Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 24 cze 2025, o 23:14




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 30 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 18 mar 2011, o 09:14 

Dołączył(a): 20 lut 2011, o 13:30
Posty: 19
Podziękował : 3
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz jachtowy
Witam wszystkich , jestem osobą powracającą po latach do żeglowania i chcielibyśmy z żoną wziąć na pokład naszego największego przyjaciela czyli psa , mam pytanie od strony praktycznej jak to wygląda , może ktoś z braci żeglarskiej ma doświadczenia z psiakiem na jachcie , kei , itp , sprawa wchodzenia na pokład , jakieś ciekawe patenty ? Dodam że to owczarek niemiecki , czyli duży psiak który uwielbia wodę . Pozdrawiam i z góry dziękuję .


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 mar 2011, o 11:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 lis 2010, o 18:20
Posty: 278
Podziękował : 286
Otrzymał podziękowań: 60
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Witaj stringer 730. Skoro psiak uwielbia wodę, to dobrze. Musisz tylko sprawdzić, czy zaakceptuje chybotliwość podłoża ( pokład ) po którym przyjdzie mu się poruszać. Jeśli tak, to masz załatwione 99% problemów i pływanie z psem będzie tak problematyczne, jak jazda z nim samochodem. Będziesz musiał zatrzymywać się tak samo często, jak w podróży samochodem, by pies mógł się załatwić. Karmisz i poisz go na łódce, by czół się na niej " jak w domu". Zabierz też na łódkę jego legowisko, lub choć pled z niego. Musisz jednak odpowiednio swego pupila zabezpieczyć ( to jest ten 1% problemu ). Tak duży pies MUSI mieć kapok z odpowiednim uchwytem! Tu nie chodzi o to, że mógłby się utopić. choć to też jest istotne, ale o to, że sprawnie i bezpiecznie dla Ciebie podejmiesz go z wody na łódkę, gdy w wodzie się znajdzie. Uwierz mi - wyciągnięcie na pokład jachtu tej wagi psa bez kamizelki, lub choćby szelek ( nie obroża!) jest wręcz niemożliwe! Mi towarzyszy spaniel, więc wiem co mówię. Pamiętaj też o tym, że psa w upalne dni należy schładzać ( psy się nie pocą - jak pewnie wiesz - tylko wyrównują temperaturę poprzez tzw. "ziajanie", czyli szybkie oddychanie i przez to podatne są na przegrzewanie) a do tego idealna jest kąpiel. I wtedy też przyda się ta kamizelka. Przed wpłynięciem na postój-czy to "na dziko" czy w marinie, załóż pupilowi kaganiec. Zmiana " chybotliwego" środowiska na stałe, może spowodować nieprzewidziane " harce" psiaka - bieganie, szczekanie itp., które przez innych obecnych na postoju, mogą być odbierane, jako zachowanie agresywne - po co Ci kłopoty? Moja spanielka kocha wszystkich ludzi ale nie wszyscy ludzie ją choćby akceptują - więc ja tak robię. Jeśli Twój pies w sposób naturalny nie ma możliwości zdzierania pazurów ( długie spacery po twardym podłożu itp.) to zaprowadz go do weterynarza lub psiego fryzjera na przycięcie ich. Unikniesz zadrapań pokładu i kokpitu na łódce i w konsekwencji uciążliwych napraw lub awantur z czarterodawcą ( jeśli znajdziesz takiego, który zgodzi się wynająć Ci łódkę gdy dowie się, że pieska zabierasz ). Psie pazurki nawet przy normalnym poruszaniu się po jachcie zwierzaka, działają jak diament na szybę!!! Pies - jeśli zaakceptował łódkę - nie potrzebuje żadnych udogodnień przy wchodzeniu na nią lub schodzeniu z niej. Jeśli Ty dajesz radę bez trapu na nią się dostać, to on da radę dwa razy sprawniej. Gorzej, jeżeli tego środowiska nie akceptuje. W tym przypadku, całą mą wypowiedz możesz uznać za nieaktualną!!! Wprawdzie wierna psina pójdzie za swym panem wszędzie - nawet pod pędzący pociąg co niedawno pokazywali w TV - ale nigdy nie będziesz pewien, jak się zachowa. Żadnej przyjemności z takiego pływania mieć nie będziesz! Nadto odpowiedzialny właściciel zwierzaka - a za takiego Cię mam, widząc choćby to, że zadałeś takie pytanie na forum - stara się zawsze minimalizować stres jaki może dosięgnąć jego pupila. Stres a szczególnie ten długotrwały, jest dla psa bardzo niebezpieczny - no ale o tym pewnie sam wiesz i nie ma sensu nad tym się rozwodzić bo i tak ma wypowiedz już jest za długa! Pozdrawiam.janusz



Za ten post autor jgrz otrzymał podziękowania - 2: starypraktyk, stringer 730
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 mar 2011, o 11:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 cze 2010, o 10:30
Posty: 424
Lokalizacja: Łódź
Podziękował : 37
Otrzymał podziękowań: 50
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz
Moja suczka świetnie wybiera szoty foka :-). A tak na poważnie, zależy od jachtu i sytuacji. Jak psiak da radę wskoczyć na pokład i nie będzie się bał to wskoczy. Ja swojego "ręcznie" pakuję na łódkę. Spory kłopot to zachowanie psa przy kei. Nie każdy lubi, żeby psiak wtykał mu nos na łódkę. Patent to smycz po prostu i torba foliowa :-).

_________________
Pozdrawiam
Grzegorz

--- zajrzyj na moją stronkę :-) ---


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 mar 2011, o 20:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 kwi 2006, o 13:57
Posty: 3996
Podziękował : 657
Otrzymał podziękowań: 613
Uprawnienia żeglarskie: szkutnik drewkarz,motorówkarz
Do tego co napisali Koledzy, dodam tylko, że na początku warto dokładnie obserwować i starać się zrozumieć zwierzaka. Przyda się też pewien okres adaptacyjny. Nie wypływajmy zaraz po wejściu na łódkę. Niech piesek wszystko sobie sprawdzi, zaakceptuje, zapozna się z nową sytuacją i nowymi dźwiękami.
Warto też pooglądać łódkę pod kątem ewentualnych zagrożeń. U mnie na Makach takim zagrożeniem był bęben od fału miecza i zanim fał ruszyłem to ktoś sprawdzał czy nasza ponka nie śpi przy nim.
Generalnie większość psów dobrze się czuje na łódkach. Może tylko pływanie z chartem bym odradzał.
----
Pływałem ze spanielem i polskim owczarkiem nizinnym. Bez problemów.

_________________
Zbyszek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 mar 2011, o 23:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2011, o 10:07
Posty: 77
Podziękował : 5
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
duży problem to otwarta rufa - jak psiak zauważy że w wodzie żyją żyjątka, a puźniej skuma że jak się ruszają i uciekają to może i da się je zjeść - to potrafi myknąć z łódki.

a jak zmyknie to otwartość rufy jest dużym plusem - psa powyżej 15kg jest ciężko samemu wciągnąć z powrotem - powyżej 30kg - to niemożliwe (z doświadczenia).

*****

a największa głupota jaką widziałem to pływanie z psem na smyczy - mało się pańciu nie utopił.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 mar 2011, o 15:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17561
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2348
Otrzymał podziękowań: 3695
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Żeglowałem po mazurach przez wiele lat z dwoma psami, kundelkiem przypominającym kształtem bardzo długowłosego jamnika oraz z owczarkiem niemieckim.

Ponieważ chcesz się wybrać z wilczurem, to napiszę Ci tylko, jak to z wilczurem wyglądało.
Pagaj - tak miał na imię owczarek - w swój pierwszy rejs popłynął, gdy miał 4 miesiące.

Nie wiem czy to w związku z tym, że od maleńkości żeglował, czy dlatego, że był mądry, ale jakoś tak wyszło, że Pagaj, gdy widział, że się zbieramy (że jest jakiś nienaturalny ruch w kokpicie) właził do środka i praktycznie przez cały czas spał pod pokładem.

Nie wiem po czym poznawał, że zbliżamy się do brzegu, ale zawsze przed przycumowaniem budził się i stawał w zejściówce. Był to pewien kłopot - wielki wilczur przeszkadzał, gdy stał na schodkach, a poza tym on stał tam tylko po to, żeby bryknąć do wody czy na brzeg. Marzył o pobieganiu, piszczał i był silnie pobudzony.
Trzeba było go uspakajać głaszcząc i mówiąc mu, że zaraz sobie pobiega albo popływa.

Gdy pływałem z Pagajem sam i musiałem lecieć na dziób do cumy, to nie było wybacz - Pagaj szedł ze mną i zeskakiwał na pomost przy pierwszej nadarzającej się okazji. Gdy zeskoczył, to doznawał olśnienia, że źle zrobił, było mu ewidentnie głupio, ale... był już na twardym :-)

Czasami, gdy słabo wiało i łódka nie przechylała się, to Pagusiowi coś się myliło. Myślał chyba, że przespał cumowanie i przyłaził do kokpitu, ale że pływaliśmy wtedy na Fokusie 650, więc miejsca w kokpicie nie było za dużo i psu było średnio wygodnie, więc chwilę się ponasycał okolicznościami przyrody i wracał na dół na swoją koję.

Pisałem wyżej, że jakimś siódmym zmysłem wyczuwał bliskość brzegu. W czasie halsówki, gdy podchodziło się blisko brzegu Pagaj był gotowy żeby zrobić hops :-)
Kiedyś na Małych Zamordejach tak mi właśnie zrobił. Wyszedł do kokpitu i w momencie robienia zwrotu, zupełnie znienacka bryknął pod relingiem. Słabo było, bo tam wszędzie trzciny, nie miał jak wyjść na brzeg a ja nie mogłem podpłynąć do niego.
Zatrzymałem się, poczekałem, Pagaj dopłynął i po drabince z moją pomocą wlazł przez otwartą rufę.
Właśnie - @kompsutra pisał o otwartej rufie. Otwarta rufa jest dla psa dużą wygodą.
Gdy się jest na wodzie, to zawsze ktoś przy rumplu siedzi, więc tamtędy pies nie wyjdzie. Wyprostowaną nogą sternik może zagrodzić przecież przejście.

Natomiast na postoju, gdy stanie się w rufą do brzegu ale tak, żeby tzreba było przejść przez wodę to uniknie się ton piachu na łódce.
Pies jak dziecko - ciągle się kręci. A to pójdzie się odlać i zaraz wraca na łódkę, a to wykąpać, a to polatać. Non stop, w te i we wte. Syfu pięć ton :-(
Pas wody pomiędzy brzegiem a jachtem powoduje, że ma czyste łapy.

W ogóle sprawa czystości przy żegludze z psem (a z wilczurem w szczególności) to oddzielny problem.
Pagaj, po tym jak się wykąpał (a kąpał się co 5 minut) miał we włosach chyba ze 100 litrów wody, piasku i wodorostów. Trochę wytrzepywał na brzegu a resztę wnosił na łódkę.
Poza tym wilczury lnieją przez cały rok. Sierści było pełno wszędzie. Robiłem któregoś razu jajecznicę, rozbijam jajko... a w środku włos Pagaja :-) Łódkę sprzedałem 4-5 lat temu, a nowy właściciel wciąż opowiada, że znajduje psie kłaki :-) Owczarkowa sierść jest nie do wysprzątania :-)

Reasumując, bo się strasznie rozpisałem, ale Pagaj kochałem jak brata i mógłbym o nim tak długo - wieczorami trzeba było psa pacyfikować i nie pozwalać mu na kąpiele, żeby nie spał w nocy taki mokry. Kładł się wówczas smutny na suwklapie (vide załącznik) i cierpiał w ciszy :-)
Poza tym stare przysłowie pszczół mówi: mały pies - mały kłopot, duży pies - duży kłopot :-) Owczarki poniemieckie są duże, BARDZO DUŻE! :-)

Aha, nie wiem czy pies lubił żeglować. Co prawda nic nie mówił, że nie lubi, gdy się zbieraliśmy do wyjazdu na Mazury to machał radośnie ogonem, ale gdy wychodziłem do śmietnika na dół i brałem go ze sobą, to machał identycznie. Przechyły nie robiły na nim żadnego wrażenia (chyba, że się zsunął z koi, to był wtedy niezadowolony), mógł się pluskać w jeziorach, ale... naprawdę nie wiem. Chyba spacery są dla psa lepsze niż żeglowanie.


Załączniki:
Komentarz: Pagaj się suszy.
pagaj_m.jpg
pagaj_m.jpg [ 95.19 KiB | Przeglądane 9913 razy ]

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Za ten post autor Maar otrzymał podziękowanie od: stringer 730
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 19 mar 2011, o 22:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 kwi 2006, o 13:57
Posty: 3996
Podziękował : 657
Otrzymał podziękowań: 613
Uprawnienia żeglarskie: szkutnik drewkarz,motorówkarz
Maar napisał(a):
, gdy podchodziło się blisko brzegu Pagaj był gotowy żeby zrobić hops

Ja tak miałem ze spanielem, szczególnie na Pisie. Raz źle obliczył i poszedł z nurtem. Szybki nawrót i pogoń zakończona sukcesem. Nic go to nie nauczyło, dalej kombinował. Jedynie widok krowy mocno go zniechęcał.
Z owczarką było dużo spokojniej. To był pies z cudownym charakterem. Zero problemów.


Załączniki:
Komentarz: Moja owczarka nizinna
wachta.jpg
wachta.jpg [ 44.5 KiB | Przeglądane 9792 razy ]

_________________
Zbyszek
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 00:08 

Dołączył(a): 20 lut 2011, o 13:30
Posty: 19
Podziękował : 3
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz jachtowy
Dziękuję za odpowiedzi i porady , jak widzę jest o czym pomyśleć , ale czego się nie robi dla swego prawdziwego przyjaciela :D . Pozdrawiam .


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 00:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17561
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2348
Otrzymał podziękowań: 3695
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
stringer 730 napisał(a):
czego się nie robi dla swego prawdziwego przyjaciela
Nie jestem pewien, kto co dla kogo robi, ale śmiem przypuszczać, że to przyjaciel dla Ciebie ;-)

Jeśli masz zamiar pływać z owczarkiem niemieckim na czarterowanej łódce, to oprócz tego, że wcześniej poinformuj armatora o tym fakcie, weź ze sobą jakieś prześcieradła, którymi będziesz mógł zabezpieczyć materace... i mieć mniej pracy przy sprzątaniu w dniu zdawania łódki :-)

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 02:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
No i proszę. Można merytorycznie? Można.

Ja założyłem podobny wątek 'Pies na jachcie'.

Ale mój nick działa jak płachta na byka i zostałem mocno zjechany.



Ale główne pytanie brzmi tak:
O.K. jacht czarterowy, pies. Ale załoga jak rozumiem zna psa?

A teraz trochę trudniej. Dwie osoby znają psa. Pozostali znają tylko załogantów.
Ty jesteś skiperem. Znasz wszystkich załogantów ale nie znasz psa. Wiesz, że pozostali załoganci nie znają psa. Zdecydowałbyś się?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/


Ostatnio edytowano 20 mar 2011, o 12:25 przez Maar, łącznie edytowano 1 raz
Zmieniłem wielkość tekstu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 09:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17633
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Kuracent napisał(a):
O.K. jacht czarterowy, pies. Ale załoga jak rozumiem zna psa?

A teraz trochę trudniej. Dwie osoby znają psa. Pozostali znają tylko załogantów.
Ty jesteś skiperem. Znasz wszystkich załogantów ale nie znasz psa. Wiesz, że pozostali załoganci nie znają psa. Zdecydowałbyś się?
Cóż... różnie bywa.
Moja cała rodzina - wszyscy - mamy uczulenie na sierść zwierząt i nasze psy muszą przebywać przez cały rok na zewnątrz, czyli w ogrodzie i mają swoje budy (niby swoje, ale używają ich przemiennie - duża siedzi w małej, a mała w dużej :wink: ). Wyjątkiem są bardzo silne mrozy, kiedy to psice wpuszczamy do sieni, aby nie zamarzły (chociaż owczarka niemiecka i tak zwykle woli być na zewnątrz) i kiedy jadą z nami do weterynarza (chociaż ostatnio mamy ciężarowego vana i muszą jechać w przestrzeni ładunkowej). Kiedyś byliśmy na wakacjach z naszą owczarką niemiecką - pływała z nami po jeziorze łódką wiosłową (nie sprawiając najmniejszych problemów) i mieszkała w przedsionku namiotu (podczas pewnej nawałnicy była z nami wewnątrz namiotu), a nawet raz została wpuszczona przez obsługę do muzeum (w nagrodę dla właścicieli, którzy wzięli psa na wakacje :D ). Dobrze ułożony owczarek niemiecki, to znakomity kompan i nie sprawia żadnych problemów (poza wszędobylskimi kłakami o których pisał Maar), ale problemem może być właśnie uczulenie, więc jeśli załoga nie zna psa, to warto ich najpierw o to zapytać. Zwykle, dla alergika, kontakt ze zwierzęciem na otwartej przestrzeni nie stanowi żadnego problemu, ale w małych pomieszczeniach zamkniętych (kabina jachtu) problem może być bardzo poważny (może prowadzić do ataków astmy, a nawet zapaści). Są alergicy, którzy reagują nawet na pozostałości sierści w pomieszczeniach, w których zwierzę przebywało jakiś czas temu!


Załączniki:
Rada_na_lodzi02.jpg
Rada_na_lodzi02.jpg [ 225.7 KiB | Przeglądane 9709 razy ]
Rada_na_lodzi01.jpg
Rada_na_lodzi01.jpg [ 214.62 KiB | Przeglądane 9709 razy ]

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 10:58 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2011, o 10:07
Posty: 77
Podziękował : 5
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Cytuj:
poinformuj armatora o tym fakcie, weź ze sobą jakieś prześcieradła, którymi będziesz mógł zabezpieczyć materace...


nie wiem czy zdecydował bym się na zabranie psa na jacht z czarteru (chyba że znał bym osobę czarterującą).

Polecam prześcieradła lniane - psy je bardzo lubią, są grube i wytrzymałe, doskonale pochłaniają wilgoć i szybko schną. - chyba można je jeszcze kupić (ja mam spory zapas w domu).

Cytuj:
A teraz trochę trudniej. Dwie osoby znają psa. Pozostali znają tylko załogantów.
Ty jesteś skiperem. Znasz wszystkich załogantów ale nie znasz psa. Wiesz, że pozostali załoganci nie znają psa. Zdecydowałbyś się?


Trzeba uświadomić sobie jedną sprawę.
Pies ma jednego właściciela - i nieważne czy pies zna jedną osobę z załogi czy wszystkie - ma jednego właściciela który jest dla niego alfą (a reszta załogi musi być tolerowana przez psa skoro toleruje ich właściciel.

Cały problem polega na tym że jeśli pies jest "rozpuszczony", właściciel nie kontroluje psa w takim stopniu w jakim powinien nigdy nie będzie dobrze.
Moje psy zanim coś zrobią zawsze dyskretnie na mnie spoglądają (tak żeby się jakby upewnić czy mogą). Nie znaczy to że nie robią rzeczy których im nie wolno (robią jak to psy), ale od razu się orientują że zrobiły coś złego.
Poza tym nie wyobrażam sobie żeby był problem z tolerowaniem członka załogi przez Psa (jedynie w sytuacji w której właściciel też nie toleruje tej osoby).

Pamiętam sytuację: że pies sobie spał na jachcie (razem z dwoma członkami załogi, którzy byli zmęczeni - %). Stwierdziłem że zostawimy psa z nimi i skoczymy do sklepu (będzie szybciej). Jak wróciliśmy przy kej było z 10 osób które chciały wejść do swoich jachtów. Zgadnijcie czemu nie weszły.

Znajomi na jachcie (zrobiło im się gorąco - otworzyli forluk) - pies wyszedł, a że miał zakaz wychodzenia za keje to uwalił się na początku pomostu i nie pozwolił nikomu na niego wejść (czekając na nas aż wrócimy).

*****

a co do sierśc8i.

gumowe zgrzebło dla konia - najlepsze co może być na sierść psa (także do usuwania sierści z tapicerki czy ubrań).
Przed rejsem dwa razy wyczesać dokładnie psa - później codziennie na wieczór przeczesać (tak z 2 minuty to zajmuje) po spacerze i po problemie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 11:36 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 kwi 2006, o 13:57
Posty: 3996
Podziękował : 657
Otrzymał podziękowań: 613
Uprawnienia żeglarskie: szkutnik drewkarz,motorówkarz
kompsutra napisał(a):
później codziennie na wieczór przeczesać (tak z 2 minuty to zajmuje) po spacerze i po problemie.

Przy okazji trzeba też dokładnie przeglądać zwierzaka na okoliczność kleszczy.
Stosowaliśmy obrożę anty oraz psiukacz. Dzięki nim kleszcze łaziły otumanione a jeżeli się wpiły to dosyć słabo.
W szczytowym okresie (na Nidzkim) zebraliśmy jednorazowo ponad 100 ale nasza owczarka miała długą sierść, na poniemieckim pewnie będzie mniej.

_________________
Zbyszek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 12:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2011, o 10:07
Posty: 77
Podziękował : 5
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
ja szczepię psy na babeszjozę. Uważam że preparaty odstraszające niewiele dają.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 12:43 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17633
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
kompsutra napisał(a):
nie wiem czy zdecydował bym się na zabranie psa na jacht z czarteru (chyba że znał bym osobę czarterującą).
Ja raczej nigdy, ale na swój - owszem.

kompsutra napisał(a):
Trzeba uświadomić sobie jedną sprawę.
Pies ma jednego właściciela - i nieważne czy pies zna jedną osobę z załogi czy wszystkie - ma jednego właściciela który jest dla niego alfą (a reszta załogi musi być tolerowana przez psa skoro toleruje ich właściciel.

Cały problem polega na tym że jeśli pies jest "rozpuszczony", właściciel nie kontroluje psa w takim stopniu w jakim powinien nigdy nie będzie dobrze.
To prawda - chociaż dochodzi jeszcze sprawa pewnych sympatii i charakteru zwierzaka, no i jeszcze, że pies powinien mieć świadomość swojego ostatniego miejsca w hierarchii, niezależnie od tego, czy są sami domownicy, czy ktoś jeszcze. Widuję np. w sąsiedztwie długowłosego owczarka, który znakomicie dominuje swoją całą, ludzką rodzinę, jak i wszystkich gości, a nawet napotkanych przechodniów - to bardzo poważne skutki błędów i niekonsekwencji w układaniu psa...

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 13:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17561
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2348
Otrzymał podziękowań: 3695
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Kuracent napisał(a):
No i proszę. Można merytorycznie? Można.[...]
Ale mój nick działa jak płachta na byka [...]
Ale główne pytanie brzmi tak:
O.K. jacht czarterowy, pies. Ale załoga jak rozumiem zna psa?

A teraz trochę trudniej. Dwie osoby znają psa. Pozostali znają tylko załogantów.

Andrzej, nie nick tylko sposób zadawania pytań!. Nie ważne jest to, że ktoś zna czy nie zna konkretnego psa.
Chcesz znaleźć uniwersalną odpowiedź i uniwersalne rozwiązanie jakiegoś bardzo zindywidualizowanego problemu. Co najgorsze, chcesz (takie przynajmniej ja odnoszę wrażenie) opracować i mieć zapisany uniwersalny algorytm postępowania.
Jeśli koniecznie chcesz coś konkretyzować, to konkretyzuj na poziomie rasy, chociaż to też może prowadzić do błędnych wniosków.

Ludzie są różni i różne mają do psów podejście. Są tacy, którzy po pogłaskaniu psa muszą umyć ręce. Inni nie znoszą jak pies się ociera o ich nogę (a na jachcie mało miejsca i taki kontakt jest nieunikniony). Jeszcze inni nie znoszą zapachu psa, itd, itp.
Równolegle są ludzie co przepadają za zwierzakami i chcieliby, żeby psiunia spała z nimi w śpiworze. Do tego dochodzi grupa ludzi, którzy lubią psiaka ale mają alergię i nie mogą.

Psy też są różne. Buldog się ślini i gdy się trzepie, to cała podsufitka jest w glutach. Owczarki strasznie linieją. Yorki czasami wykazują nadmierną agresję a olbrzymie bernardyny nadmierne lenistwo.
Nie da się odpowiedzieć na pytanie "jak postąpić?", ponieważ jako dane wejściowe mamy nieskończoną ilość relacji pomiędzy typami zachowań ludzi, cechami psów, etc.

Jakieś ekstrema ewentualnie można by opisać - gdy pies jest niebezpieczny, może ugryźć, to nie należy go zabierać na burtę. Jeżeli właściciel wie, że jego pies jest taki głupi a mimo to chciałby z nim płynąć, to należy też tego właściciela wykluczyć z załogo (bo jest głupi a z głupimi ludźmi nie należy pływać).

Pisałem wyżej o tym, że duży pies na jachcie jest dużym kłopotem. Przy podejmowaniu decyzji o pływaniu z psem, to też trzeba uwzględnić.

A teraz Andrzejku, będzie próba merytorycznej odpowiedzi na Twoje pytanie.


Przed rejsem (na etapie podejmowania decyzji o tym czy płynę/nie płynę) należy wszystkich poinformować o obecności psa na burcie. Należy powiedzieć jaki to będzie pies, jak duży, jakie ma cechy (w szczególności te niepożądane) i jaki wpływ będzie miała obecność psa na przebieg rejsu.

Natomiast to, czy ludzie znają czy nie znają psa nie ma znaczenia.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 19:18 

Dołączył(a): 27 cze 2010, o 16:33
Posty: 873
Podziękował : 87
Otrzymał podziękowań: 136
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
Nie wiem jak Wasze psy ale moja sunia miała jeden brzydki zwyczaj, o który nie mam do niej pretensji bo leży w psiej naturze. Pływało się z nią świetnie, od razu załapała że jej miejsce jest z przodu kokpitu, a moje z tyłu. Uwielbiała obszczekiwać mijane jachty :D .
Gdy została na brzegu z żoną jakimś sobie tylko znanym sposobem potrafiła jej "bryknąć", piękny skok z kei i trzeba było robić manewr "pies za burtą". Przy dobijaniu już czekała by pierwsza odkryć nieznany ląd i w momencie gdy byłem zajęty łódką potrafiła momentalnie odnaleźć śmierdzącą rybę, którą jakiś rybołap porzucił w krzakach i dalej już się domyślacie. Wracała wytarzana w tym świństwie i nie było sposobu by ten zapach usunąć, można go było tylko zneutralizować :lol: Nocował ktoś na łódce lub pod namiotem z takim psem? :lol:
Marek

_________________
http://www.boatbuilders.glt.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 22:17 

Dołączył(a): 20 lut 2011, o 13:30
Posty: 19
Podziękował : 3
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz jachtowy
Witam forumowiczów , problemów z czarterem nie będzie gdyż od jesieni ubiegłego roku staliśmy się posiadaczami własnego pływadełka :D . Miło jest wiedzieć że ten temat wywołał spore zainteresowanie .Jeszcze raz dzięki za odpowiedzi . Pozdrawiam .


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 mar 2011, o 23:18 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 lut 2011, o 22:40
Posty: 219
Podziękował : 15
Otrzymał podziękowań: 6
Uprawnienia żeglarskie: JSM
stringer 730 napisał(a):
Witam forumowiczów , problemów z czarterem nie będzie gdyż od jesieni ubiegłego roku staliśmy się posiadaczami własnego pływadełka :D


Czarter jachtu z psem na pokładzie wydaje mi się, że nie stanowi w większości firm czarterowych problemu. Dopłaca się najczęściej 100zł (na cały rejs) za zwierzaka na jachcie i po problemie (przynajmniej na mazurach).

_________________
Mazurska Przygoda - czarter jachtów | rejsy | wynajem sterników | skutery wodne
http://www.mazurskaprzygoda.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 21 mar 2011, o 00:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2011, o 10:07
Posty: 77
Podziękował : 5
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Dopłaca się najczęściej 100zł (na cały rejs) za zwierzaka na jachcie i po problemie (przynajmniej na mazurach).

Mój prosiak waż teraz 45kg i jak się uśmiechnie to wygląda jakby chciał wszamać jacht.
Wątpię żeby zezwolono mi (za 100zł) zabrać go (ją) na pokład.

Poza tym z Psem jest tak - coś zadrapie, może coś naderwie - a przy zdaniu jachtu może się okazać że trzeba będzie za to zapłacić ( a drobiazgi mogą kosztować).


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 21 mar 2011, o 00:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
kompsutra napisał(a):

Poza tym z Psem jest tak - coś zadrapie, może coś naderwie - a przy zdaniu jachtu może się okazać że trzeba będzie za to zapłacić ( a drobiazgi mogą kosztować).



A ubezpieczenie kaucji?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 21 mar 2011, o 00:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2011, o 10:07
Posty: 77
Podziękował : 5
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Cytuj:
A ubezpieczenie kaucji?


nie wiem - tak tylko gdyba - pisałem że nie brałem (nie zabrał bym) psa na jacht z czarteru


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 mar 2011, o 20:39 

Dołączył(a): 24 lut 2006, o 22:56
Posty: 36
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 3
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
To może ja się wypowiem.

Niecały rok temu (o ironio, było to 10 kwietnia ;/ ) stałem się posiadaczem kochanego labradora, który w tej chwili ma już 14 m-cy. Oczywiście rejs mazurski, a nawet wcześniej po Zatoce był już zaplanowany, ale z uwagi na szkoleniowy charakter rejsu po Zatoce, pies został pod opieką mamy ;)
Na Mazury pojechał już jednak ze mną i z pozostałymi 3 osobami (narzeczoną i dwojgiem znajomych konkretniej).
Mieliśmy początkowo jechać w 6 osób, ale okazało się że jest nas tylko czworo, a jacht to Tango 760 Sport. Bardzo przestronny i z dużym kokpitem.
Bras (tak się zwie pies), mimo że był mały w ciągu godziny oswoił się z jachtem na tyle, że machał ogonem i czuł się wyraźnie dobrze. Miał jedynie problem z wchodzeniem na półpokłady i przechodzeniem na dziób, ale to akurat dobrze, bo w kokpicie było mniejsze prawdopodobieństwo wypadnięcia.
Cały rejs trwał 17 dni, w międzyczasie załoga się zmieniła i ze starego składu pozostałem tylko ja i Bras, a liczba osób w sumie wzrosła do 5 + pies.
Pod koniec wyjazdu Bras był już całkiem sprawny, potrafił wejść pod pokład i potem wyjść bez pomocy, chodził też po półpokładach na postojach lub leżakował pod masztem w czasie spokojnego pływania. Bardzo ładnie wychodził z rufy na keję, a gdy było dalej to na drabince podwieszonej do poziomu leżała sztorcklapa, po której schodził jak po trapie. Spał zazwyczaj w kokpicie, zawsze pod tentem na wypadek zmian pogody. Jedynie kilka razy w trakcie wietrznych lub deszczowych wieczorów spał koło mojej koi, bo się bał. Gdy był sam w nocy w kokpicie był zawsze przywiązany, ale taką długością cumki, aby nie mógł wypaść do wody i zawisnąć. Oczywiście był wtedy w szelkach, dla ograniczenia duszenia przez obrożę i dla jego wygody.
Cały wyjazd kapok Brasa był pod ręką, a kiedy warunki były gorsze to dla zabezpieczenia miał go na sobie. Kapok jest zapinany pod szyją pianką (ułatwia to utrzymanie głowy nad wodą) i na dwa paski pod brzuchem, dodatkowo ma obowiązkowy uchwyt na grzbiecie i jest pomarańczowy.
Gdy było bardzo ciepło używałem tzw. BUFFa do ochrony głowy Brasa przez Słońcem (nakładałem mu tę opaskę na głowę żeby nie dostał udaru, bo psom często się to zdarza).
Pies w porcie był zazwyczaj na smyczy, wyjątkiem był odległy koniec portu Sztynort i port w Kozinie, Karwicy oraz przy postojach na dziko, o ile w pobliżu nie było ludzi, którym mogło to przeszkadzać. Obowiązkowo po psie trzeba sprzątać, chyba że jesteśmy w lesie, gdzie inne zwierzaki też zostawiają swoje odchody (przykładem niech będą Bełdany i tamtejsze koniki).
Dobra praktyka żeglarska nakazała mi umocowanie miski na wodę w kokpicie przy zejściówce na szarą taśmę typu DuckTape, co pozwoliło Brasowi chłodzić się na bieżąco. Bardzo dobrą właściwością miski na przechyłach było to, że jest przyklejona i że ma zawinięty do środka rant zapobiegający chlapaniu przez psa, a przy dużym przechyle wylewaniu się wody.
Bras również wykazywał się dobrą praktyką żeglarską i zazwyczaj wybierał zawietrzną stronę kokpitu co zapobiegało ześlizgiwaniu się po podłodze, lub spadaniu z ławek.
Rejs był udany, nikt na obecność psa nie narzekał, ale to głównie zasługa Brasa, który mimo młodego wieku zachowywał się bardzo grzecznie i odpowiedzialnie. Psiak ani razu nie wypadł za burtę. Nigdy też nie załatwił żadnej swojej potrzeby na pokładzie. Od razu zrozumiał też, że wszystkie liny, mimo tego że walały się koło jego posłania nie służą do zabawy i żadnej nie pogryzł. Generalnie nie zniszczył dosłownie nic.

Jeśli mogę coś doradzić to:
- pies musi mieć swoje posłanie, ale nie musi to być legowisko, a np. kocyk, który czasem wykorzystuje się "w gościach" (ważne aby czuł się jak w domu)
- pies powinien mieć parę zabawek, które lubi
- pies MUSI MIEĆ KAPOK
- psa w trakcie pływania NIE PRZYWIĄZUJEMY (nawet na refowy) ani NIE ZAMYKAMY POD POKŁADEM
- psa warto czesać co parę dni
- musimy mieć pewność, że panujemy na psem, czyli że słucha się nas gdy tego naprawdę oczekujemy (Bras czasem słuchał czasem nie, to wina młodego wieku, ale w poważnej sytuacji nigdy nie zawiódł)
- trzeba wypytać załogę o alergie i uprzedzenia do zwierząt
- pies NIE MOŻE mieć choroby lokomocyjnej, bo będzie to dla niego męczarnia nawet mimo leków (albo również przez to że będziemy mu je podawali)
- nie uczmy psa sztuczki typu wybieranie szotów, bo ludzie z łódki obok mnie tak zrobili i ich pies pogryzł parę metrów lin gdy nie widzieli ;)

Dla dokładności, Bras ważył wtedy ok 25-30 kg i był dość łatwy we wnoszeniu i znoszeniu przez dziób, tam gdzie nie dało się podejść rufą.

Polecam każdemu spróbować, warto spędzić rejs z przyjacielem czterołapem i cieszyć się gdy okaże się, że psiak nie narzeka, jest radosny i innymi słowy złapał bakcyla :)

Moim zdaniem takie wakacje dla psa to ogromna frajda, gdyż w gruncie rzeczy spędza on czas prawie nonstop na świeżym powietrzu, wśród natury, może poznać nowe miejsca, co dla mojego retivera było okazją do wąchania i wąchania i wąchania i tak w kółko no i przede wszystkim jeśli pies naprawdę nas dobrze zna to cieszy się również naszym szczęściem (psy bardzo dobrze czują emocje właścicieli) i jest spokojny, wesoły i nieuciążliwy.

Dla mnie był to jak dotychczas najlepszy rejs mazurski i zamierzam w przyszłości to powtórzyć :)



Za ten post autor Matus otrzymał podziękowanie od: stringer 730
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 kwi 2011, o 19:44 

Dołączył(a): 7 maja 2006, o 09:53
Posty: 391
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: Inland Skipper
Pies, choćby najsympatyczniejszy ( a nie ma niesympatycznych), to nie żeglarz! I tyle w tym temacie!

_________________
Włodek Woźniak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 kwi 2011, o 21:47 

Dołączył(a): 2 lut 2011, o 15:55
Posty: 48
Podziękował : 6
Otrzymał podziękowań: 5
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz Jachtowy
Ja też miałem podowczarkowatego psa, który uwielbiał wodę. Rzeka miała taką samą wartość jak suka i żarcie, więc trzeba było go pilnować by nie poszedł do wody i z tego też względu nigdy go na łódkę nie brałem bo ważył swoje.
Moim zdaniem to zanim weźmiesz go na 2 tygodnie na rejs to sprawdź czy się nie zachowuje jak mój Ś.P. Prot, który akurat był na punkcie wody świrnięty dosłownie i Ci łódki nie wywali. Chociaż Wilczury to bardzo inteligentne psy i przez to mało co je postawi wystraszyć oraz szybko się uczą, czasami same wiedzą co i jak bez tłumaczenia.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 kwi 2011, o 20:28 

Dołączył(a): 7 maja 2006, o 09:53
Posty: 391
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 2
Uprawnienia żeglarskie: Inland Skipper
Rzadko który psiak potrafi przewidzieć, że wpadnie w łapy człowieka, będącego żeglarzem! I tu - jego nieszczęście!

*****

Do Matusa. Ten post nie dotyczy labradorów.

_________________
Włodek Woźniak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 29 kwi 2011, o 07:03 

Dołączył(a): 24 lut 2006, o 22:56
Posty: 36
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 3
Uprawnienia żeglarskie: sternik jachtowy
wlodwoz_old napisał(a):
Rzadko który psiak potrafi przewidzieć, że wpadnie w łapy człowieka, będącego żeglarzem! I tu - jego nieszczęście!

*****

Do Matusa. Ten post nie dotyczy labradorów.


hehe :) coś pewnie w tym jest.
ale serio, rzadko widzę Brasa tak zadowolonego jak wtedy na łódce ;)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 lip 2012, o 00:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Spotkałem na Azorach żeglujące po świecie małżeństwo (amerykanie) z trzema psami na pokładzie. Psy w różnym wieku (9,5 i 3 lata), doberman i dwa mieszańce. Wszystkie od szczeniaka pływają.
Zainteresowałem się jak radzą sobie z toaletą w czasie rejsu. Okazało się, że proszą o podstawienie pojemnika (nocnika). Zostałem zapewniony, że to żaden problem.
Psy wyglądały na szczęśliwe.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 lip 2012, o 20:57 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 paź 2011, o 08:20
Posty: 4768
Lokalizacja: Miasto Cudów nad Kamienną
Podziękował : 1364
Otrzymał podziękowań: 1257
Uprawnienia żeglarskie: sternik mieliźniany
A jaki mój był zadowolony ........Teraz jak zobaczy łódkę to sam z pomostu wskakuje.


Załączniki:
DSC03942.JPG
DSC03942.JPG [ 267.13 KiB | Przeglądane 7581 razy ]

_________________
"Bałtyk nocą skłania do przemyśleń.Ciemno i tylko woda dookoła.Czasem jakieś światełko w oddali, które szybko znika.Szum wiatru w olinowaniu i bulgot wody od dzioba jachtu." cytat z drugiego tomu " Przygód na Morzu"
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 lip 2012, o 21:41 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2056
Lokalizacja: Nowa Zelandia
Podziękował : 779
Otrzymał podziękowań: 1679
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Fajny ten Twój :cool:

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 30 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL