Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 23 lip 2025, o 19:53




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 179 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 30 gru 2010, o 22:20 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
robhosailor napisał(a):
wiedzy do prowadzenia łodzi i jachtów potrzeba na prawdę niewiele, a doświadczenia najlepiej nabierać samodzielnie. W dużej mierze tak właśnie robię od dziesięcioleci, ale... nigdy nie miałem aspiracji dowodzenia i prowadzenia dużych jachtów

Jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wydaje mi się, że ani wielkość jachtu, ani wielkość akwenu nie świadczy o niczym. Świat opłynięto już na malutkiej łupince (3,6m w 500 dni), podczas gdy kilka "superpancerników" nie dało rady...
Zbudowałeś fajną nietypową łódkę, naprawdę podziwiam. Zapakuj w nią trochę gratów i popłyń na Bornholm z Mrzeżyna - tylko 54 mile - o świcie wypłyniesz, przed wieczorem wylądujesz na piaszczystej plaży. Moim zdaniem, bardzo serio, taki rejsik ma duże szanse powodzenia i przynosi niezwykłe doznania, niedostępne wśród puszcz i jezior...
Chińczycy powiadają: Zbyt napięta struna pęknie, luźna nie wyda żadnego dźwięku. Żeby dobrze grać na żeglarską nutę, trzeba się dobrze nastroić, bo Nie sztuka cało wyjść z opresji. Sztuka do niej nie dopuścić - to już nasz Mistrz - Mariusz Zaruski.
W moim przekonaniu istota rzeczy polega na określaniu i podejmowaniu nietrywialnych zadań i bezpiecznej realizacji takich projektów przy zaangażowaniu minimalnych zasobów.
Ale jak ktoś che tylko tak sobie, dla przyjemności pożeglować, to ja nie mam nic przeciwko temu i nawet go lubię ;-)

Pozdrawiam
Krzysiek



Za ten post autor K.B. otrzymał podziękowanie od: robhosailor
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2011, o 21:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13873
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1632
Otrzymał podziękowań: 2383
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
robhosailor napisał(a):
Kusisz diable rogaty! Może skusisz... :wink:

Robert uważaj uważaj jeszcze się możesz przydać, a wybierasz się w nieznane.
Zabierz Twój kajak z żaglem na Adriatyk , tam nawet się nie zgubisz.
Jak pomylisz wyspy to nic się nie stanie...każda jest piękna .

Wojciech Port Rybnik

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2011, o 21:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
Wojciech1968 napisał(a):
Zabierz Twój kajak z żaglem na Adriatyk , tam nawet się nie zgubisz. Jak pomylisz wyspy to nic się nie stanie...każda jest piękna

I to jest bardzo dobry przykład jak nie doskonalić się w żeglarstwie :lol:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2011, o 21:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17668
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4528
Otrzymał podziękowań: 4282
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
K.B. napisał(a):
Wojciech1968 napisał(a):
Zabierz Twój kajak z żaglem na Adriatyk

I to jest bardzo dobry przykład jak nie doskonalić się w żeglarstwie :lol:

Czy ja wiem? Wybrzeże głównie skaliste, a i powiać może znienacka jakaś bora, jugo, czy inna cholera...

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2011, o 22:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13873
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1632
Otrzymał podziękowań: 2383
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
K.B. napisał(a):
I to jest bardzo dobry przykład jak nie doskonalić się w żeglarstwie :lol:

Doskonalić nie znaczy ryzykować życiem. :wink:
Nie spotyka się tak wielu indywidualistów, którzy na pontonie przemierzają Atlantyk
bądź jak słusznie zauważył M@rek Optymistem zdobył się na zaliczenie Bałtyku.
Znam wiele innych metod na doskonalenie się w żeglarstwie i nie wątpię, że zagadnienia omawiane w tym jakże ciekawym temacie nie pomogą innym w samodoskonaleniu.
Odwaga nie zawsze chodzi w parze z bezpieczeństwem.

Wojciech Port Rybnik

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2011, o 22:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13170
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3101
Otrzymał podziękowań: 2699
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
Wojciech1968 napisał(a):
K.B. napisał(a):
I to jest bardzo dobry przykład jak nie doskonalić się w żeglarstwie :lol:

Doskonalić nie znaczy ryzykować życiem. :wink:

Chyba nie zrozumiałeś.
Żadną miarą przypadkowe trafienie na inną wyspę niż się planowało nie kwalifikuje sie do określenia "doskonalenie"

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 2 sty 2011, o 22:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 10:24
Posty: 10925
Lokalizacja: Paryz
Podziękował : 1335
Otrzymał podziękowań: 2622
Uprawnienia żeglarskie: wszelakie : )
Stara Zientara napisał(a):
Żadną miarą przypadkowe trafienie na inną wyspę niż się planowało nie kwalifikuje sie do określenia "doskonalenie"

Zalezy od ilosci i gestosci wysp... No i od stopnia perfekcji, profesjonalizmu i ambicji nawigacyjnych. :wink:
Catz co woli trafic w wyspe najpiekniejsza.

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2011, o 02:57 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 lut 2010, o 18:50
Posty: 80
Podziękował : 18
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: nie powiem
Ubiegłego lata podczas rejsu po archipelagu Svalbard spotkaliśmy dwóch kajakarzy. Na dowód zamieszczam zdjęcia: http://picasaweb.google.com/marcin.roslonski/KajakiemDookolaSvalbardu?authkey=Gv1sRgCNG08bzDsYSIYw&feat=directlink

Później w porcie dowiedzieliśmy się, że Ci "szaleńcy" chcieli opłynąć kajakami cały archipelag! A tam gdzie się nie da płynąć, zamierzali ciągnąć kajaki po lodzie...

Przepraszam za tę dygresję - to pewnie bardziej nadaje się do wątku "Jak doskonalić się w kajakarstwie?" ;)

*****

Jeśli chodzi o doskonalenie się w żeglarstwie, to wg mnie warto się robić rachunek sumienia po każdym rejsie. Trzeba uczciwie przed sobą odpowiedzieć na pytanie, czy aby na pewno wszystko było OK. Może załoga i kaucja uratowana tylko dlatego, że dopisało szczęście?

Neptun zazwyczaj obchodzi się z nami łagodnie, grozi palcem. Trzeba ten palec umieć dostrzec.

A jeszcze lepiej, jak się ma odwagę, żeby o własnych błędach pogadać z kumplem przy piwie. Hmm... chyba najwięcej o żeglarstwie nauczylem się właśnie w knajpie! :)

_________________
Pozdrawiam
Marcin Rosłoński


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2011, o 09:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13873
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1632
Otrzymał podziękowań: 2383
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
K.B. napisał(a):
Zanim dojdziemy to zdobywania doświadczenia na własnych rejsach, trzeba posiąść wiedzę, umieć zastosować ją w praktyce, przeanalizować błędy cudze i potem dopiero popełniać własne. Wyjdzie szybciej i taniej...
Pozdrawiam
Krzysiek


Nie jestem przekonany teorią do podejmowania zadań ekstremalnych.
Na przykładzie jednostki namawiać innych "śmiałków" do zdobywania wyspy na Bałtyku
w kajaku z żaglem bądź na Optymiście równoznaczne jest z ryzykiem utraty życia i nic nie ma wspólnego z doskonaleniem się, a jedynie polega to na próbie bicia kolejnego rekordu.

Mam trochę poważniejsze zadanie do rozwikłania i prosiłbym Cię Krzysztof z uwagi na to, że mówią o Twojej fachowości byś odniósł się do tego przypadku ...

viewtopic.php?f=3&t=6380&hilit=odwaga+czy+g%C5%82upota

Interesuje mnie analiza całego przebiegu rejsu.
Co skłoniło skippera do wyjscia z portu w przewidywaniach pogody sztormowej na datę wyjścia, jak mógł przebiegać rejs w sztormie, dlaczego wybrał ten port jako docelowy,
czy była to odwaga, czy głupota jak w tytule tematu oraz czy można mówić o doskonaleniu się w żeglarstwie podejmując tak ryzykowny cel do wykonania ?

Wojciech Port Rybnik

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2011, o 10:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Wojciech1968 napisał(a):
Nie jestem przekonany teorią do podejmowania zadań ekstremalnych.
Cokolwiek to zacytowane zdanie miałoby znaczyć, to jednak, umieszczone pod cytatem Krzysztofa o konieczności zdobycia wiedzy teoretycznej, kłóci się silnie z moimi przekonaniami.

Wychodzę z założenia, że w początkowym okresie żeglarskiego rozwoju powinno się wszystkie aspekty planowanego rejsu mieć "rozgryzione" teoretycznie i powinno się posiąść minimum taką wiedzę, która w trakcie owego rejsu pozwoli podejmować - przynajmniej teoretycznie - prawidłowe decyzje.

W miarę upływu mil prawidłowość działań będzie coraz częściej wynikać z praktyki niż z teorii, ale w początkowym okresie wiedza teoretyczna jest jedyną posiadaną przez skippera.


Cytuj:
ryzykiem utraty życia
Nie większym niż podróż krajową "siódemką" z Wawy do Gdańska w lipcowy weekend.
Dywagacje - zawsze sceptycznie ale pro i anty nastawionego Catza - są jedynie zaproszeniem do umysłowego szlemika a żegluga nawet na drzwiach od kibla, w dobrze przygotowanym (pod każdym względem) rejsie jest tak samo niebezpieczna jak... jak pierdnięcie w owym bezdrzwiowym kiblu.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2011, o 11:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
robhosailor napisał(a):
nie na żywca, ale bez elektroniki i asysty - to dopiero miałoby swój, ten konkretny, sens.


We wspinaczce "na żywca" oznacza pokonanie ściany bez użycia liny, ale oczywiście z dużym doświadczeniem i przygotowaniem. Wspinałem się dość słabo, na V+ do VI, na żywca przeszedłem kilka dróg tatrzańskich o trudności III. Wyżej bym się nie odważył, a i to chyba było nierozważne (na trójkowej grani zginął Jan Długosz)... Messner wspinał się na żywca na alpejskich drogach o VII stopniu, ale tylko w młodości.

