http://tiny.pl/hdvqj30 lipca 2009 na pl.rec.zeglarstwo Łukasz Szot zapytał o ceny w Chorwacji. Rozpoczęła się długa dyskusja, w której uczestniczyłem.
Oto jej skrót. Będę wdzięczny za wszelkie aktualizacje. Ja ze swej strony dodałem jeszcze trochę informacji z mojej strony:
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/relacja01.htmlhttp://strony.aster.pl/spelnij_marzenia ... _2010.htmlMariny * Marina ACI 37ft. jacht 50 euro
* Za jacht 44 stopy marina jakieś 400 kun wzwyż
* Za 46 stop - płaciłem w w maju - 56 euro w ACI (załoga 10os.)
* płatne dosłownie wszystko co kiedyś płatne nie było np. kserokopia prognozy pogody 2-10 kun czyli nawet jakies 7 zł. Rekord na Korculi 80 euro + prąd przy kei lub 120 kun na kotwicy.
* Lipiec/sierpień to dopłata ok. 20%
Bojka jakiegoś rybaka 120 kun (chyba, że coś zjesz u Niego to do negocjacji)
Dzikiego kotwicowiska nie znajdziesz za bardzo, wszędzie kasują.
Kolacja w restauracji dla jednej osoby
* bez szaleństw 100 kun
* 2 kieliszki wina + rybka + surówki - 25 euro
* (1kg ryby 300 kun = 300/7=42euro)
* Mule itp. nie pamiętam - ok. 10euro za porcję
* Kawa trochę drożej niż w Polsce
Wino w tawernie * domacne ok. 30-60 czasem nawet 70 kun za litrową karafkę
* 15-20 kun za kieliszek
Piwo w kawiarni*Chorwackie Karlovacko czy Ozujsko ze 20 kun (czasem na odludziu możesz trafić za 12-15, w Dubrovniku 30-35)
Ceny żywności w normalnych sklepach w porównaniu do Polski
* Co najmniej 20%-50% drożej
* Ceny wędlin ale też serów 2-3 razy wyższe a i ceny ryb są zaporowe.
Wino z beczki 8-16 kun
*Dobre* wina domowe zaczynają się od 40-50kn za litr i wcale nie jest łatwo na takie trafić, bo Chorwaci turystom sprzedają ten najgorszy sort.
INNE:Zaskakujące są wysokie ceny owoców południowych. Przecież to u nich rośnie!
Jedynie banany były tańsze (bo na szczęście HR nie jest w UE).
Gałka lodów na mieście 6-7 kun (drożej niż Grycan w Polsce !!) a lody zwyczajne.
Chleb (spory) za 8-9 kun.
Rakija na bazarze od 40 kun (do negocjacji).
'Zwyczajne' salami w sklepie od 100 kun.
Piwo w markecie w Trogirze od 4,89 kun/0,5litr(Kaltenberg) do około
7,79kun/0,5litr Stella boc.
kaucja za butelkę zwrotną 0,50 kun w markecie ,3kuny w innych małych
sklepikach i bardzo rygorystycznie sprawdzaja paragon przy zwrocie butelki.
Dodatkowe dane z 2010:Marina w Zadarze za 36ft. jacht 68 euro !!
Port miejski w Hvarze: Pan chciał bodaj 100 kun za ... godzinę. Koleżanka wynegocjowała, że bez rachunku i 50 kun.
Marina Primosten: Za godzinny postój płacimy 70 kun. Swoją drogą to zwyczajowo w marinach nie powinno się płacić za krótki postój 1-2h. W Chorwacji zwyczaj ten kończy się.
229 euro (pakiet: ubezpieczenie kaucji, transit log, silnik do pontonu i opłaty klimatyczne)
Dodatkowe dane z 2011:Niestety Adriatic Charter zrezygnował z powyższego pakietu i obecnie jest 100 euro kaucji bezzwrotnej + 100 euro kaucji zwrotnej (dla jachtów < 42ft.). Dla jachtów >= 42ft. jest to odpowiednio 150 euro + 150 euro. W tej chwili to już tylko Kiriacoulis ubezpiecza całość kaucji - 20 euro za dzień (czyli 140 euro za tydzień).
ZWYKŁA LOCJAW nawigacji bardzo ułatwia nam wydawnictwo z 1000 Waypoint'ów GPS. Mało tego są tam odległości. Można się np. dowiedzieć, że jeśli będziemy dokładnie w punkcie X to potem mamy 16,1 mili kursem 161 bezpiecznej żeglugi a potem np. 12 mil kursem 192.
Kolejna uwaga: w Chorwacji południowej jest dużo marin, bojek, kotwicowisk. W północnej jest już gorzej.
Marina Simuni. Nie ma tu za dużo cywilizacji. Sklepik w marinie i inny oddalony o ok. 1km. 'mieście'. Otwarty zaledwie kilka godzin dziennie. Nie ma dużo do zwiedzania. Jest to jednak dobre miejsce pośrednie, jak robi się przelot z Zadaru do Puli lub odwrotnie.
Marina Trogir: Ogromnie grube mooringi jakby dla dla największych statków na świecie.
Port miejski w Hvarze: Jest tu mało miejsca, słabo osłonięte od morza i wiatrów. Mnóstwo statków, taksówek wodnych, do tego promy. Ogromny ruch i ciężko się manewruje. Nie radzę tu dłuższego postoju. Prysznice są w oddalonej o 100m. toalecie publicznej. Zamiast postoju tutaj radzę w pobliskiej marinie Palmizana. Dużo miejsc i dobrze osłonięta od wiatrów.
Marina Palmizana: Polecam tą marinę. Dobre warunki, dobrze osłonięta od wiatrów. Sporo pryszniców ale rano i tak są kolejki. Tak naprawdę trzeba wstać przed 0700. I to poza sezonem!!! Spory sklepik. Do Hvaru można dostać się taksówką wodną.
Marina Vodice: Jest tu stacja benzynowa. Paliwo tańsze niż w Sukosanie. Warto tu zatankować przed końcem rejsu. Stacja czynna dopiero od 0900.
Marina Sukosan: To wielka marina w pobliżu Zadaru. Jest tu podobno 1200 jachtów (dla porównania w całej Polsce jest ok. 700 jachtów morskich). Jest tu stacja benzynowa. Można płacić w euro, ale kurs jest bardzo niekorzystny. W piątek wieczór i sobotę jest ogromny ruch przed stacją benzynową, bo w sezonie kilkaset jachtów chce zatankować. Ogromny wybór firm charterowych i jachtów, dźwigi do napraw i co tylko chcecie.
ROZSZERZONA LOCJAJAK DOJECHAĆ?• autem – koszt ok. 300 PLN/os. przy 4 osobach w oszczędnym aucie. W moim ok. 350 PLN/os.
• autokarem (wyjazd w piątek ok. 0800 z Warszawy, ok. 1000 z Wrocławia busik i od Katowic jadą wszyscy). Koszt ok. 420 PLN/os. Niedogodność autokaru polega na koczowaniu. Przy porannym przyjeździe kilka godzin z bagażami w oczekiwaniu na przejęcie jachtu. W sobotę o 0900 wyrzucają z jachtu i znów trzeba czekać z bagażami kilka godzin na autokar.
• samolotem. Do Splitu odpowiednio wcześniej można znaleźć coś za 800-900 PLN (np. Malev'em z przesiadką w Budapeszcie). Osoby z zachodniej Polski mogą rozważyć wylot z Berlina.
Słyszałem taką radę, aby rzeczy kupione w Makro 'hurtowo' (czyli np. w kartonach) rozpakować i zmiksować. Podobno, gdy celnik widzi pełno kartonów ryżu, makaronów, paczkowanej kiełbasy itd. to może się przyczepić. A jeśli będzie to rozparcelowane po torbach pasażerów to raczej nie. Choć wydaje mi się, że rada ta dotyczyła bardziej autobusów wypchanych żywnością.
Acha i jeszcze jedna uwaga. W Dubrovniku ale i innych turystycznych miastach jest zwyczaj, że naganiacz zachęca do pójścia do konkretnej restauracji i wino będzie gratis. Nie polecam. Zapłacisz za obiad tyle, że to wino nie rekompensuje nadpłaty a jakość potraw na ogół słabsza niż gdzie indziej. Lepiej spokojnie wybrać konobę, gdzie jedzą miejscowi. Jeśli są białe obrusy i napis Restaurant to jest dla Austriaków.
Jeśli na stolikach są ceraty - to dla miejscowych.
Warto kupowac na bazarach, których w chorwackich miastach jest duzo.
I żebyś się nie zdziwił - te kalmary co zamawiasz w knajpie to zwykle z Nowej Zelandii, a ośmiornice z Filipin są...
Dodatkowe dane z 2010 roku:Mała uwaga: w Chorwacji na autostradzie opłaciło się płacić banknotami 50-eurowymi bo dostawalimy resztę w kunach po przyzwoitym kursie 7,23:1.
Natomiast na stacjach benzynowych czy restauracjach jeli udawało się płacić w euro to kurs był słaby 7,10:1 lub nawet 7:1.
Adriatic Charter daje telefon komórkowy NOKIA z ładowarką 12V. Ma on 3-cyfrowy numer więc inne załogi z ew. flotylli mogłyby dzwonić do mnie za darmo. Ale głównie służy do połączenia z recepcją i serwisem. Jak zrobi się wstępny check-in to dzwoni się po pana z serwisu, aby dokończyć check-in. Bardzo dobry pomysł. W tej firmie lista z check-in'em jest po angielsku i ... polsku.
Firma ta ma dużą flotę i dużo punktów serwisowych. Nie ma więc problemu, aby w godzinach 0800-2000 dojechali w ciągu nawet 1-2 godzin. Poza tymi godzinami to trzeba chyba wzywać SAR?!
Delfiny! N43.43,6' E015.39,5'
N43.25,9' E016.11,8'
Marina Trogir: sklepy (głównie z pamiątkami) czynne do późna w nocy. Miasto urokliwe właśnie szczególnie w nocy. Większość tawern z myślą o turystach. Nie znaleźliśmy klimatycznej konoby dla miejscowych.

Ok. 500 metrów od nabrzeża jest duży sklep (chyba Konzum).
Hvar: Przewodniki podają, że 2700-2800h. rocznie jest słońce. I rzeczywicie. Wyjątkowo słonecznie za każdym razem, gdy tam byłem! Wchodzimy na zamek. Robimy 'pocztówkowe' zdjęcia. Przechodzimy obok stoisk z lawendą, z której to znany jest Hvar. Potem lody i bazarek (blisko nabrzeża, w pobliżu toalety z prysznicami). Kupujemy owoce, wino, rakije i prosek.
Marina Palmiżana: Jest mała plaża. Miejsce "zrobione" na wygląd tropikalny. Obserwujemy zwierzątka wodne w tym jeżowce. Dziewczyny zbierają muszelki. Nie są puste - w środku mają mieszkańców.
Marina Primosten: To bardzo sympatyczne miejsce. Wchodzimy na szczyt, gdzie jest kościół. Potem kręcimy się po miasteczku. Jest kilka sklepów z pamiątkami. Można kupić lody. Dzieci i załogantki będą zadowolone.
Marina Vodice: Blisko Sukosanu, skąd wielu żeglarzy wypożycza jacht. Rejs dobiega końca i jutro tam musimy być.
O Vodicach Klimczak napisał, że to jedno z niewielu miast bez większych zabytków na Jego trasach. Jest za to dużo 'życia'. Trafiamy na koncert muzyki bałkańskiej. Jemy lody i leniwie przechadzamy się po mieście. Jest bazarek blisko mariny i sporo miejsc do zrobienia zakupów. Załogantki będą zachwycone.
Marina Sukosan: Pani w recepcji doskonale wie, co to jest 'KARTA REJSU'. Wie, że Polacy, to taki dziwny naród, który z jakiegoś biurokratycznego powodu chce mieć ją podstemplowaną. Marina dla Niemców. Jest tu piwo w portowej restauracji (a jakże! także niemieckie) i w sezonie muzyka ludowa w stylu „ai-li ai-lo”. Cóź! Nie zachęciłem Was zbytnio? Za to jest tu najlepszy serwis i wg. wielu polskich żeglarzy najlepsza firma czarterowa: „Adriatic Charter”. Zawsze jest ryzyko, że trafimy na jacht z wadą lub zdarzy się awaria. Ale nie dało się bardziej zminimalizować ryzyka. To dobra firma i ma jachty w dobrym stanie. A gdy zdarzyła się nam awaria silnika do pontonu w Dubrowniku po 20 minutach był gość i naprawił nam go. Polecam niewielką konobę ale poza terenem mariny. W piątek i w sobotę wieczór bez rezerwacji znikome szanse na miejsce. Marina jest ogromna i przejście z pirsu 4 czy 5 (a tu najczęściej startują Polacy) do wyjścia to spacer 20-minutowy!!
