Witam wszystkich forumowiczów,

mam pytanie pewnie jedno z podstawowych ale postanowiłem poznać opinię doświadczonych żeglarzy (czasami lepiej narazić się na śmieszność niż potem żałować ).
Mianowicie, czytając dużo o Mazurach, oglądając zdjęcia można zauważyć duuużo jachtów, jeziora są różne, są między nimi wąskie gardła. Przypuszczam, że jest wiele przypadków kiedy dopływam w takie miejsce i widzę przed sobą kilka jachtów, których nie mogę ominąć tylko płynąć za nimi wolno, a przede wszystkim muszę znacznie zmniejszyć prędkość.
Jak najlepiej wyhamować jacht z różnych kierunków względem wiatru np.:
1. czy płynąc bejdewindem wejść w kąt martwy, zredukować żagle
2. czy płynąc fordewindem lub baksztagiem wybrać żagle do diametralnej

Pozdrawiam.

Ad 1. To działa rzeczywiście - ja tak robię.
Ad 2. Może jestem jakiś dziwny, ale na mieczówce nigdy mi się nie udało (zwłaszcza przy świeżym wietrze!!!) bezstresowo wybrać grota do diametralnej w baksztagu i fordewindzie... Jak wieje jedynka, to owszem, ale jak wieje już dobra trójka i więcej, to na tym , czym ja pływałem, wybierając grota w baksztagu można się łatwo "wygrzybić" (wystarczy nieostrożność na sterze). Osobiście staram się redukować żagle zawczasu (np. na mieczowym slupie warto wyostrzyć, zwalić grota i pojechać na samym foku)...


____
PS: Tyle, że ja zwykle pływam sam, a może z większą i wyszkoloną załogą jest ten punkt 2 do zrobienia?

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Płynąć ostrym kursem, wyluzuj żagle. Przy pływaniu pełnym, tak jak pisze Robert, nie polecam wybierania żagli do diametralnie. Oczywiście zależy jak silny jest wiatr i na jakiej łódce pływasz. W razie czego zawsze można zrobić zwrot, odpłynąć w inną część jeziora i wrócić za chwilę

Wchodzić w kąt martwy zdecydowanie nie polecam. Łatwo wtedy o całkowitą utratę prędkości, a tym samym sterowności, co kończy się często zupelnie nieprzewidywalnym zachowaniem jachtu, np. przejściem na nowy hals. Można natomiast wyluzować grota do łopotu (pamiętając rzecz jasna że łopot szybciej niszczy żagle niż normalna praca), foka zaś - tak aby ledwo pracował.

W przypadku grota tym bardziej niewskazane, chyba że jako manewr ostatniej szansy. Wybrany do diametralnej grot, gdy szkwał uderzy od tyłu - da przechył dokładnie taki jak w bajdewindzie, i zarazem wywoła niesłychanie silną nawietrzność jachtu, która najpewniej nie da się opanować sterem. Z fokiem można sobie na cóś takiego pozwolić, choć całkowicie skuteczne wylaczenie go z pracy przy pomocy szotów nie będzie, szczególnie w baksztagu (wtedy jest szansa na wyłączenie go z pracy wyluzowujac go poza trawers jachtu o ile szoty są dostatecznie długie). Gdy jest rolfok sprawa jest prosta, gdy nie ma - można wysłać załoganta na fordek aby "zgasił" foka obejmując go rękoma. Natomiast grota należało wcześniej w ogóle zrzucić, będąc na tyle przewidujacym aby uczynić to jeszcze przed zbliżeniem się pełnym kursem do wąskiego przejścia pełnego innych jachtów.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
ps. bardzo się chwali adeptowi kursu na patent że o takie rzeczy pyta - ale do qrzej nędzy czego w takim razie na tych kursach uczą? Podstawowego manewru człowiek za burtą, bo na tym najłatwiej jest każdego uwalić? OKDR można sobie takie kursy, panowie instruktorzy

Ja osobiście, to wyznaję zasadę, że nie ma głupich pytań a jedynie odpowiedzi i komentarze bywają głupie
Słusznie, że pytasz.

O manewrach żaglami i kursem względem wiatru już Ci koledzy napisali, więc dodam jedynie od siebie to, że w tych "wąskich gardłach" z reguły jest "troszkę miejsca" i często jest miejsce na to, żeby popłynąć trochę w bok, nieco nadłożyć drogi i w ten sposób uniknąć konieczności wyprzedzania.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Albo i w trzciny lub na mieliznę się wpakować, jeśli innego wyjścia nie widać. Na śródlądziu to nic strasznego (inna rzecz że mimo wszystko należy się przy tym starać aby tych trzcin połamać jak najmniej). Zawsze lepsze to niż przydzwonić komuś w burtę.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski

Dzięki za konkretne odpowiedzi, pomocne i na temat.
Co do kursu na patent to gdy ktoś go robi na Mazurach to spotka się z większością sytuacji które występują w trakcie „normalnego” żeglowania. Natomiast na kursach odbywających się na małych zamkniętych akwenach uczą przeważnie podstawy żeglowania: zmiana halsu, bojka, podejście/odejście od pomostu, człowiek za burtą. Często kursant nie wie z czym się może spotkać podczas samotnego żeglowania i co za tym idzie nie wie o co zapytać.

Pozdrawiam i dziękuję.

Bo tak na prawdę - żeglarstwo to dwa zwroty i kilka manewrów, a potem - całe życie

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/