Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 27 cze 2025, o 11:46




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 12 mar 2017, o 19:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
Na to jarzmo w ogóle nie dawałbym żywicy, bo po co? Dla komplikacji? Pokost, lakier i na wodę. Rozsypać się, jeśli dobrze sklejone, nie ma prawa, a zanim wyrobi od tarcia (toż płetwa nie pracuje jak wiatrak! :-D ), miną długie lata.

_________________
Pozdrawiam
Alterus



Za ten post autor Alterus otrzymał podziękowanie od: Ryś
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 mar 2017, o 08:35 

Dołączył(a): 17 lut 2017, o 22:22
Posty: 38
Podziękował : 19
Otrzymał podziękowań: 15
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz
W temacie jarzma jeszcze jedno pytanie, aż wstyd. Otóż, na łódkach, raczej niewielu, na których pływałem, płetwy zrobione były z solidnego kawałka grubej blachy. W związku z czym, gdy tylko mogły, to same z impetem leciały w dół. Jak załogant się zagapił i puścił lejce luzem, to rumak tak z koptya zadźwięczał, że w porannej rosie huk słychać było na drugim brzegu, a zadumane czaple budziły się z letargu, patrząc co tam ci tamci znowu wymyślili.

Rzecz w tym, że przy płetwie drewnianej jedynie nadmiar optymizmu skłaniać może do wiary, iż spadnie do pozycji pionowej sama. Musi być fał. Zresztą do podniesienia również, bo może wypłynie sama, ale przecież już ponad wodę sama sie nie podniesie. No i teraz dylemat jest, którędy te fały poprowadzić. Aby było ładnie, to zapewne można przewiercić kanał na poprowadzenie fału przez sam środek jarzma: ten do podnoszenia po skosie do tyłu, ten do opuszczania pionowo w dół. Ale to zapewne osłabi jarzmo. Zresztą to już chyba przerost formy nad treścią.

trochę techniki i człowiek się gubi https://www.youtube.com/watch?v=a8nb44Xyxug

_________________
Pozdrawiam,
Anyox


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 mar 2017, o 08:54 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
Ale mowa o jarzmie steru?
Wprawdzie dziś powszechne są płetwy sterowe lekkie, profilowane, korzystajace z fału i kontrafału, ale tak być nie musi, sam kontrafału nie używam jako irytującej i zbędnej komplikacji. Zamiast tego można trochę dociążyć płetwę i przesunąć jej punkt obrotu do przodu, wówczas nie będzie się podnosiła.

_________________
Pozdrawiam
Alterus


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 mar 2017, o 08:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17633
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Anyox napisał(a):
Rzecz w tym, że przy płetwie drewnianej jedynie nadmiar optymizmu skłaniać może do wiary, iż spadnie do pozycji pionowej sama. Musi być fał. Zresztą do podniesienia również, bo może wypłynie sama, ale przecież już ponad wodę sama sie nie podniesie. No i teraz dylemat jest, którędy te fały poprowadzić. Aby było ładnie, to zapewne można przewiercić kanał na poprowadzenie fału przez sam środek jarzma: ten do podnoszenia po skosie do tyłu, ten do opuszczania pionowo w dół. Ale to zapewne osłabi jarzmo. Zresztą to już chyba przerost formy nad treścią.

Fał i kontrafał - jedna linka do podnoszenia płetwy, druga od jej zatapiania. Kontrafał może być gumowym ekspanderem, albo warto zastosować knagę z bezpiecznikiem, kiedy płetwa zaczepi o dno bezpiecznik puści linkę i nie urwiesz steru. Ale można sprawę nieco uprościć wmontowując w dole płetwy obciążnik ołowiany. Wycina się stosowny otwór, wkręca wkręty, które przytrzymają ołów i zalewa ołowiem:

Obrazek

Obrazek

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 mar 2017, o 21:56 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 kwi 2006, o 13:57
Posty: 3996
Podziękował : 657
Otrzymał podziękowań: 613
Uprawnienia żeglarskie: szkutnik drewkarz,motorówkarz
robhosailor napisał(a):
Wycina się stosowny otwór, wkręca wkręty, które przytrzymają ołów i zalewa ołowiem:

Ja obustronnie fazuję otwór. Wewnątrz powstaje stożek pełniący taką samą rolę co wkręty/gwoździe.

_________________
Zbyszek



Za ten post autor boSmann otrzymał podziękowania - 2: robhosailor, Ryś
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 mar 2017, o 22:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 maja 2011, o 16:03
Posty: 336
Lokalizacja: Sosnowiec
Podziękował : 54
Otrzymał podziękowań: 52
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz jachtowy
Cytuj:
No i teraz dylemat jest, którędy te fały poprowadzić.

https://trimaransurf.wordpress.com/2017 ... zma-steru/

_________________
Zapytaj o pozycjonowanie strony www https://pozycjonowanie-google.com/



Za ten post autor bannershop otrzymał podziękowanie od: robhosailor
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 mar 2017, o 22:39 

Dołączył(a): 12 kwi 2013, o 18:20
Posty: 8050
Podziękował : 1877
Otrzymał podziękowań: 2419
Uprawnienia żeglarskie: -
Komplikacya rzeczy prostej, czyli 'różne ludzie majo hobby' :lol:
w temacie: https://www.youtube.com/watch?v=SbYkm4eIoDc


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 mar 2017, o 23:05 

Dołączył(a): 4 sty 2015, o 10:43
Posty: 1147
Podziękował : 434
Otrzymał podziękowań: 411
Uprawnienia żeglarskie:
boSmann napisał(a):
Ja obustronnie fazuję otwór. Wewnątrz powstaje stożek pełniący taką samą rolę co wkręty/gwoździe.


A ponadto, stożkowe zaklinowanie utrzymuje ołów w drewnie równomiernie na całym obwodzie, a nie punktowo, za pośrednictwem paru kawałków drutu.

________________________________

Pozdrawiam
tomasz


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 mar 2017, o 12:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
Skoro już tyle o dociążaniu...
Z dobrym skutkiem można robić to nawiercając płetwę od dołu na dużą głębokość, tak aby po wlaniu ołowiu powstały pręty ( bo kilka kanałów) całkowicie, rzecz jasna, niewidoczne. Ponieważ główne obciążenia i tak przenoszone są przez warstwy zewnętrzne płetwy, taki sposób wydaje się lepszy nie tylko ze względów estetycznych, ale i wytrzymałościowych.
Sterowanie wiosłem na wysięgniku jest rzeczywiście proste i skuteczne, ale przy krótszych przejażdżkach. Wielogodzinne pływanie w ten sposób może być uciążliwe. "Normalniejsze" urządzenie sterowe powinno zapewniać łatwe blokowanie steru, co niesłychanie pozytywnie wpływa na komfort żeglugi. Dysponujemy częściej jedną ręką więcej, to naprawdę ma znaczenie na małej - i chyba nie tylko małej - łódce.

_________________
Pozdrawiam
Alterus



Za ten post autor Alterus otrzymał podziękowanie od: kooniu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 mar 2017, o 12:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17633
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Alterus napisał(a):
Sterowanie wiosłem na wysięgniku jest rzeczywiście proste i skuteczne, ale przy krótszych przejażdżkach. Wielogodzinne pływanie w ten sposób może być uciążliwe.
Pierwotnie kanu z żaglem nie miały montowanego steru i sterowało się wiosłem trzymanym w ręku, zresztą miecz też bywał montowany ewentualnie i tymczasowo. Są tacy, którzy wciąż potrafią i lubią właśnie tak:

Obrazek

Obrazek




_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 mar 2017, o 13:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
robhosailor napisał(a):
Pierwotnie kanu z żaglem nie miały montowanego steru i sterowało się wiosłem trzymanym w ręku,

Ba, pierwotnie to i żagla nie miały. ;-) Znaczy, ewolucja postępowała.
Ale pewnie, że można i tak, jak kto woli i co kto lubi. Też tak pływałem, zresztą wypróbowałem wiele wariantów i konfiguracji. Polecam to, co mnie wydaje się godne polecenia przy dłuższej żegludze. Parę godzin na wodzie można zbyć byle czym, ale to, że nie musisz wisieć na rumplu z cierpnącą ręką, albo że możesz użyć jej do sięgnięcia po kawałek czekolady bez obawy, że łódkę wytrąci z kursu na dziki hals, szybko się docenia.
Miecz przy kanadyjce, jeśli obciążona bardziej, nie jest konieczny. Choć już tak ostro na wiatr nie pójdzie, da się płynąć bez niego, szczególnie jeśli idzie o kanadyjki typowe. Czyli nie żaglowe, a te z żaglem. Mają budowę do wiosła, więc prosty kil, co zwiększa opór boczny.

_________________
Pozdrawiam
Alterus


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 mar 2017, o 13:51 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17633
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Alterus napisał(a):
Ba, pierwotnie to i żagla nie miały.
Znajdziesz takich, co powiedzą, że absolutnie nie powinny i że dodawanie żagla do kanu, to bezczeszczenie czystości rasowej nieomal i takie tam *** :D

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 mar 2017, o 15:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
Sam kiedyś byłem takim fanatykiem. ;-) Ale zmądrzałem (pod tym względem) i doszedłem, że nie ma co przesadzać z ortodoksją. Na wodzie jest miejsce na jedne i drugie, a i na trzecie, jak ktoś sobie wymyśli.

_________________
Pozdrawiam
Alterus


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 23 kwi 2017, o 23:27 

Dołączył(a): 17 lut 2017, o 22:22
Posty: 38
Podziękował : 19
Otrzymał podziękowań: 15
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz
Historii przebudowy kanu na żaglóweczkę ciąg dalszy. Nie odzywałem się jakiś czas, więc dzisiaj kilka słów więcej niż zazwyczaj.

Od ostatniego wpisu upłyneło na tyle dużo czasu, że zdążyłem zakończyć wszelkie prace. Ster i miecz wyszły ładnie, a z przyklejania stopy masztu opisywanym wcześniej G-Flex’em jestem zadowolony. Rozciągnięcie want, sztagu i achter to był już tylko moment. Ostatnim etapem było wbudowanie pływaków na dziobie i rufie. Po ostatnin remoncie na strychu zostało mi sporo stryropianu, więc poprzycinałem kilka grubych płyt, posklejałem je żywicą (Peter’s system, a jakże), i przymocowałem do kadłuba. Bływaki boczne wymyśliłem z małych beczek PCV, bo oprócz sporej wyporności zawsze można je czymś załadować. Oczywiście każdy krok, to trochę odkrywanie nowyć światów, ale tak to już jest jak się coś robi po raz pierwszy.

Z niecierpliwością wpatrywałem się w prognozy, aby zabawkę przetestować. Niestety, kiedy było ładnie, to prace jeszcze trwały, a jak prace się skończyły, to zrobiło się brzydko. Niecierpliwość mnie zżerała, więc patrząc we wczorajsze niebo, postanowiłem wybrać się nad wodę dzisiaj, pomimo zapowiadanych przelotnych opadów, i generalnie chłodu. 10 stopni, to nie są warunki komfortowe.

Pojechaliśmy z synem nad Zalew Sulejowski, dla łodziaków to najbliższa duża woda. Pogoda chociaż rześka, to jednak była dość ładna, więc w dobrych nastrojach zepchnęliśmy łupinkę na wodę i wio. Zabawa trwała krótko. Kanu samo w sobie, to nie jest stateczek zbyt stabilny. Po dodaniu masztu, żagla i nieco wiatru w tenże, okazało się, że sporo pokory jeszcze musimy się nauczyć. Wylądowaliśmy w wodzie. Niedaleko brzegu, jakieś raptem może 70 metrów, na tyle jednak daleko, aby gruntu już nie czuć. Po pierwszym postawieniu okazało się, że i owszem łódeczka wstała, ale była pełna wody. Po czym położyła się na drugą stronę. No i tak, siedzimy po szyje zanurzeni, kamizelki trochę nas unoszą, ale wszystkie przed chwilą jeszcze cieplutkie ubranka po namoczeniu ciepłe jakoś być przestały, a o ich unoszeniu się, to już mowy nie ma. Woda miała może pięć stopni, głupio, bo wychłodzenie w czymś takim nieco tylko dłużej trwa niż w lodowej przerębli. Na postawienie łódeczki i wybranie wody szans nie ma. Więc zostawiliśmy wszystko samemu sobie i popłynęliśmy do brzegu. Już na plaży okazało się, że żyjemy, super, ale co to za życie, jeśli klucze od samochodu są na łódce, a pogoda postanowiła dotrzymać słowa i właśnie dostarczyła obiecywany przelotny deszcz, który zamienił się w śnieg. Temperatura spadła, jakoż i nasze nastroje, pomimo niewątpliwej satysfakcji z uratowania cało własnych tyłeczków.

Co robić? Trzeba płynąć z powrotem po te głupie klucze, ale czy w mokrych łachach, czy może się rozebrać, ale jak, jeśli woda zimna jak czort, kilka minut i pójdę w ślady ofiar Titanika (choć wypornośc kanu o ileż mniejsza). Wtedy pojawił się jakiś miejscowy spacerowicz (a może był to sam Anioł Gabriel we własnej osobie?). Początkowo sytuację obserwował, ale później zaproponował pomoc. Obiecał pójść do wsi i ‘zorganizować’ łódkę. Szczęściu nie mogłem uwierzyć. W międzyczasie pojawił się inny miejscowy anioł spacerowicz, pożyczył zapalniczkę i już mogliśmy się ogrzać przy ognisku, jak również pożyczył telefon, więc postanowiłem sprawdzić nasze służby ratunkowe pod 112. Służby ratunkowe zareagowały błyskawicznie obdzwaniając wszelkie okoliczne kontakty, łącznie ze Strażą i Policją, ale te z jakiś względów sprzętu wodnego o tej porze na tym zbiorniku nie mają. Sprzęt można było sprowadzić z Tomaszowa, skoro jednak na wodzie pozostała jedynie pusta łódka, a życie ludzkie zagrożone już nie było, więc taka opcja okazała się niemożliwa. W trakcie rozmów z numerem alarmowym, brzegiem z rykiem silników nadjechało stadko miłośników kładów. Z natury cichy ze mnie człowieczyna, hałasu nie lubię, założyłem więc, że tak szybko jak nadjechali tak szybko sobie pojadą. I pewnie tak by się stało, gdyby jeden z nich nie zobaczył nas w podkoszulkach i gatkach suszących resztę szmatek przy ogniu. Obrazek był dośc jednoznaczny, bo obok na wodzie widac było przewrócony kadłub. Sami z siebie, bez inicjatywy z mojej strony, zawrócili, podjechali i zaczęli obdzwaniać swoich okolicznych znajomych. Żadnej łódki załatwić nie mogli, ale podzielili się suchymi ubraniami, więc przestaliśmy dygotać, bo po godzinie od kompiółki telepało nami juz obficie. Minęło jeszcze parę ładnych minut i ponownie na poważnie zacząłem rozważać płynięcie wpław po te kluczyki, bo to przecież tylko kilkadziesiąt metrów. Ale na horyzoncie pojawił się wcześniej poznany nasz znajomy Gabriel, słowa dotrzymał, pracowicie wiosłując ‘zorganizowaną’ łódeczką! Panowie od kładów – anieli nebiescy - mieli sporo lin na wyciągarkach i połączyli je razem. Gabriel łódeczką podwiosłował mnie na ‘miejsce zdarzenia’, wyciągnięcie kanu trwało juz tylko moment.

Cała przygoda zakończyła sie więc szczęśliwie. Łódeczka została ochrzczona i wcale jej nie straciliśmy. Nie straciliśmy też naszego życia, co pewnie by nastąpiło, gdyby natura w swojej kapryśności postanowiła spłatac figla na środku jeziora. Poznaliśmy zwykłych ludzi, których zazwyczaj mija się bez słowa (czasami nawet myśląc po co ich wszędzie aż tylu), którzy pomogli nam ponownie uwierzyć w ludzką bezinteresowną życzliwośc i ofiarność. Dowiedzieliśmy się, że na pomoc służb liczyć oczywiście możemy, ale trwałoby to długo i tylko jeśli ciągle bylibyśmy na wodzie w sytuacji zagrażającej życiu (co w tych warunkach trwałoby dość krótko). Potwierdziło się, że jeśli na wodę, to tylko w kamizelce, a ostrożność popłaca, bo w pierwszym zapale mogliśmy przecież popłynąc daleko, zamiast uczyć sie rzemiosła blisko brzegu. Potwierdziło się, że wszystko co cenne musi byc przywiązane, bo plecaczek z kluczami mógł przecież potwierdzić powszechne prawo grawitacji lądując na dnie. No i ostatnia nauczka polega na tym, iż przekonałem się, że kanu w tej formie do pływania sie nie nadaje. Planów urlopowych spędzenia na na nim paru tygodni oczywiście nie zmieniam, ale będę musiał dołożyć jeszcze nieco pracy przekształcając je w trimaran. Boczne pływaki powinny nadać znakomicie więcej stateczności, pozwalając uniknąć testów na własnym szczęściu, które czasami dopisać może, a czasami może być zajęte czymś bardziej ciekawym.

Straty okazały się niewielkie: utopiony stary aparat fotograficzny i pożegnany z falami całkiem nowy pagaj. No i stara Nokia, której już chyba nic nie pomoże, ale z tymi starymi Nokiami nigdy nie wiadomo,

Jeśli ktoś dotrwał jeszcze do tego miejsca, to informuję, iż na dziś to juz koniec. Ale za czas jakiś się znowu odezwę.

Jescze raz dziękuję naszemu szczęściu i pozdrawiam mieszkańców Smardzwic-Iłki, jak również wszystkich kładowców z Tomaszowa Mazowieckiego, którzy nie zostawili nas samych z naszym kłopotem.

P.S. Gdyby ktoś miał pomysł na te pływaki trimaranowe, to zapraszam. To sie robi, słyszałem, ze starej deski do windsurfera, ale być może ktoś podsunie jakiś inny dobry pomysł. Zastanawiam się jaka ta ich wyporność powinna być, aby była akurat,

_________________
Pozdrawiam,
Anyox



Za ten post autor Anyox otrzymał podziękowania - 4: Alterus, bartuss1nowy, Mir, peter
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 kwi 2017, o 08:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17633
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Jak to mówią? "Więcej szczęścia, niż rozumu." :DD

Na temat dodatkowych pływaków do kanu znajdziesz info np. tam: http://www.solwaydory.co.uk/
Zarówno o takich, które pomagają wyłącznie w powrocie z wywrotki bez ponownego wywalenia się, jak i o takich większych, tworzących z kanu "trimaran".
Sporo było o tym w moim wątku "Bardzo małą łódką ..." ale tam będzie Ci trudniej przebić się przez milion stron.

***
Był taki jeden, co myślał, że na mojej BETH można sobie pozwolić na wygodne siedzenie - na jeziorze Jamno walnął grzyba w sekundę, a sprowadzanie go do brzegu trwało o wiele dłużej. Żałuję, że nie mam z tej akcji żadnej fotki. :( Zresztą, moja BETH wywaliła się w sumie trzykrotnie: Dwa razy spotkało to w silnym podmuchu nieprzygotowanych i niedoświadczonych żeglarzy. Raz, w lajtowych warunkach, ale przy bocznej fali, na Zatoce Puckiej wywaliłem się niespodziewanie sam. Raz woda była zimna, ale na szczęście było blisko brzegu i blisko domu ... Odpowiednie ubranie, suchy kombinezon, czy co, to na zimne wody podstawa!!! Ja nie mam, dlatego zwykle się mocno refuję.
Do tego, staram się dynamicznie balastować:

Obrazek

Obrazek

Zresztą, na tym forum temat ożaglowania dla kanu, czy kajaka oraz dodatkowych pływaków był wałkowany wielokrotnie - np taki wątek:
http://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=22&t=5377&start=210

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/



Za ten post autor robhosailor otrzymał podziękowanie od: peter
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 kwi 2017, o 09:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
Anyox napisał(a):
Gdyby ktoś miał pomysł na te pływaki trimaranowe, to zapraszam. To sie robi, słyszałem, ze starej deski do windsurfera, ale być może ktoś podsunie jakiś inny dobry pomysł. Zastanawiam się jaka ta ich wyporność powinna być, aby była akurat,

Do kanadyjki to wolałbym zastosować jeden pływak. Z kilku powodów. Jest to rozwiązanie prostsze, tak samo skuteczne, mniej kłopotliwe w transporcie, a dodatkowo umożliwia dobijanie do brzegu czy pomostu burtą. Kto próbował robić to trimarankiem z pewnością zrozumie i doceni. ;-)
Najłatwiej na pływak wykorzystać deskę surfingową, jak najmniejszą i zamocować dwoma wysięgnikami jakieś 120 cm od burty. Zdziwisz się uzyskaną stabilnością.

_________________
Pozdrawiam
Alterus


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 kwi 2017, o 10:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 wrz 2009, o 16:50
Posty: 9245
Lokalizacja: 17 E
Podziękował : 1822
Otrzymał podziękowań: 2213
Uprawnienia żeglarskie: sternik
Narysowałem taki pływak, niespełna 2 m długości i 30 kg wyporności calkowitej... :roll:
Załącznik:
Pływak Canoe.jpg
Pływak Canoe.jpg [ 56.03 KiB | Przeglądane 5047 razy ]

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie



Za ten post autor Mir otrzymał podziękowanie od: Alterus
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 kwi 2017, o 10:35 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 sie 2015, o 15:50
Posty: 897
Podziękował : 891
Otrzymał podziękowań: 436
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Witam, przezylem podobna przygode - (na wlasne zyczenie), moze dalej od brzegu, ale na szczescie przy dobrej pogodzie . Udalo mi sie przyciagnac plywadlo samodzielnie do brzegu, bo rowniez wylanie wody na srodku akwenu jest niemozliwe. Po tej przygodzie dodalem dmuchane stabilizatory od SUPa na burty i jak na razie ten patent sprawdza sie w mojej udeczce calkiem calkiem- przechyla sie do momentu zetkniecia stabilizatora z lustrem wody, wtedy opor gwaltownie rosnie i spokojnie utrzymuje burte ponad nim - ale moja wolna burta to tylko 20 cm, w canoe moze sie to nie sprawdzic ....


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 24 kwi 2017, o 18:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 maja 2016, o 20:25
Posty: 2261
Lokalizacja: Kędzierzyn - Koźle
Podziękował : 177
Otrzymał podziękowań: 504
Uprawnienia żeglarskie: sternik motorowodny
Ja na szczęście takiej przygody jeszcze nie miałem, ale autor przygody popelnił kilka błędów.
kamizelka to podstawa, a kieszonka z paskiem na dokumenty i klucze itd to tez podstawa.
Bo w razie wywrotki ch tam z lodka, wazne jest zeby dotrzec do brzegu z dokumentami i kluczami do autka. A zatopioną utke wyłowić zawsze można , no ale przygody zawsze mają jakis morał - naukę na przyszłość.

_________________
https://www.etsy.com/pl/shop/soltysdesign

pozdrawiam Bartosz


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 kwi 2017, o 11:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 paź 2016, o 11:46
Posty: 223
Lokalizacja: Podlaskie
Podziękował : 30
Otrzymał podziękowań: 78
Uprawnienia żeglarskie: Błogosławieństwo szamana plemienia Mtete
Szanowni koledzy,
czytam i zastanawiam się czy czasami nie zmierzamy w zbyt zakręcony rewir. Żagiel na canoe czy kajak to przede wszystkim ma być frajda i zabawa na wodzie. Spędzane czasu w warsztatach to marnowanie bezpowrotnie okazji do żeglowania. Ryś pokazał świetne plany (takie ołówkiem). Ma być prosto, rozbieralnie, debilne do naprawy w "tropikalnych" warunkach. I to tyle. Prosze zwrócić uwagę na to co bartuś mówi. Najważniejsze rzeczy w worek niezatapialny i do pływadełka jakiegoś. W ubiegłym roku miałem wywrotkę kajakiem z żaglem i wszystkie klucze, imbusy, noże poszły na dno. Przywrócenie kajaka do stanu używalności bez narzędzi to masakra.
Maszt to byle jaka rurka ( ja mam 4 m blaszanej rurki na karnisze), Z własnego doświadczenia wiem, że dla mnie najlepsze ożaglowanie to rozprzowe 3m2 bo mam wolne ręce (jeden sznurek i bomem w łeb nie dostanę). Boczne miecze mam dwa żeby nie podnosić i opuszczać za każdym razem. Powierzchnia robocza miecza to wielkość złożonej gazety jakieś 0.5 m2. Kwestia doświadczalna. Na wiatr chodzi jak brzytwa.
Ster z kawałka blaszki wielkości kartki a4 (spokojnie wystarcza) i mniej roślin się czepia.
Pływa dobrze.
Ponadto zalecam przyglądanie się zdjęciom gdzie siedzi w utce czarny żeglarz i brać z niego przykład.
Utka stara ( więc sie sprawdza), maszt prosty w montażu, żagiel tudzież. Żeglarz czarny jest leniwy więc nie lubi sie przemęczać i dobiera takie rozwiązania które "działają" są tanie i do tego proste.
I tak róbmy swoje kajaki i canoe z żaglami.
Czekam na zdjęcia z pływania.

_________________
Pozdrawiam
Marcin B.



Za ten post autor Pipek11 otrzymał podziękowanie od: kooniu
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 kwi 2017, o 21:32 

Dołączył(a): 17 lut 2017, o 22:22
Posty: 38
Podziękował : 19
Otrzymał podziękowań: 15
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz
No dobrze, napisałem, że trzeba zrobić trimaran. Tak napisałem, ale nie dotarło to do mnie (pewnie ta wywrotka za blisko brzegu była, a woda nie dośc zimna). Tak naprawdę, to jak patrząc na nagrania, trimaran wydaje się dla mnie zbyt stabilny. Wozi się takie coś jak święta krowa nieomal i trzeba napawdę silnego wiatru, aby zrobić zdrowy fajny przechył. Coś jakby żużlowcowi zamontować z dwóch stron dwa kosze, posadzić w jednym żonę a w drugim teściową i kazać bawić się świetnie. Jakby wyboru nie miał, to pewnie by się zgodził, ale zanim by się zgodził, to jeszcze próbowałby inaczej.

No więc jak inaczej? Zdaje się, że dla relatywnie sprawnego żeglarza problem nie jest w przewrotce, bo to można przeżyć, a wręcz wielu ma z tego przyjemne wspomnienia. Problem w tym, aby móc z wywrotki o własnych siłach na wodzie wstać, wejść z powrotem do środka, ogarnąc rzeczy i ciągnąć zabawę dalej, a przynajmniej o własnych siłach dopłynąć do brzegu. Przykładem jest nagranie z Solway Dory: http://www.solwaydory.co.uk/videos/13. Po zobaczeniu kilku nagrań z sieci nasuwa się wniosek, że jeśli kanu nie ma wewnętrznych pływaków wypornościowych, to postawienie go i ponowne wejście do środka jest możliwe, ale wymaga sprawności i umiejętności na poziomie ponadprzeciętnym. Bez pływaków, dla zwykłego przeciętniaka, sprawa wydaje się przegrana.

Szukam więc pomysłu z czego zrobić te pływaki wypornościowe, do wepchnięcia do środka wzdłuż burt. Na razie nie spieszę się z zakupem w Solway Dory (Side Buoyancy Bags- £25 each), ale jeśli czegoś nie wymyślę, to kupię. Albo Wy mi podpowiecie? Ktoś to przerabiał? Są u nas w Polandzie gdzieś jakieś taki rzeczy? Worki nadmuchiwane, etc?
Załącznik:
Side Buoyancy Bags.JPG
Side Buoyancy Bags.JPG [ 28.06 KiB | Przeglądane 4940 razy ]

_________________
Pozdrawiam,
Anyox


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 kwi 2017, o 22:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 kwi 2006, o 13:57
Posty: 3996
Podziękował : 657
Otrzymał podziękowań: 613
Uprawnienia żeglarskie: szkutnik drewkarz,motorówkarz
Anyox napisał(a):
Są u nas w Polandzie gdzieś jakieś taki rzeczy? Worki nadmuchiwane, etc?

Np. do Optymistka https://raksa.com.pl/worek-wypornosciowy-opp-22010.html
Chyba, że chcesz większe http://www.lubawa.com.pl/index.php/pl/s ... ornosciowe :-P

_________________
Zbyszek



Za ten post autor boSmann otrzymał podziękowanie od: Anyox
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 kwi 2017, o 06:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
Anyox, a powiedz nam, bo dotąd tego nie zrobiłeś, do czego ta kanadyjka ma Ci służyć? Czy dłuższe pływania zbliżone do turystyki wodnej, czy kilkugodzinne zabawy dla adrenaliny przy brzegu? Na jakich wodach?
Łódka, jak każdy przedmiot, do czegoś ma służyć, więc to cel określa jej właściwości i wyposażenie. I od tego należało zacząć. ;-)

_________________
Pozdrawiam
Alterus


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 kwi 2017, o 09:00 

Dołączył(a): 17 lut 2017, o 22:22
Posty: 38
Podziękował : 19
Otrzymał podziękowań: 15
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz
Alterus napisał(a):
Anyox, a powiedz nam, bo dotąd tego nie zrobiłeś, do czego ta kanadyjka ma Ci służyć? Czy dłuższe pływania zbliżone do turystyki wodnej, czy kilkugodzinne zabawy dla adrenaliny przy brzegu? Na jakich wodach?


Odpowiadam:
osiągnąłem już wiek stateczny, ale jeszcze nie starczy, dzieci mam odchowane, a w czasie urlopu nie muszę już zalegać na plaży. Więc wykombinowałem, że mając wolną rękę co z życiem robić, będę robił co chcę. Wreszcie. Jak miło, czyż nie? A chcę spędzać swój wolny czas na wodzie, tak na dłuższym pływaniu (nie zbliżonym, a wręcz wykraczającym poza zwykłą turystykę wodną), ale nie wykluczając również kilkugodzinnych zabaw dla adrenaliny przy brzegu. Drapie mnie po głowie rejs Szlakiem Mazurskim, bo jako mały harcerzyk kilkukrotnie z drużyną wodniacką to zrobiłem i tam mi sie ckni, albo równiez spływ calusią Wisłą do Gdańska, no może jeno tylko od Kazimierza, bo to przecież ładne miasto. Alternatywnie wzdłuż plaż Bałtyku w te i wefte coby ino daleko, bo to dość oryginalne i szalone, a jakoś mam ochotę zrobić coś szalonego. Aż się trzęsę, :D :D :D

_________________
Pozdrawiam,
Anyox


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 kwi 2017, o 09:17 

Dołączył(a): 28 cze 2012, o 12:17
Posty: 30
Lokalizacja: Delta Wisły
Podziękował : 2
Otrzymał podziękowań: 4
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
[/quote]
Odpowiadam:
A chcę spędzać swój wolny czas na wodzie, tak na dłuższym pływaniu (nie zbliżonym, a wręcz wykraczającym poza zwykłą turystykę wodną), ale nie wykluczając również kilkugodzinnych zabaw dla adrenaliny przy brzegu. Drapie mnie po głowie rejs Szlakiem Mazurskim, bo jako mały harcerzyk kilkukrotnie z drużyną wodniacką to zrobiłem i tam mi sie ckni, albo równiez spływ calusią Wisłą do Gdańska, no może jeno tylko od Kazimierza, bo to przecież ładne miasto. Alternatywnie wzdłuż plaż Bałtyku w te i wefte coby ino daleko, bo to dość oryginalne i szalone, a jakoś mam ochotę zrobić coś szalonego. Aż się trzęsę, :D :D :D[/quote]

Witam!
Dobry pomysł. Proponuję Ci, abyś skontaktował się z kolegą Andrzejem Książykiem (Salmo Boats). Jest dobrym konstruktorem i zęby zjadł na tego rodzaju łodziach.
http://www.salmoboats.com/kontakt/
O ile pamiętam, profesjonalny plan pływaka outrigger do canoe udostępnia za darmo mailowo
http://www.salmoboats.com/projekty-lodz ... o-canoe-2/
Pozdrawiam
Dersław


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 kwi 2017, o 11:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 wrz 2009, o 16:50
Posty: 9245
Lokalizacja: 17 E
Podziękował : 1822
Otrzymał podziękowań: 2213
Uprawnienia żeglarskie: sternik
Dobry pływak, nie jest zły: :D
Obrazek

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 kwi 2017, o 11:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2013, o 01:08
Posty: 4216
Lokalizacja: Pomorze
Podziękował : 1719
Otrzymał podziękowań: 1773
Uprawnienia żeglarskie: samowodniak flisaczy
Anyox napisał(a):
A chcę spędzać swój wolny czas na wodzie, tak na dłuższym pływaniu (nie zbliżonym, a wręcz wykraczającym poza zwykłą turystykę wodną),
Turystyka wodna to turystyka wodna, obejmuje także baardzo długie wyprawy - nikt nie broni wypłynąć wiosną a wrócić późną jesienią. ;-) Z doświadczenia jednak powiem, że po dwóch tygodniach spędzonych na śródlądziu "na dziko" większość ludzi zaczyna odczuwać chęć powrotu w warunki zbliżone do tych z domowych pieleszy. Część zresztą wcześniej, dużo tu zależy od nastawienia i sposobu realizacji tej turystyki. Czy i na ile oddalamy się od cywilizacji, samotnie czy w towarzystwie.
Teraz o łódce. Zgrabna, to jeden z udanych modeli. Cechy typowe dla kanadyjki, więc nie lubi sfalowanej zbyt mocno wody. Ładowność podają na 440 kg(!), noo, do tylu mógłbym zapakować, ale tylko w przypadku znalezienia jakichś dwustu pięćdziesięciu kilogramów złota, bo żal byłoby zostawić. Im bardziej przeciążona, tym wolniejsza, mniej zwrotna i skłonniejsza do brania wody nawet z małej falki. Warto to wziąć pod uwagę.
Stabilność łódki w dłuższych wyprawach, szczególnie takich jakie Ci się marzą, to podstawa, żadne tam "zdrowe, fajne przechyły". To dobre do kilkugodzinnych zabaw przy brzegu, bez bagażu i różnych drobiazgów które "na szlaku" o wiele wygodniej trzymać na wierzchu. Chyba, że ktoś hołduje zasadzie "im gorzej, tym lepiej". Łódka nie ma się wywracać, łódka ma być sucha w środku i płynąć. Do zapewnienia tego należy dążyć i jest to jak najbardziej możliwe, wręcz norma. Obawy, że zabraknie adrenaliny zbędne, pojawi się nie raz. :-D
Cytuj:
mam ochotę zrobić coś szalonego. Aż się trzęsę, :D :D :D
A, to trafiłeś na towarzystwo, co dobrze to rozumie. Mało tu normalnych. ;-)

_________________
Pozdrawiam
Alterus



Za ten post autor Alterus otrzymał podziękowanie od: Mir
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 kwi 2017, o 00:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 wrz 2009, o 16:50
Posty: 9245
Lokalizacja: 17 E
Podziękował : 1822
Otrzymał podziękowań: 2213
Uprawnienia żeglarskie: sternik
Oryginalny hawajski Ama i jego konstrukcja... :D
http://homepages.paradise.net.nz/garyd/quikama.html

_________________
Jeśli jest coś, gdzie nie ma nic, to tam jest wszystko.
Indiańskie


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 1 maja 2017, o 14:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 sie 2015, o 15:50
Posty: 897
Podziękował : 891
Otrzymał podziękowań: 436
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Po zeszlorocznej wywrotce zrobilem plywak, ale nie uzylem go do tej pory (i nie wiem czy uzyje kiedykolwiek ;) ) worki wypornosciowe robia robote a na morze sie nie wybieram poki co :cool:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 maja 2017, o 13:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 paź 2016, o 11:46
Posty: 223
Lokalizacja: Podlaskie
Podziękował : 30
Otrzymał podziękowań: 78
Uprawnienia żeglarskie: Błogosławieństwo szamana plemienia Mtete
Anyox napisał(a):
No dobrze, napisałem, że trzeba zrobić trimaran. Tak napisałem, ale nie dotarło to do mnie (pewnie ta wywrotka za blisko brzegu była, a woda nie dośc zimna). Tak naprawdę, to jak patrząc na nagrania, trimaran wydaje się dla mnie zbyt stabilny

Miałem dokładnie podobne doświadczenia z kajakiem ożaglowanym. Niemniej nie jest to jakiś problem nie do rozwiązania. Zanim opowiem jak ja zrobiłem pływaki zwrócę uwagę na dwa aspekty. Tanio i rozbieralnie. Sam pływak zrobiłem z kanalizacyjnej rury PCV 20 cm średnicy, 2 m 9 zł w Liroju, zatyczka do tyłu rurki 5 zł (jest świetne bo mam dostęp do wnętrza rury, a jednocześnie jest szczelnie). Przodek rury obciąłem pod kątem, nagrzałem lutlampą i zawinąłem na zakładkę. Do takiej rurki PCV dokręciłem śrubami po 2 szt. na element, dwa kształtowniki aluminiowe długości około 2 m każdy. Do kajaka mocowane to było tak jak na rysunku.
Kiedy się płynie to cały pływak jest w powietrzu, nie stawia oporu. Jak dmucha to zapobiega wywrotce. Więc skoro tak fajnie to działa to dlaczego nie pływam - zapytacie. Ano dlatego, że pokraczne to to, nie stawia spodziewanego oporu bocznego i pozbawia pływadło szansy na porządną wywrotkę. Całość jest bardzo stabilna, 120 kg chłopa chodzi sobie prosto po kajaku, a ten nawet nie drgnie.
Dlatego preferuję miecz i emocje.
Artysta nie jestem więc proszę o wyrozumiałość. A wygląda to tak:
http://milsa.com.pl/Nowy-q.jpg
A tu makietka jak zawinąłem rurę PCV
http://milsa.com.pl/Nowy-1.JPG
Nie mam zdjęć normalnych bo kajak daleko a ja sie morduję w mieście.
I na koniec.
Jedna wywrotka to może przypadek, może nieznajomość pływadła, może za mocno wiało.
Myślę, że warto jeszcze raz popróbować.
Powodzenia

_________________
Pozdrawiam
Marcin B.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL