Na temat roli skipera w kształtowaniu dobrego nastroju w załodze mało się mówi w polskojęzycznych mediach.

Chyba najlepiej ujął to Zbyszek Klimczak:

http://www.przewodnikzeglarski.pl/jak-n ... rejsu.html

Były też wypowiedzi Tomka Lipskiego czy Mariusza Główki. Ale nie jest tego dużo.

To ja może skromnie przeniosę tu pewien aspekt dyskusji z innych działów.
Zarzucano mi, że usiłuję dać 4-latkowi komputer z netem, aby mieć spokój.
Nie takie były moje intencje. Jeśli dziecko lubi coś na lądzie - to dlaczego zabierać mu to na morzu?

I pytania są. Owszem, byłoby świetnie, gdyby skiper był jednocześnie wychowawcą (i w spory sposób - niechcący - jest!!). Ale czy to jest główna rola? Czy raczej nie powinien skupić się na stanie zadowolenia załoganta, także tego maluśkiego?

I zgodzę się w 100% ze Zbyszkiem, że żeglarstwo to wychowawczy samograj. Zwłaszcza na morzu. Dziecko poznaje różne obowiązki - im starsze tym więcej. Kwestie bezpieczeństwa, odpowiedzialności. Dzieci żeglarzy są zdecydowanie lepiej przygotowane do życia niż średnia statystyczna. Tak więc moim zdaniem nawet taki wyrodny skiper jak ja, który da dzieciom net z minimini.pl i tak sporo zrobi dla wychowania dzieci znajomych. A co Wy o tym myślicie? Pewnie wielu z Was pływało z dziećmi znajomych? Czy myśleliście wtedy o Ich wychowaniu czy raczej, aby było im fajnie na rejsie?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

Czytając te i inne podobne dywagacje Kuracenta czuję się jak przed wejściem na egzamin, kiedy wszyscy wokół powtarzają głośno formuły, o których w życiu nie słyszałem. Szczęściem egazaminy pozdawałem, to może i uda mi się przeżyć nie rozmieniając wszystkiego na drobne. W żeglowaniu najwięcej cenię relaks i oddalenie od powinności, reguł, regulaminów, wychowywania, napominania i ogólnie spinania się żeby było dokładnie tak jak zaplnanowano.
To tylko moje zdanie.

Nie do końca zrozumiałeś moją intencję. W innym wątku o internecie w Chorwacji (dział Europa) zarzucano mi brak funkcji wychowawczych na rejsie. przykładowa wypowiedź:



Natomiast moje podejście jest raczej takie, że od wychowywania są rodzice. Ja natomiast mam zapewnić, żeby było fajnie. Wszystkim. I jeśli dzieci zamiast łowić ryby będą wolały obejrzeć minimini.pl to nie widzę problemu. Innymi słowy rola skipera w rejsie dziecinnym chyba powinna być bliska roli dziadka, który rozpieszcza dzieci i pozwala na wszystko z wyjątkiem spraw, które dotyczą bezpieczeństwa. A np. Adam widzi chyba rolę skipera bardziej jako 'surowego ojca', który dba o dobre wychowanie dzieci.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/

ORSP i na tym się skup, i tego się trzymaj.

I nie słuchaj rad domorosłych psychologów dziecięcych!

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa

Raczej zgoda....Bo jeszcze regulamin stosunkow skipper - rodzice powstanie.
Catz

_________________
Naziole, w pysk wam mówię litość moje ( prawie Wyspianski)

Dajcie Bogowie, żeby tak było