Marina Zadar: W Zadarze też jest klimatyczne miejsce. Bazarek (ale zamykany po południu, trzeba być gdzieś tak do 1200). Jest tu „wszystko”: pełno owoców, warzyw. Wiele osób ceni sobie oliwę z oliwek. No i mnóstwo ‘domowej roboty’ w butelkach po coca-coli alkoholi: rakija? Ale jaka? Ze śliwek? Z gruszek (polecam!)? A może z fig? Jest jeszcze wiele innych. Jest Travarica dla twardzieli (trochę jak nasza Zubrówka, bo z kawałkiem trawy w środku). No i tanie i dobre ‘domowe wino’. Jest wiele innych rzeczy i życzliwi sprzedający. Często pozwolą spróbować dla zachęty.
Jeśli Wasi załoganci w czasie rejsu będą chcieli posłuchać krótkiej teorii żeglowania, to napewno zdadzą bajecznie prosty egzamineczek teoretyczny w Kapitanacie Portu Zadar. Egzaminy są zawsze w piątek rano. Dobrze jest ustawić się w kolejce już od 0800. Koszt jest wysoki (bodaj 115 euro). Nie jestem pewien, czy można płacić w euro - lepiej wymienić na kuny.
No a potem będzie okazja uczcić, że zdaliście egzamin, który daje Wam bardzo duże uprawnienia w Chorwacji i jest akceptowany w Grecji:
• prowadzenie statków pasażerskich do 3 mil od wybrzeża lub wysp
• prowadzenie kutrów rybackich
• prowadzenie jachtów żaglowych i motorowych do ok. 17m. (30 ton wyporności)
SKRÓCONY PRZEWODNIK TURYSTYCZNY (na zasadzie: 'to do')
ZADAR To 5-te miasto pod względem wielkości w Chorwacji i ma trochę zabytków wartych zobaczenia.
Powstanie miasta datowane jest na IX wiek p.n.e. Dzisiaj Zadar stanowi administracyjne, turystyczne i kulturalne centrum regionu nazywanego regionem wysp i parków narodowych.
Zwiedzanie Zadaru warto rozpocząć od rzymskiego forum, gdzie znajdują się m. in. pozostałości starożytnego wodociągu, rzymska kolumna z marmuru o wysokości kilkunastu metrów oraz publiczny pręgierz. We wschodniej części forum stoi X-wieczny klasztor Benedyktynek i kościół św. Marii z charakterystyczną dzwonnicą zbudowaną w 1105 r. zobaczyć zbiory miejscowego Muzeum Sztuki Sakralnej. Najcenniejszym zabytkiem Zadaru jest pochodzący z początków IX w. romański kościółek pod wezwaniem św. Donatusa.
Zwieńczona niewielką kopułą świątynia ma kształt rotundy z trzema absydami i malutkimi okienkami. Tuż obok znajduje się Muzeum Archeologiczne, posiadające w swoim dobytku zbiory z czasów starożytności i średniowiecza. Na uwagę zasługuje również ratusz przy Narodnim Trgu, Gradska Straza z wieżą zegarową, kościół św. Szymona ze srebrnym sarkofagiem, klasztor św. Mihovila i klasztor Franciszkanów.
Ja nie omieszkałem odwiedzić też największej w tym mieście dyskoteki, czynnej do bladego świtu. tak więc wiem już jak to jest i pewnie drugi raz nie mam potrzeby. Ale możecie też tam zajrzeć. Choć w Chorwacji jest tyle fajniejszych klimatów, że nie wiem czy Wam polecać? Chorwaci są dość konserwatywni. Np. w większości restauracji spotkacie się z niespotykanym w Europie zwyczajem, że kelner podaje jedzenie najpierw zamawiającemu mężczyźnie (zamówienia składane przez kobiety są często ignorowane), potem pozostałym facetom, na końcu kobietom. No cóż, co kraj, to obyczaj. Zobaczymy podczas rejsu, czy to się stopniowo zmienia?
