale my tego dnia od wyjścia z mariny zrefowani szliśmy. Co ciekawe jacht, który miał bliżej po wywrotce kabinówki szybciorem odpadł i wrócił skąd się wyhalsowywał. My silnik, żagle w dół i do wywrotki. Na szczęście 2 osoby, wszyscy cali, dali radę sami.

Tak wiem, silnik zło, nie wolno itp. Przypomniała nam o tym policja tuż przy marinie. Kiedy do nas się documowali zdryfowało nas blisko brzegu, ale daliśmy radę odejść na grocie, drugi jacht miał mniej szczęścia. Puścili ich przy samych szuwarach i tam już ich zepchnął szkwał, położyła się grzybem nieopodal omega, ale panowie niebiescy zadowoleni z zebranych numerów patentów popędzili dalej. Warunki w sobotę rano były bardzo dobre, potem szybko się odmieniło kiedy zza drzew pokazały się ciemne chmury stąd silnik, bo z małymi dziećmi nie ryzykowaliśmy walki ze szkwałami, a było dość blisko do mariny. Jednak nie polubiliśmy chyba śmigania po kałużach.
W niedzielę było już zdecydowanie lepiej. Nawet udało się odrefować grota i pokazać żonom przyjemną część żeglarstwa.

Gdzie plywaliscie ?

Jest wyżej w wątku. Padło na Wdzydze.

Mój rejon
Co za jacht zrobił grzyba ?
Policja przy takiej pogodzie zwróciła wam uwagę? Na ogół kontrolujący przymykali na to oko .

Wyglądało na omegę, czerwone/brązowe dno. Ewidentnie przedobrzyli i byli dość daleko od brzegu na wysokości półwyspu Lipa.
Tak policja podpłynęła do nas na pełnym gazie kiedy byliśmy już niemal przy marinie płw. Lipa dość wąsko tam jest, w dodatku nie płynęliśmy dla picu na silniku i na małych obrotach. Jak nas puścili to akurat zaczęło szkwalić i reszta poszła już jak pisałem wcześniej. Oni pognali do tej jednostki wygrzybionej. Z daleka wyglądała jak Omega.

Dokładnie tak było, uczepili się w celu nabicia statystyki. Dali pouczenie.
Wszystko super tylko ta część akwenu dość mała i co się potem okazało dla mnie za mała.
Uciekaliśmy przed burzą, wiedzieliśmy co się szykuje i z dziećmi chcieliśmy bezpiecznie spłynąć. Ja byłem z żoną i córką lat 6. Na 1-2 min przed szkwałem wiatr ucichł. Oho myślę, zacumowany do pontonu policji na środku jeziorka.
Jak nas puścili postawiłem kawałek foka z rolera dla niepoznaki i czekałem aż znikną za szuwarami, niestety wtedy przywalił szkwał, Focusem 650 szarpnęło i momentalnie pchnęło nas w szuwary, jacht stanął mieczem pod kątem na mieliźnie, przechył 45+ stopni. Złapałem za fał miecza, ale nie mogłem go schować, ogólnie ciężko chodził. W końcu się udało, ale tylko tak myślałem... Nie mogłem odpalić silnika, dryfowaliśmy pchani silnym wiatrem w szuwary, zablokowałem lekko wyluzowanego rolera i złapałem foka w rękę i na dziobie postawiłem kawałeczek aby złapać jakiś napęd, żonę poprosiłem o sterowanie we wskazanym kierunku, "wysztrandowaliśmy" między jakimiś szuwarami.

Stwierdziłem, że wszystko ok, tu przeczekamy burzę i wyszedłem zacumować dziób do pobliskiego solidnego drzewa.
Potem z Bratem i jego szwagrem wyciągnęliśmy łajbę, ale okazało się, że coś tłucze o dno. Tak kulejąc na noc doczłapaliśmy się do mariny na Półwyspie Lipa. Kamerka pod wodę, ale nic nie widać. To nasz koniec żeglowania po Kaszubach. Skontaktowałem się z właścicielem, opisałem sytuację, następnego dnia przyjechał odebrać jacht z miejsca zacumowania. Złamany miecz 650 zł naprawa. Mam żal do Policji za ich podejście, bo gdyby sobie nas pouczali w marinie, nie było by problemu, zresztą nasze postępowanie było zasadne. Silnik nie zapalił, bo zrywka była lekko wysunięta, w deszczu w twarz tego nie zauważyłem.

_________________
Zapal fajkę z wrzośca – na świecie jest tylko wiatr i dym.