A gwiazdkę z przypisem widziałeś?

_________________
wolne publikacje nautyczne

***********************************************
* Gdyby wszyscy byli bogaci nikt nie chciałby wiosłować *
***********************************************

Leszku bez przesady. Nie każdy stary drewniany jacht jest dobrem narodowym.

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

Tygrysku, masz rację. Ale mnie jest szkoda każdego starego drewnianego jachtu który w ten sposób kończy. Tak już mam.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Dokladnie. Tu chodzi o nieodtwarzalną wartość historyczna. Co innego czajnik od kitajca a co innego rzecz mająca x lat, jakąś historię.

Ja dla przykładu mam dziwnego fioła na punkcie starych komputerów - zwłaszcza Amig (moje dzieciństwo). Stare trupy które wiele ludzi wyrzuca na śmietnik - a ja zbieram każdą blaszkę, naprawiam i cieszę się jak głupi do sera, że mogę pograć sobię w grę sprzed 20-30 lat na tym samym sprzęcie na którym te dekady temu działała. I co z tego, że mam wykupione licencje na tą samą grę na telefon i PC. Serce mi się kraje jak widzę zniszczony egzemplarz zawierający w sobie scalaki które nie są prodkowane i nigdy już nie będą.

Tak samo jak ktoś pływał na takim jachcie albo o nim marzył to będzie miał sentyment. Wsadzić do muzeum aby nasze dzieci mogły popatrzeć jak to drzewiej było.

Jak mam komodę 5 lat, to jest moja i mogę z nią zrobić co mi się podoba. Ale jak moja rodzina ma ją 200 lat, to staje się własnością państwa i państwo decyduje co mogę z nią zrobić ? Wszystkie meble(stare) są nasze ? A wydawało mi się że ta epoka już się skończyła...

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *



Żeby wsadzić do muzeum, to trzeba najpierw jakoś przejąć od właściciela. Można od niego kupić i wstawić do muzeum. A można też zabrać siłą albo ukraść.
I tu dochodzimy do sedna problemu: szanujemy czyjąś własność czy jej nie szanujemy.

Nie kazdego tylko raz plywalem na "Gryficie" i raczej niespecjalnie to wspominam. Znam fajniejsze jachty .

Ok. Poprawiam. Opal - swego czasu marzenie prawie każdego z nas.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Do tego przyznam ze nie rozumiem z czego biora sie te zachwyty nad Opalami. Pierwszy, moim zdaniem, mial jeszcze jakas ladna spojna linie z waska rufa. Kolejne mutacje ( za wyjatkiem "Copernicusa") to estetyczne nieporozumienie. Koszmarna nadbudowka i jeszcze gorsza nie przystajaca do linii dziobu rufa.

Jest szansa, że obecny właściciel sprzeda ci "Kpt. Haskę" za symboliczną złotówkę (1 zł) - chętnie Ci pożyczę.
W międzyczasie możesz rozpytać, ile przeciętnie lat wytrzymują planki, wręgi, pokład, denniki itp. itd. ("planowa amortyzacja") oraz ile kosztowała roboczogodzina (np. szkutnika) w latach 70-tych w PRL, a ile kosztuje dzisiaj czyli 40 lat później.
Możemy też spróbować zrobić biznesplan użytkowania Opala (Bałtyk?, Północne?) zakładając, że na proste odtwarzanie w stanie niepogorszonym potrzebujesz corocznie 60 tys. zł.


-----Niemalowany, lakierowany bezbarwnie, ukazujący piękne mahoniowe planki kadłub, teakowy pokład. I kilka - kilkanaście takich jachtów stojących burta w burtę (np. między dalbami drewnianych pomostów w Gdyni) - przepiękny widok.

Albowiem...?

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

----Niemalowany, lakierowany bezbarwnie, ukazujący piękne mahoniowe planki kadłub, teakowy pokład. I kilka - kilkanaście takich jachtów stojących burta w burtę (np. między dalbami drewnianych pomostów w Gdyni) - przepiękny widok.[/quote]

Widzisz, sam podziwiam pieknie utrzymane lub odrestaurowane klasyczne jachty.W Szczecinie stoi "Kassiopea" wspaniale odrestaurowana Vega o klasycznych liniach i nowo odrestaurowany piekny mniejszy jacht o idealnej linii. Dla mnie wlasnie linie kadluba i nadbudowki oczywiscie w polaczeniu z tym o czym napisales budza podziw. Moim zdaniem nic tu po teku i mahoniu jak calosc jest niespojna.

ale ja nie polemizuje - po prostu stwierdzam ze krew zalewa jak widzi się niszczenie czegoś o potencjalnie dużej wartości (niekoniecznie materialnej). Własność prywatna rzeczą świętą. Mogą sobie spalić nawet tą rzeczoną komodę czy jacht - kwestia oceny takiego działania.

Rzecz w tym, że proponowane tu "urywanie jaj" właścicielowi "Haski", za to że doprowadził do unicestwienia należącego do niego jachtu, wykracza - jak mam wrażenie - mocno poza kwestię oceny jego działania...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

jeśli dobrze pamietam to właściciel nie żyje ale się mogę mylić, są jeszcze spadkobiercy

_________________
pozdrowienia piotr

Co innego "mnie szkoda" a co innego "urwać jaja"... Masz tendencję do łatwej oceny ludzi (np tu: "pies ogrodnika") nie znając szczegółów wydarzenia, i to oceny formułowanej dość... mocno. A może właściciel zmarł a spadkobiercy dopiero po latach odkryli istnienie jachtu? Albo leży w szpitalu w śpiączce? Albo...
Równie często utożsamiasz swoje podglądy ze zdaniem tzw ogółu... ( - robiłeś jakąś sondę, badania, plebiscyt ("prawie" dodałeś dopiero po dwóch zdaniach odrębnych)?)

_________________
wolne publikacje nautyczne

***********************************************
* Gdyby wszyscy byli bogaci nikt nie chciałby wiosłować *
***********************************************

Na ten post odpowiem na PW. Serdecznie pozdrawiam.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

jeśli ja mówie, że komuś urwałbym jaja lub zrobił inną krzywdę to przecież nikt normalny nie uzna, ze fizycznie bym to chciał/mógł zrobić. To przenośnia wynikająca z frustracji - Leszka cholera bierze jak widzi łódkę, z którą wiąże go sentyment. Mnie pewnie by wzięła jakbym zobaczył zniszczoną rzecz z którą ja był związany sentymentalnie.

Chęć urwania jaj nie wchodzi w kolizję z prawem do posiadania:)

Jest jeszcze tzw. "DOBRO NARODOWE" które; należy?/powinno się?/trzeba? chronić.
My jako kraj nie mamy zbyt dużej ilości podobnych dóbr więc tym bardziej powinno się.

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

Tylko w Polsce zostało jeszcze kilka (a może nawet kilkanaście) Conradów 45.
Uważasz, że należy?/powinno się?/trzeba? chronić Conrady 45 - to kup któregoś i chroń.

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...

Robię co mogę niedawno uratowałem Finna z obłogów od pocięcia na zapałki.
Na więcej reanimacyj nie mam armat. (no może nie tak całkiem ale to... szaa).
MJS

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

No niestety Leszku utrzymanie Opala kosztuje nie małe pieniądze. Sam od jakiegoś czasu jestem zaangażowany w to by jeden z takich jachtów nadal pływał, chodzi o Politechnikę.

Koszty utrzymania są gigantyczne, tak naprawdę jacht pływa i jest remontowany, bo znalazła się grupka pasjonatów w wieku od 20 do 70+ lat, polubili ten jacht i poświęcają swój prywatny czas na pływanie na tym jachcie, czy drobne remonty.

Co do większych remontów, tu jest kolejny problem. Kto potrafi zrobić coś w drewnie? Tu naprawdę potrzeba szkutnika, który zna się na temacie, ale takich jest niewielu, a takich co kasują za fuszerki nie brakuje. Pomysł na zimę, wymiana pokładu, wstępna wycena 100k.

Niestety Opale są to jachty, jak praktycznie wszystkie drewniane jachty o podobnej budowie, które generują duże koszty utrzymania, lekką ręką licząc 60tys. rocznie. W dodatku nie przystają do współczesnych jachtów komfortem, wygodą i wieloma innymi rzeczami. Z drugiej strony mają "to coś", co wiele osób uwielbia na tych jachtach i dlatego na nich pływa.



Taa to skocz do Górek i zobacz jak wygląda L&G, czy Mokotów. W sumie to dzieło tej samej osoby, może nadbudówki pokraczne, ale jak ktoś sobie takie zażyczył, to to jego wybór

Czyście się szaleju objedli ?

Kolejny wątek gdzie będziecie się kopać po genitaliach ?

Mnie też jest przykro widząc kredens, na którego pokładzie wychowały się pokolenia żeglarzy niszczejący pod przysłowiowym płotem...

Przykro mi patrzeć nawet na zaniedbany całkiem współczesny jacht.

Wiem, że nic na to nie poradzę ale serce nie sługa - i tak boli.

I co mi zrobicie ?

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.

nakłonimy Ciebie do zakupu i utrzymania komody:)

Ciekawy jestem jakby wyglądał ten jacht jako slup.

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Ogólnie powiem tak. Świat się zmienił na tyle, że to co dla takich jak ja jest nie do przyjęcia, dla innych jest normą. Wniosek. Czas na wycofanie się z dyskusji nad rzeczywistością. Wojtku, dzięki za uwagi ale na przyszłość proszę na PW. Tak dla przyzwoitości. Wszelkie Twoje uwagi przeanalizuję.

_________________
Pozdrawiam
Leszek Dmochowski

Myślę, że nam wszystkim jest przykro, że kolejny jacht nie pływa, podobnie jak nie bronią naszego nieba samoloty RWD, nie jeździmy autobusami Chausson czy Jelcz-Karosa, na postojach nie stoją Warszawy, w sklepach nie ma meblościanek na wysoki połysk (no tego to mi szkoda ), w domu nie pierzesz we Frani.
Kiedy ostatnio płynąłeś na Opalu w rejs? Nie musisz kupować Opala, żeby go uratować, wystarczy, że Ty i wielu innych popłynie na nich w 1-2 dwutygodniowe rejsy co sezon. A więc kiedy?

Ująłeś to z odrobiną nostalgii i bardzo poetycko zarazem.
Jak przeczytałem o RWD - to od razu pomyślałem o Challenge'ach 1932 i 1934.
Ale uwaga o "Frani" zdaje się sugerować, że naszego nieba broniły wtedy już MIG'i 15...

_____________________________
Pozdrawiam
tomasz

Ja nie bardzo rozumiem o czym dyskutujemy ? Uzalanie sie nad kazdym niszczejacym jachtem nic nie kosztuje. Inaczej wyglada to jesli ktos naprawde ma ochote cos zrobic. Podziwiam Macka Korka i maszoperie "Nadira"- najstarszego plywajacego jachtu w Polsce. W generalny remont wlozyli ogromna prace i nie male pieniadze. Efekt znakomity.
Moze zamiast bic piane skrzyknac sie w wziac z tych Kolezanek i Kolegow przyklad ? jachtow do uratowania jest u nas dostatek.

Kosztuje, kosztuje. Każdy użalający się wysyła nutę fluidów w stronę jachtu i w ten sposób dodaje mu otuchy. Powiadają, że każdy jacht ma duszę, a drewniany nawet pamięć. Amerykanie podają nawet receptę (na sukces): jeśli myślisz o czymś, to to się do ciebie przybliża. A zatem bijmy pianę, spierajmy się, wspominajmy, bo to był bardzo dobry jacht. Myślmy o nim jak najlepiej, bo ktoś go sponiewierał. Może da się go jeszcze uratować... i przywrócić dawną świetność:

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie

Ojaprdl!!!

Jak jesteś poważnie chory, to się modlisz, czy idziesz do lekarza?

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/