Bez przesady. Replika "Roastbeefa" Caillebotte owszem, ale sa mniejsze i prostsze lodki rownie wazne.
Ponizej drogi "Roastbeef" w koryms kolejnym pojedynku z moja taniocha:

_________________
W hamaku na huśtawce

O JA PIER...
Dech zapiera po prostu.

... to nalezy do ich obowiazkow tez.

_________________
W hamaku na huśtawce

Wywiązują się z nich co najmniej perfekcyjnie
No "nosi" to wyobraźnię jak mało co

figozmakiem
I ten człowiek - Catz - powiedział, że nie jest wybitnym konstruktorem.
No to kto jest ?

Bateria Green Cell, bidonowa, 14,5Ah, kupiona w sklepie Świat Baterii.
Druga (w rowerze żony), była w zestawie, 10Ah. Zestaw do jej roweru kupiłem na olx.

Ale ogólnie dobrze jest mieć baterię z pewnego źródła, a nie przypadkowego na olx. Chyba że potrafisz sprawdzić jej jakość.

Ktos kto buduje dla innych.
To zadna sztuka cos narysowac majac klienta pewnego na 100% i mniejsza z tym, ze jest to klient kaprysny, wybrzydzajacy, malkontent i wiadomo, ze wszystko skrytykuje i pozniej bedzie poprawial i zmienial bluzgajac przy tym bardzo szpetnie.
Marian rysowal sprawne, ladne i tanie lodki dla peerelowskiego "Kowalskiego", ale nie tylko, bo i dla Marzycielskiego. Tego nie potrafie.
No i to Marian wymyslil mnostwo innowacji: pustaki, wklesly dziob, opadajacy poklad dziobowy, ozaglowanie "Va Marian", latajace salingi, pojecie "kabinowa wysokosc swobodnego wkladania spodni" itd. itp.
Przy okazji, bo to moze troche wyjasnic: Chyba tylko w Polsce "konstruktor" jest tym kto kreuje i buduje.
Na calym (chyba? ) swiecie kreatora nazywa sie "architektem", a konstuktorem tego, co realizuje projekt, czyli kto konstruuje, buduje. To tak na marginesie.
Catz

_________________
W hamaku na huśtawce

A jak nazwałbyś tego, kto projektuje dla innych na podstawie tylko własnych wyobrażeń
o tym czego potrzebują inni ?
Marian jest wielkim konstruktorem, architektem, to niezaprzeczalne. Jest też znanym ( tutaj ) konstruktorem i Jemu trudniej się z tym ukryć

A także takich, kiedyś bardzo istotnych szczegółów, jak elementy osprzętu jachtowego.
Bierzesz rysunek Mariana i czytasz jak mapę, niezależnie od tego czy jesteś technik, czy nie...
Tylko, jak Wy się wszyscy pochowacie za maską szczerej skromności, to to forum zdechnie z nudów... Rozumiesz to ?

Nazwalbym go zarozumialym kretynem i przyszlym, zasluzonym bankrutem.
Projektowanie i budowa jachtow dziala na tych samych zasadach co kazdy inny biznes. Kosztowne biznesplany robi sie po to, by miec pojecie o potrzebach i upodobaniach potencjalnych klientow z uwzglednieniem trendow i mody*( w czasach PRL bardziej biegalo moze o dostepnosc materialow )

Sorry, nie zrozumialem. Moze juz zostanmy przy "konstruktor", bo widze, ze niczego nie uproscilem.

Jest od lat (od zawsze?) ukryty. Tworzyl w czasach niedostatku i braku popytu.
Pozniej nagle, brutalnie pojawily sie szroty z Zachodu i wielkomorskie ambicje.
Jeszcze na"preclu" usilowalismy ozywic polskie plaze i rzeki. Goscilem nawet wspomnianego S. Iwinskiego, ktory walnal w "Zaglach" artykul na dwie stronice w stylu "Tramwajem na jacht", bo tak sie robi w Paryzu i pokazywalem mu jak. Guzik! Zero odzewu, zadnego echa.
Catz
* Corka pracowala w tej branzy i musiala zgadywac mode na nastepny sezon, zeby firma antycypowala zakupy kolekcji.

_________________
W hamaku na huśtawce

Nie.

_________________
W hamaku na huśtawce

Uprościłeś, tylko ja się znów zamotałem
Konstruktor i architekt użyłem dlatego, że chciałem powiedzieć, że warto patrzeć na prace Mariana nie tylko jak na architekta projektującego łódki, ale warto dosłownie "patrzeć mu na ręce" ( żeby się czegoś nauczyć ). Tzn na Jego doświadczenia jako budowniczego. Zwłaszcza wątek o PiPie.
Dalej nie będę rozwijał, żeby nie wyszło, żem taki specjalista i widzę to czego inni być może nie widzą W każdym bądź razie, moim zdaniem skromnym warto
( Bez ściemy i kadzenia )

Nie widzisz, że forum może zdechnąć z nudów... Otwórz może oczka.

Czesto to co sie zobaczy nie jest warte trudu podnoszenia powiek.

_________________
W hamaku na huśtawce

Dlatego powieki opadają i wszystko zdycha... Z nudów
Łejkap!!!... Please.

Ja juz dalem.
Jeszcze w ubieglym wieku razem z Marianem i Robho ( Wojciech nazywal nas "Nieswieta Trojca" ) o cos tam walczylismy bardzo nieskutecznie, bo i szybko wielkomorcy nakryli nas czapkami. Bylo kilku sympatykow, dzialal tez Mir pod innym wezwaniem i to wszystko.
Wystarczy mi interweniowanie jak ktos szerzy bzdury wprowadzajace postronnych w maliny.
Frekwencje i uciechy zapewniaja awantury... Wiem, bo sam lubie. Czytac znaczy.
Catz

_________________
W hamaku na huśtawce

No forum swoje prawa ma i jasne cele... Ale ile tych Polonusów uratujesz, jeśli jeden zazul rozkłada to wszystko na łopatki, jak chce ?
Cichutko, w kąciku, pogadać można, choćby szeptem. Bo czasem temat tego wart.
Czasem ludzie tego warci. A oczka zamknąć i zasnąć i tak kiedyś przyjdzie. Yes or not ?

Wrzuciłbyś fotkę Catza, bo dysk mi padł i uleciała, a szkoda.

Ja tez.

Prosze, Mam te fotki dzieki Marianowi, bo moje wlasne wcielo.:

_________________
W hamaku na huśtawce

To podrzucę to co tu kiedyś 12 lat temu pisano
Catz jacht Catza
viewtopic.php?p=155802#p155802

_________________
Wojciech1968 Port Rybnik
W życiu piękne są tylko chwile...

Catz
Dzięki Znów będzie do czego pomarzyć ( w sensie, akompaniament do marzeń będę miał )
Ten klimat i te lampy naftowe.

Marek, oto zdjęcia naszych rowerów elektrycznych.
Na tym ładniejszym uwieczniono rower małżonki - jest bardzo lekki jak na rower elektryczny, oczywiście za sprawą doboru odpowiednich części, przez co jest też bardzo żwawy jak na "legalną" moc silnika; napęd elektryczny jest ledwie widoczny.

Na pozostałych mój wół roboczy w akcji. Jeśli chcę zabrać narty, wtedy domocowuję do bagażnika specjalną rurę.

Serdeczne dzięki figozmakiem Piękny zestaw wyprawowy Bardzo inspirujące to jest.
Co do aspektu legalności to tutaj w ogóle można się załamać... Raz tylko udało mi się
"zhakować system" i to wykorzystując klasyfikację klasową.
W jednej z moich zabawek zrobiłem taki układ:

Kilkukrotnie mieliśmy już spotkanie z lokalną policją, na tym wynalazku...
( teraz już się przyzwyczaili i odczepili, zresztą mało tym jeździmy )
Sekret w tym, że trudno powiedzieć co to jest. Sklasyfikować trudno jednoznacznie.
Czy to rower napędzany silnikiem spalinowym ( bez homologacji a więc nielegalny w całej rozciągłości ). Czy przyczepka rowerowa transportująca pracujący silnik spalinowy ( który oczywiście w obliczu bliskiego spotkania z policją gaszę ).
Moje tłumaczenie typu:
"No tak. Chciałem zrobić napęd, ale sam pan widzi co z tego wyszło. Teraz muszę ciągnąć tą nieporęczną przyczepę " To tłumaczenie jak dotąd działa

Co do elektrycznych napędów rowerowych itd...
Zamierzam w przyszłym roku zacząć na pełną skalę stosować napęd akumulatorowy w moich zabawkach. Pewne kroki już poczyniłem, ale to dopiero pierwsze spotkanie z tematem jakby...
Tylko że u mnie wszystko działa od razu na kilku płaszczyznach. Na lądzie, wodzie, w powietrzu i pod wodą... A napęd akumulatorowy ma akurat tą zaletę, że we wszystkich tych środowiskach, jakoś będzie działał. Pod wodą zwłaszcza...
Bo tu ekstra warunki do chłodzenia silnika...
No ale to dopiero melodia przyszłości jakby. "Żywa torpeda" planowana dopiero na przyszły sezon

Catz
Spróbuję zilustrować jak daleko sięgają inspiracje związane ze zdjęciami Twoich łódek,
jakimi drogami podążają i dlaczego warto rozmawiać
( Spróbuję w nadziei, ze przynajmniej Cię rozbawię ).
Fotografia kabiny jachtu Catz, doprowadziła mnie kiedyś na sam szczyt poważania i prestiżu wyrażanego przez wszystkich ofrołdowców z którymi się spotkałem na drodze, a zwłaszcza na noclegu.
A było to tak:
Kiedy zaczynałem wyposażać swój pierwszy samochód wyprawowy, nie miałem nawet bladego pojęcia o terenówkach, jeździe w terenie, etc. Ot tyle co Yigael kiedyś mi opowiedział na forum...
Szybko dowiedziałem się, ze dominującym standardem jest tzw "zabudowa terenowa".
Sprowadza się ona do tego, że umieszczasz w samochodzie coś jakby kredens, który zajmuje sporo miejsca, ale umożliwia przechowywanie różnych sprzętów, lodówek, etc...
Bezpieczne przechowywanie ich podczas jazdy po dziurach...
Zaś do spania wykorzystujesz albo namiot na dachu, albo namiot rozbijany obok samochodu...
Dla zobrazowania, te kredensy wyglądają z grubsza tak:

Standard ten jest o tyle istotny, że wiele typowo "ofrołdowych" sprzętów projektowanych jest właśnie pod te "kredensy"... Czyli jakby, zastosujesz kredens, to możesz sobie w nim instalować wszelkie historie produkowane dla ofrołdowych wozów.
Nie zastosujesz, i chcesz przewozić jakiś sprzęt kupiony w sklepie dla ofrołdowców, to witamy w czarnej dupie

A ja właśnie, mając w pamięci obraz wnętrza Twojego jachtu, świadomie nie dostosowałem się do standardów. Nie zastosowałem kredensu etc... Tylko wykorzystałem tą przestrzeń do spania.
Oczywiście można powiedzieć, ze zainspirowałem się kabiną dowolnego jachtu...
Ale spójrzmy tu na "rozkład sił". Mamy zielonego wyprawowca. Silne parcie standardów
ofrołdowych ( coś jakby, to ma związek z żeglarstwem a tamto nie ma ) i cała masę artykułów dla ofrołdowców łatwych do zakupienia i wykorzystania.
I jak zielony miałby się temu oprzeć powiedz ?
Ale ja widziałem zdjęcie wnętrza bardzo niestandardowego jachtu... Z tymi lampami naftowymi.
Zrobiłem tak:

I na każdym popasie spotykani przeze mnie ofrołdowi wyjadacze gasili swój uśmiech na widok mojej "kapsuły"
Ot taki mniej więcej zasięg mają inspiracje

Ciekawe, jako ze kiedys zrobilem dla "Zagli" synteze recenzji polskich jachtow wystawianych na paryskim Salonie i ogolnie sprzedawanych we Francji. Wyszlo, ze Francuzi nieskonczenie bardziej kojarza wygode z przestrzenia i prostota, niz z "kredensem Henryka IV" ( dixit V&V)* Ale podobno Niemcom juz nie.

Od zawsze wiadomo, ze najcenniejsze inspiracje znajduje sie w zrodlach najdziwaczniejszych i najbardziej nieoczekiwanych.
Catz
*Tak napisalem, ale o ile pamietam, opublikowano ze zmianami. Nie pytajac o zdanie i zgode, mimo mojego nazwiska pod tekstem.

_________________
W hamaku na huśtawce

Czekaj czekaj... A Ty nie udzielałeś wtedy jakiegoś wywiadu dla którego programu polskiego radia ??? Bo zdaje się, że całkiem przypadkiem słyszałem właśnie recenzję polskich jachtów z jakiegoś salonu w Paryżu. Albo wywiad z Tobą, albo ktoś przeczytał Twój artykuł...
W każdym razie Twoje nazwisko tam padło. Teraz coś sobie przypominam jak przez mgłę.

Nie. Tym razem to tez nie ja. Moze ktos cos cytowal, ale nic mi o tym nie wiadomo.

_________________
W hamaku na huśtawce

Coś pięknego...
Impresjonizm.

Co ciekawe, paradoksalnie Caillebotte potrafil rysowac awangardowe plany jachtow, ale namalowac je juz nie bardzo. Na jego obrazch jachty sa bardziej na wodzie, niz w wodzie.

_________________
W hamaku na huśtawce

Widzisz to, czego nawet dobry esteta, za to bez wiedzy specjalistycznej, nie dojrzy w obrazach marynistycznych: błędy kompozycyjne wynikające czy to z braku umiejętności (jak wspomniany Caillebotte), czy też z niewiedzy niektórych artystów lub zwykłych zjadaczy dzieła sztuki (to mój przypadek) o żeglarstwie.

Wspomniał o tym coś w podobny deseń Kapitan Roman Drozdowski, który miał kolekcję obrazów marynistycznych. Notabene, przeczytałem o nim tu na forum, a potem poszperałem... Świetna postać.

Faktycznie

Marku, Bóg lubi takich wariatów jak Ty. Będziesz żył długo i ciekawie...
Jedynym minusem takiego uroczego ustrojstwa jest właśnie ściąganie na siebie uwagi chłopców radarowców.

Patrząc na Twoje awangardowe cacko przypomina mi się Julian Antoniszczak. Miałem gdzieś fotkę skonstruowanego przez niego roweru. Zamieszczę jeśli znajdę (A jeśli nie znajdę, to z góry przepraszam).

Sam nie mam takich odważnych pomysłów... Za to ponad rok temu znalazłem przypadkowo trupa roweru Scott Sportster. Kupiłem od gościa za symboliczne grosze (nie płakał bynajmniej jak Niemiec, gdy sprzedawał; bo z całą pewnością Niemiec załkałby się na amen) i postanowiłem zbudować na nim cały rower.

Ideą było stworzenie roweru nowoczesno-klasycznego, charakternie jeżdżącego (szybko i zwinnie) i w przystępnym piniondzu (nie jak wytrąbione w kosmos, po Covidzie, ceny rowerów).

Odwołałem się do estetyki motoryzacji włoskiej, którą lubię. Aluminiową ramę (w bardzo dobrym stanie, reszta części funkiel nówka) pomalowałem lakierem Alfa 130 Rosso, dodałem trochę karbonu (widelec itd.), osprzęt - cała grupa Shimano XT, koła DT Swiss. Zależało mi, aby osprzęt był rodzaju górskiego (i z miękkimi przełożeniami), a nie szosowego, bo u mnie w okolicy jest dużo bardzo ostrych podjazdów, a tętno serducha trzeba szanować.

Ferrari po prostu Piękny