Kilka ilustracji tej ciekawej i pewnie slusznej tezy: ostatnia z 2010...
http://picasaweb.google.com/willywitter ... T548qckQE#

..co wynikalo glownie z pochylych pochylni na ktorych je budowano, wodowano i - pozniej - wciagano na brzeg, spuszczano do wody.... Ogolnie pracowac w poziomie jest latwiej...o odpoczynku i zwiazanymi z nim rekwizytami nie wspomne.
Catz

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)

Jak widać na załączonych obrazkach:
niektórzy uczą się na błędach

A temat ruf ssących trzeba by omówić dokładniej
(na razie nie mam czasu więc przepraszam
- będę odgrzewał temat)
Jedno na szybko:
Jeśli węższa rufa "żelazka" nurzała by się w wodzie zadzierając dziób jachtu;
to na sztormowej fali :
A/ mniej by rył (żelazko) dziobem w dolinie fali;
B/ maszt (i ew. żagiel) pracowały by lepiej bo bardziej w poziomie;
= mniejsza szansa na fikołki.

ps
Z Polonezem tak do końca to chyba nie wiadomo
czy fiknął kozła przez dziób, czy na burtę, czy pośrednio..

ps2.
czy to nie ten co już Go pokazywałem z kilem do góry?

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

Chyba nie, bo, o ile wiem, trimarany kilow nie maja
Catz

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)

A... nie widzisz go? - tego misia jednego?...

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

A ja namieszam jeszcze...
Jednymi z moich ulubionych łodzi są tradycyjne łodzie dory - zarówno Grand Bank's dories,







jak i Swampsscott dories.





Charakteryzują się one wąskim kadłubem, jeszcze węższym dnem i w związku z tym ich stateczność początkowa jest bardzo mała. Do żeglowania, często wymagają wewnętrznego balastu. łodzie te mają opinię (dość powszechną), że są wyjątkowo dzielne na morzu.

Podobne, co do charakterystyki i dzielności, ale odmienne w konstrukcji (zamiast płaskiego dna jest wydatna deska kilu), są m.in. łodzie pochodzenia europejskiego (ze Szkocji i Skandynawii):







O nich również krąży opinia, że są bardzo dzielne na morzu... ale zarówno o jednych, jak i o drugich słyszałem od kolegów z Dinghy Cruising Association, że żeglując na nich warto być też dobrym pływakiem. DCA w swoich zaleceniach bezpieczeństwa dla małych, otwartych łodzi, preferuje kadłuby szerokie, czyli takie, które mają dużą stateczność początkową (aby cała załoga mogła usiąść na burcie bez pogrążenia listwy odbojowej w wodzie lub wywrotki):


Na łodziach typu dory raczej trzeba to robić delikatnie:


Jak to więc jest z tą statecznością początkową i dzielnością?
A może, gdyby dories były szczelnie zapokładowane, to byłyby idealne?

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

czy mógłbyś rozwinąć temat/
bo ja lubię łopatologicznie
(to nie trollowanie jak by kto myślał )

brawo a nie niestety (wykrzyknik MJS)
.
Uruchom wyobraźnię a nie zdawaj się na "darmowe programiki"
które pokazują tylko to co przewidział "programateur"
A tak w końcu to pokaż to co rysujesz!!!

ps
do "Robcia" dodam jeszcze:

_________________
"Wolność? co to takiego?" ja
"Gdy wszyscy grają to samo - szukam dyrygenta" K.Szewczyk

Wspomnij: Orwella i Huxleya.


Zapraszam na "fejsa":
"Dla tych co nie lubią szerokich ruf "
"Marian Strzelecki"
oraz
https://planyjachtow.pl/

Dzięki! To zdjęcia łódki Gary'ego Powella (mojego kolegi internetowego, szefa grupy yahoo DoryBoat, której mam zaszczyt być moderatorem) - niestety, ale osobista strona www Gary'ego, gdzie było sporo więcej takich zdjęć i informacji o tych łodziach, już nie istnieje...

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/

Zauważ, że paru wariatów w początkach XXw. przepływało Atlantyk na takich łódkach - i były one zapokładowane, brezentowymi plandekami co prawda, ale względnie szczelnie.

Nasze pomeranki miały szczątkowe półpokłady, które pewnie trochę im powiększały krytyczny kąt przechyłu, ale tylko trochę.

Kiedy rysowałem łódkę zbliżoną do dory, miałem właśnie ten problem: zrobić półpokłady - źle, bo i tak nie będzie można na nich siedzieć, za miękka jest. Zresztą siedzenie na półpokładach wymagałoby albo obniżenia burt (źle!) albo podwyższenia podłogi (źle!).
Nie zrobić półpokładów - źle, bo już w przechyle około 30 stopni nabierzemy wody i będzie bardzo trudno odzyskać stateczność.

W końcu zdecydowałem się na ławki przy burtach, pod którymi znajdują się komory wypornościowe (same ławki i pionowe ścianki stanowią wzdłużny szkielet łodzi). Po ewentualnym nabraniu wody przez burtę zgromadzi się ona między ławkami, raczej poprawiając niż pogarszając stateczność... ale nie wiem, jak by to zadziałało w praktyce.



pozdrowienia

krzys