Jeśli chodzi o duże miasta w Chorwacji, to generalnie nie jestem nimi zachwycony, jeśli chodzi o klimat. Ale są fajne zabytki, można kupić trochę widokówek i pamiątek dla dzieci w stylu „sopocko-zakopiańskim” czyli ‘bo ja wiem’ taka sama butelka ze statkiem w środku albo koszulka w paski marynarskie, jak w Łebie czy Władysławowie.
Niedaleko przystani promowej w nadbrzeże wbudowane są organy, które wydają niski dźwięk, gdy nadchodzi fala. Dlatego odnosi się wrażenie, że ten dźwięk pochodzi z morza.
No i ściąga, co zobaczyć:
* rzymskie forum i ruiny budowli rzymskich
* kościół przedromański św. Donatusa z IX w.
* romańska katedra św. Anastazji z przełomu XII w. i XIII w.
* kościół św. Marii z charakterystyczną dzwonnicą z 1105
* kościół gotycki św. Tomy z XIV w.
* renesansowa loggia
* budynek straży miejskiej z wieżą zegarową
* brama Porta Terraferma,
* klasztor Franciszkanów z XVI w.
* pałace barokowe
* arsenał z XVIII w.
* ratusz
* kościół św. Szymona ze srebrnym sarkofagiem w środku
* klasztory - św. Michała i franciszkanów.
PULAPula, jedno z najstarszych miast Chorwacji, położona jest na ośmiu wzgórzach nad piękną zatoką otoczona lasami, które osłaniając miasto od wiatrów zapewniają mu łagodny klimat przez cały rok. Pula słynie ze swoich zabytków. Najwspanialszym z nich jest rzymski amfiteatr, który w czasach swej świetności mógł pomieścić 35 tysięcy widzów. (Dla porównania Koloseum 45-90 tysięcy). Jest to największa tego typu budowla poza obszarem Italii. No i jedno z trzech najlepiej zachowanych z czasów Cesarstwa Rzymskiego (trzecim jest amfiteatr w Al-Dżamm). Na uwagę zasługuje również znajdujące się w podziemiach amfiteatru muzeum.
Odwiedzając starówkę można podziwiać dobrze zachowany zespół starożytnych ruin, warto także odwiedzić Muzeum Archeologiczne z antycznymi i wczesnośredniowiecznymi znaleziskami z Istri, do którego prowadzi bardzo charakterystyczna Podwójna Brama. Tuż obok znajdują się pozostałości teatru rzymskiego z II w oraz XVII-wieczna wenecka twierdza z czterema bastionami i mieszczącym się w niej Muzeum Historycznym Istrii. Kolejnym godnym polecenia miejscem jest forum z ratuszem i monumentalną świątynią Oktawiana Augusta, gdzie znajduje się wystawa sztuki antycznej. Stąd niedaleko już do imponującego łuku triumfalnego Sergiusza.
A teraz krótka ściąga, co trzeba zobaczyć:
* Amfiteatr I wiek
* Forum zbudowane w czasach panowania Cesarstwa Rzymskiego.
* Świątynia Augusta I wiek
* Katedra z XVII
* Ratusz zbudowany w XIII wieku.
* Zamek z XVI wieku .
* Kaplica Santa Maria Formosa
* Podwójna Brama z I wieku
* Brama Herkulesa zbudowana w I wieku
* Łuk Sergiusza z I wieku
* Mały Teatr Rzymski
Od siebie dodam, że to w sumie malutkie, urokliwe miasteczko (teraz ok. 62.000 mieszkańców). Czyli w czasach rzymskich amfiteatr mógł pomieścić całe miasto i okolice!! Oczywiście wpływy włoskie widać do dziś dnia.
ZALEW RASATu nie wiem nic, poza mapą! Poza tym, że żeglarze z Polski tam lubią pływać.
WYSPA KRKWyspę będziemy zwiedzać, głównie ze względu na cudowne widoki.
Nie zapomnijcie aparatów fotograficznych i kamer!
Krk to największa wyspa w Chorwacji. W stolicy wyspy - noszącej tę samą nazwę – trzeba zobaczyć położoną koło przystani romańską bazylikę św. Kvirina, zamek frankopański oraz dwunastowieczną katedrę wzniesioną na miejscu dawnych term rzymskich i bazyliki wczesnochrześcijańskiej. W podziemiach katedry znajduje się warta odwiedzenia wystawa sztuki sakralnej (bilet wstępu kosztuje ok. 0,7 EUR). Oprócz stolicy na wyspie warto także odwiedzić miejscowości Vrbnik, Malinska, Nijvice i Baška.
A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, to:
Krk jest nie tylko największą wyspą Chorwacji ale i jedną z najbardziej urodzajnych. Wybrzeże wsch. jest pozbawione roślinności z powodu wiejących z kontynentu wiatrów. Tereny znajdujące po zachodniej stronie wyspy, zwłaszcza w okolicy miasta Krk, są hardzairodzajne. W 1989 r. wyspa otrzymała połączenie z lądem dzięki największemu na świcie betonowemu mostowi łukowemu, jego rozpiętość wynosi aż 390 m. Spowodowało to gwałtowny rozwój przemysłu. Zbudowano między innymi lotnisko i kilka zakładów przemysłowych na północy wyspy, na w jej południowej części powstały wielkie hotele. Tym niemniej, największe miasto Krk jest bardzo malownicze i ma bogatą historię, podobnie jak Baska - znany ośrodek wypoczynkowo-kąpieliskowy.
Baska to także najstarszy ośrodek piśmiennictwa w języku narodowym, z którego pochodzi najstarszy zabytek pisany głagolicą, tzw. Kscunskii Ploca.
Zaledwie 13 km na południe od przejścia mostem leży mała miejscowość wypoczynkowa Njivice, której mieszkańcy żyli wcześniej głównie z rybołówstwa i uprawy oliwek. Dziś licznych gości przyciąga ona pięknymi plażami, wyjątkowo niebieskim morzem, wieloma zacienionymi miejscami i łagodnym klimatem.
8 km na południe od Njivice znajduje się, pośród bujnej roślinności śródziemnomorskiej, Malinska. Dalej na południe w południowo-zachodniej części wyspy Krk leży jej serce, miasto Krk.
Najstarszymi mieszkańcami wyspy byli Ilirowi, po nich w I w, p.n.e. Rzymianie założyli swoją osadę Curicum. W VI w. n.e. Słowianicy przejęli panowanie nad wyspą, wypierając rdzenną ludność romańską. Od XII do XV wieku wyspa Krk była pod zwierzchnictwem weneckim.
Miato Krk i i otaczające go tereny cieszyły się prawie całkowitą autonomią pod rządami książąt ze znanego chorwackiego rodu Trankopanów. Następnie zwierzchnictwo nad wyspą przejęły Austro-Węgry i dopiero traktat w Rapallow 1920 r. przyznał wyspę Krk Chorwacji.
Wyspa Krk z około 3000 mieszkańców na powierzchni 110 m2 miasto Krk zajmuje jedną czwartą całej wyspy. Piękno tego klejnotu tkwi w jego wyglądzie i atrakcyjnej ofercie rozrywkowo-gastronomicznej. Pięknie urządzone restauracje, kawiarnie, piwnice winne, sklepy i wystawy w sklepikach jubilerskich z oświetlonymi zamkami, kościołami i starymi murami obronnymi dają nocą niepowtarzalny blask.
Do obrazu miasta idealnie pasują zarówno małe połączone ze sobą domki, z wąskimi uliczkami w obrębie muru miasta, jak i pomniki kultury przedstawiające historię wcześniejszej siedziby biskupów.
Na północ od Krk przy jednej z najpiękniejszych zatok rozpościera się wypoczynkowa miejscowość Punat. Tworzy ona najważniejszy i największy port na wybrzeżu Adriatyku. Marzeniem dla wszystkich miłośników kąpieli jest Baska, najbardziej na południe wysunięta miejscowość na wyspie Krk, z długą żwirową plażą. Swymi małymi domkami, sklepami, restauracjami i kawiarniami zaprasza do przechadzek i zabawy.
Sv. GrgurI tu znów biała karta. Podobno były tu obozy pracy za czasów Tito.
Wyspa GoliWiadomo, że w czasach Tito było tu straszne więzienie.
Nazwa wyspy pochodzi od tego, że wyspa jest ‘goła’. Niecodzienne miejsce. I znów wspólnie będzie odkrywać tajemnice, o których sami Chorwaci niechętnie mówią...
W latach 40. i 50. ubiegłego wieku adriatycka wyspa Goli Otok była więzieniem o zaostrzonym rygorze i obozem ciężkiej pracy dla przeciwników reżimu Tito. Dzięki chorwacko-holenderskiej współpracy powstanie tam wkrótce miejsce pamięci. O pamięć apelują również byli więźniowie obozu, którzy od lat zabiegają o rehabilitację dla siebie i sprawiedliwość dla swoich oprawców.
Jest rok 1949. Środek nocy, mroczna cela gdzieś w Czarnogórze. Dmitar Kastratovic, osiemnastoletni student, siedzi z rękoma związanymi na plecach. Jest szefem miejscowej „młodzieżówki” partii komunistycznej. Przed dziesięcioma dniami trafił do aresztu za posiadanie nielegalnej sowieckiej gazety. „Kto jest mądrzejszy, Tito czy Stalin?” – pyta esbek, mierząc z pistoletu w jego pierś. „Stalin” – pada odpowiedź. Dwa dni później trafia na niemal trzy lata do ciężkiego więzienia na wyspie Goli Otok.
Kastratovic ma dziś blisko 80 lat, ale wspomnienia z tamtego straszliwego okresu wciąż go prześladują we śnie. Pamięta, jak musiał pracować w piekącym słońcu bez kropli wody. „Czasem dawali nam po cztery ziarna fasoli. Wystarczyło, by któryś z nadzorców usłyszał, że ktoś skarży się na głód, i kara spotykała wszystkich. Kazali nam biegać godzinami i okładali kijem, dopóki nie osunęliśmy się na ziemię”.
W wyniku więziennych tortur stracił nerkę, od tamtej pory nie opuszczają go silne bóle głowy. Wciąż go nawiedzają w snach obrazy przyjaciół, którzy popełnili samobójstwo, rzucając się ze skały, lub zmarli z wycieńczenia. Kazali mu nosić ich zwłoki na drugi koniec wyspy i gołymi rękami grzebać je w ziemi.
Goli Otok (Naga Wyspa) jest dziś udostępniona zwiedzającym. „Ale nie ma tam tego rodzaju informacji, jakie można znaleźć na wystawie w Zagrzebiu”, mówi Sacha Zanko, szef chorwackiego projektu w Instytucie Berlage z Rotterdamu, międzynarodowego ośrodka kształcenia architektów i urbanistów. Holenderski instytut we współpracy ze Stowarzyszeniem Architektów w Zagrzebiu i chorwacką organizacją byłych więźniów opracował projekt przekształcenia wyspy w miejsce pamięci.
„Goli Otok był jugosłowiańskim gułagiem, obozem pracy, do którego zsyłano na ‘reedukację’ stalinowców i wrogów Tito”, tłumaczy Trvtko Jakobina, historyk z uniwersytetu w Zagrzebiu.
Na początku lat 90. Berislav Jandric, historyk związany z Chorwackim Instytutem Historycznym w Zagrzebiu, próbował zbadać działalność tajnej policji reżimu komunistycznego w latach 1949–1953. „Władze chorwackie zakazały mi wtedy publikacji nazwisk więźniów, ze strachu, że zostaną pociągnięte do odpowiedzialności za łamanie praw człowieka”.
Byli więźniowie walczą od lat, bez większego sukcesu, o rehabilitację. A po rozpadzie Jugosławii żyją w rozproszeniu w różnych krajach. Jeszcze trudniej im zabiegać o rekompensaty finansowe i naprawienie wyrządzonych krzywd. Żaden z dawnych nadzorców nie stanął dotąd przed sądem.
Sacha Zanko, mówi: „Porównuję zawsze tę wyspę z Robben Island [na której był więziony Nelson Mandela]: będziemy się starali przyciągnąć tu turystów, okazując należny szacunek byłym więźniom”.Jeśli doczytaliście do tego miejsca, to apeluje o aktualizacje i uzupełnienia. Ja ze swej strony będę stopniowo uzupełniał te dane także na mojej stronie. Także stopniowo o inne kraje...pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/