Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 24 cze 2025, o 23:09




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 13 gru 2012, o 23:09 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2011, o 01:22
Posty: 1212
Podziękował : 263
Otrzymał podziękowań: 367
Uprawnienia żeglarskie: sterownik azjatycki
Niejaki Długi w zamian za przypilnowanie łódki w Virtual Regatta Vendee Globe wycyganił ode mnie obietnicę napisania relacji z rejsu. Jak tak – to proszę, ewentualne pretensje o związane z poziomem merytorycznym tekstu i stylem proszę kierować do wyżej wymienionego. Jam niewinny!!


Mój późnojesienny rejs antydepresyjny z Corku do Lizbony na katamaranie "Sta Maria"

Prolog
Rok temu wpadłem na pomysł umknięcia z zasięgu ponurej, obfitującej w depresyjne szarości późnej jesieni, przy pomocy wydumanego na poczekaniu rejsu „po ciepłym”. No, może nie całkiem „po ciepłym”, ale przynajmniej „po letnim”. Wybrałem się więc na „budżetowy” rejs na Jagiellonii. Trasa prowadziła z Nicei, przez Korsykę, Sardynię i Baleary, do Walencji. Trafiła się fajna ekipka, pogoda dopisała, okręcik psuł się mniej więcej tyle, ile można się było spodziewać, wspominam więc ten rejs bardzo mile. Na tyle mile, że w tym roku dość wcześnie zacząłem kombinować jak ponownie wyrwać się jesienią na taki rejs.


Do trzech razy sztuka po raz pierwszy (Lizbona)
Trzy razy wybierałem się w tym roku do Lizbony. Pierwszy raz na majówkowy etap organizowanego przez kpt. Veneto rejsu na „Cristi”. Niestety, Veneto połamał się na nartach, rejs się nie odbył, a mnie na pocieszenie zostały w garści bilety na samolot. Trudno, pomyślałem sobie, okazja jeszcze się trafi. No i okazja się zmaterializowała w postaci Zgrzyba werbującego załogę na swój rejs z Lizbony na Cabo Verde - początkowo na „Sifu”, a później na „Solarisa”. Niestety, w żaden sposób nie mogłem zgrać terminów i z żalem musiałem zrezygnować z propozycji Zbyszka.

Udało się za trzecim razem, na „Sta Marii” – ale nie uprzedzajmy faktów.


Do trzech razy sztuka po raz drugi (pompka)
Dwa dni przed planowanym terminem rozpoczęcia rejsu dzwoni telefon. Numer nieznany, odbieram. Dzień dobry, mówi Wojtek Czerwiński z „Kubryka” - słyszę. Szybka myśl: ożeszkurrr..., coś się stało i odwołują rejs. Ale nie! Na szczęście okazuje się, że to tylko zepsuta pompa kibelkowa wymaga podwiezienia nowego silnika. Jasne, wezmę, nie ma problemu – odpowiadam, uśmiechając się do swoich myśli. Czemu? Jakoś tak wypadło, że trzy kolejne rejsy w których uczestniczyłem zaczynały się od wymiany albo przynajmniej naprawy jakiejś pompy. Ponieważ rejsy te oznaczone były mianem „niekomercyjnych” zacząłem powoli przyswajać skojarzenie: rejs niekomercyjny – naprawa pompy. A tu zdziwko – okazuje się że pompki psują się niezależnie od stopnia komercyjności rejsu.


Trzydzieste plenum Spółdzielni Zenum
Modlin. Mgła - lotnisko nie przyjmuje lotów. W terminalu nieopisany rozgardiasz. Ludzie poruszają się jednocześnie we wszystkich możliwych kierunkach, jak cząsteczki rozgrzanego gazu. Obsługa podaje dość rozpaczliwe komunikaty. Angielski płynący z głośników razi uszy.

Nasz samolot skierowano na lotnisko w Łodzi – będziemy dowiezieni autokarami. Oczekiwanie. W końcu każą nam się odprawić, nadać bagaż, przejść kontrolę i… „proszę się udać do gejtu”(sic!). Po jakiejś półgodzinie wypuszczają nas na płytę lotniska – myślałem że podstawią autobus, ale gdzie tam, – przechodzimy pieszo po asfalcie ze dwieście, trzysta metrów i kierują nas z powrotem do terminalu. I w ten oto nieskomplikowany sposób odbyliśmy pieszą wycieczkę zagraniczną, przy okazji awansując z departuresów na arrivalsów. Ponowna kontrola paszportowa, odbiór bagaży i jesteśmy mniej więcej w tym samym miejscu co na początku. Kółko się zamyka – przecieram oczy ze zdumienia i myślę sobie: zaraz będzie jeszcze jedno okrążenie, i następne, i jeszcze raz… co to było… aaach, „Dzień Świstaka” - kojarzy mi się w końcu. Nieźle!

Na szczęście po chwili podjeżdżają autokary mające nas zawieźć na lotnisko w Łodzi. Jedziemy autostradą(!) i już po czterech godzinach jesteśmy na miejscu. Łysy ( :lol: ) i wąsaty strażnik obszukuje mnie gorliwie: nogi szeroko, odwrócić się, ręce do góry. Uważnie miętoli każdy szew w spodniach, kurtce, maca tu i ówdzie, zbok jeden!!
Nic nie znajduje, ale po chwili i tak mają na mnie haka: pompa! Dokładniej, to jest to silnik z wirnikiem. Wziąłem go do podręcznego, bo bałem się że przekroczę limit kilogramów w bagażu rejestrowym, a tu lipa: nie pozwalają wieźć go w podręcznym. Wracam na stanowisko odpraw – na szczęście jeden z kolegów poznanych na lotnisku w Modlinie (to łatwe: któż inny zasuwałby po lotnisku w sztormiaczku?) ma trochę zapasu, podrzucam więc mu to kukułcze jajo i wracam do mojego napalonego strażnika.

Lot bez przygód, lądujemy planowo, ale lokalnym imigrejszynom też się chyba nie spodobaliśmy, bo biorą na bok całą naszą czteroosobową grupkę i przepytują „krzyżowo”, bacząc czy nasze odpowiedzi zgadzają się ze sobą. First time in Ireland? – First, …and last!, odpowiadam rozeźlony mając już dosyć tych wszystkich kontrolerów. Taksówką docieramy szybko w rejon mariny.

Obrazek

Obrazek
Dzień pieszego pasażera…


Marina w Corku
W Corku nie ma mariny ;) . Jest pomost zbudowany w 2010 roku specjalnie na jeden z etapów regat „Clipper Round the World” noszący mocno na wyrost nazwę „Port of Cork City Marina”. Przycumowana do pomostu „Sta Maria” wygląda jakby była trochę nie z tej bajki. Obok ciemne, szarozielone kamienne nabrzeże, budynek „Custom House” i stalowe kadłuby statków z którymi kontrastuje dużo lżejszy w kształcie, utrzymany w jasnych barwach, katamaran.

Obrazek



Łódka
Nie ma co gadać, stojąca przy kei „Sta Maria” robi wrażenie! Kadłuby długości ponad 17 metrów przy maksymalnej szerokość łódki wynoszącej ponad 9 metrów dają olbrzymią „przestrzeń życiową”. Maszt wznosi się na wysokość 25 metrów ponad zwierciadło wody. Żagle mają powierzchnię: grot 106 m2, fok 67 m2 i genaker 170 m2. Nie będę przepisywał internetu, kto ciekawy, niech zajrzy tutaj -> http://www.wave58.com/pl/node/7

Obrazek

Obrazek
„Sta Maria” w Port of Cork City Marina

Załoga
Siedmiu chłopa i dziewczyna – rodzynka. Skąd ja to znam? :)
Oprócz Piotra – kapitana, i Kuby, który został po poprzednim, słabo obsadzonym etapie i popłynie z nami do Porto, w załodze są cztery osoby z mniejszym lub większym doświadczeniem morskim i dwa szczury lądowe (jeden z Gdańska!!) które wybrały się na swój pierwszy rejs morski. Rozlokowaliśmy się raz-dwa, zjedliśmy kolację, kapitańcio potruł trochę o instalacjach, światełkach i kamizelkach i razem z Kubą wymienił nieszczęsną pompkę.

Obrazek
„Jedynka” w przedniej części lewego pływaka – moje mieszkanko na najbliższe dwa tygodnie.


Obrazek
Podwójna, „przechodnia” kabina w części środkowej.


Obrazek
Wejście do kibelka, korytarz i schodki prowadzące do mesy.


Ruszamy!
Wieczorna prognoza dyktuje plan gry. Ma wiać z północy, dwie doby mocno, trzecią słabiej, a potem wcale. Zamiast spacerku po Corku, wychodzimy rano z wysoką wodą. Trudno, Cork zobaczę innym razem – zdążyłem tylko na chwile wyskoczyć na brzeg i cyknąć parę fotek.

Obrazek
Nadspodziewanie szybko opuszczamy Irlandię.


Obrazek
Zadowolona z siebie załoga urzęduje w mesie.


Obrazek
Sala balowa, chwilowo pełniąca rolę sterówki.


Ekspresowo przez Biskaj
Nie licząc kilkugodzinnego człapania tuż przy hiszpańskim brzegu, gdy faktycznie wiatr prawie całkiem zdechł, pokonanie 500-milowego odcinka z Corku do La Coruny zajęło nam prawie równo trzy doby, co daje średnią prędkość około 7 węzłów. Poza kilkoma manewrami na ominięcie statków, których jak się okazuje po Biskajach włóczą się całe stada, praktycznie cały czas trzymaliśmy wyznaczony kurs „179”.

Żeglowaliśmy w sposób nieskomplikowany, w niektórych kręgach zwany „jazdą na krechę” :lol:. Wyglądało to tak, że po wyjściu na otwarte wody postawiliśmy kawałek genui, którą rozrefowaliśmy dwa dni później, aż kilka mil przed La Coruną zdechło całkiem więc zwinęliśmy genuę i na motorkach weszliśmy do portu. And… that’s all, folks!

Po trzech dobach tej morderczej harówki, ledwie żywi z wyczerpania z ogromną ulgą powitaliśmy hiszpański brzeg. :lol: :lol:

Trochę sobie żartuję, ale tak naprawdę, to mieliśmy farta. Po odejściu na kilkadziesiąt mil od brzegu wiatr się ustalił na jakieś 30-35 węzłów, a w porywach sięgał pod 45. Po wyjściu zza osłony Irlandii fale zaczęły rosnąć aż osiągnęły wysokość około 5, a może i więcej, metrów. Jechało się szybko (w zjazdach z fali łódka rozpędzała się do blisko 20 węzłów) i w miarę komfortowo, bo fale przychodziły prosto od rufy i bujało głównie przód – tył. Część załogi chorowała, ale bez dramatów - wszyscy twardo wychodziliśmy na wachty. Ja niby nie rzygnąłem, ale dwa dni mnie muliło, z czego jeden to na bank nie ze względu na stan morza, tylko z powodu spożycia irlandzkich parówek o konsystencji ektoplazmy, które niniejszym serdecznie polecam wszystkim nieprzyjaciołom moim!

Obrazek
Taki skrawek genui (i szprycbuda) przez dobre dwa dni wystarczał do rozpędzenia łódki do 8-9 węzłów.


Obrazek
Gonią nas fale. Czasami udaje się na nich trochę posurfować.


Obrazek
Delfinki towarzyszyły nam kilka godzin.


Obrazek
Fale jak domy i "Szczęki IV" :lol:


Obrazek
Na tym obrazku widzimy nierozważnego załoganta, który zaraz wykona salto wokół napiętego szota genui, dzięki któremu na całe życie zapamięta, żeby nie regulować wózków obciążonych szotem pracującego kilkudziesięciometrowego żagla.


Obrazek
Na zjazdach z fal „Sta Maria” rozpędzała się do blisko 20 knotów.


Obrazek
Dobry znak. A nawet dwa, jak się uważniej przyjrzeć.


Obrazek
Zbliżamy się do lądu, Hiszpanie czujni jak muszki!


Obrazek
Ziemiaaa! Latarnia przy wejściu do La Coruny.


Obrazek
Cudowne ocalenie trzeba uczcić wystawną kolacją. (Wojtku, nie wyciągaj pochopnych wniosków – te morskie żyjątka i przyległości, to nie z kasy jachtowej ;-)



Na razie tyle. Jak siem podobie to napiszę więcej, a jak nie – to nie. No! :lol:

_________________
Pozdrawiam,
Marcin



Za ten post autor Margrabi otrzymał podziękowania - 15: bryg, dudeusz75, Gąsia, Helix, Jaromir, Krzys, Maar, mariaciuncia, Micubiszi, Pawel, tuptipl, Wojtek - KUBRYK, Zbieraj, Zgrzyb, Zuzanna
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 gru 2012, o 23:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5397
Eemdzi napisał(a):
Jak siem podobie to napiszę więcej, a jak nie – to nie. No!
Siem podobie, pisz kurde no! :D

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 gru 2012, o 23:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17561
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2348
Otrzymał podziękowań: 3695
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Eemdzi napisał(a):
kurs „179”.
Żeglowaliśmy w sposób nieskomplikowany, w niektórych kręgach zwany „jazdą na krechę”
Durne tamte kręgi - w kręgach niedurnych nazywa się to jaszczembowanie.
:-)

ps. Podobasie, pisz!.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 gru 2012, o 23:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 mar 2006, o 17:51
Posty: 1188
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 187
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz polodowcowy
Pisz Marcinie-Eemdzi, bo pióro masz lekkie, łatwe i przyjemne, a i tak masz u mnie wpinkol, za to że ze mną nie popłynąłeś. ;) :cool:

_________________
Pozdrawiam !
Zbyszek "Zgrzyb" Przybyszewski
http://www.samoster.org.pl/index.php?dzial=7


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 gru 2012, o 06:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 30 lis 2011, o 20:33
Posty: 2037
Podziękował : 313
Otrzymał podziękowań: 953
Uprawnienia żeglarskie: niebieskie, plastikowe, ze zdjęciem
Zgrzyb napisał(a):
Pisz Marcinie-Eemdzi,

Ożeszq! Innych namawia, a sam nie pisze :/
Wisisz nam relację z rejsu na CV!

_________________
Daniel
***** ***
"W demokracji wolno głupcom głosować, w dyktaturze wolno głupcom rządzić." B. Russell
"Propaganda u ruskich jest potrzebna, bo jak im wyłączycie TV zorientują się, że są głodni." Internet
"To dziwne być w tym samym wieku co starzy ludzie." tamże


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 gru 2012, o 12:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Zbieraj napisał(a):
Eemdzi napisał(a):
Jak siem podobie to napiszę więcej, a jak nie – to nie. No!
Siem podobie, pisz kurde no! :D

No!
Kurde, no!

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 gru 2012, o 17:21 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lip 2010, o 12:49
Posty: 208
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 48
Otrzymał podziękowań: 24
Uprawnienia żeglarskie: lubię żeglować
Świetna relacja. Pozdrowienia z pokładu Sta Maria. Ostatni etap właśnie się kończy :-(
Stoimy w Las Palmas.

_________________
It's 106 miles to Chicago, we got a full tank of gas, half a pack of cigarettes, it's dark... and we're wearing sunglasses.
Hit it.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 gru 2012, o 20:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 lip 2009, o 16:15
Posty: 892
Podziękował : 36
Otrzymał podziękowań: 59
Uprawnienia żeglarskie: jak dla mnie wystarczające
Pisz pan, pisz pan, panie Hiszpan :) ;)

_________________
pozdrawiam
skiera


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL