Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

s/y Jurand nie żyje
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=5&t=10484
Strona 1 z 4

Autor:  Buba [ 6 sty 2012, o 19:05 ]
Tytuł:  s/y Jurand nie żyje

Chciałem podzielić się taką informacje bo pewnie nie wszyscy wiedzą a wszyscy znają. Jacht Jurad na dzień dzisiejszy a co postanowiono już miesięcy temu parę stal się pomnikiem na kei i w ten oto sposób zostały już tylko 2 czynne 140stki w Polszy.

Autor:  Cape [ 6 sty 2012, o 19:17 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

[I],
Pływałem na Jurandzie, ze ś.w. pamięci Marianem

Autor:  Jaromir [ 6 sty 2012, o 20:03 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Cóż - odchodzi już drugi "Jurand" co ma pecha do tego armatora...

Autor:  Roman K [ 6 sty 2012, o 20:04 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Jacek
Czy to jest decyzja COŻ w Trzebierzy :-( , bo na oficjalnej stronie nic o tym nie ma.
Pozdrawiam
Roman

Autor:  Buba [ 6 sty 2012, o 20:36 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Co dzieje się w Trzebieży?
Zmienił się właściciel...
pracowałem tam przez ubiegły sezon siedząc i pływając na Śmiałku.
Tak naprawde to (wbrew różnym opiniom) dzieje sie tam i będzie działo dobrze,
coraz lepiej...
decyzja nie decyzja- PRS kazał wymienić poszycie cieńsze niż 4mm=75%blach
czyli cenowo wychodzi tyle co nowy kadłub wyspawać. COŻ nie posiadając takich funduszy może tylko juranda wyciągnąć i udostępnić do zwiedzania=/
na żyletki jeszcze nie poszedł na zasadzie a moze sie kiedyś uda wyciągnąc kase z Unii albo jakąs fundacje albo coś.. ale wygląda to tak ze juranda nie bedzie.

Autor:  Cape [ 6 sty 2012, o 20:39 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Buba napisał(a):
Zmienił się właściciel...

Została nim firma SMART

Autor:  Buba [ 6 sty 2012, o 20:58 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

pierdupierdu napisał(a):
Cóż - odchodzi już drugi "Jurand" co ma pecha do tego armatora...


tzn?

Autor:  Greg. [ 7 sty 2012, o 08:43 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Wydaje mi sie że poprzedni był drewniany

Autor:  M@rek [ 7 sty 2012, o 10:44 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

I z tym armatorem nic wspolnego nie mial.

Autor:  Colonel [ 7 sty 2012, o 10:53 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Ten "Jurand" (o ile to "Jurand", bo istnieje legenda, że w roku 1965 zamieniono papiery "Juranda" i "Śmiałego") ma ponad 50 lat. Dla stalowego kadłuba jachtu TAK eksploatowanego to wiek matuzalemowy. Do tego to jacht stareńki pod każdym innym względem. Są dla niego trzy rozwiązania: złom, muzeum albo znajdzie się maniak-hobbysta, który zechce oldtimera odbudować.

Autor:  Jaromir [ 7 sty 2012, o 11:23 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

M@rek napisał(a):
I z tym armatorem nic wspolnego nie mial.

Niemniej właściciel był ten sam.
Czy formalnie armatorem była ta sam społka-córka właściciela czy nie - mniejsza z tym...
Buba napisał(a):
tzn?

To znaczy że "starego Juranda" też wyeksploatowano ze szczętem.
Tyle, że wówczas czynownicy właściciela potrafili chociaż wydusić kasę od sponsora (a jedynym sponsorem było wtedy państwo...) na kolejny, porównywalny jacht, ktoremu nadano tą samą nazwę. Dziś nie potrafią nawet tego, więc kolejnego "Juranda" nie będzie.

Autor:  Colonel [ 7 sty 2012, o 11:42 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

pierdupierdu napisał(a):
Dziś nie potrafią nawet tego, więc kolejnego "Juranda" nie będzie.

Nie widzę powodu, żeby mieli skutecznie wyduszać pieniądze z moich podatków.

Autor:  M@rek [ 7 sty 2012, o 11:55 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Kazda jednostka plywajaca( i nie tylko) ma graniczny wiek uzasadnionej ekonomicznie eksploatacji zalezny wlasnie od rodzaju eksploatacji. Dlatego wlasnie firmy czarterowe tak czesto odnawiaja floty a takie same jachty w rekach prywatnych sluza duzo dluzej.

Autor:  boSmann [ 7 sty 2012, o 13:30 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Ja już się gubię. :roll:
Ile w końcu Jurandów było?
Przed wojną pływał ten http://www.cites.info.pl/rejs/plik/stary_Jurand.jpg , (ex Heimat) drewniany, replika Spraya. to raz
Obecny to dwa
A ten o którym Kolega pierdupierdu pisze to trzeci?
Głowacki też o którymś pisał ale nie mam książki pod ręką i nie mam jak sprawdzić.

Autor:  Jaromir [ 7 sty 2012, o 14:47 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

boSmann napisał(a):
Ja już się gubię. :roll:
Ile w końcu Jurandów było?
Przed wojną pływał ten http://www.cites.info.pl/rejs/plik/stary_Jurand.jpg , (ex Heimat) drewniany, replika Spraya. to raz
Obecny to dwa
A ten o którym Kolega pierdupierdu pisze to trzeci?
Głowacki też o którymś pisał ale nie mam książki pod ręką i nie mam jak sprawdzić.

Kolega pierdupierdu posypuje niniejszym głowę popiołem, wchodzi pod stół i odszczekuje.
Pomyliłem drewnianego "Starego Juranda" (BTW - był kopią "Spraya"), który chyba zaginął w czasie II wojny światowej oraz który był jachtem prywatnym - z zupełnie inną jednostką, której smutny koniec w latach 50-tych opisywał mi uczestnik tamtych zdarzeń.

Pokićkało mi się zatem wszystko dokumentnie.
Niniejszym kajam się i przepraszam wszystkich za wprowadzenie zamieszania w tym wątku.

PS Głowacki pisał o obu "Jurandach". O tym pierwszym nawet osobną książkę.
Szczęscie, że pisał bardziej ściśle niż opowiadał, a w każdym razie bardziej ściśle niż byłem w stanie zapamiętać.
Raz jeszcze przepraszam...

Autor:  smirad [ 7 lut 2018, o 14:38 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Odgrzewam starego kotleta bo...jadę sobie pooglądać i Juranda i Jotki, może jakieś zdjęcia uda się zrobić. Nie jestem ani szkutnikiem, ani spawaczem, ani bogaczem, więc nie wiem czy mi osobiście uda się uratować którąś z tych żyletek, ale może ktoś inny skorzysta.
Dane techniczne Juranda są ogólnie dostępne, interesują mnie wasze własne doświadczenia z tą jednostką, niedługo może ktoś kupi i potnie na żyletki lub będzie próbował ratować. Kto pływał? Jak było?

Autor:  Zbieraj [ 7 lut 2018, o 15:23 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Masz tu trochę wieści. Zdjecia pochodzą z 2007 r., kiedy Jurand płynął do Londynu na stulecie skautingu. Pod Rotterdamem porwały się żagle, zalały akumulatory, zablokowal ster i "wyszedł" wał ze śrubą.
Ratowałem ich "Zawiszą" i zaholowałem do Londynu.
W takim stanie był ponad 10 lat temu. Potem było już tylko gorzej. Na Jurandzie był oficerem Jacek _jp_. Może opisze coś więcej.

viewtopic.php?p=55862#p55862
viewtopic.php?p=55899#p55899

Autor:  Mir [ 7 lut 2018, o 16:00 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Colonel napisał(a):
Nie widzę powodu, żeby mieli skutecznie wyduszać pieniądze z moich podatków.

Z Twoich podatków, to masz tylko kwitek, że zapłaciłeś w terminie. Dalej nie ma Twoich podatków, jest budżet. ;)
-
Zajrzałem do "Starego JURANDA", ale tam są tylko opowieści z rejsów. A w "Dziejach żeglarstwa polskiego" jest wzmianka o przedwojennych początkach jachtu:
W tym czasie z jachtów prywatnych (...) jeden Jurand naprawdę pływa, inne pełnomorskie próchnieją w porcie, albo zachodzą czasem do... Jastarni. I taki opis:
Załącznik:
Jurand opis.JPG
Jurand opis.JPG [ 286.02 KiB | Przeglądane 8852 razy ]

i zdjęcie nr 111:
Załącznik:
Jurand foto.JPG
Jurand foto.JPG [ 335.27 KiB | Przeglądane 8852 razy ]

opisane tak: Jacht AZM Jurand eks-Heimat, eks-Spray.

A po wojnie nowy stalowy Jurand... https://pl.wikipedia.org/wiki/SY_Jurand.

Autor:  666 [ 7 lut 2018, o 17:20 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

smirad napisał(a):
interesują mnie wasze własne doświadczenia z tą jednostką. Kto pływał? Jak było?
Na manewrówkę kapitańską - świetny (te baksztagi, ta stal ;)), z pokładu można bojkę dosięgnąć, a na komendzie opie.....ć ze czternascie osób na raz :-P.

Autor:  zbigandrew [ 7 lut 2018, o 19:37 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Jako, że nie ma tłoku pośród tych którzy wspominają umierającego Juranda pozwolę sobie na opisanie dwudobowego epizodu na tym jachcie. W lipcu 1972 kpt. Olek Lipiński wyciągnął paru z nas, świeżo upieczonych instruktorów, po zakończonej manewrówce dla kandydatów na sj., na kanaków uzupełniających załogę Juranda dla potrzeby kilku kandydatów na małosolnych i pełnotłustych, a pewnie i morsów. Samo uczestniczenie w tych egzaminach jako wykwalifikowana załoga nie było niczym szczególnym, ale zdarzył się epizodzik. Po wieczornej wachcie na sterze poszedłem do kojki zdrzemnąć się, gdy po zaśnięciu zostałem brutalnie przebudzony. –Wstawaj. –Na pokład. Siedzimy! Nie wiem gdzie mieliśmy płynąć, na Roztokę, czy do portu trzebieskiego, ale koledze który przejął ode mnie wachtę na sterze udało się mięciutko wejść na miałkie w rejonie północnego brzegu wyspy refulacyjnej. Huśtanie się na wantach, by zejść z mielizny nie dawało rezultatu, więc kapitan zarządził wywiezienie kotwicy, a ponadto kilku ludków, w tym ja, obsadziliśmy nok bomu grota, po czym zostaliśmy brutalnie „wyjechani” najdalej jak się dało od kadłuba. Trzymaliśmy się kurczowo topenanty i samych siebie, bo huśtacze wantowi nie próżnowali, a nikt z nas nie miał ochoty na nocną kąpiel. Dzięki tak połączonym wysiłkom grona na bomie, huśtaczy wantowych i burłaków kotwicznych Jurand zszedł z miałkiego. Jednak spać już nie poszedłem, bo przemiły Kapitan postawił mnie na kolejnej wachcie na sterze. Widocznie wsterowałem się byłem. Piszę tę historyjkę, bo Jurand to kolejny jacht który mi „umiera” choć trudno mówić o jakiejś sentymentalnej z nim więzi (bliźniak, ale zawsze był w cieniu Śmiałego). I tak znikły mi: Swantewit (może gdzieś dycha jeszcze?), Pegaz, Jaskółka (PZ-10), Orchidea (PZ-32), Żaczek, H. Rutkowski (Rutek, nie uratowany chociaż przedzierzgnięty), Gen. Zaruski (już nie ten sam i kto tam wie czy Klabater trzyma się jeszcze na topie grotmasztu?).

Autor:  Mir [ 7 lut 2018, o 20:21 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Aaa, to jeszcze opowiastka o aresztowaniu Juranda w Ustce!
Załącznik:
Jurand w Ustce.jpg
Jurand w Ustce.jpg [ 215.31 KiB | Przeglądane 8728 razy ]

Autor:  666 [ 8 lut 2018, o 10:10 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

zbigandrew napisał(a):
Siedzimy! Nie wiem gdzie mieliśmy płynąć, na Roztokę, czy do portu trzebieskiego, ale koledze który przejął ode mnie wachtę na sterze udało się mięciutko wejść na miałkie w rejonie północnego brzegu wyspy refulacyjnej. Huśtanie się na wantach, by zejść z mielizny nie dawało rezultatu, więc kapitan zarządził wywiezienie kotwicy, a ponadto kilku ludków, w tym ja, obsadziliśmy nok bomu grota, po czym zostaliśmy brutalnie „wyjechani” najdalej jak się dało od kadłuba. Trzymaliśmy się kurczowo topenanty i samych siebie, bo huśtacze wantowi nie próżnowali, a nikt z nas nie miał ochoty na nocną kąpiel. Dzięki tak połączonym wysiłkom grona na bomie, huśtaczy wantowych i burłaków kotwicznych Jurand zszedł z miałkiego.
Gdy zdawaliśmy kapitański, kolega wszedł Jurandem na miel (może w tym samym miejscu).
Zlazł (podobnie jak opisujesz).
Jego drugim egzaminacyjnym manewrem było dochodzenie do kei przed budynkiem.
Dochodził dziobem, planował wytracenie prędkości z asekuracją kotwicą z rufy (specjalny komunikat dla młodych: silnika na Jurandzie nie było).
Dochodzimy, akurat jakaś odkrętka (jak to przed budynkiem) dmuchnęła nam prosto w rufę, kotwica (rufowa) do wody, słychać szurgot łańcucha, napie....amy na keję na pełnym szwungu, nagle... kotwica chwyciła, Jurandem mocno szarpnęło, rufa poszła ostro w dół ściągnięta przez łańcuch kotwicy, dziób ostro do góry tak z 10 centymetrów przed keją.
Kosz był nad keją, desant spokojnie zszedł i założył cumę.
Kolega zdał :-P.

Autor:  Jaromir [ 8 lut 2018, o 11:41 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

zbigandrew napisał(a):
Swantewit (może gdzieś dycha jeszcze?)

Może, ale wyjechał za granicę prawie 20 lat temu:
http://galeria.jkazs.szn.pl/index.php/s ... -Swantewit

Autor:  tomasz piasecki [ 8 lut 2018, o 12:28 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Mir napisał(a):
Colonel napisał(a):
Nie widzę powodu, żeby mieli skutecznie wyduszać pieniądze z moich podatków.

Z Twoich podatków, to masz tylko kwitek, że zapłaciłeś w terminie. Dalej nie ma Twoich podatków, jest budżet. ;)


No, niekoniecznie i nie do końca.

Np. w Stanach - dostajesz odpowiedni papier , gdzie masz napisane, ile z Twoich podatków poszło - na szkołę, straż pożarną, szpital miejski, policję, na zieleń publiczną albo na drogi, czy inne cele.

Jak widać - podatki są, i raczej czytelne dzielone.

Budżet to nie jest czarodziejskie zjawisko, tylko cała struktura finansowa, której jednym ze składników są właśnie podatki, nasze też.

A już całkiem nie jest prawdą, że z podatków masz tylko kwitek ;-)

______________________________

Pozdrawiam
tomasz

Autor:  Moniia [ 8 lut 2018, o 13:36 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

Mir napisał(a):
Colonel napisał(a):
Nie widzę powodu, żeby mieli skutecznie wyduszać pieniądze z moich podatków.

Z Twoich podatków, to masz tylko kwitek, że zapłaciłeś w terminie. Dalej nie ma Twoich podatków, jest budżet. ;)
-
(..).


A budżet to bierze się z powietrza, czy jednak z podatków? Jak masz jakieś watpliwości, poczytaj, co w budżecie jest po stronie przychodów.
I zajrzyj do słownika...
A na co podatki idą, to w takich bardziej liczących się z tymi dostarczającymi tych dochodów państwach można łatwo sprawdzić...:

Obrazek

Jakie efekty ma płacenie National Insurance też można sprawdzić...

Obrazek

Autor:  smirad [ 8 lut 2018, o 14:17 ]
Tytuł:  Re: s/y Jurand nie żyje

w tym watku jednak proponuje trzymać się Juranda, ewentualnie Jotek, będę wdzięczny bardzo

Autor:  Stara Zientara [ 30 paź 2018, o 16:29 ]
Tytuł:  Koniec Juranda

Niestety :(

Załączniki:
_01.jpg
_01.jpg [ 389.59 KiB | Przeglądane 8439 razy ]

Autor:  reed [ 30 paź 2018, o 17:15 ]
Tytuł:  Re: Koniec Juranda

Ne egzaminach z manewrowi na nim byłem :-(

Autor:  piotr6 [ 30 paź 2018, o 17:32 ]
Tytuł:  Re: Koniec Juranda

Konie to już był parę lat temu

Autor:  Marian J. [ 30 paź 2018, o 20:49 ]
Tytuł:  Re: Koniec Juranda

Na Jurandzie byłem na swoim trzecim rejsie morskim.

Strona 1 z 4 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/