Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 27 cze 2025, o 16:57




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 242 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 25 lut 2011, o 14:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
W innym wątku obiecałem podsumowywać dłuższe/ciekawsze/ponadczasowe dyskusje.
Przejrzałem wszystkie styczniowe i lutowe wypowiedzi i zaledwie kilka jest mocno sensownych i nadaje się do podsumowania.

Temat "Żeglarstwo w PRL" powinien doczekać się pracy magisterskiej i/lub doktorskiej.
No to tutaj potencjalnemu doktorowi dam szkic do pracy - pomyślałem. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. :-)

Mnie najbardziej zszokowały informacje o klauzulach, dlatego dałem je wytłuszczone.



* OGÓLNA SYTUACJA PRL (także polityczna)

Osobom urodzonym w wolnej Polsce tego nie da się wyjaśnić. W PRL były ukłądy. Towarów w sklepach nie 'kupowało się' lecz 'dostawało', 'załatwiało'. Kwitł handel wymienny. Reglamentowano nie tylko mięso i wędliny ale nawet alkohol i papierosy (!!). Były kartki, talony, kupony. Ekspendientka odcinała i pobierała wraz z pieniędzmi. Państwo nawet na te kartki, talony nie zawsze miało pokrycie. Opisaliście to tak:

Cytuj:
wracając do handlu wymiennego ja nie paląc, kupowałem papierosy ze swojego przydziału i w trakcie rejsu starałem się je wymieniać z okoliczną ludnością, na jajka, mleko, śmietanę.


Cytuj:
Ten wymieniony przeze mnie żeglarski scyzoryk został kupiony w sklepie zaopatrującym rybaków i tylko tam można go było kupić na specjalny talon (podobno jeszcze w Londynie i Kopenhadze, bo były eksportowane) i nigdzie więcej w żadnym normalnym sklepie, w całej PRL.


Cytuj:
od bladego rana stałem w ogromnej kolejce po chleb i inne zakupy pod Punktem Sprzedaży Pomocniczej, czyli sklepem spożywczym we wsi Bryzgiel nad Wigrami - w końcu przyjechała ciężarówka z zaopatrzeniem (przyjeżdżała max dwa razy w tygodniu), która została zaatakowana przez tłum oczekujących - ludzie wrzucali do worków po kilka bochenków, bo wiedzieli, że może chleba nie być przez dłuższy czas.


Cytuj:
Pamietam za to ze co roku skladalem wniosek o przyznanie dewiz ( najpierw 110 USD potem 130 ) i nigdy przydzialu nie dostalem .


Cytuj:
Kolejki na poczcie do zamówienia rozmowy z domem trudno wytłumaczyć młodszym



No tak. Wtedy nie było komórek ale nawet telefonia stacjonarna była luksusem. Pod koniec PRLu było ok. miliona linii.

Jak jednak słusznie zauważyliście:

Cytuj:
Bo w takich porównaniach zbyt łatwo się o tym zapomina, że ostatnie 40 lat rozwoju ludzkości to naprawdę był duży skok dobrobytu, infrastruktury, techniki...
Zresztą, poprzednie 40 lat tak samo.


Czy były pozytywy? Były:

Cytuj:
Myślę, że i tak byliśmy najswobodniejszym barakiem w całym tym układzie w który wmontowała nas historia


Cytuj:
Pamiętam jak dziś, że oglądaliśmy na jakimś holowniku w Świnoujściu mecz w piłkę kopaną Polska-Holandia - wygraliśmy 4:1. Za komuny nawet piłkarze byli lepsi



* MŁODOŚĆ

Tak o tym napisaliście:

Cytuj:
Tamte straszne czasy wspominam i tak bardzo dobrze. Czemu? Po prostu miałem kilka, kilkanaście, dwadzieścia parę lat. I to jest tajemnica wielu uprawianych dzis w RP wspominek.
Pierwsze zabki, pierwsza milosc



Cytuj:
Jedyną zaletą tamtych czasów (72 jeszcze nie, końcówka lat 70tych) było to, że wtedy młode, ładne dziewczyny zaczynały się mną interesowć (ze wzajemnością). I to wszystko



Cytuj:
Fajnie żeglowało się, bo byliśmy młodzi i zdrowi, a czasami do tego jeszcze piękni, fajnie kiedy spotykaliśmy w żeglarstwie i po drodze, fajnych ludzi, a na Mazurach nie było takiego tłoku, jak dziś, przeżywalismy fajne przygody, ale nie dlatego, że tamten system był dla nas przyjazny i nikogo nie uwierał


* KLUBY/KOSZTY REJSÓW

Często dostęp do żeglarstwa był przez ZHP, PTTK, LOK czy podobne organizacje. Za członkowstwo płaciło się niewielkie kwoty ale wymagano prac społecznych (ok. 20 godzin rocznie). Czy to dużo - można dyskutować. Jeśli ktoś spełniał ten warunek, to miał szansę gdzieś na czymś popłynąć. Na najfajniejsze, dalsze, morskie rejsy trzeba było się 'zasłużyć' np. stażem. Na niektóre rejsy trzeba było mieć stopnie żeglarskie nawet jako załogant (!).

Oto przykładowa wypowiedź:

Cytuj:
rejsy organizowane przez kluby żeglarskie ,a dalej już przez AKŻ były tanie
Wpisowe to było w zasadzie groszowe, do tego składkowe na żarcie,a to co zostało na ew.trunki.



* ŁÓDKI/ICH DOSTĘPNOŚĆ

Tu są różne poglądy. Bo Ci, którzy mieli dostęp bardzo sobie chwalą. Ale nie wszyscy mieli szczęście i nie zapisali się do odpowiednich klubów. Nie w każdej miejscowości był taki klub wodny.

Z tego co napisaliście było łacznie 405 jachtów morskich. Ponieważ chętnych było dużo, to pływało sie na nich praktycznie cały sezon, bardzo intensywnie.

Jedna osoba opisywała, że przeszła normalne kwalifikacje na rejs. Zaraz? Jakto kwalifikacje? Tak! Teraz są na "Chopin'a". Wtedy były na ... większość rejsów morskich.

Nie było zbyt rozwinięte żeglarstwo rodzinne. Za to łatwiej było dostać się do żeglarstwa przez sport. Były kluby sportowe. Odbywało się sporo regat.


A to charakterystyczne Wasze wypowiedzi:

Cytuj:
Wydaje mi się jednak, że dla młodzieży żeglowanie było wtedy bardziej dostępne. Nie było takiej bariery finansowej. Jak przypomnę sobie jaki "przerób" w czasie sezonu był w CWM ZHP,to wyglądało jak dzisiaj w niezłej firmie czarterowej. Co tydzień wypływało kilka Nefrytów na Zatokę, Opale ( Polski Len i Bieszczady) na morze no i "Zawisza Czarny".


Cytuj:
w tamtych czasach mialem moze nie wieksze, ale znacznie bardziej zroznicowane mozliwosci uprawiania zeglarstwa i co wazne , moich Rodzicow to praktycznie nic nie kosztowalo.



* ZAŁOGI


Cytuj:
mili ludzie,wspaniałe załogi.



* WARUNKI BYTOWE

Cytuj:
jadło się byle co ,byle gdzie i byle jak.


Cytuj:
pamiętam jak matka suszyła chleb specjalnie na jego rejs...


Cytuj:
w jego porejsowych opowieściach zaskoczyło mnie ze prysznic gdzieś tam w Danii kosztował tyle co tygodniowe zarobki...


Cytuj:
Kiedy trafilłem do strefy walut wymienialnych (USD) lub inna marka) był szok cenowy. Byliśmy najbiedniejszymi obywatelami świata. Bardzo mnie to bolało.


Cytuj:
Pewnie wyglądało by to tak, jak by na dzisiejsze Mazury przyjechali turyści z Bangladeszu... Ech...


Cytuj:
Do kibla, to przewodnik mówił, że w parku (taka kabina) trzeba 10 szilingów wrzucić, to dzisiaj jest jakieś 0,2 zł, ale można nogą drzwi przytrzymać, i i nie trzeba płacć.
Hmm, było to wszystko strasznie żenujące.


Cytuj:
A przygotowania logistyczne polegało na tym, że znawcy przedmiotu kupili pół świni z nielegalnego uboju i porobili stosowne produkty. Było niby tanio, ale jak na moje ówczesne zarobki to nie za bardzo.


Cytuj:
czujesz klimat? Żeby mieć żarcie na jachcie potrzebny był przydział, bo inaczej problem.


Cytuj:
W tym samym czasie i "ogólnym rozwoju cywilizacyjnym" w Niemczech, Belgii, Holandii, Danii, Szwecji, Wlk Brytanii itd. tego typu problemy nie były w ogóle znane. Noże żeglarskie, sztormiaki (takie, jakie wtedy były, ale BYŁY), chleb konserwowy itp. kupowali bez talonów i przydziałów!


Cytuj:
Tak w ogóle funkcja II oficera, była przechalapana. Raz mi się trafiło i myślałem, że mnie trafi. Zaprawiantowanie się na dwutygodniowy rejs, w czasach gdy w sklepach na półkach tylko ocet, to dopiero była jazda.


Cytuj:
Ze wspomnień nie można pominąć kolejek z kanistrami po piwo na Mazurach. Gotowanie na ogniskach z braku gazu to też typowe było. Jeden sklep w Karwicy i chleb 3 razy w tygodniu a nabiał 2.



* TECHNIKA/UBRANIE/WYPOSAŻENIE/POSTĘP

Cytuj:
w żółtych ceratowych śmierdzących sztormiakach.


Cytuj:
Sztormiakow, takich jak sa obecnie nie bylo, dlatego w powszechnym uzyciu byly zolte ubrania rybackie kupowane w sklepie o ktorym wspomniales.Byly trwalsze od dostepnych z ortalionu. Zamiast polarow byly kufajki a z zazdroscia potrzylismy na zalogi z Kotwicy odziane w piekne biale swetry i moleskiny z kutrow torpedowych



Cytuj:
No, nie bylo praktycznie UKF-ek, GPS-ow, Nawtexow, radarow
a i silniki nie byly na wszystkich jachtach




* JACHTY (OGÓLNIE)

Cytuj:
stare ,drewniane zdezelowane Omegi.


Oczywiście były nie tylko Omegi ale nowych jachtów typu 'full wypas' nie było zbyt wiele.

* KRAJOBRAZY

Cytuj:
Mazury nie byly jeszcze tak obs...ane,a Wisla przepiekna.




* WOP/BIUROKRACJA WOJSKOWA/KOMUNISTYCZNA/PASZPORTY

Nie było wtedy Schengen. Na dowód osobisty to można było wyjechać najwyżej do NRD. A paszporty były nie dla każdego i nie wszędzie.

Cytuj:
w 82, to trzeba było mieć glejt na przejazd z województwa do województwa, a województw było 49 dosyć niewielkich - pewnie, że ludzie to omijali, fałszowali dokumenty itd. i jakoś sobie radzili. A na plaży w Krynicy Morskiej, wopiści ścigali tych, którzy latem 82 wypływali wpław za boje czerwone kąpieliska - za nielegalne przekroczenie granicy... a na materacu nadmuchiwanym, to już prawie od razu zamykali - paranoja i zamordyzm bez krztyny sensu był i tyle.


Cytuj:
A mnie zatrzymali w Karkonoszach na drodze tzw "przyjaźni" i trzymali kilka godzin na WOP na przełęczy Karkonoskiej. A było to w 1970 roku. Stanu wojennego nie było. Byłem licealistą, czyli dzieckiem.


Cytuj:
Normalne, czyli turystyczne były granatowe (zwane niebieskimi).
Służbowe były zielone.
Czerwone były konsularne.
Dyplomatyczne były czarne.
(chodzi o kolor okładek - oczywiście)


Cytuj:
Każdy typ uprawniał do czego innego, ale wiadomo, że dwa pierwsze należało zdać do Wydziału Paszportów - natychmiast, albo jeszcze szybciej, po powrocie z podróży.


Cytuj:
Jak już się miało ten wymarzony paszport, to za każde przekroczenie granicy trzeba było zapłacić. W latach 70-tych na Zachód 2 tysiące, do demoludów 600 zł. Średnia pensja była wtedy 4 tysiące.



Ale najlepsze były klauzule. Z wątku o PRL dowiedziałem się, że coś takiego istniało. Z Waszych opisów wynika, że był to dokument umożliwiający pływanie po POLSKICH wodach morskich w sezonie tzn. od maja do października. Nie było powiedziane, że każdy takie pozwolenie dostanie.


Cytuj:
'zdarzało się, że podpadziocha klauzuli nie dostawał... i kicha.'


* PATENTY

Były to czasy, gdy w pewnym okresie trzeba było nawet na załoganta mieć patent.
Początkowo pozwolenia wpisywano w książeczkach żeglarskich, potem na osobnych kartonikach.

Wspominacie, że stopnie robiło się 'przy okazji'. Np. jak starsi koledzy zainspirowali.

Hitem była Karta Pływacka. Aby wypożyczyć rower wodny czy kajak ... trzeba było ją mieć!

Cytuj:
karta pływacka zawsze sprawdzana przy kontrolach Milicji i niezbędny dokument do zdania patentu żeglarskiego.


Cytuj:
Uprawnienia żeglarza były historycznie takie:
W latach 1951-56:
1. Pełnienie na jachcie funkcji wykwalifikowanej załogi
2. Prowadzenie jachtu do 10 m kw. żagla pod nadzorem instruktora
W latach 1957-69:
pełnienie funkcji kwalifikowanej załogi na jachtach bez ograniczeń.
W latach 1970-81:
1. pełnienie funkcji "członka załogi" na jachtach żaglowych;
2. prowadzenie, po wodach śródlądowych, w porze dziennej, jachtów żaglowych do 15m², pod nadzorem instruktora
W latach 1981-85:
1. pełnienia funkcji "wykwalifikowanego członka załogi" na jachtach żaglowych
2. prowadzenie jachtów żaglowych o powierzchni ożaglowania do 15 m², w porze dziennej i pod nadzorem po wodach śródlądowych i akwenach treningowych.
W latach 1985-96:
1. pełnienia funkcji "wykwalifikowanego członka załogi" na jachtach żaglowych
2. prowadzenie jachtów żaglowych o powierzchni ożaglowania do 15 m², w porze dziennej i pod nadzorem po wodach śródlądowych i akwenach treningowych.
W latach 1997-2005:
12-16 lat
1. prowadzenie jachtów żaglowych po wodach śródlądowych pod nadzorem;
2. prowadzenia jachtów żaglowych niezatapialnych, w regatach i na treningu pod nadzorem, po wodach morskich.
Powyżej 16 lat:
1. prowadzenie jachtów żaglowych po wodach śródlądowych,
2. prowadzenia jachtów żaglowych niezatapialnych, w regatach i na treningu pod nadzorem, po wodach morskich.
Od 2006:
prowadzenie jachtów żaglowych bez lub z pomocniczym napędem mechanicznym po wodach śródlądowych.



Mam nadzieję, że w miarę obiektywnie podsumowałem Waszą dość długą dyskusję?

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/



Za ten post autor Kuracent otrzymał podziękowanie od: Rafał
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lut 2011, o 15:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
Kuracent napisał(a):
(...)
Ale najlepsze były klauzule. Z wątku o PRL dowiedziałem się, że coś takiego istniało. Z Waszych opisów wynika, że był to dokument umożliwiający pływanie po POLSKICH wodach morskich w sezonie tzn. od maja do października. Nie było powiedziane, że każdy takie pozwolenie dostanie.

(...)


Minimalna poprawka. Nie po polskich wodach, o ile mi wiadomo. Po prostu, na pływanie gdziekolwiek po morzu. Ale że żeby wejść gdziekolwiek to trzeba było mieć jeszcze paszport i odpowiednią w nim wizę*, więc stąd się robiły rejsy dookoła Bornholmu... tylko jeden papierek do uzyskania, nie trzy :(

*tak, zasadniczo wszędzie trzeba było wtedy się postarać o wizę, a nie tylko że Schengen nie było :lol:

*****

ps. niech starsi poprawią, jeśli coś źle mówię, ja tego z autopsji (szczęśliwie!) już nie znam, choć przyjemności legitymowania się pod domem coby do niego dojść pamiętam (jak się mieszkało rzut beretem od Komendy Głównej WSW, BOR-u i paru innych fajnych rzeczy to tak się miało...)

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Ostatnio edytowano 25 lut 2011, o 15:56 przez Moniia, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lut 2011, o 15:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Moniia napisał(a):
*tak, zasadniczo wszędzie trzeba było wtedy się postarać o wizę, a nie tylko że Schengen nie było

Oprócz Szwecji i Finlandii. Wiz nie potrzebowaliśmy również do "bratnich krajów", czyli tzw KDL (Kraje Demokracji Ludowej).
z krajów kapitalistycznych wiz nie potrzebowaliśmy również do Austrii i Berlina Zachodniego, jakby ktoś tam chciał popłynąć :D

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lut 2011, o 16:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 13159
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 3094
Otrzymał podziękowań: 2696
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
Moniia napisał(a):
Kuracent napisał(a):
Ale najlepsze były klauzule.

na pływanie gdziekolwiek po morzu.

Zarządzenie 78 Prezesa Rady Ministrów z dn. 29.04.1961 r.
§ 1.2. Posiadanie zezwolenia uprawnia do pływań po wodach wewnętrznych i terytorialnych oraz do przekroczenia tych wód bez prawa dobijania do obcych jednostek pływających i wpływania na wody terytorialne obcych państw.

Ten ostatni fragment był notorycznie łamany. Np. mój pierwszy raz był dookoła Olandii.

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 lut 2011, o 23:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2011, o 00:42
Posty: 14118
Lokalizacja: Przedmieścia Gdańska
Podziękował : 354
Otrzymał podziękowań: 2454
Uprawnienia żeglarskie: Do pływania tym czym pływam wystarczają
Witam
Klauzule otrzymywało sie od za pośrednictwem PZZ.
Nie wystepowało sie o klauzule samemu.
Trzeba było być dodatkowo właściwie zweryfikowanym przez związek.
To tak dla przypomnienia jak było.
A było momentami śmiesznie - dla małolactwa polecam filmy Bareji.
Pzdr
Kocur
ps. na rejsy tzw. zatokowe też trzeba było mieć związkową przepustkę...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 lut 2011, o 02:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5397
Kuracent napisał(a):


Mam nadzieję, że w miarę obiektywnie podsumowałem Waszą dość długą dyskusję?

pzdr,
Andrzej Kurowski
Nie!, Nie! Nie!
Andrzeju, niczego nie podsumowałeś! Zacytowałeś wybiórczo ileś tam wypowiedzi, które w większości dotyczyły jakichś incydentalnych spraw. Nie ma to nic wspólnego z "robieniem doktoratu" na temat żeglarstwa w PRL-u.
Usiłujesz zrobić to, co robią nawiedzeni pseudo historycy z IPN-u. Znalazł taki nawiedzony jakiś papier napisany przez jakiegoś ubeka w Przasnyszu czy Bolesławcu i wyciąga mądre wnioski na temat, jak było za czasów tej wrednej komuny.
Oto kilka Twoich cytatów i moje komentarze:
Cytat:
Nie było wtedy Schengen. Na dowód osobisty to można było wyjechać najwyżej do NRD. A paszporty były nie dla każdego i nie wszędzie.
Zgoda, ale wtedy na całym świecie obowiązywały paszporty w podróżach międzynarodowych. Francuz jadący do Szwecji też musiał mieć paszport. A co do NRD - nieprawda. Były jeszcze tzw. wkładki paszportowe (wielokrotne) i na to można było wyjechać do wszystkich demoludów. Różnica w paszportach polegała na czymś innym. Francuz, Niemiec, czy Włoch składał wniosek i dostawał paszport. U nas trzeba było jeszcze mieć zaproszenie od kogoś, kto mieszka na Zachodzie i zobowiązuje sie nas na tym wrednym Zachodzie utrzymywać.

Cytat:
w 82, to trzeba było mieć glejt na przejazd z województwa do województwa

Tak, ale dotyczyło to tylko pierwszych miesięcy stanu wojennego.

Cytat:
Normalne, czyli turystyczne były granatowe (zwane niebieskimi).
Służbowe były zielone.
Czerwone były konsularne.
Dyplomatyczne były czarne.
(chodzi o kolor okładek - oczywiście)

Każdy typ uprawniał do czego innego, ale wiadomo, że dwa pierwsze należało zdać do Wydziału Paszportów - natychmiast, albo jeszcze szybciej, po powrocie z podróży.


Tak i nie. Były jeszcze tzw. paszporty popierane. A zwrot? Zwracało się nie tylko dwa pierwsze. Zwracało się wszystkie, bo na pierwszej stronie paszportu, na dole, był napis "Paszport ten jest własnością Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej". Czyli - zgodnie z ówczesnym prawem - po wykorzystaniu paszport wracał do właściciela. Tylko paszporty turystyczne i część służbowych zwracało się do Biura Paszportów. Większe firmy miały składnice paszportów i służbowe wędrowały tam. Dla sportowców (w tym żeglarzy) składnica paszportów popieranych była w COS-ie (Centralny Ośrodek Sportu).
Dyplomatyczne leżały w składnicy MSZ.
Paszporty konsularne - to zupełnie inna bajka. Paszportu konsularnego się nie zwracało! Taki paszport przysługiwał tylko obywatelowi polskiemu, który na stałe mieszkał zagranicą. Żeby przyjechać do Polski posiadacz takiego paszportu musiał starać się o polską wizę, tak jak cudzoziemiec.
A co do "natychmiast albo jeszcze szybciej" - nie przesadzajmy. Obowiązywał termin 7 dni.

Cytat:
Jak już się miało ten wymarzony paszport, to za każde przekroczenie granicy trzeba było zapłacić. W latach 70-tych na Zachód 2 tysiące, do demoludów 600 zł. Średnia pensja była wtedy 4 tysiące.

Nie wiem, skąd te dane. Jeśli pamiętam - za paszport w latach 70. płaciło się coś koło 200 złotych. Mogę się mylić o stówę czy dwie, ale na pewno nie było to 2 tysiące.

Cytat:
Były to czasy, gdy w pewnym okresie trzeba było nawet na załoganta mieć patent.

Nieprawda, nie było takiego okresu. Inna rzecz, że niektóre kluby wprowadzały na swoich jachtach "reglamentację" i na rejsy kwalifikowały tylko posiadaczy patentów, ale formalnie takiego przepisu nie było.

Cytat:
Początkowo pozwolenia wpisywano w książeczkach żeglarskich, potem na osobnych kartonikach.

Podobno na samym początku były kartoniki, ale ja znam to tylko ze słyszenia. Wg mnie zawsze były to stemple w książeczce.

Cytat:
Ale najlepsze były klauzule. Z wątku o PRL dowiedziałem się, że coś takiego istniało. Z Waszych opisów wynika, że był to dokument umożliwiający pływanie po POLSKICH wodach morskich w sezonie tzn. od maja do października. Nie było powiedziane, że każdy takie pozwolenie dostanie.


Wiem, że zaraz niektórzy nerwowi Koledzy rzucą mi się do gardła, ale powiem swoje:
Klauzule, mimo swej upierdliwości (nie przesadzajmy, niewielkiej) były zbawieniem dla polskiego żeglarstwa. Dzięki nim właśnie Polska byłe jedynym, powtarzam, jedynym krajem w tzw. naszym obozie, w którym żeglarstwo morskie (nie regatowe) w ogóle istniało.
Andrzeju, przeczytaj sobie dyskusję, jaką wywołała na preclach Marysia Wróbel (zbieżność nazwiska z zamordowanym wiceministrem Infrastruktury nieprzypadkowa, ona dziś nosi inne nazwisko). Całość jest tu:
https://groups.google.com/group/pl.rec. ... b7512d16b&
Jeśli nie masz cierpliwości, żeby przebrnąć przez 75 postów - zacytuję Marię i siebie:

Maria Wróbel wrote:

żeglarstwo w Polsce a komunizm - historia

Prowadzę pracę badawczą i szukam informacji o trudnościach, na
jakie narażeni byli byli polscy żeglarze pływający po morzach w
czasach PRL, szczególnie interesują mnie lata '60.
Czy ktoś podzieliłby się ze mną swoim doświadczeniem lub mógł
wskazać ciekawe artykuły lub książki na ten temat?
Jaką procedurę musieli przejść żeglarze starający się o paszport
i wizy do obcych portów?
Jakie osoby stały na czele PZŻ i czy to ta instytucja była głównym
decydentem w sprawach pozwoleń na pływanie zagraniczne?
Co to za organ "Rada Kapitanów PZŻ"? W jakich latach istniała taka
rada?
Większość książek z tamtego okresu jest pisana ostrożnie lub w
sposób odpowiadający komunistycznym władzom. Chciałabym poznać
prawdę.
Będę wdzięczna za pomoc.

Maria Wróbel

Mario!
Jeśli dobrze rozszyfrowuję skrót Twojego adresu e-mailowego - piszesz pracę na
Politechnice Śląskiej. Firma jest poważna i zasługuje na poważną pracę, a nie na
publicystyczny bełkocik ujęty w naukawą formę. Skoro tak - podjęłaś się
katorżniczej pracy.
Po pierwsze - czegokolwiek się dowiesz - weryfikuj, weryfikuj i jeszcze raz
weryfikuj. Czytając to, co PT Koledzy napisali wyżej, sama chyba się
zorientowałaś, że pamięć ludzka jest zawodna, mylą się nazwy instytucji i
nazwiska, a legendy i przeinaczenia mają długi i w zasadzie niezniszczalny
żywot. Sam wiem coś o tym. Walczyłem przez parę lat (dodajmy - bezskutecznie) z
legendą o stajni dla konia na "Pogorii". Naród wiedział lepiej. A dwa tygodnie
temu dowiedziałem się od członka załogi, w "cywilu" pracownika Odpowiedzialnych
Służb Najjaśniejszej Rzplitej, że w rejsie "Pogorii" na Antarktydę w 80 roku
połowę załogi stanowili agenci KGB. On to wie na pewno, bo powiedział mu o tym
jego szef, a on szefowi wierzy. Jak widać - głupota szefów jest ponadustrojowa.
Swoją drogą, ciekawe, kto niby dorabiał w KGB? Geograf? Witek Zamojski? Kazio
Robak? Krzyś Baranowski? Andrzej Marczak? Chłopaki, przygotujcie się! Zara
bedzie komisja sejmowa! Już macie przerąbane!
Do rzeczy:
1. Weryfikuj nawet źródła pisane. "Polskie jachty na oceanach" pisał głównie
Zbyszek Urbanyi. Pamiętaj, że był to dziennikarz, a nie historyk, więc co chwilę
ponosił go temperament publicysty. Miło jest przypieprzyć PZŻ-towi, ale głównym
rozgrywającym rejsu Dacki na "Josephie Conradzie" był jednak Zarząd Główny AZS.
Dziś określenie "delegaci PZŻ" brzmi dość obraźliwie, ale chodziło tylko o to,
że rejs miał być oficjalną delegacją na 350-lecie osadnictwa w USA. Skoro
oficjalna delegacja, to musi być szef oficjalnej delegacji. Delegatami mianowano
więc zastępcę kapitana (Jurek Szelestowski) i I oficera (Zdzichu Michalski, ten
z gdyńskiej Stali, nie mylić z z tym Zdzichem Michalskim, który później przez
długie lata był stałym kapitanem "Zewu Morza". Nieporozumieniem było
przekształcenie na siłę rejsu AZS-owskiego w oficjalny, AZS-owsko-PZŻ-towski.
Reszta była już tylko konsekwencją i serią głupich i nieprzemyślanych decyzji.
Mało kto wie, a i Urbanyi o tym nie wspomina, że kiedy jacht dopływał do Madery,
Amerykanie unieważnili wizy, które wcześniej załodze wydali.
2. Nie było tworu "Rada Kapitanów PZŻ". Była komisja kapitanów. Ciało ozdobne,
bez żadnej mocy sprawczej. W latach 60. przewodniczącym był Henryk ("Wujo")
Fronczak, w pierwszej połowie lat 70 - Janek Kolański, a w drugiej połowie - ja,
do czasu, aż (w 81 r.) wycofałem się całkowicie z jakiejkolwiek działalności w
żeglarstwie. Co ta komisja robiła? Nic. Była. Od czasu do czasu Zarząd PZŻ
prosił o jakąś opinię, np. zaopiniowanie kandydatur do "Rejsy Roku". No tośmy
opiniowali.
Kiedy Henio Jaskuła wybierał się non-stop dookoła świata, PZŻ miał problem, bo
Henio nic od PZŻ-tu nie chciał. Jacht i pieniądze miał od miasta Przemyśl. PZŻ
powołał więc podkomisję z komisji kapitanów (jak się nie wiedziało, co zrobić,
to się powoływało komisję, jak był totalny nieurodzaj z powodu np. suszy, to się
zbierało... Plenum Rolne KC).
Komisja była trzyosobowa: Jurek Jaszczuk (w tej chwili płynie z małolatami na
"Pogorii" do Dakaru, młody Laskowski (od lat w Australii) i ja. Nasze
kompetencje były mniej więcej niejasne. Przyjrzeć się doborowi trasy (niby czy
Heniowi pasaty nie pomyliły się z monsunami), czy założył właściwe przeloty
dobowe (jakby ktokolwiek mógł to przewidzieć) i inne takie tam dyrdymały.
Zadzwoniłem do Henia: Jak będziesz się kiedy wybierał do Warszawy, to daj znać,
musimy z tobą pogadać.
Henio przyjechał, a ja do niego: Heniu, powiedz, po cholerę ty chcesz samotnie i
non stop? A Henio: No bo chcę być pierwszy, który to zrobi. Ja: A gówno prowda.
Już to pięciu wariatów, z niejakim Robinem Knox-Johnstonem, zrobiło. W
najlepszym razie będziesz szósty.
Henio: No ale będę pierwszy Słowianin.
Ja: Jasne. Poza tym będziesz pierwszy z Przemyśla, pierwszy z parafii, pierwszy
inżynier budowlany, pierwszy łysy z brodą, pierwszy ojciec dwóch córek. Powiedz,
po co?
Katowany przeze mnie Henio wił się przez 15 minut, w końcu pękł:
- Stary, ja czuję, że MUSZĘ to zrobić!
- No widzisz, Heniu, wreszcie powiedziałeś coś rozsądnego. Musisz? No to my cię
popieramy! Co, chłopaki, piszemy elaborat?
Wysmarowaliśmy epistołę, z której wynikało, że Henio jest geniuszem strategii
oceaniczno-dookołaświatowej, Napoleonem pasatów, Nelsonem Hornu, Kruzenszternem
Pacyfiku. PZŻ był zachwycony, bo wykonał naszymi rękami kawał ciężkiej, solidnej
i nikomu nie potrzebnej roboty, a Henio wszedł do annałów żeglarstwa.

2. Osoby stojące na czele PZŻ.
Reguła była taka (we wszystkich związkach sportowych, nie tylko w PZŻ): Prezesem
zostawał minister albo ktoś równie wysoko umocowany we władzach państwowych. W
przypadku PZŻ-tu był to minister albo wiceminister żeglugi lub czego innego, bo
żegluga była rzucana na różne odcinki, np. dołączana do Ministerstwa Handlu
Zagranicznego a potem Ministerstwa Komunikacji, jeszcze później do
Infrastruktury. A propos: Ireneusz Sekuła nie był prezesem. Były wyjątki, bo
np. Ludwik Vogt nigdy nie pełnił żadnych funkcji w aparacie władzy, a i Staszka
Tołwińskiego trudno zaliczyć do władzy, sporo najwyższe funkcje jakie pełnił, to
Komendant CWMiW i sekretarz generalny PZŻ.
Po drodze był okres nieistnienia PZŻ, bo w świetlanych czasach realnego
stalinizmu obowiązywała jedynie słuszna koncepcja umacniania demokracji, więc
wszystkie związki sportowe zostały zlikwidowane i wszystko wziął za mordę
GKKFiT, tworząc sekcje. Przewodniczącym sekcji żeglarskiej GKKFiT został Jerzy
Putrament, ale wkrótce machnął na to ręką, bo nie chciał być ozdobą. Później
sekcji szefował Włodzimierz Głowacki (tak, ten od podręczników i od byłego
"Rutkowskiego").

3. Procedury:
Byłe dwa rodzaje rejsów: krajowe i zagraniczne. Rejsy krajowe istniały tylko u
nas, bo jak wiadomo, w naszym obozie polski barak był najweselszy. Polegało to
na tym, że można było pływać bez paszportu po całym Bałtyku (i nie tylko, jak
się miało fantazję zwaną jajami, ale o tym za chwilę), ale bez prawa wchodzenia
na obce morze terytorialne (które wtedy sięgało 3 mile od brzegu) a więc i do
obcych portów. Wymyślono tzw. klauzule, czyli pieczątki wbijane do książeczki z
napisem "Zezwala się ob..... na pływania morskie w okresie od ... do... Klauzule
wydawały wydziały kultury fizycznej urzędów wojewódzkich. OZŻ-ty robiły tylko za
listonosza. "Od - do" to było od początków maja do 30 listopada, bo tylko w tym
czasie ogłaszano urzędowy sezon żeglarski. Jak ktoś chciał pływać w kwietniu,
albo w grudniu, musiał przejść niezłą ścieżkę zdrowia, aby uzyskać jednorazowe
zezwolenie na przepłynięcie stąd-dotąd. Paranoja polegała na tym, że jak w danym
roku książeczki z OZŻ trafiały do WKKFiT-u późno i wstemplowano tam datę np. od
16 maja, to przez 5 lat żeglarze z tego województwa mieli w plecy, bo sezon
zaczynał sie oficjalnie 1 maja, a oni musieli czekać do 16.
Na początku klauzula była ważna na dany rok. Później (gdzieś pod koniec Gomułki)
wbijano już klauzule 5-letnie. Do tego był potrzebny jeszcze jeden dokument, o
którego istnieniu znaczna część żeglarzy nie wiedziała, bo dokument był niejako
"poza nimi". Był to tzw. wykaz upoważnionych, tzn. lista kapitanów, którzy mieli
prawo w danym roku prowadzić rejsy. W zasadzie była to lista tych, którzy mieli
patenty, ale nie całkiem, bo nie umieszczano na niej kapitanów, którzy mieli
ograniczenia z tytułu orzeczeń izby morskiej lub komisji dyscyplinarnej PZŻ. W
kwietniu PZŻ przesyłał taką listę do dowództwa WOP. WOP to rozsyłał do
wszystkich swoich placówek granicznych. W rezultacie przychodzący na odprawę na
jacht WOP-ista miał cały segregator listą upoważnionych i wzorami podpisów
urzędników od klauzul z 17 a potem z 49 województw.
Należało wtedy omijać Władysławowo, bo tam upierdliwość WOP-istów była sławna na
cały Bałtyk i okolice. Mnie kiedyś wystawiono na keję załoganta z Rzeszowa, bo
WOP-ista się dopatrzył, że podpis urzędnika rzeszowskiego na klauzuli ma ostatni
ogonek jakby trochę dłuższy, niż na wzorze podpisu. Powiedziałem chłopakowi na
odchodne, żeby jechał autostopem do Łeby, to go tam jutro zabierzemy. I tak się
stało.
Dość popularne było naruszanie przepisów w postaci zawijania w rejsie krajowym
na Christianso. Jeśli kapitan miał prawie pewność, że w załodze nikt nie płynie
"służbowo", wchodził do miniporciku na Christanso. Puszczało się oko do
hafenmajstra i wszyscy wiedzieli o co chodzi. Czasem tylko trzeba się było
szybko ewakuować, bo nagle przylatywał hafenmajster z okrzykiem: Chłopaki,
spieprzajcie północnym wyjściem, bo z południa idzie jakiś polski jacht!
Gdzieś tak na początku Gierka wprowadzono tzw. wkładki paszportowe, ważne razem
z dowodem na demoludy, zwane oficjalnie krajami socjalistycznymi. Wówczas można
było na to pływać do NRD-owa i ZSRR. (Że trzeba było jeszcze mieć "wyzow" czyli
zaproszenie od radzieckiego "jachtkłuba" - to już inna sprawa).
Dziś powiedzielibyśmy "kapitan z jajem" ale wtedy to był kapitan z co najmniej
sześcioma jajami! Otóż był to Zdzisio Paska, który na "Magnolii" ze
szczecińskiego Pałacu Młodzieży odbył ambitny rejs non-stop ze Świnoujścia do
Murmańska i Archangielska i nazad. W książce Urbanyi'ego jest on we wkładce pod
pozycją 50 z adnotacją "Pierwsze polskie dojście na Morze Białe i do
Archangielska bez zachodzenia do portów pośrednich".
He, he, he. Nie mógł nigdzie zawinąć, bo oni byli bez paszportów! Wyszli z
założenia, (to się później nazywało falandyzacją prawa) że skoro na wkładkę
można do portów radzieckich, a Murmańsk i Archangielsk to porty - jak by nie
było - radzieckie, no to "pajechali, rebiata!" Wysokie jury przyznające "Rejs
Roku" też rżnęło głupa i - jak gdyby nigdy nic - przyznało Pasce II nagrodę.
Formalnie - naruszeniem przepisów było tylko przejście przez cieśniny duńskie,
bo to jednak było morze terytorialne państw - o zgrozo - kapitalistycznych.

4. Rejsy zagraniczne.
Rejsy za prywatne pieniądze praktycznie nie istniały. GKKFiT przydzielał
PZŻ-towi tzw. cenne dewizy na cały rok. PZŻ liczył, ile tego trza na różne
regaty (priorytet), a to, co pozostało, dzielił na rejsy zagraniczne. Tyle
dostaną harcerze, tyle studenty, a tyle żeglarze z klubów PTTK-owskich itp.
Nieprawdą jest to, co wyżej napisał któryś z Kolegów, że jak ktoś nie miał
stopnia - to won. Jak już PZŻ zatwierdził rejs i przydzielił dolary, to już nie
wnikał, kto z klubu płynie. Inna rzecz, że same kluby raczej starały się
obsadzać załogantów z kwalifikacjami niż bez, ale formalnego zakazu dla
bezpatentowców nie było.
Paszporty i wizy: Paszporty dostawało sie tzw. popierane. Było to o tyle
istotne, że nie trzeba się było wykazać zaproszeniem od kogoś z Zachodu. W
różnych okresach po powrocie paszporty te były przechowywane w lokalnym biurze
paszportowym, albo centralnie w COS-ie (Centralny Ośrodek Sportu).
Z wizami było... znacznie łatwiej, niż przy wyjazdach prywatnych. Dziś brzmi to
niewiarygodnie, ale upierdliwość niektórych konsulatów była znacznie większa,
niż polskich władz paszportowych. W przypadku rejsów sprawa była właściwie z
głowy, bo albo załatwiał to wyznaczony członek załogi dla wszystkich, albo
oddawało się kwestionariusze wizowe dziewczynom w PZŻ i one załatwiały to
hurtowo, omijając (dzięki znajomościom) kolejki w konsulatach. (Ach jak miło
brzmiały pytania w kwestionariuszach: czy masz zamiar zamordować prezydenta
Stanów Zjednoczonych? albo rubryka "wyznanie babki").
Miłe, choć - niestety - z racji odległości mało wykorzystywane wyjątki: Otóż dwa
kraje: Hiszpania i Portugalia, na serio traktowały nasze książeczki żeglarskie,
tzn. na równi z zawodowymi "Seamansbookami". Przed rejsami do tych krajów
uprzedzałem załogę, żeby nie załatwiała wiz (hiszpańskie - nota bene - były
koszmarnie drogie). Przed wejściem do portu chowałem paszporty głęboko do
szuflady, na kartce papieru pisałem nową listę załogi z numerami książeczek,
podpisywałem, stawiając stempel "Master of..." i imigrejszeny z Półwyspu
Iberyjskiego były całkowicie "satisfajd".

Aha! W PZŻ istniała od "zawsze" komisja historyczna. Skontaktuj się z nią. Mają
tam masę ciekawych materiałów.

UFFF!!! Alem się rozpisał!
Powodzenia!
Janusz Zbierajewski

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski



Za ten post autor Zbieraj otrzymał podziękowanie od: peppino
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 lut 2011, o 09:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Zbieraj napisał(a):
Cytat:
Jak już się miało ten wymarzony paszport, to za każde przekroczenie granicy trzeba było zapłacić. W latach 70-tych na Zachód 2 tysiące, do demoludów 600 zł. Średnia pensja była wtedy 4 tysiące.

Nie wiem, skąd te dane. Jeśli pamiętam - za paszport w latach 70. płaciło się coś koło 200 złotych. Mogę się mylić o stówę czy dwie, ale na pewno nie było to 2 tysiące.


To ja napisałem i podtrzymuję. Za wystawienie paszportu/wkładki płaciło się coś 100/200 zł, ale żeby przekroczyć granicę każdorazowo trzeba było wkleić znaczki paszportowe do paszportu/wkładki. Na Zachód 2000 zł do demoludów 600 zł. Młodzież ucząca miała zniżki.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak



Za ten post autor Cape otrzymał podziękowanie od: Vela III
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 lut 2011, o 11:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
bury_kocur napisał(a):
Witam
Klauzule otrzymywało sie od za pośrednictwem PZZ.
Nie wystepowało sie o klauzule samemu.
Trzeba było być dodatkowo właściwie zweryfikowanym przez związek.
To tak dla przypomnienia jak było.
A było momentami śmiesznie - dla małolactwa polecam filmy Bareji.
Pzdr
Kocur
ps. na rejsy tzw. zatokowe też trzeba było mieć związkową przepustkę...


W tym co napisałeś powyżej, podobnie jak większość przedmówców - miewasz rację, masz ją tylko częściowo, a jednocześnie nie masz jej wcale.
Pisanie o zjawiskach i szczegółach dotyczących PRL z pozycji "tak było" sugeruje niezmienne trwanie jakiegoś stałego, statycznego stanu rzeczywistości PRL-u. Ten statyczny obraz jest nieprawdziwy.
PRL to nie był kilkumiesięczny czy kilkuletni epizod i żaden z absurdów PRL nie objawiał się w niezmiennej formie przez kilkadziesiąt lat jego trwania.
Codzienność, nawet tak szaro-nudno-beznadziejna jak wówczas, zmieniała się; z zimy na wiosnę, z roku na rok z dekady na dekadę - a najczęściej w sprawach o jakich tu piszecie codzienność zmieniała się z jednego ukazu waadzy na kolejny. Przy czym codzienne praktyki nie miały na ogół niemal nic wspólnego z literą tych ukazów, co nam zostało jakby aż do teraz :roll: ...

W szczegółach, na klauzulowym przykładzie ostatnio poruszonym:
- Klauzule w latach 80-tych otrzymywało się drogą Klub->WKKFiT->WUSW i z powrotem. OZŻ -ty czasem indywidualne przypadki "opiniowały" ale trzeba przyznać, że niektórzy ich działacze mocno się do tego opiniowania rwali...
Wcześniej - przez kilka lat OZŻ pośredniczyły w procesie klauzulowania.
A jeszcze wcześniej nie było jeszcze "klauzul", ale były inne formalne przeszkody i szykany, selekcjonujące skutecznie chętnych do żeglowania po morzu.

Niektórzy pamiętają czas, kiedy aby popłynąć z Gdańska do Jastarni konieczne było oddanie osobistych dokumentów do depozytu i zgromadzenie całej załogi na jachcie...na minimum 12 godzin przed wypłynięciem spod gdańskiego Kapitanatu.
Ja pamiętam jak cenny był plik podstemplowanych i podpisanych in blanco List Załogi, jakie zostawił mi przed wyjazdem "na Zachód" komandor pewnego gdańskiego klubu. Bez tej magicznej Listy Załogi opatrzonej podpisem "zgodnym ze wzorem" (wzorniki podpisów bywały w placówkach WOP) niełatwo było pożeglować po Zatoce w pierwszej połowie lat 80-tych...

Ergo - nie ma, że "tak dla przypomnienia jak było".
Trza zawsze pisać "według mojej pamięci było w 19xx roku"
Tylko zachowując precyzję i podając okoliczności można odtworzyć jakiś fragment historii - inaczej możemy tylko tworzyć czy karmić jakieś mity...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Ostatnio edytowano 26 lut 2011, o 12:09 przez Gość, łącznie edytowano 1 raz


Za ten post autor Jaromir otrzymał podziękowania - 2: Colonel, robhosailor
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 lut 2011, o 16:27 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Ktoś wcześniej pisał o specjalnym dokumencie do pływania po zatoce.
W latach 1959 i 1960 posiadałem "Kartą pływań zatokowych" (istniała jeszcze "Karta pływań morskich"), dopiero od 1961 wydawano "Sportowe książeczki żeglarskie", myślę, że klauzule pojawiły się dopiero potem (Zbieraj albo M@rek mogą pamiętać,a jak nie to poszukam w prawie historycznym w LEXie).

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Ostatnio edytowano 26 lut 2011, o 16:31 przez Maar, łącznie edytowano 1 raz
Poprawiłem literówkę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 lut 2011, o 12:49 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 9032
Podziękował : 4114
Otrzymał podziękowań: 1968
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
* JACHTY (OGÓLNIE)

Cytuj:
stare ,drewniane zdezelowane Omegi.


Oczywiście były nie tylko Omegi ale nowych jachtów typu 'full wypas' nie było zbyt wiele.

[/quote]

I tu naszla mnie taka refleksja po udziale w watkuo Opalach. Morskie jachty w wiekszosci wlasnie byly nowe ( Conrady II, Vegi, Opale , Enify, oriony, Taurusy itd.)
i jak na tamte czasy byly jak najbardziej "full wypas" budzace sztuka szkutnicza podziw
w portach europejskich.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 27 lut 2011, o 12:53 

Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 10:14
Posty: 9032
Podziękował : 4114
Otrzymał podziękowań: 1968
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Colonel napisał(a):
Ktoś wcześniej pisał o specjalnym dokumencie do pływania po zatoce.
W latach 1959 i 1960 posiadałem "Kartą pływań zatokowych" (istniała jeszcze "Karta pływań morskich"), dopiero od 1961 wydawano "Sportowe książeczki żeglarskie", myślę, że klauzule pojawiły się dopiero potem (Zbieraj albo M@rek mogą pamiętać,a jak nie to poszukam w prawie historycznym w LEXie).


Pierwsza KZ mialem w 62 r a klauzuke w ksiazeczce bodaj z 65 r. Pamietam ze Ojciec
taka Karte plywan mial zeby wyjsc z Dabskiego na Zalew Szczecinski wlasnie gdzies pod koniec lat 50 -tych.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 02:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 cze 2010, o 18:03
Posty: 4814
Podziękował : 656
Otrzymał podziękowań: 355
Uprawnienia żeglarskie: k.j., kpt.mt.
Stara Zientara napisał(a):

Zarządzenie 78 Prezesa Rady Ministrów z dn. 29.04.1961 r.
§ 1.2. Posiadanie zezwolenia uprawnia do pływań po wodach wewnętrznych i terytorialnych oraz do przekroczenia tych wód bez prawa dobijania do obcych jednostek pływających i wpływania na wody terytorialne obcych państw.



Czyli jednak to źle zrozumiałem. Ja to rozumiałem negatywnie. Czyli, aby wypłynąć gdziekolwiek w morze, choćby milę, trzeba było mieć klauzulę. Coś zupełnie niezrozumiałego z perspektywy 2011.

Natomiast okazuje się, że można było pływać po świecie (teoretycznie np. dookoła Afryki czy do Ameryki) - wprawdzie bez oficjalnej zgody na wpływanie do portu. I znakomita większość żeglarzy uzyskiwała takie pozwolenie. Gdybym to wiedział wtedy - zrobiłbym wszystko aby dostać się do żeglarstwa. Bo jak na tamte czasy była to super wolność. Ja cieszyłem się, że mogłem pojechać do Berlina Wschodniego. Ale już nie do Zachodniego. Pamiętam, że pierwszą rzeczą, po odzyskaniu wolności było wystąpienie o paszport na cały świat i pojechanie do Berlina Zachodniego. Aby naprawdę uwierzyć, że jest to możliwe.

Oj, szkoda, że w tamtym czasach nikt mi o tej żeglarskiej wolności nie powiedział.

pzdr,
Andrzej Kurowski
http://strony.aster.pl/spelnij_marzenia/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 04:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
Kuracent napisał(a):
Stara Zientara napisał(a):

Zarządzenie 78 Prezesa Rady Ministrów z dn. 29.04.1961 r.
§ 1.2. Posiadanie zezwolenia uprawnia do pływań po wodach wewnętrznych i terytorialnych oraz do przekroczenia tych wód bez prawa dobijania do obcych jednostek pływających i wpływania na wody terytorialne obcych państw.



Czyli jednak to źle zrozumiałem.

No...
I wtedy i teraz...

Posiadanie "klauzuli" było dodatkowym, suplementarnym i niezależnym od zdobywania "normalnego" paszportu wymogiem, stosowanym wyłącznie wobec żeglarzy.
Sprawdzanie "klauzul" było integralną częścią obowiązkowych odpraw granicznych.
Bez "klauzuli" nie można było wyjść w rejs morski z żadnego portu polskiego (pomińmy litościwie pływanie pod banderą MW). Bywały okresy (w latach 60-tych, stan wojenny), kiedy nie można było bez niej nawet wyjść nawet w rejs zatokowy...

Teoretyzowanie, że poza wodami terytorialnymi i nie wchodząc do żadnych portów "można było pływać po świecie (teoretycznie np. dookoła Afryki czy do Ameryki)" i nazywanie tego swobodą - jest kpiną z tamtych czasów.
Twierdzenie o "znakomitej większości" żeglarzy uzyskujących "klauzule" - jest twierdzeniem oderwanym od realiów, sprzecznym z moimi doświadczeniami.
A nazwanie kolejnej metody administracyjnego, częstokroć uwarunkowanego politycznie reglamentowania przez państwo możliwości żeglowania po morzu "super wolnością" to już bardzo niesmaczna manipulacja.

Zaczynam podejrzewać, że dobrze by Ci zrobiło zasięgnięcie fachowej porady w zakresie czytania prostych tekstów. Ze zrozumieniem...

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...



Za ten post autor Jaromir otrzymał podziękowanie od: robhosailor
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 13:14 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 maja 2009, o 15:22
Posty: 1910
Podziękował : 235
Otrzymał podziękowań: 118
Uprawnienia żeglarskie: nie podano
Jaromir napisał(a):
(w latach 60-tych, stan wojenny)

To oczywiście pomyłeczka, chodzi o lata 80... mając na uwadze stan wojenny.

_________________
Lubię robić rzeczy, na których się nie znam, zresztą jak większość ludzi w naszym kraju" :) By Filip Jaślar - polski skrzypek, członek Grupy MoCarta
e sławek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 13:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 cze 2009, o 16:22
Posty: 8654
Lokalizacja: Edinburgh, Scotland
Podziękował : 3582
Otrzymał podziękowań: 2362
Uprawnienia żeglarskie: Sternik morski (no wymieniłam w końcu..)
myślę, a o ile znam historię własnego kraju, raczej mam rację, że Jaromirowi chodziło o "lata 60-te ORAZ stan wojenny". a nie "lata xx-te, CZYLI stan wojenny"

_________________
Pozdrawiam, Monika Matis
http://www.facebook.com/theseanation

My recent thought:
"...pessimist moans about breakdowns, optimist expects it won't break; realist makes it easy to fix..." :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 13:54 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 lip 2006, o 18:19
Posty: 2986
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 422
Otrzymał podziękowań: 1060
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
Jaromir napisał(a):
Posiadanie "klauzuli" było dodatkowym, suplementarnym i niezależnym od zdobywania "normalnego" paszportu wymogiem, stosowanym wyłącznie wobec żeglarzy.
Sprawdzanie "klauzul" było integralną częścią obowiązkowych odpraw granicznych.
Bez "klauzuli" nie można było wyjść w rejs morski z żadnego portu polskiego (pomińmy litościwie pływanie pod banderą MW). Bywały okresy (w latach 60-tych, stan wojenny), kiedy nie można było bez niej nawet wyjść nawet w rejs zatokowy...


To ja byłem wyjątkiem :D 15.08.1988 r. z Górek Zachodnich wypłynąłem na Jupiterze do Kilonii, miałem tylko paszport z wizą do RFN, co się zemściło w Świnoujściu:-(. W drodze powrotnej postanowiliśmy wejść do polskich portów, bo parę osób musiało mieć je zaliczone. WOP się dopatrzył, że trzy osoby nie mają klauzul:-( Mogliśmy płynąć do tych wstrętnych kapitalistów ale z polskiego portu do polskiego już nie... No i mój mój rejs zakończył się 28.08.1988 r. w Świnoujściu...

_________________
Pozdrowienia Jurek "Jurmak" Makieła


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 17:07 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
To jeszcze dodajmy taki kwiatek: w znacznej części trwania peerelu, zeby gdziekolwiek i na czymkolwiek pływać trzeba było mieć w [bacznośc!] Sportowej Książeczce Żeglarskiej [Spocznij!] wbite badania lekarskie. Ich ranga zmieniala sie w czasie.Bylo tak, ze honorowano wyłącznie badania ze Sportowej Przychodni Lekarskiej, potem od lekarza sportowego, a potem to już nawet zwykłego lekarza (szczególnie pasowali psychiatrzy i ginekolodzy). Ta ranga zmianiała się także zależnie od rodzaju żeglowania (rejs morski, regaty, obóz szkoleniowy, a szczególnie egzamin teoretyczny przeprowadzany zimą, po manewrówce jesiennej).

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 18:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5397
Cape napisał(a):
Zbieraj napisał(a):
Cytat:
Jak już się miało ten wymarzony paszport, to za każde przekroczenie granicy trzeba było zapłacić. W latach 70-tych na Zachód 2 tysiące, do demoludów 600 zł. Średnia pensja była wtedy 4 tysiące.

Nie wiem, skąd te dane. Jeśli pamiętam - za paszport w latach 70. płaciło się coś koło 200 złotych. Mogę się mylić o stówę czy dwie, ale na pewno nie było to 2 tysiące.


To ja napisałem i podtrzymuję. Za wystawienie paszportu/wkładki płaciło się coś 100/200 zł, ale żeby przekroczyć granicę każdorazowo trzeba było wkleić znaczki paszportowe do paszportu/wkładki. Na Zachód 2000 zł do demoludów 600 zł. Młodzież ucząca miała zniżki.
Ale dalej piszesz tzw. prawdę wybiórczą. Przeczytaj dokładnie, co Ci odpowiedział Jaromir niżej.
Za wystawienie paszportu płaciło się właśnie znaczkami paszportowymi. Opłatę 2000 zł wprowadził rozporządzeniem w 1973 r. Jaroszewicz (był taki premier) i wtedy było to bardzo dużo, bo średnia płaca wynosiła ok. 2800. Ale w 1982 r. podobne rozporządzenie podpisał Jaruzelski (był taki premier), a wtedy średnia płaca wynosiła prawie 15 000 zł, a w 5 lat później - 53 000 zł.

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 19:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Nie bardzo rozumiem, na czym polegają moje prawdy wybiórcze. Podałem każdorazowy koszt (znaczki wklejane do paszportu) przekroczenia granicy w latach 70-tych i jest to prawda.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 19:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17634
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Cape napisał(a):
Nie bardzo rozumiem, na czym polegają moje prawdy wybiórcze. Podałem każdorazowy koszt (znaczki wklejane do paszportu) przekroczenia granicy w latach 70-tych i jest to prawda.
Bo ten koszt zmienny był, a nie stały - wysokość opłat zmieniała się w czasie.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 19:49 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
robhosailor napisał(a):
Cape napisał(a):
Nie bardzo rozumiem, na czym polegają moje prawdy wybiórcze. Podałem każdorazowy koszt (znaczki wklejane do paszportu) przekroczenia granicy w latach 70-tych i jest to prawda.
Bo ten koszt zmienny był, a nie stały - wysokość opłat zmieniała się w czasie.

Przecież napisałem, że latach 70-tych, a w tym czasie był stały. Podałem też dla porównania, średnią płacę z końca lat 70-tych. A że przed 1973 było inaczej ? Pewnie było, tylko, że przed 1973 nie można było wyjechać na zachód prywatnie, prywatnie, to znaczy za własne dewizy z konta A.

Czyli jak ktoś np w 1975 roku zakwalifikował się na rejs i dostał paszport, to za przekroczenie granicy np do NRD płacił 600 zł, a do RFN 2000 zł. Bardzo dużo.
No, chyba, ze miał paszport służbowy. Żeglarze mieli ?

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 20:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lut 2009, o 08:43
Posty: 9782
Lokalizacja: ....zewsząd
Podziękował : 5574
Otrzymał podziękowań: 2184
Uprawnienia żeglarskie: prawo człowieka wolnego
Miewali...

_________________
Jestem tylko szarym człowiekiem
www.armator-i-skipper.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 28 lut 2011, o 22:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sie 2009, o 01:45
Posty: 9992
Podziękował : 2979
Otrzymał podziękowań: 3355
Uprawnienia żeglarskie: różne....
elektryczny napisał(a):
Jaromir napisał(a):
Bywały okresy (w latach 60-tych, stan wojenny)

To oczywiście pomyłeczka, chodzi o lata 80... mając na uwadze stan wojenny.

1. Okresy...
2. W latach 60-tych....
3. przecinek...
4. stan wojenny...
5. Ufffff

_________________
Jaromir Rowiński aka pierdupierdu
Jeżeli masz ochotę komentować takie poglądy, których co prawda nigdy nie wyraziłem, ale które kompletnie bez sensu i z sobie tylko znanej przyczyny usiłujesz mi przypisać - droga wolna. Śmiesznych nigdy dość...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 3 mar 2011, o 15:51 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
Zbieraju, różnica paszportowa między Polakiem a francuzem polegała raczej na tym, że Francuz ów paszport po prostu miał w domu, a Polak paszport mógł dostać, a mógł nie dostać wg. widzimisie władz. Że mógł dostać ojciec, dzieci,a matka nie. Mi się zdarzyło, że dostaliśmy wszyscy oprócz mojego najmłodszego brata (miał wtedy 2 lata). Dlaczego? Bo nie. I już. I jak tu wyjechać? :D

A co do klauzuli, to jej zło polegało na tym, że w ogóle była.Że nie można było po prostu wsiąść na jacht i popłynąć jak "biały człowiek". I że wydawano ją "po uważaniu".
Chociaż, wprowadzała rzeczywiście pewne poluzowanie rygoru względem paszportów. Decyzję podejmował UBek z PZŻ a nie UBek z MSW :D
Dobro klauzul polegało na "poluzowaniu łańcucha" nic po za tym. Czyli " przecież mógł zabić, a tylko dał w mordę".

Nie ma za czym tęsknić, chociaż bosmani w Marinie Gdynia (dawniej Basen Jachtowy im.gen.M Zaruskiego) wyraźnie tęsknią do dawnych czasów* kiedy siedzieli na główce i albo wypuścili, albo nie. I już... Kiedyś nie wypuścili nas na Hel, bo doczytał się "obrońca demokracji socjalistycznej" że dwie osoby nie miały badań lekarskich. Na szczęście mój ojciec jest lekarzem :)

ostatnio podobno ogłosili, że będą wysokie kary za opuszczenie mariny gdynia bez zgłoszenia tego bosmanowi mariny. We łbach im sie popier.... :D ciekawe kogo, jak i na jakiej podstawie ukarają. Muszę to wypróbować jak się tylko sezon zacznie :D

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...



Za ten post autor skipbulba otrzymał podziękowanie od: Vela III
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 cze 2011, o 01:07 

Dołączył(a): 9 sty 2011, o 23:38
Posty: 54
Podziękował : 2
Otrzymał podziękowań: 3
Uprawnienia żeglarskie: Nie popularne, wstyd się przyznać
skipbulba napisał(a):
A co do klauzuli, to jej zło polegało na tym, że w ogóle była.Że nie można było po prostu wsiąść na jacht i popłynąć jak "biały człowiek". I że wydawano ją "po uważaniu".
Chociaż, wprowadzała rzeczywiście pewne poluzowanie rygoru względem paszportów. Decyzję podejmował UBek z PZŻ a nie UBek z MSW


Jeżeli taką decyzję podejmował UB-ek, to drogi kolego nie był to UB-ek z PZŻ, ani z MSW, tylko UB-ek z GKKFiT. Jak jesteś tak dobrze zorientowany i Wiesz, że był to UB-ek, to powinieneś wiedzieć skąd ten UB-ek.
Jak nie wiesz, to nie pisz.
Klauzulę dostawałem bez problemów od 1967 roku, do czasu kiedy była stosowana. Dostawałem ja i wszyscy moi koledzy w Jacht Klubie Polski, w sekcji żeglarskiej Pałacu Młodzeży w Warszawie. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś jej nie dostał. Nie spotkałem się z faktem, żeby komuś jej odmówiono.
Była, bo była i tyle. Cały tamten świat był, bo był.
Zamiast teraz wypisywać bzdury, to trzeba było wtedy iść do stosownych władz i ten fakt zmienić. Jak nie próbowałeś zmienić i nie zmieniłeś, to po co piszesz ? Co teraz komu z tego przyjdzie ?
Pozdrawiam
Veneto


Ostatnio edytowano 4 cze 2011, o 13:38 przez Stara Zientara, łącznie edytowano 1 raz
poprawiłem cytowanie


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 cze 2011, o 20:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
veneto napisał(a):
skipbulba napisał(a):
A co do klauzuli, to jej zło polegało na tym, że w ogóle była.Że nie można było po prostu wsiąść na jacht i popłynąć jak "biały człowiek". I że wydawano ją "po uważaniu".
Chociaż, wprowadzała rzeczywiście pewne poluzowanie rygoru względem paszportów. Decyzję podejmował UBek z PZŻ a nie UBek z MSW


Jeżeli taką decyzję podejmował UB-ek, to drogi kolego nie był to UB-ek z PZŻ, ani z MSW, tylko UB-ek z GKKFiT. Jak jesteś tak dobrze zorientowany i Wiesz, że był to UB-ek, to powinieneś wiedzieć skąd ten UB-ek.
Jak nie wiesz, to nie pisz.
Klauzulę dostawałem bez problemów od 1967 roku, do czasu kiedy była stosowana. Dostawałem ja i wszyscy moi koledzy w Jacht Klubie Polski, w sekcji żeglarskiej Pałacu Młodzeży w Warszawie. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś jej nie dostał. Nie spotkałem się z faktem, żeby komuś jej odmówiono.
Była, bo była i tyle. Cały tamten świat był, bo był.
Zamiast teraz wypisywać bzdury, to trzeba było wtedy iść do stosownych władz i ten fakt zmienić. Jak nie próbowałeś zmienić i nie zmieniłeś, to po co piszesz ? Co teraz komu z tego przyjdzie ?
Pozdrawiam
Veneto


Widzisz a ja znam takich co nie dostali. po co te wycieczki osobiste? Skad wiesz, ze nie chodziłem, że nie próbowałem?
A w kwestii 'co komu z tego przyjdzie" rozumiem, że uważasz całą historię za zbędną?

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 cze 2011, o 21:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 17634
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4515
Otrzymał podziękowań: 4272
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
veneto napisał(a):
Klauzulę dostawałem bez problemów od 1967 roku, do czasu kiedy była stosowana. Dostawałem ja i wszyscy moi koledzy w Jacht Klubie Polski, w sekcji żeglarskiej Pałacu Młodzeży w Warszawie. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś jej nie dostał. Nie spotkałem się z faktem, żeby komuś jej odmówiono.

Może miałeś dobre plecy, albo umocowanie polityczne :lol:
Znam takich, którym odmówiono - paszportu, klauzuli, nawet wkładki paszportowej na demoludy, ale Ty wiesz, że dawano wszystkim i zawsze.

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/



Za ten post autor robhosailor otrzymał podziękowanie od: Vela III
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 cze 2011, o 16:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17561
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2348
Otrzymał podziękowań: 3695
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
veneto napisał(a):
Co teraz komu z tego przyjdzie ?
Przyjdzie to, że ktoś będzie wiedział jak było, np.

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa



Za ten post autor Maar otrzymał podziękowanie od: Jaromir
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 sie 2012, o 00:02 

Dołączył(a): 9 sty 2011, o 23:38
Posty: 54
Podziękował : 2
Otrzymał podziękowań: 3
Uprawnienia żeglarskie: Nie popularne, wstyd się przyznać
robhosailor napisał(a):
veneto napisał(a):
Klauzulę dostawałem bez problemów od 1967 roku, do czasu kiedy była stosowana. Dostawałem ja i wszyscy moi koledzy w Jacht Klubie Polski, w sekcji żeglarskiej Pałacu Młodzeży w Warszawie. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś jej nie dostał. Nie spotkałem się z faktem, żeby komuś jej odmówiono.

Może miałeś dobre plecy, albo umocowanie polityczne :lol:
Znam takich, którym odmówiono - paszportu, klauzuli, nawet wkładki paszportowej na demoludy, ale Ty wiesz, że dawano wszystkim i zawsze.


Jasne, że miałem dobre plecy. Przez dwadzieścia pięć lat nosiłem worki z cementem na budowie, to mi się wyrobiły.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 20 sie 2012, o 06:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 kwi 2006, o 15:07
Posty: 4811
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował : 675
Otrzymał podziękowań: 1715
Uprawnienia żeglarskie: j.st.m
1 rok, 2 miesiace i 3 dni. Odgrzewane kotlety. I piszesz kolego bzdury. To wolny kraj* więc wolno Ci pisac bzdury, tylko po co?

*w odróżnieniu od tego cudownego, który wszystkim dawał klauzule bez problemów i bez UBeków.

_________________
Maciek"S"Kotas

---
O!...



Za ten post autor skipbulba otrzymał podziękowania - 2: Gienek, Jaromir
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 242 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL