Zrobiłem się w jajo i powierzyłem mechanikowi przekładnię i mechanizm kabestanu.
Mechanik nazywa się Piotr Horoszy, niektórzy znają.
Najpierw było kilka miesięcy obietnic a teraz gość się zapadł pod ziemię.
Telefony wyłączone, ogłoszenia pozmieniane na kogoś innego, kto po przypadkowym przyznaniu się do znajomości z Piotrem też natychmiast zniknął.
O innych dziwnych zdarzeniach już nawet nie będę się rozpisywał.
Kto nie chce kłopotów niech lepiej unika firmy phu Bosman Piotr Horoszy.

To tak Świątecznie
Wojciech

A jesteś aby pewien że chodzi Ci o PHU Bosman Piotr Horoszy?????

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Moje wieloletnie doswiadczenia sa zupelnie inne . Z Piotrem robilem piewszy przeglad silnika "Kiwi" po sprowadzeniu lodki a ostatnio w ub. r. zdiagnozowal usterke Yanmara na moim "Asso". Koledze robil przeglad silnika, regeneracje sroby, usprawnienie instalacji elektrycznej w tym roku i wszystko jest tak jak byc powinno.

Jakby wszystkich naciął, to by działać nie mógł. Coś przecież jest na rzeczy, jeśli Cine o tym pisze.

_________________
Pozdrawiam
Alterus

Tak, jastem pewien.

Widzisz, ja pisze jedynie o doswiadczeniach moich i moich bliskich Kolegow. Polecilem rowniez Piotra Markowi Jeanneau jako bardzo dobrego fachowca. Nie podwazam w zadnym razie tego co Cine napisal bo sprawy nie znam.
Przypomne ze nie tak dawno ktos pisal o zlych doswiadczeniach z transportem jachtu przez Jurka, Syna Witalisa. Moje wlasne doswiadczenia podobnie jak Piotra S sa krancowo odmienne. Razem z Nim przywiozlem "Asso" a Piotrowi "Accu" Jurek przywiozl sam bez zadnych problemow dlatego z czystym sumieniem moge Go rowniez polecic.

Wiem, że się znacie. Opowiadał mi kiedyś.
Też mi zrobił uszczelnienie silnika w Bostromie i też było OK.
A później przestało być OK.
Od pewnego czasu nie odbierał moich telefonów bo wiedział, że będę chciał odzyskać powierzone rzeczy. W końcu zadzwoniłem z innego numeru i wydusiłem kolejną obietnicę zwrotu.
I na tym się skończyło.
Teraz już nie wszystkie numery są wyłączone a ja za stary jestem żeby się bawić w podchody z nowymi numerami.
Po Świętach idę do prawnika i niech go władza szuka.

A ja nie podważam jego fachowości tylko solidność.

Na sto procent? Gwarantując własnym majątkiem?
Bo co znaczy w końcu "polecić"?
A ludzie nawet porządni mogą mieć słaby charakter, albo wpaść w kłopoty, różnie bywa. Podobnych spraw jak ta opisana przez Cine miałem kilka i na ogół dotyczyły ludzi już jakoś sprawdzonych, a w tym i dość bliskich. Bywa.

_________________
Pozdrawiam
Alterus

Tyle, że wówczas Alterusie mówi się uczciwe mam problem taki, a taki.

A nie znika i myli pogonie

Tak ja postrzegam solidnego fachowca, któremu się "noga powinęła" .

_________________
Konsul 37 "Don Kichot"
POL 0001WR
MMSI 261037650
https://jachtdonkichot.pl/


A po nocy nadchodzi dzień... I niech już tak zostanie.

A mnie się jednak zdaje że pomyliłeś nazwisko.
Numer Identyfikacji Podatkowej, pod którym firma "PHU Bosman Horosz Piotr" widnieje w centralnej ewidencji przedsiębiorstw to: 8511668677. Firma ma numer REGON: 364645404.

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

a jakim terenie człowiek działa lub działał ?

_________________
Pozdrawiam
Włodzimierz "Bury Kocur" Ring
S/y "Bury Kocur IV"
POL 8888
MMSI 261 03 14 50

"Jeżeli chodzi o podatki to nikt nie jest patriotą"
G.Orwell

Ja też, dlatego piszę o "słabym charakterze". To oznacza człowieka, który przyciśnięty łatwiej rezygnuje z zasad moralnych niż ten o mocniejszym charakterze i mówi sobie: trudno, chciałem, ale przecież nie moja wina, siła wyższa itp.. Dość łatwo można się zorientować, czy ktoś jest fachowcem, czy ogólnie jest "porządny", ale jak u niego z charakterem, to do czasu próby nie wiesz...

_________________
Pozdrawiam
Alterus

To ten od jotki?

Dlatego ja napisalem o tym czego jestem pewien, czyli jego fachowosci i w niczym nie podwazylem tego co napisales. Jak napisalem, w tym roku zakonczyl prac na jachcie mojego Kolegi ktory stoi w CZ. Koolega jest zadowolony.

Praktycznie wszedzie. W ub.r. robil pare duzych napraw w Holandii, kiedys mieszkal w Szczecinie i dzialal glownie w naszej okolicy pracujac na etacie w jakiejs firmie ale ostatnio dziqalal w calej Polsce i nie tylko.

Ostatnio gdzieś w okolicach Gdańska.
Ma tam jakąś bazę.

Oczywiście masz rację, ale uśmiałem się za wszystkie czasy
Ile czasu potrzeba na "czas próby"?...

Ja się trochę zajmuję różną mechaniką - zarobkowo. Nie piszę o tym na forum, bo po prostu
rzecz nie jest ( moim zdaniem ) jakoś specjalnie ciekawa - to raz...
A "wolnych mocy przerobowych" od lat nie miałem - to dwa.
Ale często zdarza mi się, że przychodzi specjalista parający się jakąś niszową ( jak na mój region ) dziedziną i próbuje nająć mnie na podwykonawcę jakiegoś zlecenia, które już przyjął.
Spróbuj sobie wyobrazić taką sytuację:
Koleś usiłuję wytłumaczyć mi ze szczegółami ( z niezbędnymi szczegółami ) w czym zasadza się sedno jego zapotrzebowania...
A ja w tym czasie ( jednocześnie ) obsługuję trzy obrabiarki
Autentyczna sytuacja - często się u mnie powtarza.
Wątek jego opowieści tracę gdzieś tak po trzech minutach.
Czego bym nie robił dla skoncentrowania uwagi.
W końcu koleś mówi, że sprawa nie jest pilna, "paniki nie ma"...
I oczekuje, że przyjmę zlecenie ( bez opisu w sumie - bo zapamiętałem z tego nic )
Z terminem realizacji - za jakieś dwa miesiące ( on deklaruje, że klienta na tyle "przetrzyma" )
I wiesz co... Tu chyba jest sedno tej słabości charakteru
Ja takiej roboty nie przyjmuję nigdy. A tacy zleceniodawcy dziwią się temu - zawsze.
Po prostu tak wygląda każdy "niszowy" rynek w tym kraju
W sumie, to powiem Ci, że zaryzykowałbym ocenę charakteru mechanika nie czekając na "czas próby"
Ale tylko dlatego, że widziałem to często z drugiej strony.
W normalnych warunkach klient tej możliwości nie ma.
Wydaje mi się, że to co napisał Cine i dyskusja, która się wokół tego wywiązała...
Może nam wiele pomóc w podobnych sytuacjach. Nie tylko w przypadku tego konkretnego mechanika...


Kilka miesięcy ?!!? A nie mogłeś tego kabestanu oddać do naprawy do jakiegoś mechanika po prostu ?

Po pierwsze primo to z mechanikami ostatnio coraz trudniej. I deficyt się pogłębia.
U nas na wsi jest jeden co by zrobił i nie popsuł ale od kiedy wyspecjalizował się w głowicach do silników trudno go namówić na cokolwiek innego.
Po drugie primo o ile pamiętam to Piotr jest właśnie mechanikiem od łódkowych spraw (czyżbym zapomniał o tym napisać?) i skoro zajął się już przekładnią to niech i to zrobi do kompletu. Tak sobie bez sensu kombinowałem.

Piotr sam zegluje od lat i dlatego tez od lat naprawia na jachtach silniki i instalacje ale jak jeszcze mieszkal w Szczecinie to zawodowo zajmowal sie hydraulika silowa i dzwigami.

To jest de facto jedno z ogłoszeń Piotra H.
https://www.olx.pl/oferta/serwis-silnik ... iLdHl.html

Od czasu kiedy się ukrywa ogłoszenia (i nr telefonu) są na kogoś innego.
Sprawdzone, potwierdzone.

Jezusie
Cine
Weź się jakoś dogadaj z tym człowiekiem... Nie wiem jak... Ale proszę Cię o to bo szkoda chłopa po prostu
( Jakaś "solidarność jajników" czy coś - mną kieruje )
Owszem - racja jest w pełni po Twojej stronie. Tego zanegować nie sposób...
Ale naprawdę możesz niechcący chłopaka zniszczyć Sam sobie winien. Tego nie neguję
Ale skoro już kilka miesięcy przeczekałeś, to może wyślij jakiś sygnał tutaj, albo coś...
Cholera - sam nie wiem co miałbyś wysyłać... Szlag by to...
Szkoda gościa, bo chce zarabiać i może "przestrzelił"
No szkoda po prostu i tyle Ci powiem

Marku, jak to "szkoda chłopa"?
Toż to nie on, a Cine jest pokrzywdzony i usiłuje jakoś odzyskać co stracił.
To tak, jakbyś napadniętemu radził: facet, uspokój się, bo wprawdzie dostałeś po mordzie, ale to nie powód, abyś krzywdził biedaka co może tylko chciał odreagować.

_________________
Pozdrawiam
Alterus

Alterusie
Mnie jest go szkoda po prostu.
Napisałem wszak, ze nie może być nawet cienia wątpliwości co do tego, że pokrzywdzonym jest Cine. I że racja po jego stronie.
Ale jak koleś tak lawiruje z powodu jednego ( miejmy nadzieję, że jednego ) klienta...
Robię w podobnym fachu, ale w mojej głupie głowie się to nie mieści po prostu.
A widziałem z bliska wielu takich "mechaników od spraw"
No co Ci powiem. Wyeliminujesz takich, to już nikogo nie będzie od tych spraw łódkowych.
Taki ten rynek już jest w naszym kraju...
A wyeliminować tego akurat kolesia - skrajnie łatwo. Tak ja to widzę ze swojej pozycji.
Gość już jest skończony w tym fachu Może jeszcze o tym nie wie... Ale niestety...
I to nie za sprawą Cine, czy naszego forum...
Sam się udupił ( lub zrobi to niebawem - takie moje wrażenie )
Po prostu mi go szkoda - ot i wszystko...

Wodowalem sie w sobote podobnie jak Kolega ktoremu Piotr robil spory remont i modernizacje wiec sie z Nim nie widzialem. Od Kolegi wiem ze Piotr tak jak sie umawial przyjechal na wodowanie (robil m.inn regeneracjie sroby, wal i dlawice) wszystko sprawdzil, wymienil filtry i olej i rozstali sie przyjaznie. Pojechal do Gdanska gdzie robi grubszy remont na "Wołodyjowskim".

Czyli jednak nie ""zniknął"" i kontakt jakiś do niego jest. Cine,korzystaj szybko.Przynajmniej kabestan odzyskasz

_________________
Pozdrawiam
Wiesław

Ja jednak robiłem u niego coś, już nie pamiętam co to było i w sumie nie miałem do jego pracy żadnych zastrzeżeń.

Ciężko jest się kontaktować z kimś, kto nie odbiera moich telefonów.
Teraz oba wyłączone ale wcześniej odrzucał połączenie.
Jego obecny współpracownik też umywa ręce.
Po Polsce na razie latał nie będę. Ogarnę obecne sprawy łódkowe to zajmę się tym.

Szkoda to było rok temu, jak nie miał za co do domu wrócić. Wtedy wiedział do kogo dzwonić po pomoc.
Teraz się odbił od dna to uważa że może olewać.

Po tym co napisałeś, to ja tam nie widzę, żeby się za bardzo odbił
W ogóle nie rozumiem tego postępowania...
U mnie jest prosty schemat:
Krok1: Przyjmuję robotę.
Krok2: Wykonuję w terminie. ( Cały czas w ścisłym kontakcie z klientem, bo może zapomniał czegoś opisać, o czymś poinformować )
Krok3: Wyciągam rękę po kasę ( Wytłuściłem, bo to najprzyjemniejsza część roboty i staram się nie przedłużać oczekiwania na nią )
Tu nie mam miejsca na zwodzenie zleceniodawcy miesiącami
( Moimi zleceniodawcami są często zakłady produkcyjne - robię w zakresie "usług technologicznych" - modernizuję i przerabiam maszyny i oprzyrządowanie do nich )
Taki eksperyment - celowe wydłużanie oczekiwania na ten trzeci krok , nie dość, że zdezorganizowałby mi robotę...
To jeszcze - kto by mi za niego zapłacił ?
Nie sądzę, żeby w rozpatrywanym przypadku była to tylko kwestia charakteru tego mechanika.
On po prostu robi coś, czego ja bym nie zrobił, bo musiałbym zapierdzielać za darmo
Ja nie wiem jak wygląda rynek mechaników od łódkowych spraw...
Ale, jeśli opłacają się takie ( wielomiesięczne ) "wypadki przy pracy", to wolę się nie dowiadywać