Pozdrawiam
Krzysiek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 sty 2011, o 11:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13873
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1632
Otrzymał podziękowań: 2383
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Maar napisał(a):
Wojciech1968 napisał(a):
Nie jestem przekonany teorią do podejmowania zadań ekstremalnych.
Cokolwiek to zacytowane zdanie miałoby znaczyć, to jednak, umieszczone pod cytatem Krzysztofa o konieczności zdobycia wiedzy teoretycznej, kłóci się silnie z moimi przekonaniami.

Wyrwane z kontekstu fragmenty nie zawierają mojego odniesienia do podejmowanych z pozycji obserwatora nauk jeżeli ten nie doświadczył w praktyce tego do czego przekonuje.

Maar napisał(a):
Wychodzę z założenia, że w początkowym okresie żeglarskiego rozwoju powinno się wszystkie aspekty planowanego rejsu mieć "rozgryzione" teoretycznie i powinno się posiąść minimum taką wiedzę, która w trakcie owego rejsu pozwoli podejmować - przynajmniej teoretycznie - prawidłowe decyzje.

Wiele czynników przewidywalnych burzy podjęte wcześniej plany teoretyczne i właściwymi decyzjami jest ograniczenie do minimum występującego ryzyka.

Maar napisał(a):
W miarę upływu mil prawidłowość działań będzie coraz częściej wynikać z praktyki niż z teorii, ale w początkowym okresie wiedza teoretyczna jest jedyną posiadaną przez skippera.

Nadal ta sama praktyka w każdym następnym odcinku rejsu podparta musi być na teorii
w celu dopasowania jej do występujących warunków niekiedy nieprzewidywalnych
bądź pominiętych wcześniej podczas planowania.

Maar napisał(a):
Cytuj:
ryzykiem utraty życia
Nie większym niż podróż krajową "siódemką" z Wawy do Gdańska w lipcowy weekend.
Dywagacje - zawsze sceptycznie ale pro i anty nastawionego Catza - są jedynie zaproszeniem do umysłowego szlemika a żegluga nawet na drzwiach od kibla, w dobrze przygotowanym (pod każdym względem) rejsie jest tak samo niebezpieczna jak... jak pierdnięcie w owym bezdrzwiowym kiblu.

Z wiekiem narasta rozwaga i jak wspomniałem doskonalić się w żeglarstwie nic nie ma wspólnego ze zdobywaniem rekordów indywidualnych i niepowtarzalnych.
Wojciech Port Rybnik

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2011, o 12:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lut 2007, o 13:28
Posty: 376
Lokalizacja: Kielce
Podziękował : 95
Otrzymał podziękowań: 93
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j
K.B. napisał(a):
I nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że spotkałem zastanawiająco duży procent samodzielnie żeglujących skiperów, którzy nie wiedzą czego nie wiedzą...

Pozdrawiam
Krzysiek

I są szczęśliwi w tej swojej nie wiedzy.Ja mam niestety świadomość swojej nie wiedzy i jest mi z tym źle.Zwłaszcza że przypałętał mi się wtórny analfabetyzm.Żeglarstwo to jednak dziedzina która cały czas się rozwija i ewoluuje, i skipperzy powinni uczyć się jak lekarze i starać się być na bieżąco.Ja się staram uczyć nowych technologii - choćby elektroniki jachtowej, staram się doszkolić z zagadnień których nigdy dobrze nie umiałem ( cholerna meteorologia).Miałem zaszczyt i przyjemność być wychowankiem moich guru między innymi śp Dariusza Mikołajczyka (Wiadomości o żeglarstwie) który nauczył mnie (mam nadzieje) pojmować z sensem wiedzę żeglarską ,i przekazywać ich nauki dalej w takiej formie by była jak najlepiej przyswajalna ale też oduczył mnie mojego młodzieńczego zpz ( za.. poczucia za...).Przyznam się że mimo posiadanych wówczas uprawnień, minęło wiele jeszcze rejsów jako oficer zanim zdecydowałem się Kapitanic bo miałem odczucie że jeszcze nie wszystko wiem , nie wszystko potrafię, mam zbyt małe doświadczenie.Teraz powtarzam że z żeglowaniem jest trochę jak z jazdą samochodem.Im człowiek starszy (z większym doświadczeniem :wink: ) ) tym wolniej jeździ (bardziej się boi).

_________________
Jacek Szczepaniak
www.bryg.pl
www.skipperklub.pl


Ostatnio edytowano 4 sty 2011, o 13:08 przez Reling, łącznie edytowano 1 raz
Poprawiłem cytowanie



Za ten post autor bryg otrzymał podziękowania - 2: Wojciech, Zgrzyb
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2011, o 14:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17668
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4528
Otrzymał podziękowań: 4282
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
K.B. napisał(a):
Droga jest celem.


Pozwolę sobie na pociągnięcie tego zenistycznego wątku - ze swojego punktu widzenia :wink: :

Sensem życia jest... samo życie.

Sensem żeglugi jest... sama żegluga.

Sensem doskonalenia jest... samo doskonalenie się!

Krzysztof przywołał w tym wątku jeszcze drugi cytat z tradycji zen (chińskiej: chan, czytaj: czan):
K.B. napisał(a):
Zbyt napięta struna pęknie, luźna nie wyda żadnego dźwięku.


O co w nim tak na prawdę chodzi? Co mają na myśli mistrzowie chan/zen???

Chodzi o to, że ścigając i za wszelką cenę próbując osiągnąć jakiś cel (może być nim np. własna perfekcja w żeglowaniu, czy w czymkolwiek innym) zbyt napinamy strunę! Nie praktykujemy (żeglugi, czy zen) dla jakiegoś lepszego efektu, czy doskonałości, lecz dla niej samej, bo sama jego praktyka jest celem! ("Zen jest zupełnie bezużyteczny!")

Jeżeli jednak pobłażamy sobie, nie staramy się, jesteśmy gnuśni i leniwi - nasza praktyka (droga, żegluga) też nie przyniesie efektów!

Droga jest celem - to droga środka!

Nie napinam się, aby być doskonałym żeglarzem, ale też nie pobłażam i nie odpuszczam sobie stawiając sobie wciąż nowe cele i wyzwania, bo to one są moim celem.
Życie to droga i praktyka, praktyka, to żeglowanie.
Droga jest celem.
Czym jest droga? Zwykły umysł jest drogą!


***
Żeby było ciekawiej (a może śmieszniej, albo bardziej zamieszane), inny mistrz zen* mówi:
"Jesteś doskonały, taki jaki jesteś, ale zawsze możesz jeszcze coś poprawić!"

:lol: :lol: :lol:


___
*) Shunryu Suzuki

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/



Za ten post autor robhosailor otrzymał podziękowanie od: K.B.
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2011, o 14:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17668
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4528
Otrzymał podziękowań: 4282
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Wojciech1968 napisał(a):
Uważałem i nadal uważam, że zbyt ryzykowne jest zdobywanie wyspy na Bałtyku na czymś tak niewielkim jak kajak z żaglem

Przecież nikt Ci nie zabrania mieć swojego zdania na ten temat!
Nikt Cię do niczego nie nakłania!
Idiotą byłby ktoś, kto dałby się, tak po prostu, nakłonić! Poczytaj tutaj:

robhosailor napisał(a):
/.../Sam pomysł samotnego rejsu, otwartą łodzią na Bornholm i dalej do Szwecji, chodzi mi po głowie już od bardzo dawna - przynajmniej od czasu sławetnej, jednej z pierwszych, liberalizacji, zwanej "notatką słupską" (5m długości, 10m kwadr. żagla, 2 Mm od brzegu). Podobne pomysły miałem już wcześniej/.../
Sprawa wydaje się być interesująca i możliwa do realizacji nawet na wybitnie śródlądowej kanadyjce żaglowej, a przy wykorzystaniu stabilnego okna pogodowego, rzeczywiście dużo mniej niebezpieczna od jazdy siódemką - wymaga to, oprócz przygotowania - cierpliwości, czasu na oczekiwanie owego pogodowego okna i szczęścia, oraz rozsądnego planu B, jeśli takie okno pogodowe się nie pojawi... Zastanowię się jeszcze, czy chcę się tak bawić /.../


Nie zrobię nic, co uznałbym za zbyt niebezpieczne!!!

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/



Za ten post autor robhosailor otrzymał podziękowanie od: Wojciech
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2011, o 14:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 cze 2010, o 19:37
Posty: 13873
Lokalizacja: Port Rybnik
Podziękował : 1632
Otrzymał podziękowań: 2383
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Inny Zen...ek prawi "mierz siły na zamiary". :D

Pozdrawiam ... jak już wcześniej się rzekło w tym temacie /kajaka/ wszystko.

Wojciech Port Rybnik

Ps. I uważaj, bo możesz się jeszcze przydać Robercie. :wink:

Pss.Czytam uważnie Twoje rozważania, lecz nie strasz mnie więcej. :shock: :D

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2011, o 19:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17563
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2354
Otrzymał podziękowań: 3696
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Nie róbcie odległych offtopów.
Wątek sam w sobie jest "szerokotematyczny" ale dyskusje o stacjach benzynowych, trolach z prz i generatorach przemówień stanowczo nie dają się zakwalifikować jako "luźno związane z tematem". Proszę!


A wracając do tematu - Robert napisał myśl złotą Żółtych Miszczów:
robhosailor napisał(a):
Sensem doskonalenia jest... samo doskonalenie się!
Być może miszczowie tak mają, że sens ich edukacji i rozwoju leży sam w sobie, być może nawet potrafią znaleźć sens nonsensu, ale ja - nie mający z mistrzostwem nic wspólnego - uważam, że doskonalenie dla samego doskonalenia się jest... głupie.

Być może doskonalenie się w naukach humanistycznych, które z nauką jako taką nie mają nic wspólnego ;-) jest wybaczalną stratą czasu, bo wpisuje się w cały ten humanistyczny pierdzielnik bezmyślowy, o tyle doskonalenie się w "politechnicznych" dziecinach życia - a tym przecież jest żeglarstwo, tylko po to, żeby być doskonałym i nie wykorzystać tego w praktyce jest - tak jak pisałem wyżej - głupie.

Dlaczego tak uważam? Dlatego, że żeglarstwo staje się poezją dopiero wówczas, gdy możemy sami wpływać na to jak nasza łódź żegluje.
Dopóki jesteśmy jedynie trybikiem w machinie (być może niezbędnym, ale jednak trybikiem), dopóty wszystkie opowieści o pięknie, o rzeczonej poezji, o wspaniałościach żeglowania będą opowieściami o okołożeglarskich okolicznościach przyrody i życia.
To coś, co próbujemy określić w wątku "Dlaczego żeglujemy?" jest zauważalne dopiero wtedy, gdy musimy/możemy decydować o losie naszej łodzi i o naszym rejsie, czyli dopiero wtedy, gdy skipperujemy.

Z kolei, gdy śmiałość decyzji jest podparta absolutnym brakiem wiedzy, to stosunek przyjemność do rozpaczy przesuwa się wzdłuż krzywej o nazwie ryzyko i zabawa nie ma wówczas niczego wspólnego z pięknem, poezją i tym czymś czego nie potrafimy nazwać a jest to motorem ciągnącym nas na burtę.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowania - 2: K.B., Zgrzyb
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2011, o 21:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 mar 2006, o 17:51
Posty: 1188
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 187
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz polodowcowy
Maar napisał(a):
Dlatego, że żeglarstwo staje się poezją dopiero wówczas, gdy możemy sami wpływać na to jak nasza łódź żegluje. ...
...
To coś, co próbujemy określić w wątku "Dlaczego żeglujemy?" jest zauważalne dopiero wtedy, gdy musimy/możemy decydować o losie naszej łodzi i o naszym rejsie, czyli dopiero wtedy, gdy skipperujemy.

I to jest kwintesencja "czystej prawdy" dlaczego żeglujemy. Maar, bardzo to akuratnie ująłeś. Żeglować trzeba ... bez łódki, bez wody w okół, bez wiatru, bez swobody wyboru dokąd mogę popłynąć, nie wyobrażam sobie mojego życia.

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 sty 2011, o 21:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 10:24
Posty: 10925
Lokalizacja: Paryz
Podziękował : 1335
Otrzymał podziękowań: 2622
Uprawnienia żeglarskie: wszelakie : )
Wyjatkowo Maar napisal cos z sensem i ( wyjatkowo i o dziwo ) dosc sie i czesciowo z ogolnymi zarysami jego exposé zgadzam.
Znam faceta, ktory w wieku poststudenckim oplynal prawie cale Srodziemne, zahaczajac o Afryke, na wprawdzie balastowej, ale jednak malej i odkrytej lodce z trapezem, poslugujac sie ekierka, katomierzem i najtansza na rynku mapa pt. Autostrady Europy.
Mial tez zegarek i radio - oba w cenie nizszej niz baterie.
To byly jego najlepsze zeglarskie lata!
Pozniej, wraz z wiekiem, rozsadkiem, zonami, dziecmi i grubiejacym portfelem budowal lodki wieksze, kabinowe, kupil tez prawdziwe mapy, locje i przewodniki... A! i lornetke!
I zaczal trafiac tam, gdzie trafiaja wszyscy posiadacze map, locji i - zwlaszcza - przewodnikow.
O ile wiem, nigdy nie mial wiekszych klopotow - w kazdym razie nie mial ich wiecej zeglujac "na zywca" i "po omacku", niz pozniej, czyli zeglujac swiadomie i z dokumentacja.
Moralu dla potomnosci raczej z tego zadnego nie bedzie, ale moze niektorzy przynajmniej zrozumieja, niesluszna zreszta, niechec i zlosliwosc niektorych dla wypasionych bavarek, bajerow-plotterow i gepeesie w Kanale Gizyckim i drodze ( najkrotszej ) na Bornholm np.
Zeglarstw jest tylez, co i Poezji.
Catz Dziewiczo

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 sty 2011, o 00:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
Tyle ładnych myśli w ostatnich kilku postach, że czuję się spełnionym inseminatorem i trochę nieszczęśliwym, że nie nadążam do wszystkich się odnieść. Ale jeszcze przedsennie o strunie, która jest mottem naszego wątku.
robhosailor napisał(a):
Chodzi o to, że ścigając i za wszelką cenę próbując osiągnąć jakiś cel (może być nim np. własna perfekcja w żeglowaniu, czy w czymkolwiek innym) zbyt napinamy strunę! Nie praktykujemy (żeglugi, czy zen) dla jakiegoś lepszego efektu, czy doskonałości, lecz dla niej samej, bo sama jego praktyka jest celem! ("Zen jest zupełnie bezużyteczny!")
Jeżeli jednak pobłażamy sobie, nie staramy się, jesteśmy gnuśni i leniwi - nasza praktyka (droga, żegluga) też nie przyniesie efektów!

Nie jestem pewien, czy człowiek zachodu jest w stanie pojąć tak odmienną filozofię bez głębokiego kontekstu kulturowego. Choćby tak podstawowa różnica jak logika dwu i trójwartościowa. U nas zdanie jest fałszywe albo prawdziwe. Tam jest prawda, fałsz i ten trzeci stan, który trudno pojąć ("nic", "nie wiem", "brak" ?), ale w elektronice cyfrowej znany jest doskonale "stan wysokiej impedancji" bramki trójstanowej...
Myśl o strunie rozumiem nieco inaczej niż Robert, bardziej dosłownie - podjęcie zbyt trudnego czy ryzykownego zadania (przewyższającego nasze aktualne kompetencje - wytrzymałość struny), to wyjście w stan niepewności Messnerowskiej - zdanie się na ślepy los (vide Svaneke). Natomiast podejmowanie zadań zbyt łatwych nie prowadzi do satysfakcji, pozostawia poczucie niedosytu.
Żeby było śmieszniej doznawałem obu tych stanów. Wejście w pole lodowe, to jedna z najgłupszych decyzji jakie podjąłem. Wyjście z niego, to bezcenna chwila euforycznej radości życia. Rejsik w... szkoda czasu...

Dobrej nocy
Krzysiek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2011, o 15:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17668
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4528
Otrzymał podziękowań: 4282
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Żeby było ciekawiej, to narody bardziej morskie niż nasz, nie uznają pomysłu rejsu małą łódką przez otwarte morze za szalony, czy szczególnie niebezpieczny - oni są racjonalni, zwracają uwagę na przydatność asysty, zastanawiają się nad atrakcyjnością samotnego przebywania w bezkresie morza:
http://www.woodworkforums.com/f169/sail ... ea-129456/

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2011, o 21:57 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 10:24
Posty: 10925
Lokalizacja: Paryz
Podziękował : 1335
Otrzymał podziękowań: 2622
Uprawnienia żeglarskie: wszelakie : )
robhosailor napisał(a):
Nie da się ukryć, że taki rejs może być bardzo niebezpieczny i... zupełnie bezpieczny, a to zależy od jego przygotowania:
1a, 2c, 3q ..............................

Otoz 1a - juz myslalem, za Maar rozladowal (dosc zrecznie ) atmosfere sprowadzajac planowanie do wodzenia palcem po mapach, co moglo pomoc w rozroznieniu planowania od przygotowania.
Co do 15y - nie, zupelnie bezpiecznym taki rejs byc nie moze: zadna to tajemnica, Robert dobrze wie, ze ja bym sie bal czyms takim zeglowac w Jardin du Luxembourg ( we fraku zwlaszcza i z ktoryms z moich ulubionych rolexow ).
"Przygotowanie" moze tylko przesunac stopien ryzyka - troche w jedna, albo druga strone. Warto ryzykowac?
Catz Niedoswiadczony

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 sty 2011, o 22:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17668
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4528
Otrzymał podziękowań: 4282
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Catz napisał(a):
Otoz 1a - juz myslalem, za Maar rozladowal (dosc zrecznie ) atmosfere sprowadzajac planowanie do wodzenia palcem po mapach, co moglo pomoc w rozroznieniu planowania od przygotowania.

Jezdem goopi i nie zawsze rozróżniam planowanie od przygotowania - ale chyba na razie planuję przygotowanie :lol:
Catz napisał(a):
Co do 15y - nie, zupelnie bezpiecznym taki rejs byc nie moze: zadna to tajemnica, Robert dobrze wie, ze ja bym sie bal czyms takim zeglowac w Jardin du Luxembourg ( we fraku zwlaszcza i z ktoryms z moich ulubionych rolexow ).
"Przygotowanie" moze tylko przesunac stopien ryzyka - troche w jedna, albo druga strone. Warto ryzykowac?

Nie mam fraka, ani rolexa... Zamierzam przećwiczyć samodzielne wstawanie z wywrotki, a wywrotkę na tym czymś można spowodować samemu, np. nieostrożnie siadając na półpokładzie podczas flauty...
Ryzykować warto, bo co najwyżej można ulżyć i tak już niewydolnemu systemowi emerytalnemu i kulejącej służbie zdrowia... :wink:

EDIT: Dla zainteresowanych żaglowymi kanadyjkami i kajakami na prawdziwym morzu polecam m.in.:
http://thecheappages.com/alone_fenger/a ... tents.html

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2011, o 10:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
robhosailor napisał(a):
Tym postem Krzysztof zdryfował nieco do "meritumu"

Myślę, że przygotowanie rejsu na Bornholm malutką łódką zasługuje na oddzielny wątek.
Od razu mówię, że nie pływałem i nie planowałem takiego rejsu, więc napiszę jak mi się wydaje:
1. Przygotowanie jednostki
a - światła nawigacyjne - wystarczy najmniejsza lampka świecąca dookoła na biało i silna latarka pod ręką (na sznurku, żeby nie wypadła).
b - wzmocnienia i modernizacje tam, gdzie może zawieść - okucia steru i takielunek.
c - system sprawnego refowania z kokpitu (jiffy feefing) - tak
d - pomoce nawigacyjne - prosty kompas i mapa samochodowa Europy ;-)
e - łączność - ręczna VHFka najlepiej z wbudowanym GPS, tel kom., ew. PLB
f - środki wzywania pomocy - VHF, PLB, pomaranczowy dym na dzien (2 szt) i rakiety spadochronowe na noc (6szt)
g - środki ratunkowe - kamizelka pneumatyczna, pianka do windsurfingu
g - przygotowanie wygodnej pozycji skippera.

2. Przygotowanie skippera
a - przygotowanie kondycyjno-sprawnościowe - ćwiczenia z żeglowania w szkwałach, na fali, wstawania z wywrotki i sytuacji awaryjnych.
b - przygotowanie merytoryczne:
- nauka nawigacji - jak chcesz się napić piwa, to od razu kupujesz browar?
- obsługi sprzętu, łączności i sposobów wzywania pomocy - praktyka w posługiwaniu się tym co masz.

3. Przygotowanie logistyczne
a - transport na miejsce startu - samochód z bagażnikiem dachowym
b - transport powrotny (a może rejs powrotny???) - odradzam rejs... Najlepiej wrócić jachtem asystującym.
c - organizacja oczekiwania na optymalną pogodę - rejsy próbne i ćwiczenia na wodzie, nocowanie na jachcie asystującym.
d - zgromadzenie niezbędnych środków - 5zł do świnki zamiast na piwo ;-)

Pozdrawiam
Krzysiek



Za ten post autor K.B. otrzymał podziękowania - 2: robhosailor, User319
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2011, o 15:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
AIKI napisał(a):
Krzysiek, tylko spokój może nas uratować :lol:

Myślałem, że moderator :lol:

No, dobrze, poswawoliliśmy sobie nawet o kolorowych majtkach, które są przyczyną reumatyzmu w górach, ale trzeba do adremu, tym bardziej, że deszcz pada...

Kierunek rozwoju widziałbym następujący: Śródlądzie - Zalew/Zatoka - Bałtyk - Morza pływowe - Ocean. Nie mówię wcale, że to jakiś model obowiązujący i nawet sam nie zaliczyłem rejsu zatokowego w odpowiednim czasie, czego bardzo żałuję. Los mnie rzucił w pierwszy rejs od razu do Niemiec, Danii i Szwecji, czego akurat nie żałuję... ale wcześniej miałem dobrą praktykę oficerską, a taka droga nie każdemu odpowiada. Dla tych z własną łódką, pewnie będzie lepiej na Zatokę.
Dlaczego Zatoka? Bo to obszar o zagęszczonych "elementach morzowych" i doświadczony sternik szuwarowo-bagienny, który już niejeden sztorm mazurski widział, może stosunkowo szybko (tydzień) je poznać obkolędowując kolejne porty. I tu mamy tak:
1. Typowy mały porcik morski - Hel.
2. Podejście przez dobrze oznaczony kanał - Jastarnia.
3. Lawirowanie pomiędzy sieciami w drodze do Kuźnicy.
4. Przejście na skróty z Kużnicy do Pucka - wielce pouczające pływanie po płytkim.
5. Typowa marina w Gdyni, ale z utrudnionym wejściem.
6. Mazurski pomost w Sopocie
7. Port schronienia w Gdańsku z kilkumilowym kanałem (na Kiloński się przyda taki przedsmak w miniaturze)
8. Trudny port typu "ujście rzeki" w Górkach.
Gdzie w ciągu tygodnia napotkamy tyle urozmaiconych morzowości? A jeszcze ViTieSy, tor głębokowodny, tory zwykłe dla statków, kotwicowiska, stawy, światła, latarnie, wysypiska, torpedownie itd., itp.
Wiem, że niecierpliwi chcieliby od razu na morze płynąć, ale zaprawdę powiadam Wam: wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, a za doświadczeniem zdobytym w ciągu tygodnia na Zatoce, musielibyście miesiąc żeglować po Szwecji.
Zatoka - bezcenna, nieduże odległości, osłonięcie z sektora zachodniego, zasięg GSM i w ogóle fajnie, ale przychodzi wreszcie czas na pełne morze, które zaczyna się za Helem. I tu od lat słyszę słowo: Łeba. Nie wiem czemu... Być może na zasadzie "Chcę pokazać, że jestem pełnomorskim żeglarzem, ale się trochę cykam, więc w razie czego przeczołgam się po piachu". Tymczasem rejs z Gdyni do Łeby, choć to tylko ok. 65 mil, niesie ze sobą potencjalne trudności:
1. W rejonie Rozewia jest strefa wzmożonego falowania,
2. Prawie połowa drogi statystycznie pod wiatr i pod fale,
3. Łeba nie jest łatwa do wejścia, a przy 5-6B można pocałować klamkę...
4. Dla niedoświadczonej załogi brzeg, zwłaszcza nawietrzny, bywa bardziej niebezpieczny niż pełne morze.
No, ale jak nie do Łeby to dokąd? Do Kłajpedy?

Pozdrawiam
Krzysiek



Za ten post autor K.B. otrzymał podziękowania - 3: User319, Wojciech, Zuzanna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2011, o 16:06 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
K.B. napisał(a):
Tymczasem rejs z Gdyni do Łeby, choć to tylko ok. 65 mil, niesie ze sobą potencjalne trudności:
1. W rejonie Rozewia jest strefa wzmożonego falowania,
2. Prawie połowa drogi statystycznie pod wiatr i pod fale,
3. Łeba nie jest łatwa do wejścia, a przy 5-6B można pocałować klamkę...
4. Dla niedoświadczonej załogi brzeg, zwłaszcza nawietrzny, bywa bardziej niebezpieczny niż pełne morze.
No, ale jak nie do Łeby to dokąd? Do Kłajpedy?


W odwodzie jest Zalew Szczeciński zarówno polska jak i niemiecka część posiada wszystkie walory Zatoki. Locji, przepisów, planowania uczy jeszcze bardziej niż Zatoka.
Poza tym wyjście na morze z Świnoujścia, Dziwnowa, portów niemieckich to możliwość większej improwizacji trasy. Choćby Rugia dookoła w stronę taką jaka będzie sugerowana 3- 5 dniową prognozą.

Piotr Siedlewski



Za ten post autor ins otrzymał podziękowania - 3: K.B., User319, Zuzanna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2011, o 18:50 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
ins napisał(a):
W odwodzie jest Zalew Szczeciński zarówno polska jak i niemiecka część posiada wszystkie walory Zatoki.
Jak najbardziej! Po tamtej stronie jakby łatwiej o miękkie wejście w morskie żeglowanie - dużo zakamarków i innych achterwaserów, Zatoka Pomorska osłonięta od zachodu, a jak się oswoimy to i na kultowy Bornholm zaledwie jakieś 75 mil. Dlatego skupiłem się na Bałtyku południowo-wschodnim.

Kłajpeda pojawia się wśród pomysłów na pierwszy rejs niemal równie często co Łeba. 115 mil z Gdyni, więc trochę dalej, zagranica ale unijna. Problem w tym, że Kosa Kurońska i litewska strefa, to historycznie cmentarzysko żaglowców, takie bałtyckie wybrzeże szkieletów. Jak powieje z zachodu, to fala rozbiega się przez cały Bałtyk. I jak stamtąd wrócić? Kłajpeda ma dość szerokie wejście, ale przybój tam potrafi być spory, raczej to nie jest port schronienia. Pioniersk, Bałtijsk… :? też jakoś mi nie pasują. Dobry cel na drugi, trzeci rejs, ale moim skromnym zdaniem, nie najlepszy na pierwszy...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2011, o 19:11 
*** Ban ***

Dołączył(a): 20 mar 2010, o 02:26
Posty: 4717
Podziękował : 39
Otrzymał podziękowań: 706
Uprawnienia żeglarskie: K.J.
Dołożyłbym jeszcze jeden element - istotny gdy nie jest się armatorem własnego jachtu.
Oferta czarterowa Zalewu Szczecińskiego jest bogatsza niż Zatoki Gdańskiej , a jak dołoży się
czarterodawców z Niemiec to jak na nasze warunki morskie wręcz obfita.

Piotr Siedlewski



Za ten post autor ins otrzymał podziękowanie od: K.B.
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2011, o 20:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 10:24
Posty: 10925
Lokalizacja: Paryz
Podziękował : 1335
Otrzymał podziękowań: 2622
Uprawnienia żeglarskie: wszelakie : )
K.B. napisał(a):
Kierunek rozwoju widziałbym następujący: Śródlądzie - Zalew/Zatoka - Bałtyk - Morza pływowe - Ocean.

Kierunek niewatpliwie logiczny i sluszny, ale jak, kurka wodna (oczywiscie) poradzily sobie te miliony zeglarzy, ktore od oceanu i plywow zaczely?
Przygotowanie techniczne takiej lodki do takiego rejsu ogranicza sie do: ma byc sprawna !
Catz, Co nigdy duzo nie trenowal przed pokonaniem przejscia dla pieszych - nauczyl sie rozrozniac trzy kolory... reszta to kwestia oceny sytuacji, czyli doswiadczenia ( oplywania? oprzechodzenia? ) i raczej na tym opierajacy sprawy bezpieczenstwa.

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)



Za ten post autor Catz otrzymał podziękowanie od: elektryczny
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 sty 2011, o 21:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 gru 2010, o 20:51
Posty: 76
Podziękował : 24
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: Pachoł burtowy II klasy
Catz napisał(a):
jak, kurka wodna (oczywiscie) poradzily sobie te miliony zeglarzy, ktore od oceanu i plywow zaczely?
Z tego co widzę, radzą sobie wypływając stopniowo coraz dalej. I raczej nikt nie zachłystuje się bezmiarem oceanu. Raczej szacuje autonomie jachtu i swoje możliwości. A zamiast zakazów są zalecenia, choćby nawet w formie "strongly recommended". Znam kilku żeglarzy z Cieśniny Solent, którzy jeszcze we Francji nie byli, choć ich łódki, na moje oko, zdolne są zrobić wielkie kółko po dobrym doposażeniu i nikt im nie zabrania płynąć.

Catz napisał(a):
Przygotowanie techniczne takiej lodki do takiego rejsu ogranicza sie do: ma byc sprawna !
Ale co to właściwie znaczy? Słowo wytrych opisujące stan, na który składa się stan tysięcy elementów i relacji między nimi. Kto nie wsiadał na nieznaną sobie łódkę z paniką w sercu i załogą oczekującą niezwłocznego wypłynięcia, ten nie wie o co chodzi.
Rozumiem, że zniżenie się w rozumowaniu do poziomu tego "kto pierwszy raz" może być trudne, ale też ja nie pretenduję do określenia jedynie słusznej i obowiązującej drogi rozwoju żeglarskiej osobowości.

Pozdrawiam
Krzysiek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 179 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 71 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL