Przemek571 napisał(a):
Mam w planach rejs z Elbląga na południe, pochylniami. Czy ktoś mógłby zaproponować jakąś ciekawą trasę (i przykładowy czas trwania rejsu, w granicach 7-14 dni).
Jak zawsze najwięcej zależy od tego jaki styl pływania preferujesz i czym żeglujesz.
Dla jednych 3-4 godziny dziennie to "dzień żeglowania", dla innych 10-12h to mało...
Jedni chcą płynąć "tam i z powrotem" inni wolą zwiedzać każdą dziurkę ciekawszą...
Na jednej łódce stawianie masztu to wydarzenie, na innej banał...
Trasa od Elbląga do Jezioraka jest do zrobienia nawet w jeden dzień przy lekkim pośpiechu. Normalnie 2 dni żeglugi na silniku albo 3 dni - dla tych co lubią powolutku. Bardzo ważny jest sprawny silnik i zapas paliwa na wyjściu z Elbląga - oraz to samo przed powrotem "w dół".
Sam Jeziorak to na prawdę dłuuugie jezioro, na kilka dni nieśpiesznej żeglugi starczy.
Zamiast płynąć na Jeziorak możesz w Miłomłynie skręcić do Ostródy - IMHO mniej tam jednak pięknie, odległości/czas zbliżone jak na Jeziorak, docelowe jezioro (Drwęckie) ciut rozczarowuje wielkością...
Będąc na Jezioraku można wybrać się z wycieczką na j. Płaskie (sprawdzić jak wysoko druty w cieśninie!!!) lub kanałem Dobrzyckim (istniejącym od XIVw !), po złożeniu masztu, na spore j. Ewingi.
Opisy tych szlaków są w necie, na pewno znajdziesz, np:
http://www.cit.ilawa.pl/index.php?optio ... mitstart=3Z Drwęckiego z kolei można kanałami, co raz mniejszymi śluzami i tunelem (!) popłynąć na rynnowe j. Pauzeńskie i oba Szelągi, opis np.:
http://www.zagle.ostroda.pl/szlak_os-sz.htmObiekty hydrotechniczne na trasie masz opisane technicznie tu:
http://www.rzgw.gda.pl/?mod=content&path=2,7,8,238Jak chcesz dokładny przewodnik po okolicy i to na papierze - to możesz nabyć np coś takiego:
http://sklep.sail-ho.pl/szlaki-kanalu-e ... t3742.htmlAlbo zdobądź taką mapkę z elementami przewodnika:
http://www.vipdystrybucja.pl/index.php? ... tem_id=631Na "głównej" trasie, pływając cięższymi łódkami, nie stawiałem z reguły masztu po drodze, od Zalewu aż do Jezioraka - i przelot pochylniami/kanałami wychodził w rezultacie... szybciej! Ale jak masz sporo czasu to warto IMHO postawić maszt po drodze, na j. Duckim (Ruda Woda) i pobawić się tam żeglarsko przynajmniej jeden dzień.
Jedyne boczne wycieczki z "głównej" trasy to (wąskim, bocznym kanałem Bartnickim, ze składaniem masztu) na bezludne niemal j. Bartążek i do leśnej zatoki j. Ilińsk (za mostem w grobli z nasypem kolejowym, która dzieli jezioro).
BTW - samych pochylni na tym forum chyba nie opisywałem - skopiuję zatem:Kanały raczej cię niczym nie zaskoczą...
Zależnie od sezonu, kształtów łódki, rodzaju silnika i jego pozycji -
- pewnym problemem mogą być roślinki wodne, zapychające
chłodzenie "maszyny".
Nasz Johnson w studzience niemal nigdy nic nie "łapie", ale sprawia
kłopot na pochylniach (wystaje z dna -montaż na stałe). Przyczepne
modele wystarczy dla oczyszczenia z zielska na moment wyjąć z wody,
lub po prostu wrzucić na parę sekund bieg wsteczny i delikatnie
przegazować.
Nieco większe zagrożenie to możliwość napotkania całych pływających
"wysp" roślinności, wyrwanych przez wiatr albo białą flotę na Drużnie,
Piniewskim i kanałach - tu po prostu trzeba troszkę uważać.
Anyway - same kanały to chyba nic nadzwyczajnego.
Pozostają Pochylnie, jako nowość główna.
Hmm.. Mimo pojawiających się opinii, jakoby przejście pochylni
było rodzajem loterii, pozwolę sobie stwierdzić - nie ma się czego
obawiać !!
Mam za sobą ponad 20 przejść Kan. Elbląsko-Ostródzkiego
i ledwo drobne kłopoty techniczne w pamięci...
Warto jednak to i owo o pochylniach przyswoić... .
Po pierwsze: nie pchaj się, zwłaszcza większą łódką od razu
"z marszu" na pochylniowy wózek - zaczynając od Buczyńca warto puścić
tam swoje towarzystwo do pochylnianego muzeum, maszynowni
napędzającej całe ustrojstwo (ciekawe-warto), czy działającego w pobliżu baru.
Sam natomiast dyskretnie popatrz "jak robią to inni"...
W Całunach (jadąc od Elbląga "w górę") muzeum i baru nie ma, ale i tak warto
spokojnie przyjrzeć się "jak to robią inni"...
Po drugie: nie śpiesz się i lepiej wchodź na wózek ostatni - nawet
jeżeli masz odpuścić kolejkę. Wózki pochylni mają w swoim dnie dwie
wystające poprzeczne belki - z pewnością nie ujdą one Twojej uwadze
gdy będziesz się "innym" przyglądał. Przyjemniej jest (zarówno łódką
płaskodenną jak taką z falszkilem) owe kłody omijać.
Po trzecie i następne:
1. Zabezpiecz maszt przed "wyskoczeniem" z podpory, lub (lepiej)
wymontuj z cęg i zamocuj od kosza dziobowego do rufy - mniej wówczas
wystaje z tyłu i łatwiej wszystkie plączące się stalówki poklarować.
2. Zawsze pamiętaj o podniesieniu tak miecza jak steru i silnika, oraz
o solidnym zabezpieczeniu ich w górnej pozycji - natychmiast po
wpłynięciu na wózek.
3. Załóż cumy i szpringi z możliwością luzowania z pokładu (niektórzy
wolą z wózka) Pamiętaj, że wózki mają różną wysokość na różnych
pochylniach - Buczyniec i Całuny to "wózek wysoki" pozostałe są o ok. 1/2 niższe.
4. Większość dzisiejszych śródlądowych jachtów to konstrukcje niemal płaskodenne,
więc lepiej je trzymać w pewnym (0.5 ~0.8m) dystansie od boku wózka.
Lekki przechył "do" a nie "od" ściany w momencie utraty pływalności
wychodzi naturalnie - wszak wszyscy obsługujecie cumy z burty.
Zauważ, że łoże wózka ma po bokach skośne zastrzały/węzłówki -
- niestety nie wszystkie są pokryte odbojnicą z drewna.
Jacht z falszkilem wymaga większej wprawy, trzeba go oprzeć o
zastrzały wózka, kiedy ten ruszy - podkładając odpowiednie odbijacze.
5. Od czasu zameldowania gongiem gotowości czekacie - czasem minutę
czasem dziesięć - nie dajcie się jednak zaskoczyć.... Machina rusza
dość ostro więc na początek musicie nadać łódce prędkość - trzymając
ją równolegle do pomostu wózka - stąd b. przydatny jest szpring z rufy
oprócz cum.
Do utrzymania dystansu przydaje się bosak lub/i długi pagaj - wózek
w części zanurzonej jest odpowiednio oślizły i ktoś odpychający się
nogą paprze potem cały pokład... Nie wspominając nic o łatwości
naprawy połamanego bosaka w porównaniu z ew. połamaną nogą ........
6. Jeżeli łódka ma falszkil, dystans burty od krawędzi wózka zależy od
konstrukcji - można próbować podkładać płaski odbijacz lub zdeklasowany
pas ratunkowy między burtę a pręty boczne wózka w momencie gdy łódka traci
pływalność i szybko przechyla się do ściany. Ostrożnie z rękoma...
7. Po utracie pływalności zdecydowanie nie chodzicie "wyższą" zewnętrzną
burtą, coby się łódka nie "gibnęła na zewnątrz". Jeżeli coś poszło nie tak,
naprawiajcie to dopiero po "spłynięciu", na niższej stacji wózka.
Chodzenie po diabelnie śliskiej powierzchni belek dna wózka w trakcie jazdy,
to jedyne prawdziwe niebezpieczeństwo w całej pochylniowej imprezie -
niestety za każdym niemal razem paru takich "chojraków" widzę...
8. Kończąc jazdę na wózku przygotujcie się na wyhamowanie inercji łódki
- machina jak gwałtownie ruszała tak zdecydowanie potrafi stanąć.
Szpring dziobowy właśnie po to warto mieć.
9."Okołopochylniowe" przejścia obok kół nawrotnych i pomostów/dalb
manewrowych są wąskie i nie jest wstydem odpychanie czy przeciąganie
się po nich bosakiem. Przy niektórych pochylniach (na pewno w Całunach)
przy dolnej wodzie jest ujście kanału ulgi i kanału odprowadzającego
"zużytą" w maszynerii wodę - wpada toto ze sporą siłą i pcha w bok
prosto na dalby i inne łódki.
10. Statkom daje się bezwzględne pierwszeństwo - tak w kanale jak
w kolejności wejścia na pochylnię. Z reguły mogą one przejść tylko po
jednej stronie kół nawrotnych - czasami więc trzeba "wymienić" dla statku
wózek na pochylni.
11.Last but not least - w sob./niedz. cena przejścia pochylni mnożona
była x 2 - aktualne godziny pracy i opłaty na stronie RZGW.
W poprzednich latach pochylnie pracowały chyba tylko do 16:00,
jak was godzina zawieszenia działalności zastanie pomiędzy
pochylniami - to macie nieciekawy na ogół, przymusowy nocleg
kanałowy...
Droga Moja Koleżanka Małżonka poproszona o konsultację
pozwoliła sobie dodać:
a) nigdy nie pokrzykiwać na załogę i nikogo nie opieprzać
(chyba nawet wiem o co jej może chodzić.....)
b) zwierzątka domowe (jeśli są), obdarzone zbyt mocnym
temperamentem zamknąć w kabinie lub puścić z latoroślą na smyczy
- ścieżką obok pochylni.
c) koniecznie zabrać aparat/kamerę i następnie wzbudzać fotkami
zazdrość znajomych, którzy jeszcze na pochylniach nie byli.
d) minimum obsługi to 2 osoby, ale lepiej więcej (ale my ostatnio
pływaliśmy łódką ok 2.5 T , z zewnętrznym balastem i zan. ~ 0.6m)
No i to by było na tyle.........
Szerokich kanałów i spokojnej trasy, a nade wszystko pogody
i silnych wiatrów.
Aha - w Elblągu NIE polecam stawać przy campingu PTTK (pierwsza przystań
po prawej wpływając od Drużna). Straszą tam Policją (nieskutecznie)
za deptanie trawnika, ceny znacznie wyższe niż w... Marinie w Gdańsku,
nabrzeże całe w mazucie, bojki nie uświadczysz, łysych osobników
w dresach i owszem...
Można spróbować stanąć w centrum przy bulwarze, lub na przeciwnym
do bulwaru brzegu (za friko ale głośno i menele), można po lewej za
kładką u kajakarzy (dawno nie byłem ale było OK), w Harcerskim
Ośr. Wodnym za ABB Zamech i mostem kolejowym (daleko do centrum,
dość drogo, ale bezpiecznie...), w klubach vis a vis HOW (Miło, czysto -
- ale jeszcze chyba dalej do centrum niestety).