Wielka Dwójka (bo Nołan znów wcięty) Kolaborantów Słuchowiskowych przedstawia Szanownej Frekwencji wywiad z Olkiem Dobą. (Trójka, Biuro Myśli Znalezionych).

https://dl.dropboxusercontent.com/u/166 ... r_Doba.mp3

Jeśli PT Ktoś z Szanownej Frekwencji myśli, że jest porąbany, to niech posłucha Olka.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Dzeki Zbieraju! Swietnie umililo mi dzisiaj czas w pracy.
Po pracy wyciagam swoj kajak I na mape spojrze gdzie by tutaj powioslowac.

_________________
Pozdrawiam,
Marcin

"If I had been God
I would have rearranged the veins in the face to make them more
Resistant to alcohol and less prone to ageing"

Jak to gdzie? Na Karaiby!

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski

Heh, da sie, bede tylko musial troche szersza mape wyciagnac

Chociaz, po zastanowieniu to nawet mapa niepotrzebna: wystarczy plynac w dol a potem w prawo.

_________________
Pozdrawiam,
Marcin

"If I had been God
I would have rearranged the veins in the face to make them more
Resistant to alcohol and less prone to ageing"

W pierwszej chwili myślałam, że jakieś spotkanie w miłej spelunie się szykuje cyco, już walizkę wyciągnęłam, a to tylko radio...

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.

Kurna Olek !!!
Mamy z żoną ten sam sposób obserwowania księżyca, jak Państwo Doba Poważnie...
Tyle tylko, że my patrzymy na inny krater.

A zaczęło się to tak:
Kiedyś miałem okazję porozmawiać z pewnym naukowcem ( i radioamatorem ) z USA.
Poważna persona - pracował na Stanford...
Przyjechał do Polski ze swoją dziewczyną (Polką), która jednocześnie pełniła rolę tłumaczki.
Istota rzeczy zawierała się w tym, że koleś bardzo lubił opowiadać "polish jokes"...
I to takie własnego autorstwa. W których z rozbawieniem dowodził, że Polacy to nacja
w żaden sposób niezdolna do logicznego myślenia.
Opowiadał te dowcipy każdemu napotkanemu słuchaczowi ( w tym również nam ).
A dziewczyna, z miną cierpiętnicy, grzecznie tłumaczyła W spotkaniu uczestniczyło kilka osób ( Polacy). Między innymi ja z żoną.
Słuchaliśmy o rzekomych polskich noblistach i uśmiechaliśmy się przez grzeczność.
Do momentu, aż wpadłem na pomysł, jak kolesia "załatwić na amen"
- Ja też lubię dowcipy o Polakach - powiedziałem.
A potem uraczyłem kolesia opowieścią o tym, jak to pierwszym człowiekiem na Księżycu
był nie kto inny, jak nasz rodak Mr Twardowsky...
I, że odbył tę podróż na kogucie. Pani przetłumaczyła z głupią miną, nie bardzo kapując
do czego zmierzam... A gościa to strasznie ubawiło...
Poczekałem aż przestanie się śmiać i dodałem:
- Ależ to prawda. Wylądował szczęśliwie w okolicach krateru Sierpiński.
Tym razem Pani przetłumaczyła z promiennym uśmiechem. Nazwisko Sierpiński wymawiając nadzwyczaj dobitnie
Ale wiesz... Nie musiała się starać. Koleś doskonale je znał. I pewnie zdawał sobie sprawę, ze to dopiero "pierwsza torpeda w celu", że za chwilę posypią się inne...
Kilkadziesiąt nazwisk, które też będą brzmiały znajomo...
Bo jakoś tak nagle ucichł
Mieliśmy ubaw po pachy Bo chociaż jesteśmy narodem nie zdolnym do logicznego myślenia. To jednak Polska Szkoła Matematyczna ciągle robi wrażenie
W każdym razie podejrzewam, że koleś zmienił repertuar
My w każdym razie, często, będąc daleko od siebie, spoglądamy na Księżyc.
I Usiłujemy doszukać się Krateru Sierpińskiego.

Ale, że co? Że tytuł cię zmylił? Olek Doba nie jest na godziny Co chciałaś zapakować do walizki?

Kiecki i kapelusze żeby jechać do Wawki.
Pewnie że nie na godziny, przeciez wiem że tytuł to zmyłka. Do rana byśmy ze speluny nie wyszli.

_________________
Aniołek, kurła, aniołek.